Postronni widzowie mogli wiele oczekiwać po tej walce. W końcu po jednej stronie oktagonu stał wybitny striker Rafael Fiziev, a po drugiej – znakomity zapaśnik Mateusz Gamrot. To oznaczało, że niezależnie od płaszczyzny w której toczyć się będzie gra o zwycięstwo, można było liczyć na całą masę jakości w klatce. I tak po prawdzie, po tym pojedynku kibice mogą czuć się… rozczarowani, gdyż walka zakończyła się już w drugiej rundzie. Ale nie ci z Polski, bowiem klatkę z tarczą opuścił Gamer, który odniósł zwycięstwo w wyniku kontuzji swojego rywala.
Główny pojedynek wieczoru zapowiadał się na klasyczne dla mieszanych sztuk walki starcie wojowników o dwóch różnych stylach. Fiziev to zawodnik wywodzący się z boksu tajskiego oraz K-1, który najlepiej czuje się w stójce. Wymiany ciosów i kopniaki to jego chleb powszedni. Jest znakomitym strikerem, według opinii wielu ekspertów, nawet najlepszym w wadze lekkiej. A z jego fascynującą historią mogliście się bardziej zapoznać na naszych łamach w niedawno opublikowanym tekście. Z kolei Mateusz Gamrot swój styl opiera głównie na świetnych zapasach.
– Będzie mu na rękę, by mnie obalić. Jestem strikerem, on zapaśnikiem. Co może się wydarzyć? W takich walkach stójkowicze starają się zatrzymać go na nogach. Zapaśnik będzie chciał przewracać i kontrolować w parterze, trzymać walkę przy siatce… czasami bywa nudno. Ale nie zmienia to faktu, że czeka mnie wyzwanie. Jest jednym z najlepszych zapaśników i parterowców – przewidywał scenariusz walki z Polakiem Ataman w rozmowie dla TVP Sport.
SPRAWDŹ: PROMOCJA W FUKSIARZ.PL DLA NOWYCH GRACZY. 100% BEZ RYZYKA DO 300 ZŁ
W istocie wydawało się, że w polsko-azerskim starciu górą będzie ten, który utrzyma pojedynek w preferowanej przez siebie płaszczyźnie. Mateusz Gamrot twierdził, że wiele osób odradzało mu próbowanie się z Fizievem w stójce. Ale gdyby udało mu się obalić rywala, to szanse Polaka na ostateczny triumf znacznie by wzrosły.
GAMER NA DRODZE DO WALKI O TYTUŁ
Mateusz bardzo spokojnie rozpoczął pojedynek, nie chcąc za wszelką cenę rzucać się na rywala. Była to o tyle dobra taktyka, że Fiziev także sprawiał wrażenie jakby zdawał sobie sprawę z tego, że walka może trwać pięć rund i trzeba w nim rozsądnie zarządzać swoimi siłami. Gra toczyła się w stójce, co w teorii powinno forować Atamana, jednak w pierwszej rundzie nie obejrzeliśmy ogromnej wymiany ciosów. Mało tego, można wręcz zaryzykować stwierdzenie, że to zapoznawcze starcie lepiej wypadło w wykonaniu Gamrota. I to jemu sędziowie mogli przypisać zwycięstwo.
Przełom nadszedł w rundzie numer dwa. Wtedy bowiem Gamrot miał okazję do pokazania swoich zapaśniczych umiejętności. Pojedynek szybko przeniósł się do parteru… jednak Fiziev udowodnił, że nie bez kozery posiada 90% skuteczności przed obaleniami. Azer sprytnie wywijał się z opresji. Skutecznie niwelował akcje Polaka na ziemi, a kiedy podniósł się i dopadł do siatki, było już niemal pewne, że walka wróci do preferowanej przez niego stójki.
Stójki, w której ostatecznie Ataman przegrał z własnym organizmem. Tak się bowiem złożyło, że po jednym z kopnięć Rafaelowi nie wytrzymała noga postawna, na której opierał ciężar swojego ciała. W wyniku tego zdarzenia mógł tylko skrzywić się z bólu i paść na deski. Gamerowi nie pozostało nic innego, jak wykorzystać niedyspozycję przeciwnika. Wyprowadził kilka ciosów w stronę rannego rywala, jednak sędzia ringowy wykazał się dobrym refleksem i od razu przerwał pojedynek, który zmierzał do zmasakrowania rannego Fizieva.
Tym sposobem Mateusz Gamrot odniósł szalenie cenne zwycięstwo, które najpewniej uplasuje go w czołowej piątce rankingu wagi lekkiej. To z kolei oznacza, że za niecały miesiąc, kiedy dojdzie do walki rewanżowej walki Isłama Machaczewa z Charlesem Oliveirą, Polak będzie mógł wygodnie rozsiąść się w fotelu z nadzieją, że za niedługo być może sam otrzyma szansę pojedynku o pas. Albo przynajmniej starcia będącego walką eliminacyjną do zgarnięcia tytułu.
-Moja walka marzeń to Machaczew, mistrz wag lekkiej. Ale to nie wydarzy się teraz. W następnym pojedynku chciałbym sprawdzić się z najniebezpieczniejszym zawodnikiem walki w parterze, Charlesem Oliveirą – powiedział po walce Gamrot, sprytnie zgłaszając akces do zmierzenia się z oboma zawodnikami październikowej walki. I to niezależnie od jej wyniku.
I tego Mateuszowi można życzyć. Bo chociaż dziś zwyciężył przez niedyspozycję rywala, to sam nie popełnił w tym pojedynku żadnego błędu. W efekcie odniósł zwycięstwo z gościem uznawanym za jednego z najniebezpieczniejszych zawodników wagi lekkiej w UFC. Oraz zapisał swoje nazwisko na wąskiej liście zawodników, którzy w najbliższym czasie będą liczyć się w walce o tytuł mistrza świata wagi lekkiej amerykańskiej organizacji.
Fot. Newspix
Czytaj więcej o MMA: