Reklama

Green kontra Garnett, czyli kłótnia o… zmyślony cytat

redakcja

Autor:redakcja

22 września 2023, 10:49 • 6 min czytania 7 komentarzy

Konflikty między największymi gwiazdorami od dekad stanowią stały element krajobrazu NBA, najlepszej koszykarskiej ligi świata. Michael Jordan do dziś wymienia się w mediach złośliwościami z Isiahem Thomasem, Shaquille O’Neal przez całe lata nie potrafił się dogadać z Kobem Bryantem, a Alonzo Mourning i Larry Johnson nienawidzili się do tego stopnia, że jedna z ich bezpośrednich konfrontacji na parkiecie przerodziła się w regularną bijatykę. Przykłady można mnożyć, lecz wszystkie te spory łączy jedno – miały one realne podłoże, doszło do jakiegoś zgrzytu w relacjach międzyludzkich. Tymczasem w ostatnich latach mamy niekiedy w NBA do czynienia z konfliktami, których źródłem są… zmyślone cytaty, będące jednym z narzędzi dezinformacji. 

Green kontra Garnett, czyli kłótnia o… zmyślony cytat

– To naprawdę wymyka się spod kontroli – przyznaje słynny Kevin Durant.

Bójka na treningu

Jesienią 2022 roku do Internetu wyciekło nagranie bulwersującego wydarzenia – Draymond Green, silny skrzydłowy zespołu Golden State Warriors, podczas jednego z treningów znokautował Jordana Poole’a, swojego kolegę z drużyny. W środowisku zawrzało, tym bardziej że to nie pierwszy tego rodzaju wyskok w karierze Greena, gracza znanego z krewkiego usposobienia. Ostatecznie 33-latek został ukarany przez klub i publicznie przeprosił za swoje skandaliczne zachowanie, ale – jak w starym dowcipie – niesmak pozostał. Atmosfery w zespole nie udało się odbudować. Warriors przystąpili do sezonu 2022/23 z pozycji obrońców mistrzowskiego tytułu, lecz tym razem w play-offach rozczarowali, przegrywając 2:4 z Los Angeles Lakers w półfinałach Konferencji Zachodniej.

– W tym roku nie byliśmy drużyną mistrzowskiego kalibru – skomentował bez ogródek trener Steve Kerr. – Nie uciekniemy od tego tematu: incydent z początku sezonu miał wpływ na naszą postawę. Trudno, żeby takie wydarzenie nie wpłynęło na zespół. Kiedy zawodnicy tracą do siebie zaufanie, proces odbudowy właściwych relacji staje się bardzo trudny. Mocniej tego nie mogę wyartykułować. Musimy wrócić do tego, co zapewniło nam sukcesy – wzajemnego zaufania.

Naturalnie media społecznościowe zapłonęły po słowach Kerra, który – celowo czy nie – rozdrapał stare rany i przywrócił na tapet aferę sprzed kilku miesięcy. Na Twitterze (dziś: X) furorę zrobiły przede wszystkim słowa Kevina Garnetta, jednego z najlepszych silnych skrzydłowych w dziejach NBA, który ostro podsumował postawę młodszego kolegi: – Draymond uderzający Jordana? To tak jakby starszy uczeń pobił o połowę od siebie mniejszego pierwszoklasistę, a potem zgrywał wielkiego chojraka. Chcesz wrażeń, Dray, to spróbuj się ze mną – zagrzmiał mistrz NBA z 2008 roku. Na ripostę Greena nie trzeba było długo czekać.

Reklama

– Spróbowałem się z tobą, gdy byłem debiutantem w lidze. Zacząłeś gadać sam do siebie, jakbyś mnie nie słyszał. Co to było? Czyżby nowicjusz potrafił się postawić dwa razy większemu od siebie emerytowi? – ironizował zawodnik Warriors. Problem w tym, że Green w rzeczywistości wdał się w twitterową przepychankę nie z Garnettem, ale z kontem satyrycznym NBA Centel, specjalizującym się w produkowaniu wyssanych z palca cytatów.

Wszystko po to, by narobić zamieszania w mediach społecznościowych. W tym przypadku – udało się.

Produkcja zmyślonych cytatów

Pożar dość szybko udało się rzecz jasna ugasić – Garnett wyśmiał Greena za złapanie się na tanią prowokację i zaapelował do Elona Muska o zrobienie porządków na portalu, a kilku innych koszykarzy upomniało skrzydłowego Warriors, żeby jak najszybciej sprawdził, z kim właściwie wdał się w dyskusję. Wkrótce riposta Draymonda zniknęła z jego profilu. No ale w Internecie nic nie ginie, dlatego screeny przedstawiające wymianę złośliwości między Greenem a niby-Garnettem jeszcze długo krążyły w mediach społecznościowych, zbierając gigantyczne, wielomilionowe zasięgi. Ilu odbiorców nie przeanalizowało kontekstu całej sprawy i po prostu – przeglądając sobie spontanicznie Twittera – przyjęło do wiadomości, że Garnett przypuścił medialny atak na Greena, a ten drugi odpowiedział pięknym za nadobne? Trudno to oszacować, ale skoro nawet 33-letni zawodnik, czterokrotny mistrz NBA, daje się tak łatwo nabrać, to co dopiero kibice?

Sprawa jest poważna, ponieważ profili koncentrujących się na wypuszczaniu w świat kompletnie zmyślonych cytatów nie brakuje.

Ich modus operandi jest dość proste:

  • nazwa upodobniona do rzetelnego, powszechnie cenionego źródła informacji (na przykład sprawcą zamieszania na linii Green-Garnett był profil NBA Centel, parodiujący doniesienia NBA Central)
  • wykupiona subskrypcja premium (niebieski znaczek w nazwie profilu dodaje mu wiarygodności)
  • fake newsy podawane w analogiczny sposób do tego, w jaki dziennikarze dzielą się ze swoimi obserwującymi rzeczywistą wiedzą (często z zaznaczeniem źródła, oczywiście dobranego zupełnie przypadkowo lub również nieistniejącego)
  • kolportowane cytaty bulwersują lub śmieszą, ale nie są na tyle absurdalne, by na pierwszy rzut oka budzić wątpliwości
  • całość opatrzona zdjęciem zawodnika, będącego „autorem” rzekomego cytatu

Autorzy jednego z największych tego typu kont – Ballsack Sports, blisko 270 tysięcy obserwujących – posunęli się nawet do tego, że wyróżnionym postem na ich profilu jest obecnie instrukcja… jak rozpoznać sportowego fake newsa. Zaznaczają oni również wyraźnie w opisie konta, podobnie zresztą jak NBA Centel, iż ich działalność ma wyłącznie charakter satyryczny, a nie informacyjny. Okazuje się, że producenci zmyślonych cytatów mogą sobie pozwolić na tak daleko posuniętą otwartość, ponieważ większość potencjalnych odbiorców i tak nie zadaje sobie trudu, by dowiedzieć się czegoś więcej o źródle danej wiadomości czy cytatu.

Reklama

Czujność i jeszcze raz czujność

Kevin Durant – jedna z największych gwiazd amerykańskiej koszykówki – od dłuższego czasu jest dość aktywnym twitterowiczem. 35-latek nie ukrywa, że niepokoi go łatwość, z jaką twórcy zmyślonych cytatów wodzą odbiorców za nos. Kilka tygodni temu profil NBA Centel także i jego wziął na celownik. Fake’owa wypowiedź Duranta, przechwalającego się rzekomo swoimi możliwościami, dotarła do 7,5 miliona osób i została polubiona blisko 55 tysięcy razy. Nawet jeśli przyjmiemy z dużą dozą raczej nieuzasadnionego optymizmu, że połowa odbiorców tego tweeta zdawała sobie sprawę, iż ma do czynienia z wymysłem/żartem, to wciąż mówimy o milionach kibiców, którzy zostali wprowadzeni w błąd i być może nigdy nie dotrze do nich w tej kwestii żadne sprostowanie.

– Wkraczamy na niebezpieczne terytorium. […] Te wszystkie fake’owe konta coraz mocniej trzymają nas za gardło – ocenił Durant, który często wyśmiewa dziennikarzy i publicystów, jeżeli zdarzy im się łyknąć jakąś twitterową bzdurę. Z niezbyt drobiazgowego researchu – łagodnie rzecz ujmując – słynie między innymi amerykański showman i krzykacz Stephen A. Smith – już kilka razy zdarzyło mu się zupełnie na poważnie powołać na ordynarnie zmyśloną informację.

Na szczęście dziennikarze podobnych wpadek notują coraz mniej, a zmyślone cytaty często są w ekspresowym tempie demaskowane. Kluczowe znaczenie ma tutaj czujność. Nigdy nie należy bowiem przyjmować informacji zawartych w tweecie za pewnik tylko na bazie pobieżnego zerknięcia. Dwa czy trzy dodatkowe kliknięcia nie zajmują wiele czasu, a na ogół tyle wystarczy, by przekonać się, czy nie mamy przypadkiem do czynienia z oszustwem lub żartem. Satyryczne profile w zamierzeniu mają bawić, ale – wbrew pozorom – mogą okazać się niekiedy szkodliwe i przyczyniać się do szerzenia dezinformacji.

Draymond Green z pewnością już przyswoił tę lekcję.

Partnerem tekstu jest Instytut NASK i Ministerstwo Cyfryzacji

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Anglia

Nie jest łatwo w ostatnim czasie być kibicem Manchesteru United

Piotr Rzepecki
3
Nie jest łatwo w ostatnim czasie być kibicem Manchesteru United

Tekst sponsorowany

Komentarze

7 komentarzy

Loading...