Reklama

Bój polsko-francuski. Hubert Hurkacz w finale turnieju w Bazylei!

Szymon Szczepanik

Opracowanie:Szymon Szczepanik

28 października 2023, 18:30 • 5 min czytania 0 komentarzy

To był nierówny mecz Huberta Hurkacza. W pierwszej partii z Ugo Humbertem nasz rodak pokazał prawdziwy kunszt, pewnie ją wygrywając. Z kolei w drugiej był cieniem samego siebie, co Francuz skrzętnie wykorzystał. Trzecia była wojną nerwów i niewykorzystanych przez Polaka okazji… do czasu. Bo w decydującym momencie Hubert zdołał wspiąć się na wyżyny umiejętności i w nagrodę zagra w finale szwajcarskiej imprezy!

Bój polsko-francuski. Hubert Hurkacz w finale turnieju w Bazylei!

W Bazylei Polak nie grał wyłącznie o to, by móc triumfować w swoich ósmych zawodach w karierze. Tenisista pochodzący z Wrocławia równocześnie walczył też o to, by na zakończenie sezonu zagrać w ATP Finals. Jednak do zrealizowania tego celu potrzebuje nie tylko swojej dobrej gry, ale musi też liczyć na wpadki dwóch wyżej notowanych rywali – Taylora Fritza (numer 9 w rankingu race) oraz Holgera Rune.

Turniej w Szwajcarii nie poszedł po myśli Amerykanina, który przegrał już w swoim drugim meczu. Za to Duńczyk radzi sobie w nim równie dobrze, co Polak, gdyż gra w drugim półfinale. Obecnie różnica punktów pomiędzy nimi wynosi 335 oczek. Jednak gdyby Rune przegrał swój dzisiejszy mecz, a Hurkacz w Bazylei zgarnął całą pulę, przewaga Holgera stopniałaby do zaledwie 15 punktów. Wówczas wszystkie oczy należałoby skierować na Paryż. W stolicy Francji do zgarnięcia jest aż 1000 punktów, ale Hurkacz znajdowałby się w znakomitej sytuacji do zaatakowania pozycji dającej przepustkę do gry w finałach ATP.

Sytuacja w rankingu race przed półfinałowymi spotkaniami turnieju ATP w Bazylei. Źródło: https: live-tennis.eu/en/atp-race

Reklama

SERWIS KLUCZEM DO SUKCESU

O ile my mogliśmy brać kalkulatory do rąk i nakreślać potencjalne scenariusze, o tyle Polak przede wszystkim musiał skupić się na dzisiejszym meczu. Jego rywalem był bowiem Ugo Humbert. Tenisista bardzo niewygodny, bo leworęczny, a przy tym nieźle radzący sobie w hali i na twardych kortach.

Już początek spotkania zwiastował, że nie będzie to łatwy mecz. Humbert dobrze radził sobie przy własnym podaniu, a w czwartym gemie, grając na returnie, napsuł Hurkaczowi sporo krwi. Zajmujący 28. miejsce w rankingu ATP Francuz miał dwie okazje do przełamania.

Na szczęście Polak uratował się swoim popisowym zagraniem, czyli mocnym serwisem. A później poszedł za ciosem i to on przełamał rywala! Największe wrażenie u Huberta robiła konsekwencja w grze. Niezależnie od sytuacji na korcie, polski tenisista realizował swój plan i nie podpalał się chwilowymi niepowodzeniami. Biła od niego pewność siebie i zaufanie do własnego serwisu. Bo istotnie Hurkacza w tym sezonie szalenie trudno przełamać. Od początku roku wygrał aż 87,64% własnych gemów serwisowych. Lepsi pod tym względem są tylko Novak Djoković i Stefanos Tsitsipas.

Taka skuteczność Huberta przy własnym podaniu często oznacza, że wystarczy iż Polak raz przełamie rywala i już jest bardzo blisko wygrania seta. Nasz rodak po prostu doprowadził ten element tenisowej sztuki do skrajnie wysokiego poziomu.

FRANCUZ SIĘ NIE PODDAŁ

Stąd spore było nasze zaskoczenie, kiedy po pierwszym secie, wygranym 6:4, drugi zaczął wymykać mu się spod kontroli. Humbert nieco zmienił swoją taktykę. Zaczął bardziej grać na forehand Polaka, a nasz tenisista popełniał błędy. Wreszcie, Ugo zdołał dokonać tej trudnej sztuki przełamania Huberta, którego gra w drugim secie po prostu się posypała. Francuz wyszedł nawet na prowadzenie 4:1 w gemach, a jedyną godną zapamiętania odpowiedzią Hurkacza na taki stan rzeczy, było rzucenie rakietą o kort. Druga partia bez większych przeszkód padła łupem Ugo, który wygrał 6:3.

Reklama

Polak zaś musiał otrząsnąć się po tym słabym secie i powrócić do poziomu, który pokazywał w pierwszej części spotkania.

I zrobił to w najlepszy z możliwych sposobów. Pierwszego gema decydującej partii zwyciężył do zera. Ponownie w poczynaniach Hubiego widać było spokój, pewność siebie, te charakterystyczne zaciśnięte usta i pięść. Czuć było, że inicjatywa w tym spotkaniu powróciła do Polaka. Hurkacz musiał tylko to potwierdzić chociaż jednym przełamaniem rywala.

W szóstym gemie wygrywał już 30:0, ale wówczas Francuz jeszcze zdołał się wybronić. Jednak co nie udało się wtedy, przyszło przy ponownym serwisie Humberta, w którym Polak nie pozostawił mu złudzeń, wygrywając do 15.

SPRAWDŹ: PROMOCJA W FUKSIARZ.PL DLA NOWYCH GRACZY. 100% BEZ RYZYKA DO 300 ZŁ

Tym sposobem zawodnik słynący ze znakomitej skuteczności gry przy własnym podaniu miał idealną sytuację ku temu, by zakończyć grę. Jeżeli myślicie, że tego dokonał to… niestety, musimy was rozczarować. Hubert ponownie dał się przełamać. Mało tego, to nie była ostatnia szansa Hurkacza na doprowadzenie tego meczu do końca, bo przy serwisie Francuza miał dwie piłki meczowe. Jednak i tej okazji nie wykorzystał.

Doprawdy, pod względem emocji było to pasjonujące spotkanie, lecz gdyby Hubert go nie wygrał, to pretensje za taki stan rzeczy mógłby mieć tylko do siebie.

Tymczasem o wyłonieniu pierwszego finalisty turnieju w Bazylei zdecydować miał tie-break. W tym elemencie statystycznie lepiej wyglądał Polak, jednak na tym etapie spotkania, po dwóch godzinach i trzydziestu minutach boju, statystyki nie miały żadnego znaczenia. To była tenisowa wojna nerwów. Na szczęście tę znacznie lepiej zniósł Hubert, który triumfował  7:5!

I tak Polak, może po niepotrzebnych nerwach, ale jednak wykonał swoje zadanie i awansował do finału szwajcarskich zawodów. Teraz musi czekać na odpowiedź Holgera Rune, który aktualnie rozgrywa swój mecz z z Félixem Augerem-Aliassimem. Hubert zapewne będzie w tym spotkaniu trzymał kciuki za swojego kolegę z Kanady, który może pomóc mu zniwelować część strat w rankingu race do Duńczyka. Ale jeżeli Rune odniósłby zwycięstwo, to o utrzymanie swojej pozycji oraz ostateczny triumf w Szwajcarii zagrałby ze swoim bezpośrednim rywalem do miejsca w finałach ATP. I to też byłaby świetna historia.

Hubert Hurkacz – Ugo Humbert 2:1 (6:4, 3:6, 7:6)

Fot. Newspix

Czytaj więcej o tenisie:

Pierwszy raz na stadionie żużlowym pojawił się w 1994 roku, wskutek czego do dziś jest uzależniony od słuchania ryku silnika i wdychania spalin. Jako dzieciak wstawał na walki Andrzeja Gołoty, stąd w boksie uwielbia wagę ciężką, choć sam należy do lekkopółśmiesznej. W zimie niezmiennie od czasów małyszomanii śledzi zmagania skoczków, a kiedy patrzy na dzisiejsze mamuty, tęskni za Harrachovem. Od Sydney 2000 oglądał każde igrzyska – letnie i zimowe. Bo najbardziej lubi obserwować rywalizację samą w sobie, niezależnie od dyscypliny. Dlatego, pomimo że Ekstraklasa i Premier League mają stałe miejsce w jego sercu, na Weszło pracuje w dziale Innych Sportów. Na komputerze ma zainstalowaną tylko jedną grę. I jest to Heroes III.

Rozwiń

Najnowsze

Tenis

Komentarze

0 komentarzy

Loading...