Reklama

Jak co jakiś czas – Wisła Kraków wkłada sobie kij w szprychy

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

27 października 2023, 23:29 • 4 min czytania 15 komentarzy

Maszyna Radosława Sobolewskiego już ruszyła, już sunęła po torach, ale jak to z maszyną Radosława Sobolewskiego bywa — z prędkością ręcznej drezyny na pierwszym zakręcie wpadła w maliny. Wisła Kraków po sześciu golach wbitych Zniczowi Pruszków i czterech strzelonych Resovii miała idealny terminarz pod to, żeby po raz pierwszy w sezonie zanotować serię zwycięstw dłuższą niż dwa mecze, ale potknęła się na pogrążonym w kryzysie Podbeskidziu.

Jak co jakiś czas – Wisła Kraków wkłada sobie kij w szprychy

Przytoczona na wstępie statystyka jest wręcz kuriozalna. Zwolennicy pozostawienia eksreprezentanta Polski na stanowisku lubią odwoływać się do średniej punktów Wisły Kraków za kadencji Radosława Sobolewskiego; przypominają, jak to nie szła po awans wiosną, rozjeżdżając rywala za rywalem. Ostatni raport finansowy z zaplecza Ekstraklasy ujawnił podstawy tej serii – przychody niemal dwukrotnie wyższe niż to, czym dysponował drugi pod tym względem zespołów ligi.

Przychody, które pozwalały i pozwalają utrzymywać kadrę o jakości, która wręcz krzyczy o powtórzenie podobnej passy. Problem w tym, że ktoś ciągle knebluje jej usta.

Wisła Kraków Radosława Sobolewskiego, czyli brak stabilizacji

Spójrzmy prawdzie w oczy: za nami trzynaście kolejek nowego sezonu, tymczasem ostatnia seria zwycięstw Wisły Kraków, która oznaczała coś dłuższego niż dwie wygrane z rzędu, zakończyła się 1 kwietnia. Od tamtej pory Biała Gwiazda nieustannie o coś się potyka, gdzieś gubi kroki, gdy tylko przypadkiem zaczyna prezentować zgrabne ruchy. Jak mawia klasyk: momenty były. Tu Wisła trzasnęła Arkę 5:1, tam rozbiła Motor 4:1, niedawno sprała Znicz 6:2, a ostatnio ogoliła Resovię 4:1.

Brawo, tego od Wisły Kraków oczekujemy, za to ją chwalimy. Do awansu nie wystarczy jednak największa liczba strzelonych bramek. Pech chce, że nadal w lidze liczą się punkty. Punkty, które pomiędzy efektownymi popisami, Wisła gubi na potęgę.

Reklama

Nie można w tym szukać okoliczności łagodzących, bo to wymówka na raz. Sobolewski kartę „wczesna czerwona kartka” wykorzystał z Odrą Opole. Paradoksalnie Wisła spisała się wtedy lepiej niż w analogicznej sytuacji w Bielsku-Białej. Po pierwsze dlatego, że po kierze potrafiła strzelić bramkę, objąć prowadzenie. W Bielsku do siatki trafiła zaś jeszcze w pełnym składzie, po świetnej akcji indywidualnej Mikiego Villara. Problem w tym, że już chwilę później straciła kompromitującego gola.

Lionel Abate wjechał w pole karne i ograł Alana Urygę tak, jakby przed nazwiskiem stało u niego „Ignazio”, Joseph Colley ratował jeszcze zespół dramatycznym wybiciem piłki z linii bramkowej, jednak z dobitką nie miał już szans. Potem już się posypało:

  • w 30. minucie gry Kacper Duda zdemolował piszczel rywala i wyleciał z boiska
  • w doliczonym czasie gry Podbeskidzie trafiło po raz drugi, oczywiście po stałym fragmencie gry, największej bolączce Wisły Sobolewskiego

Grzegorz Mokry uratuje posadę?

A przecież w międzyczasie Podbeskidzie miało jeszcze rzut karny, który najpierw sprokurował, a potem wybronił Alvaro Raton. Mniej więcej tak wyglądał cały mecz w wykonaniu Hiszpana – raz wyciągnął coś ekstra, żeby potem być bliskim wpadki przy dośrodkowaniu czy wyjściu za pole karne. Fakt, że chyba jednak częściej pomógł, bo nie pokonali go ani Maksymilian Banaszewski, ani Lionel Abate, ani Bartosz Bida, a każdy z nich stał przed dogodną sytuacją.

Niemniej jednak Górale muszą być zadowoleni. Stołek pod Grzegorzem Mokrym chyboce się, jakby miał nogi z galaretki, czemu nie można się dziwić. Podbeskidzie grało absolutnie fatalnie, ostatni mecz wygrało w połowie sierpnia. Kilka dni temu, gdy podpytaliśmy o nastroje w klubie, nikt nawet nie ukrywał, że poszukiwania nowego szkoleniowca są na poważnym etapie.

Być może ogranie w przewadze Wisły Kraków nie okaże się nowym rozdziałem w historii Mokrego w Bielsku, ale nawet jeśli tak będzie, zostawi on zespół w ciut lepszej sytuacji. A w przypadku tych, którzy walczą w lidze o życie każdy punkt ma znaczenie.

Podbeskidzie Bielsko-Biała – Wisła Kraków 2:1 (2:1)

Banaszewski 23′, Bida 45+6′ – Villar 20′

Reklama

WIĘCEJ O 1. LIDZE:

fot. Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Myśliwiec: Mam poczucie, że bylibyśmy w stanie wygrać, gdybyśmy grali jedenastu na jedenastu

Piotr Rzepecki
1
Myśliwiec: Mam poczucie, że bylibyśmy w stanie wygrać, gdybyśmy grali jedenastu na jedenastu

1 liga

Ekstraklasa

Myśliwiec: Mam poczucie, że bylibyśmy w stanie wygrać, gdybyśmy grali jedenastu na jedenastu

Piotr Rzepecki
1
Myśliwiec: Mam poczucie, że bylibyśmy w stanie wygrać, gdybyśmy grali jedenastu na jedenastu

Komentarze

15 komentarzy

Loading...