We wtorek, 31 października, Polska Agencja Dopingowa („POLADA”) poinformowała, że bada sprawę potencjalnego naruszenia przepisów antydopingowych przez Radomiaka Radom. Według przekazanych informacji temat dotyczy „manipulowania lub próby manipulowania przez zawodnika lub inną osobę częścią kontroli antydopingowej”. Co stało się w Radomiu i czy możemy spodziewać się konsekwencji wobec Zielonych?
Na początku października — konkretniej 5 października — na treningu Radomiaka Radom z niezapowiedzianą kontrolą zjawili się przedstawiciele „POLADA”. To wtedy doszło do zdarzenia, przez które dwóm przedstawicielom klubu grozi czteroletnia dyskwalifikacja. Sprawa, która na pierwszy rzut oka wygląda bardzo poważnie, wydaje się być dość błaha. To, co według regulaminu podpada pod „próbę manipulowania częścią kontroli antydopingowej” w tym konkretnym przypadku było zwyczajnym nieporozumieniem.
Problem Radomiak Radom podczas kontroli antydopingowej. Pomylono Brazylijczyków
Jako że niezapowiedziana kontrola miała miejsce podczas zajęć, świadków sytuacji było sporo. Przedstawiciele „POLADA” chcieli przebadać Brazylijczyka Pedro Henrique, który jednak nie mówi w żadnym innym języku poza ojczystym. W Radomiaku brazylijsko-portugalską kolonią zajmuje się głównie dyrektor sportowy Oktawian Moraru, który mówi w ich języku, co znacząco ułatwia komunikację. Problem w tym, że Moraru nie mówi płynnie po polsku, a w tym języku komunikowała się z nim kontrolerka.
Słowo do słowa i katastrofa gotowa. Moraru zrozumiał, że na kontrolę antydopingową mają udać się obaj Brazylijczycy, tj. Pedro Henrique i Luizao — ten drugi także mówi tylko po portugalsku.
Po treningu jako pierwszy na badania udał się Luizao, którego jednak wzięto za Pedro Henrique. W międzyczasie pozostałe na zajęciach osoby zorientowały się, że doszło do pomyłki, ale mleko się wylało — nieświadomy niczego Luizao podpisał dokumenty przeznaczone dla kontroli Pedro Henrique i właśnie tego dotyczy cała afera. Ostatecznie, chwilę później, brazylijski napastnik Radomiaka stawił się na kontroli antydopingowej i wspólnie z pozostałymi wytypowanymi zawodnikami poddał się testom.
Wszyscy sprawdzeni przez „POLADA” piłkarze Radomiaka są czyści, co potwierdziła zarówno agencja, jak i klub w swoim oświadczeniu.
POLADA zdecyduje, czy Radomiakowi należy się kara
Całe podejrzenie i potencjalna wina rozbija się więc o szczegóły dotyczące formalności, które były wynikiem nieporozumienia językowego. Plusem po stronie Radomiaka jest to, że Pedro Henrique i tak odbył kontrolę, więc ciężko mówić o celowej próbie „schowania” zawodnika. Klub z Radomia przesłał Polskiej Agencji Dopingowej szczegółowe wyjaśnienia całej sprawy, żeby dowieść, że nikt w klubie nie miał złych intencji.
O tym zadecyduje jednak „POLADA”. Michał Rynkowski, przedstawiciel agencji, mówi nam:
– Dzisiaj otrzymaliśmy wyjaśnienia, więc jest za wcześnie na jednoznaczną ocenę sytuacji. Jeżeli uznamy, że doszło do naruszenia, będziemy stawiać zarzuty i kierować sprawę przed Panel Dyscyplinarny. Skonfrontujemy to wewnętrznie i w przyszłym tygodniu podejmiemy decyzję, co dalej.
W najgorszym przypadku Oktawianowi Moraru oraz Luizao grozi czteroletnia dyskwalifikacja. Jeśli jednak „POLADA” przyzna, że ostatecznie nic złego się nie stało, o sprawie szybko zapomnimy. Do chwili jej rozstrzygnięcia zarówno dyrektor sportowy, jak i zawodnik Radomiaka nie będą zawieszeni.
WIĘCEJ O RADOMIAKU RADOM:
- Epopeja radomska. Constantin Galca chce i nie chce pracować w Radomiaku
- Radomiak wrócił do domu. Dlaczego Radom może być dumny z nowego stadionu?
- Rząd wesprze budowę stadionu i centrum treningowego Radomiaka. Znamy kulisy
- Radomiak w budowie. Jak powstaje nowoczesny klub w Radomiu?
- Sławomir Stempniewski: Nie chcemy być tylko handlarzem wizji [WYWIAD]
SZYMON JANCZYK
fot. Newspix