Paweł Dawidowicz został odesłany na trybuny w meczu z Wyspami Owczymi. Ta decyzja Fernando Santosa tak zdenerwowała obrońcę, że chciał opuścić wrześniowe zgrupowanie, o czym powiedział w wywiadzie z „Kanałem Sportowym”.
– Po tym, jak dowiedziałem się, że jestem na trybunach, stwierdziłem, że jadę do domu, do klubu. Proste. Jeżeli tu mnie nie chcą, nie widzą, to ja też nie chcę być tu na siłę. Bez sensu tracę czas. Gdy siedzisz na ławce, to zawsze jesteś częścią zespołu, jesteś gotowy, że wejdziesz. Na treningach się przykładałem, dlatego nie rozumiałem tej decyzji. Byłem nastawiony mentalnie, że wracam – powiedział Paweł Dawidowicz w rozmowie z „Kanałem Sportowym”.
Obrońca Hellasu Werona trafił na trybuny w eliminacyjnym spotkaniu z Wyspami Owczymi. Ostatecznie nie opuścił zgrupowania za namową Roberta Lewandowskiego i w kolejnym meczu z Albanią siedział już na ławce. Nie zagrał jednak ani minuty.
– „Lewy” namówił mnie na grę w ping-ponga. Początkowo nie chciałem, ale mnie przekonał. Graliśmy i w końcu mu powiedziałem, że nie chcę robić syfu, ale kulturalnie podziękuję i pojadę do klubu, żeby się lepiej przygotować do występów. Powiedział mi: „Pawka, nie rób tak. Poczekaj. Zostały tylko cztery dni. Nie warto”. Biłem się z myślami, ale przyznałem mu rację. Po co mi to? Schowałem dumę do kieszeni. „Lewy” polecił mi, żebym porozmawiał z trenerem, bo może ma jakiś tajny plan. I tak też zrobiłem, ale planu nie było – dodał Dawidowicz, który przez osiem lat od debiutu rozegrał w kadrze osiem meczów.
WIĘCEJ O REPREZENTACJI POLSKI:
- Czy Jakub Piotrowski to materiał na reprezentanta Polski?
- Wzlot i upadek. 10 najważniejszych momentów Grzegorza Krychowiaka w reprezentacji Polski
- Niewolnicy algorytmów. Dlaczego nie umiemy rozmawiać o Robercie Lewandowskim
- Michał Probierz: Będę dobrym selekcjonerem [WYWIAD]
Fot. Newspix