Reklama

Hubert Hurkacz już w ćwierćfinale turnieju w Paryżu

Sebastian Warzecha

Autor:Sebastian Warzecha

02 listopada 2023, 17:15 • 5 min czytania 2 komentarze

Hubert Hurkacz w znakomitym stylu awansował do ćwierćfinału turnieju ATP 1000 w Paryżu. A to oznacza, że Polak wciąż liczy się w walce o ATP Finals. I trzeba przyznać, że w ostatnich tygodniach robi naprawdę dużo, by faktycznie tam wystąpić.

Hubert Hurkacz już w ćwierćfinale turnieju w Paryżu

Pogoń za Turynem

Jeszcze miesiąc temu na pytanie: “Czy Hubert Hurkacz wystąpi w ATP Finals w Turynie?”, odpowiedzielibyśmy “nie, skąd ten pomysł?”. A potem zaczął się wzlot Polaka, który po nieudanym US Open wziął sobie kilkutygodniowy urlop od turniejów, przerwany tylko występem w Pucharze Lavera, a więc towarzyskich rozgrywkach. Widać taki odpoczynek był mu potrzebny, bo gdy już wrócił, to z przytupem.

Przede wszystkim – wygrał turniej w Pekinie. Przedostatni rangi ATP 1000 w tym sezonie, zakończony dla niego drugim w karierze tytułem takiej rangi. Tam miał dwa kryzysowe momenty – mecz z Zhizhenem Zhangiem, reprezentantem gospodarzy, w trzeciej rundzie, oraz finał przeciwko Andriejowi Rublowowi. Oba wygrał po tie-breakach i w wielkim stylu oraz z wielką dramaturgią, zgarnął trofeum. Potem pojechał do Tokio, ale tam, zmęczony i mając niewiele czasu na przygotowanie, przegrał ze wspomnianym Zhangiem w pierwszej rundzie.

I w sumie… na dobre mu to wyszło.

Polak mógł bowiem szybciej wrócić do Europy, przygotować się do tutejszych turniejów. Zaczął od występu w Bazylei, w turnieju rangi ATP 500. Tam doszedł do finału, ale w tym pokonał go kolega, Felix Auger-Aliassime. Kanadyjczyk zresztą obronił wywalczony rok wcześniej tytuł, a nas… niepokoiła noga Huberta. W meczu o tytuł ewidentnie męczył się bowiem z bólem, a wcześniejsze dwa mecze faktycznie mogły go wymęczyć – oba swoje potrwały i kończyły się po zaciętych trzecich setach. Niemniej, finał i tak sporo Hurkaczowi dał, bo do ósmego w rankingu Race Holgera Rune (właśnie ośmiu tenisistów zagra w Turynie) tracił już ledwie 215 punktów.

Reklama

SPRAWDŹ: PROMOCJA W FUKSIARZ.PL DLA NOWYCH GRACZY. 100% BEZ RYZYKA DO 300 ZŁ

Cel był więc jeden: odrobić to w Paryżu. Tyle że już w pierwszej rundzie Hubert nie zaliczył łatwego losowania – trafił na Sebastiana Kordę, z którym przegrał choćby w tegorocznym Australian Open. W dodatku czasu na odpoczynek miał niewiele, a do tego niepokoiły wspomniane problemy z nogą. Biorąc to wszystko pod uwagę, zastanawialiśmy się, jak pokaże się w meczu z Amerykaninem.

I był to występ… mieszany. Hubert zaczął świetnie, od pewnie wygranego seta. W drugim też szedł po swoje, prowadził z przewagą przełamania, nawet odpuścił gema przy 5:3, by zamknąć partię i mecz swoim serwisem. Tyle że to mu nie wyszło, bo po raz pierwszy w tamtym meczu jego podanie się załamało. Korda Polaka przełamał, w końcu doszło do tie-breaka. Tam Hubert ze stanu 0:5 wyszedł na 6:5, miał piłkę meczową, ale ostatecznie przegrał 6:8. W dodatku jego reakcje zdawały się wskazywać, że z organizmem znów nie jest najlepiej.

Niepokoiliśmy się więc, ale – jak się okazało – niepotrzebnie. W trzecim secie Hubert znów zagrał znakomicie i wygrał 6:3. A następnego dnia rozbił Roberto Bautistę-Aguta – który w przeszłości często sprawiał mu problemy – 6:3, 6:2, grając jeden z najlepszych meczów w roku.

Dziś na jego drodze stanął jednak trudniejszy rywal. Francisco Cerundolo, 21. w rankingu ATP, do tego wybiegany i głodny sukcesu. Wiedzieliśmy jednak (i Hubert też), że to będzie kolejny kluczowy mecz w walce o ATP Finals. Trzeba było go wygrać.

Zmiana za zmianą

Problem w tym, że Hubert zaczął słabo. Był ospały, jakby jeszcze w pełni nie wszedł w “tryb meczowy”. Z przeszłości wiedzieliśmy jednak, że taki stan u Polaka może utrzymywać się długo, czasem nawet całe spotkanie. Pozostawało więc mieć nadzieję, że to nie jeden z tych przypadków, a nasz tenisista szybko się obudzi. Nie zrobił tego jednak przez pierwszych kilka gemów, a w konsekwencji stracił własny serwis.

Reklama

I chyba właśnie to go otrzeźwiło.

Niemal natychmiast powrócił bowiem do gry. Od stanu 1:3 wygrał cztery gemy z rzędu, dwukrotnie przełamując rywala z Argentyny. I trzeba tu wiele oddać Polakowi. Owszem, Cerundolo nie dysponuje ani najmocniejszym, ani najbardziej precyzyjnym serwisem w stawce. Ale potrafi sprawić nim problemy wielu rywalom. Natomiast Hurkacz na returnie nie pozwalał mu dziś na wiele. Raz za razem karcił rywala dobrymi akcjami i nawet gdy nie udawało mu się przełamać jego serwisu, z reguły łapał się na grę i wywierał presję.

A przełamywał dziś w sumie często. W pierwszym secie – jak wspomniano – dwukrotnie. W drugim też, bo po tym, jak pierwszy raz wyszedł na prowadzenie, rywal zdołał urwać mu serwis. I sam podawał nowymi piłkami, ale to mu nie pomogło. Hubert był dziś po prostu za dobry w odgrywaniu podania rywala, ale też ogółem grał po prostu lepiej. Świetnie poruszał się po korcie, nie unikał mocnych i precyzyjnych zagrań. Ryzykował i robił swoje. Ostatecznie wygrał 6:4, 6:3.

Pora się przełamać

W przeszłości Hubert Hurkacz wygrywał turniej w Paryżu, ale… w deblu. W singlu doszedł raz do półfinału, tam lepszy okazał się jednak Novak Djoković, zresztą po naprawdę wyrównanym (nie licząc drugiego seta) spotkaniu, w którym Hubert do końca liczył się w walce o wygraną. W tym sezonie Hubert też może zmierzyć się z Serbem, ale dopiero w opcjonalnym finale. I w sumie nie mielibyśmy nic przeciwko temu.

Szczególnie, że Novak po drodze ma “na papierze” mecz z Holgerem Rune , obrońcą tytułu, ale też głównym rywalem Polaka w walce o ATP Finals.

Jednak Hubert – w przeciwieństwie do nas – nie może przesadnie wybiegać w przyszłość, bo sam ma już teraz trudną drabinkę. W jutrzejszym ćwierćfinale czeka go starcie z Grigorem Dimitrowem. Bułgar w ostatnim czasie wyraźnie odżył, wspiął się na 17. miejsce w rankingu ATP. W dodatku to kryptonit polskiego tenisisty – obaj spotykali się trzykrotnie i zawsze lepszy był Grigor. Dwukrotnie po trzysetowym meczu, zakończonym tie-breakiem, a raz – w Rotterdamie na początku tego sezonu – po dwusetowym starciu, ale… z dwoma tie-breakami.

Innymi słowy: Grigor potrafi grać z Hubertem Hurkaczem. Każda seria kiedyś musi się jednak zakończyć. Liczymy, że ta fatalna dla Polaka – jutro.

Hubert Hurkacz – Francisco Cerundolo 6:4, 6:3

Fot. Newspix

Czytaj więcej o tenisie:

Gdyby miał zrobić spis wszystkich sportów, o których stworzył artykuły, możliwe, że pobiłby własny rekord znaków. Pisał w końcu o paralotniarstwie, mistrzostwach świata drwali czy ekstremalnym pływaniu. Kocha spać, ale dla dobrego meczu Australian Open gotów jest zarwać nockę czy dwie, ewentualnie czternaście. Czasem wymądrza się o literaturze albo kinie, bo skończył filmoznawstwo i musi kogoś o tym poinformować. Nie płakał co prawda na Titanicu, ale nie jest bez uczuć - łzy uronił, gdy Sergio Ramos trafił w finale Ligi Mistrzów 2014. W wolnych chwilach pyka w Football Managera, grywa w squasha i szuka nagrań wideo z igrzysk w Atenach 1896. Bo sport to nie praca, a styl życia.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Feio zesłał piłkarza do rezerw. „W tej drużynie trzeba zasłużyć sportowo i jako człowiek”

Bartosz Lodko
8
Feio zesłał piłkarza do rezerw. „W tej drużynie trzeba zasłużyć sportowo i jako człowiek”

Tenis

Komentarze

2 komentarze

Loading...