Reklama

Zmarzlik: Bez pomocy sponsorów w Grand Prix finansowo wychodzilibyśmy na zero

Szymon Szczepanik

Autor:Szymon Szczepanik

05 października 2023, 12:40 • 9 min czytania 5 komentarzy

Bartosz Zmarzlik pod koniec września obronił tytuł indywidualnego mistrza świata na żużlu. Dla Polaka to czwarty złoty medal w tym cyklu, ale jak mówi w rozmowie z Weszło, tegoroczny triumf był najtrudniejszy pod względem psychicznym – między innymi przez niespodziewane wykluczenie Bartosza z rundy SGP w Vojens z powodu nieregulaminowego kevlaru. Jak zareagował na decyzję jury zawodów? Jakie pieniądze zarabiają żużlowcy za wygranie zawodów Grand Prix? Czy nawet po pewnie wygranych biegach dokonuje zmian ustawień motocykla? Oraz na jakim rodzaju jednośladu najbardziej lubi jeździć w wolnym czasie? Zapraszamy do rozmowy.

Zmarzlik: Bez pomocy sponsorów w Grand Prix finansowo wychodzilibyśmy na zero

SZYMON SZCZEPANIK: Swoje tytuły zdobywałeś w każdym stylu. Pierwszy wywalczyłeś przewagą dwóch punktów nad Leonem Madsenem. Kolejne dwa to była dominacja. Teraz także się na nią zapowiadało, ale jej nie było ze względu na aferę z kevlarem. Tegoroczne zwycięstwo było najbardziej wyniszczające psychicznie?

BARTOSZ ZMARZLIK: Chyba tak. Gdyby porównać pierwszy i ostatni tytuł, to w 2019 roku nie miałem takiej świadomości. I wszystko co zdobyte pierwszy raz, wydaje się trudniejsze, bo nie wiesz, co cię czeka. Teraz, mając tę świadomość ale zarazem wagę tytułu, którego doświadczyłeś trzy razy, to psychicznie ten czwarty był najtrudniejszy.

Zwłaszcza, że na ostatnią rundę do Torunia mogłeś jechać jako nowy-stary mistrz świata, a zamiast tego musiałeś bronić sześciu punktów przewagi. To wykluczenie z zawodów w Vojens jeszcze w tobie siedziało?

Na pewno tak, aczkolwiek dałem sobie dwa-trzy dni, by spróbować to wyrzucić z głowy i pojechać jak najlepszy turniej. Oczywiście zależało mi na tym, by zdobyć kolejny tytuł, ale też ogólnie być najlepszym tego dnia w Toruniu. To było dla mnie najważniejsze.

Reklama

Mówisz o dwóch-trzech dniach by zapomnieć Vojens, ale już dzień później jechałeś w Lublinie na pierwszym meczu finałowym Ekstraligi. Czyli to, co zdarzyło się w Danii, jeszcze siedziało w głowie?

Zdecydowanie tak. Próbowałem oczyścić głowę w ten dzień, ale kilka godzin po fakcie to czasami za mało, by wszystko ułożyć od nowa. To były dla mnie ciężkie dni, ale cieszę się, że już mamy je za sobą.

Prezydent FIM Jorge Viegas podobno zapewnił cię, że ten przepis zostanie zmieniony. Czyli mamy jakiś pozytyw z sytuacji, która mogła wpłynąć na losy tytułu mistrza świata.

Wszyscy stwierdzili, że kara jest nieadekwatna do przewinienia, które było głupim błędem. Szkoda, że teraz, ale widocznie tak musiało być.

Zdobyłeś indywidualne mistrzostwo świata oraz Polski, w drużynie wygrałeś Puchar Świata a także mistrzostwo kraju. Tak powinien wyglądać perfekcyjny rok?

Reklama

Był jednym z najlepszych w mojej dotychczasowej karierze. Bardzo się z niego cieszę, ale szczerze – jeszcze nie miałem czasu, aby sam ze sobą porozmawiać o zakończonym sezonie. Tak, by ułożyć jakiś plan i zamknąć nim ten rok. Ale na pewno był on pozytywny.

Myślisz o tych wszystkich rekordach, które są przytaczane w kontekście twojej osoby? Bo nie uwierzę, że one do ciebie nie dochodzą.

Dowiaduję się o nich po swoich występach. Takie porównania są zawsze miłe i się z nich cieszę, ale nie myślę o tym, co jeszcze mogę osiągnąć – albo czego nie mogę zdobyć.

W jednym z wywiadów mówiłeś, że dopiero po miesiącu możesz na spokojnie cieszyć się sukcesem. Stąd pytam o rekordy. Czy na przykład w listopadzie będzie taki dzień, w którym usiądziesz z rodziną i pomyślisz sobie „Jestem już prawie najlepszy w historii”?

Nie patrzę na swoje osiągnięcia pod względem historii. Żyję tu i teraz i cieszę się, że w tym roku ponownie udało się osiągnąć sukces. Teraz czeka mnie chwila odpoczynku i trzeba będzie zabierać się do kolejnego sezonu. Lubię ten harmonogram mojego życia. Sezon, po nim krótki odpoczynek, przemyślenia, ułożenie planu, przygotowania, początek nowego sezonu i tak dalej. Funkcjonowanie w tym bardzo mnie cieszy. Co rok próbuję go powtarzać i udoskonalać.

Pamiętam twój wywiad z 2014 roku, kiedy będąc u progu wielkiej kariery powiedziałeś, że nie stać cię finansowo na jazdę w Grand Prix. Od tego czasu sporo się pozmieniało, no ale właśnie – jaki jest koszt rywalizacji o mistrzostwo świata na żużlu?

W motosporcie koszty są nieograniczone. Cały czas możesz w coś inwestować. Niektóre wydatki są zdecydowanie za duże, ale musisz w to inwestować, bo to jest twoje narzędzie pracy.

A zyski? Zapytam może w ten sposób. Czy bez sponsorów rywalizacja w SGP miałaby sens? Stawka za zwycięstwo w jednej rundzie Grand Prix wynosi 16,5 tysiąca euro, więc wydaje się stosunkowo niewielka.

Zdecydowanie. Bez pomocy sponsorów myślę, że byłoby dobrze, jakbyśmy wychodzili na zero.

Zatem ci najlepsi, którzy najwięcej inwestują w sprzęt, muszą dokładać do Grand Prix?

Dokładnie. Same przygotowania do sezonu, układanie planu: liga polska, szwedzka, Grand Prix, turnieje, treningi – musisz wszystko spiąć, żeby finansowo miało to ręce i nogi.

Masz już przygotowane miejsce na motocykl? Przypomnijmy, że po każdym mistrzowskim sezonie zachowujesz jedną maszynę.

Już jest takie i z tego co wiem, chłopaki już powoli szykują ten motocykl.

Podczas biegu wyróżnia cię sylwetka na motocyklu. Lubisz dociążyć tylne koło, przedłużyć prostą czy pojechać w łuku tak wyłamany, że zamiast siedzieć, ty wręcz wisisz na siodełku na udzie. To rzeczywiście w jakimś procencie pomaga? Bo wielu zawodników prezentuje bardziej statyczny styl jazdy.

Nie mnie oceniać innych zawodników, ale sam jeżdżę w ten sposób bo czuję, że mi to pomaga i tak lubię. Każdy preferuje swoją technikę jazdy i kieruje się własnymi odczuciami.

A stara prawda, że motocykl czuje się czterema literami, w żużlu działa?

Tak, zdecydowanie. (śmiech)

Na mecz bierzesz zwykle trzy podwozia. A ile silników? Macie pod tym względem jakiś limit, ograniczenia?

Do zawodów musimy zgłosić trzy kompletne motocykle. Ale kiedy przyjeżdżamy na stadion przed odbiorem technicznym i zauważymy, że tor jest inny, niż myśleliśmy, to przed zawodami możemy jeszcze podmienić to, co przywieźliśmy z warsztatu. W tym także silniki.

Miałeś takie przypadki, że od razu po próbie toru trafiłeś z ustawieniami i już nic nie zmieniałeś? Czy może coś takiego się nie zdarza, bo odsypuje się nawierzchnia toru, albo zmienia się pogoda?

Nie ma szans, by niczego nie zmieniać. Podam przykład: w pierwszym biegu w Toruniu przyjechałem jako pierwszy o pół prostej z przodu. W drugim nic nie zmieniłem i skończyłem na trzecim miejscu, jadąc prawie bez kontaktu do zwycięzcy.

Zawsze trzeba poszperać.

Tak. Później mieliśmy dwie opcje, w którą stronę pójść z ustawieniami, wybraliśmy tę lepszą. I od piątego startu – czyli ostatniego w serii głównej oraz półfinału i finału – wprowadzaliśmy kosmetyczne zmiany, ale jednak coś zmienialiśmy. Baliśmy się tego, że kiedy nic nie ruszymy to… będzie za późno żeby coś zmienić.

Czy mistrz musi być takim trochę zadziorem na torze? Nie mówię o tym, że musi jeździć chamsko, ale że nie może bać się zamknąć prostą czy wejść piką pod przeciwnika.

Każdy preferuje swój własny styl jazdy i ma na ten temat swoje przemyślenia, więc nie wiem.

Kiedy patrzę na takich mistrzów jak Nicki Pedersen czy Tai Woffinden, to oni lubili docisnąć rywala do płotu. I chyba na tym to też polega.

…To twoja ocena. (śmiech)

Jako mistrz także dzielisz się swoją wiedzą z innymi? W Gorzowie tak zrobił Tomasz Gollob który, co przyznawałeś, wziął cię pod swoje skrzydła. Ty też udzielasz wskazówek kolegom? Widziałem, że na przykład Mateusz Cierniak w Lublinie w wielu elementach stara się ciebie podpatrywać.

Z Mateuszem mamy fajny kontrakt, zadaje mi fajne, mądre pytania i podąża dobrą drogą.

Młodzież nie boi się reputacji mistrza, że oto przyjechał Bartosz Zmarzlik i nie podzieli się z nikim informacjami?

Uważam, że indywidualnie czy w drużynie mam taki styl bycia, że nie ma między nami tej bariery.

SPRAWDŹ: PROMOCJA W FUKSIARZ.PL DLA NOWYCH GRACZY. 100% BEZ RYZYKA DO 300 ZŁ

Co sądzisz o obecnej formie indywidualnych mistrzostw Polski na żużlu? Pytam o nią, bo wielu z was jeździ w innych ligach poza krajem, jak ty w Szwecji. Najlepsi mają GP. Czy te dwie rundy więcej zamiast standardowego finału, to aby nie jest przesyt jazdy?

Chyba nie. Każdy z nas przygotowuje się na tyle profesjonalnie, że jesteśmy gotowi na taką liczbę zawodów w ciągu roku.

A nie chciałbyś, żeby jedna z rund powróciła na stadion drużynowego mistrza Polski?

Jedna z nich dlaczego nie? To fajny pomysł.

Z Lublinem zdobyłeś drużynowe mistrzostwo Polski. Rozpoczęliście od przegranej z Wrocławiem w pierwszej kolejce, ale za to w ostatniej wygraliście i to zdobywając punkt bonusowy. Play offy to już w ogóle wasza dominacja. Ten zespół, mówiąc kolokwialnie, musiał się dotrzeć?

Tak, aczkolwiek z chłopakami bardzo fajnie współpracowało się już od pierwszego meczu, co dawało promyk nadziei na resztę sezonu. Myślę, że wszyscy z tego fajnie skorzystaliśmy i udało nam się wygrać ligę, z czego się cieszymy. Zdobycie Drużynowego Mistrzostwa Polski jest dla nas bardzo cenne.

Jak rozumiem, cel na następny sezon to obrona tytułu?

Marzeń i celów nigdy nie zdradzam. Staram się robić swoje, a jak będzie – czas pokaże. Będę robił wszystko, by pojechać jak najlepszy sezon i tylko to mnie interesuje. Skupianie się w stylu, że muszę coś zdobyć, to nie dla mnie. Ja naprawdę nic nie muszę, a mogę. Do tego się odnosiłem w kilku rozmowach, że musiałem to tylko i wyłącznie w Toruniu.

Tor w Lublinie jeszcze ma przed tobą jakieś tajemnice czy po roku regularnej jazdy rozgryzłeś go tak samo dobrze, jak gorzowski owal?

Jeszcze nie aż tak, cały czas nad tym pracuję. Ale to mnie cieszy, bo pozostawia mi nowe wyzwania, którym muszę sprostać w jak najkrótszym czasie.

Jesteś fanem w zasadzie wszystkich jednośladów. Crossy, enduro, motocykle szosowe, wyścigowe, samoróbki od twojego taty – jeździłeś chyba na wszystkim. Ale może jest maszyna, którą chciałbyś się przewieźć?

Już jeździłem motocyklami, na których najbardziej chciałbym się przejechać. Ale na pewno chciałbym spędzać na nich więcej czasu. Każdy jednoślad mnie interesuje. Wyścigowe, enduro, crossówki – to na tych dwóch ostatnich miałem największą frajdę. Jednak rywalizowanie na ścigaczach po asfaltowych torach to też piękna przygoda.

Domyślam się, że na tych jednośladach bez silników też teraz trochę pojeździsz…

Nie do końca, właśnie chciałem pojeździć na motorach, dla których nie mam czasu w sezonie.

a zmierzałem w swoim pytaniu do kolarzówki.

To też – jedno drugiego nie wyklucza.

Które miejsce wybierzesz tym razem, Majorkę, Teneryfę czy coś innego?

Jeszcze nie miałem czasu, by sobie zaplanować taki wyjazd, ale na pewno chciałbym gdzieś uderzyć żeby pojeździć.

W takim razie życzę szerokości zarówno na rowerze, jak i motorze.

Dziękuję bardzo.

ROZMAWIAŁ SZYMON SZCZEPANIK

Fot. Newspix

Czytaj więcej o innych sportach:

Pierwszy raz na stadionie żużlowym pojawił się w 1994 roku, wskutek czego do dziś jest uzależniony od słuchania ryku silnika i wdychania spalin. Jako dzieciak wstawał na walki Andrzeja Gołoty, stąd w boksie uwielbia wagę ciężką, choć sam należy do lekkopółśmiesznej. W zimie niezmiennie od czasów małyszomanii śledzi zmagania skoczków, a kiedy patrzy na dzisiejsze mamuty, tęskni za Harrachovem. Od Sydney 2000 oglądał każde igrzyska – letnie i zimowe. Bo najbardziej lubi obserwować rywalizację samą w sobie, niezależnie od dyscypliny. Dlatego, pomimo że Ekstraklasa i Premier League mają stałe miejsce w jego sercu, na Weszło pracuje w dziale Innych Sportów. Na komputerze ma zainstalowaną tylko jedną grę. I jest to Heroes III.

Rozwiń

Najnowsze

Inne sporty

Polecane

Motor Lublin, Jaskółki z Gollobem, a może Byki? Top 10 drużyn w historii Ekstraligi!

Szymon Szczepanik
21
Motor Lublin, Jaskółki z Gollobem, a może Byki? Top 10 drużyn w historii Ekstraligi!

Komentarze

5 komentarzy

Loading...