Reklama

Dominacja i szalony tie-break. Hubert Hurkacz wygrał pierwszy mecz w Paris Masters

Szymon Szczepanik

Opracowanie:Szymon Szczepanik

31 października 2023, 15:26 • 6 min czytania 2 komentarze

Po pierwszym secie wydawało się, że Hubert Hurkacz rozpocznie zawody ATP Masters w Paryżu od łatwego zwycięstwa. Ale Sebastian Korda miał inne plany na popołudnie w stolicy Francji. Amerykanin postawił się Polakowi i wyszarpał drugą partię, wprawiając Polaka oraz jego fanów w konsternację. Przed decydującą odsłoną Hurkacz na długo zaszył się w czeluściach hali i nikt nie wiedział, które jego tenisowe oblicze zobaczymy po powrocie. Tego, który chwilę wcześniej zrozpaczony chował twarz w koszulce, czy może zawodnika, który na początku meczu zdominował swojego rywala? Na szczęście, Hubert zdołał powrócić na właściwe tory. Ostatecznie pokonał Kordę 2:1 w setach (6:3, 6:7, 6:3) i wciąż liczy się w grze o udział w ATP Finals.

Dominacja i szalony tie-break. Hubert Hurkacz wygrał pierwszy mecz w Paris Masters

FINAŁY ATP? HUBERTA CZEKA TRUDNE ZADANIE

Przed pierwszym meczem turnieju w Paryżu Polak zajmował dziesiąte miejsce w rankingu ATP Race. Z dorobkiem 3075 punktów, do dziewiątego Taylora Fritza (Amerykanin od tego czasu wygrał już swoje spotkanie) tracił 25 oczek. Z kolei ósmy w tabeli Holger Rune miał nad Hubertem 215 punktów przewagi.

Co zatem musi się wydarzyć aby Hurkacz sezon 2023 zwieńczył grą w ATP Finals? Przede wszystkim, jego cel minimum w stolicy Francji to gra w półfinale, za którą do swojego dorobku dopisałby aż 360 oczek. Ale to nie wszystko. Aby występ w 1/2 zawodów dał naszemu tenisiście finały ATP, trzeba liczyć na to, że Duńczyk odpadnie w trzeciej rundzie paryskich zawodów, a Fritz – w ćwierćfinale.

Ranking race przed pierwszym spotkaniem Huberta Hurkacza w Paris Masters. Źródło: https://live-tennis.eu/en/atp-race

Reklama

Oczywiście, to nie jedyny scenariusz zgodnie z którym Polak może awansować do czołowej ósemki rankingu Race. Jednak każdy inny przypadek zawiera założenie o którym napisaliśmy powyżej. Czyli udział Huberta co najmniej w półfinale Paris Masters.

Dziś Hurkacz nie miał przed sobą łatwego zadania z dwóch powodów. Po pierwsze, na cztery edycje francuskiego turnieju, w których brał udział, tylko w jednej udało mu się dojść do półfinału, w którym przegrał z Novakiem Djokovićem (6:3, 0:6, 6:7). Miało to miejsce w 2021 roku. Po drugie, Rune, który jest najpoważniejszym konkurentem Polaka do zgarnięcia miejsca w ATP Finals, bardzo dobrze czuje się w paryskiej hali. Triumfował w tych zawodach w ubiegłym roku. W finale pokonał wspomnianego już Serba (3:6, 6:3, 7:5), a w drugiej rundzie… Hurkacza (7:5, 6:1).

SPRAWDŹ: PROMOCJA W FUKSIARZ.PL DLA NOWYCH GRACZY. 100% BEZ RYZYKA DO 300 ZŁ

DOMINACJA W PIERWSZYM SECIE

Jednak Hubert, zamiast zaprzątać sobie głowę na temat postawy Duńczyka na korcie, przede wszystkim musiał sam pokazać, że zasługuje na tegoroczne finały ATP. A już w pierwszej rundzie trafił na niełatwego rywala – Sebastiana Kordę. Dotychczas w tourze Polak i Amerykanin zagrali ze sobą trzy razy. Dwa razy Hurkacz wychodził zwycięsko z tych starć – ostatnio w półfinale ATP Masters w Szanghaju. Lecz Korda był górą w tegorocznym Australian Open, kiedy w 1/8 drabinki pokonał naszego rodaka po wyrównanym, pięciosetowym boju.

Od początku spotkania Polak imponował swoją postawą na boisku. Widać było, że tenisista pochodzący z Wrocławia jest naładowany pozytywną energią. A ta przekładała się na wynik. Premierowego gema przy własnym podaniu Hurkacz rozstrzygnął na swoją korzyść w minutę. A następnie przełamał rywala, który – nieco zdeprymowany tak dobrą postawą Hurkacza – stracił gema przez podwójny błąd serwisowy.

Owszem, Hubertowi kilka razy pomogło szczęście. Jak wtedy, kiedy przy długiej, trwającej 27 uderzeń wymianie, Polak wywalczył punkty po uderzeniu piłką w taśmę. Podobna sztuka w dalszej części meczu nie udała się Kordzie, który starając się zagrać niską piłkę, wpakował ją w siatkę.

Reklama

Ale lwia część zdobywanych przez Huberta punktów była efektem jego dobrej gry. Która ostatecznie poskutkowała setem wygranym 6:3.

NIESPODZIEWANY POWRÓT KORDY

Sebastian Korda nie zniechęcił się niepowodzeniem z pierwszego seta. Przy własnym podaniu w secie numer dwa grał bardziej agresywnie. Ale i Hubert nie zamierzał zaniżać swojego poziomu. A że pod względem skuteczności gemów serwisowych Polak jest jednym z najlepszych tenisistów w stawce, to druga partia zapowiadała się na wyrównane widowisko.

I tak było nawet wtedy, kiedy organizm Kordy zaczął odmawiać mu posłuszeństwa. Amerykanin zgłosił sędziemu, że ma problem z prawym nadgarstkiem. Fizjoterapeuta, który został oddelegowany do zbadania stanu zdrowia tenisisty, długo przyglądał się obolałej kończynie i ostatecznie postanowił ją bardzo ciasno owinąć taśmą.

Kordzie nie można było odmówić waleczności w tym spotkaniu. Zwłaszcza, że nadgarstek faktycznie mi doskwierał. Zresztą Hurkacz sprytnie wykorzystywał tę drobną niedyspozycję rywala. Zaczął grać spokojniej, doprowadzając do długich wymian. Jakby zdawał sobie sprawę z tego, że z każdym kolejnym uderzeniem piłki zwiększa się szansa na to, że Korda popełni błąd. I tak też było, a Hubi pierwszy raz w drugiej partii przełamał rywala.

Wydawało się, że dziewiątego gema Hurkacz celowo odpuścił, chcąc skupić się na swoim własnym podaniu. W końcu na tablicy wyników i tak prowadził 5:4, a że serwis go w tym meczu nie zawodził, to można było zakładać, że spotkanie za chwilę dobiegnie końca. Nic bardziej mylnego…

Wówczas Korda zaliczył pierwsze w spotkaniu przełamanie, więc Hubi dość niespodziewanie wpakował się w małe tarapaty. Zwłaszcza, że w następnym gemie – najdłuższym w całej partii – Amerykanin zdołał obronić własne podanie. Dzięki temu doprowadził do tie-breaka, co w jego sytuacji było sporym sukcesem. Ale nie ostatnim. Niestety, w tym kluczowym dla seta momencie Hurkacz zupełnie się pogubił. Trudno było stwierdzić, co konkretnie było powodem takiego stanu rzeczy. Może dał znać o sobie ból w nodze, z którym Polak zmagał się jeszcze podczas finału z Feliksem Augerem-Aliassimem w Bazylei? A może Hubert na początku tie-breaka po prostu nałożył na siebie zbyt dużą presję? Albo obserwowaliśmy połączenie obu tych rzeczy.

Przecież Hurkacz przegrywał już 0:5 i był w opłakanej sytuacji. Mimo to zdołał odrobić starty i doprowadzić do stanu 6:5 i piłki meczowej… by ostatecznie i tak przegrać 6:8. Hubert był wyraźnie załamany takim przebiegiem drugiej partii. Po porażce na długo zniknął na zapleczu hali… i chyba nikt, kto oglądał ten mecz, nie miał pojęcia, jakiego tenisistę zobaczymy po powrocie.

Na szczęście, dane nam było ujrzeć zawodnika, którego podziwialiśmy w secie numer jeden. Takiego, który przy własnym podaniu wciąż prezentował wysoką klasę. Nawet kiedy wpadał w kłopoty, z opresji skutecznie wychodził dzięki atomowym serwisom. Który w decydującym momencie potrafił przełamać przeciwnika i nie dał mu już dojść do słowa. Trzeci set był powtórką z pierwszej partii. Pod względem wyniku, nawet dosłowną, bo Hurkacz ponownie zwyciężył 6:3. Więc może i po niespodziewanych nerwach, ale dziś wykonał swoje zadanie.

Rywalem Hurkacza w następnej fazie Paris Masters będzie Hiszpan Roberto Bautista-Agut.

Hubert Hurkacz – Sebastian Korda 2:1 (6:3, 6:7, 6:3)

Fot. Newspix

Czytaj więcej o tenisie:

Pierwszy raz na stadionie żużlowym pojawił się w 1994 roku, wskutek czego do dziś jest uzależniony od słuchania ryku silnika i wdychania spalin. Jako dzieciak wstawał na walki Andrzeja Gołoty, stąd w boksie uwielbia wagę ciężką, choć sam należy do lekkopółśmiesznej. W zimie niezmiennie od czasów małyszomanii śledzi zmagania skoczków, a kiedy patrzy na dzisiejsze mamuty, tęskni za Harrachovem. Od Sydney 2000 oglądał każde igrzyska – letnie i zimowe. Bo najbardziej lubi obserwować rywalizację samą w sobie, niezależnie od dyscypliny. Dlatego, pomimo że Ekstraklasa i Premier League mają stałe miejsce w jego sercu, na Weszło pracuje w dziale Innych Sportów. Na komputerze ma zainstalowaną tylko jedną grę. I jest to Heroes III.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Michał Trela
2
Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?
Boks

Usykowi może brakować centymetrów, ale nie pięściarskiej klasy [KOMENTARZ]

Szymon Szczepanik
4
Usykowi może brakować centymetrów, ale nie pięściarskiej klasy [KOMENTARZ]

Tenis

Komentarze

2 komentarze

Loading...