Reklama

Iga potrafi grać w finałach. Szesnasty tytuł Polki!

Kacper Marciniak

Opracowanie:Kacper Marciniak

08 października 2023, 15:43 • 4 min czytania 6 komentarzy

Jeszcze niedawno niektórzy wieszczyli jej kryzys. Straciła pozycję liderki rankingu, nie wygrała US Open, nie zachwyciła w Tokio. Iga Świątek nie potrzebowała jednak dużo czasu, aby przypomnieć wszystkim, jakim jest sportowcem. W turnieju WTA 1000 w Pekinie od początku grała znakomicie. A dziś postawiła kropkę nad i – demolując w finale prestiżowych zawodów Ludmiłę Samsonową.

Iga potrafi grać w finałach. Szesnasty tytuł Polki!

Czego mogliśmy tak naprawdę spodziewać się po dzisiejszym meczu i rywalce Polki? Cóż, nie ma co ukrywać, że cieszyliśmy się, iż to właśnie Samsonowa awansowała do finału w Pekinie, a nie Jelena Rybakina. Iga z Ludmiłą grała wcześniej dwukrotnie – i dwukrotnie wygrała (w Dubaju i Stuttgarcie). A wiemy, że z Kazaszką jej bilans wygląda już znacznie gorzej.

Inna sprawa, że Samsonowej zdecydowanie nie można było lekceważyć. Mimo stosunkowo niskiego miejsca w rankingu (22.) to bardzo solidna tenisistka, która w swojej karierze wygrała już cztery turnieje rangi WTA. Choć co prawda nigdy tak ważnego, jak ten w Pekinie. Śmiało mogliśmy zatem powiedzieć, że Rosjanka – która wychowała się we Włoszech i w latach 2014-2018 grała nawet pod tamtejszą flagą – stała na krawędzi odniesienia zdecydowanie największego sukcesu w swojej karierze.

Ale czy Iga zamierzała jej sprawy ułatwić? Nic z tych rzeczy.

Numer szesnaście

Nie wszyscy to pamiętają, ale Iga przegrała pierwszy finał w swojej seniorskiej karierze – rozgrywany w 2019 roku z Poloną Hercog. Od tamtego czasu stała się jednak prawdziwą specjalistką od gry w decydujących spotkaniach. Jej finałowy bilans przed dzisiejszym starciem wynosił… 15 wygranych i tylko 4 porażki. To mówiło samo za siebie. Taki pojedynek jak ten w Pekinie z Samsonową nie był dla Igi niczym nowym. Wiedziała, co musi zrobić, aby go wygrać. I od pierwszych piłek realizowała swój plan.

Reklama

Co to znaczy? Przede wszystkim: Polka ograniczyła wszelkie szaleństwa. Nie grała przesadnie ryzykownie czy w sposób, w którym nie czuje się komfortowo (na przykład często korzystając ze skrótów). Oczywiście była stosunkowo agresywna na korcie, ale jakiekolwiek pomyłki udało jej się ograniczyć do minimum. Ba, mało powiedziane. W pierwszym secie – jeśli wierzyć statystykom – nie popełniła ani jednego błędu własnego! Była niezwykle pewna przy swoich podaniach, a po zmianie serwującej wykorzystywała błędy Samsonowej.

Rosjanka co prawda nieźle rozpoczęła mecz, nie dała się od razu “zepchnąć” i zmusić do odrabiania strat. Ale przy stanie 2:3 została przełamana. I od tamtego momentu (na dobrą sprawę do końca spotkania) nie była w stanie wrócić na wysoki poziom gry. Momentami po prostu “chciała za bardzo”. Na przykład, kiedy starała się błyskawicznie przejmować inicjatywę, grając agresywne returny – co często kończyło się posłaniem piłki w aut.

SPRAWDŹ: PROMOCJA W FUKSIARZ.PL DLA NOWYCH GRACZY. 100% BEZ RYZYKA DO 300 ZŁ

Tym samym pierwszy set zakończył się wygraną Igi 6:2. A w kolejnym nic się nie zmieniło. Polka wciąż była niezwykle pewna. Może i nie rozrzucała Samsonowej po korcie, ale doskonale wiedziała, że to nie było dzisiaj potrzebne. Na Rosjankę wystarczała w tym meczu po prostu solidność. I tę solidność, a może nawet więcej, Świątek dzisiaj prezentowała. Drugą partię wygrała równie łatwo co poprzednią.

– Dziękuje za wsparcie przez cały tydzień – rozpoczęła swoje przemówienie po zdobyciu tytułu Iga, po czym podkreśliła, że Samsonowa to nie tylko świetna tenisistka, ale bardzo dobra osoba, co jest najważniejsze. Następnie oczywiście skierowała tradycyjne podziękowania w stronę swojego zespołu oraz kibiców, również tych znajdujących się w Pekinie, którzy trzymali za nią kciuki w ostatnich dniach. Nie jest w końcu tajemnicą, że 22-letnia Polka ma za sobą pierwsze “azjatyckie tournee” w karierze. Wcześniej, z powodu m.in. pandemii koronawirusa, nie miała okazji grać w stolicy Chin.

Jeśli chodzi o dzisiejszy triumf: jest on szesnastym w jej karierze w Tourze. Co też ciekawe, w tym sezonie Iga – mimo aż pięciu meczów w przynajmniej półfinale takiego turnieju – nie miała okazji wygrać zawodów rangi WTA 1000. Pozostaje zatem tylko cieszyć się, że się przełamała. A tym samym przypomniała niedowiarkom, że cały czas jest twarzą kobiecego tenisa.

Reklama

Iga Świątek – Ludmiła Samsonowa 6:2, 6:2

Fot. Newspix.pl

Na Weszło chętnie przedstawia postacie, które jeszcze nie są na topie, ale wkrótce będą. Lubi też przeprowadzać wywiady, byle ciekawe - i dla czytelnika, i dla niego. Nie chodzi spać przed północą jak Cristiano czy LeBron, ale wciąż utrzymuje, że jego zajawką jest zdrowy styl życia. Za dzieciaka grywał najpierw w piłkę, a potem w kosza. Nieco lepiej radził sobie w tej drugiej dyscyplinie, ale podobno i tak zawsze chciał być dziennikarzem. A jaką jest osobą? Momentami nawet zbyt energiczną.

Rozwiń

Najnowsze

Boks

Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”

Błażej Gołębiewski
0
Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”
Boks

Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Szymon Szczepanik
14
Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!
Anglia

Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Bartosz Lodko
1
Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Tenis

Komentarze

6 komentarzy

Loading...