Reklama

Mistrzowie Europy w siedzibie Orlenu. „Mogą dokonać czegoś wielkiego”

Szymon Szczepanik

Autor:Szymon Szczepanik

19 września 2023, 13:52 • 13 min czytania 24 komentarzy

Reprezentacja Polski w glorii i chwale triumfu w mistrzostwach Europy powróciła do kraju. Po gorącym powitaniu w niedzielę na lotnisku, nazajutrz Biało-Czerwoni pojawili się na konferencji w siedzibie Orlenu – głównego sponsora polskiej siatkówki. Spotkanie było okazją dla mediów oraz kibiców, by móc porozmawiać z bohaterami ostatnich dni. Pomimo znakomitych nastrojów zawodnicy zapewniają, że ich misja w tym sezonie nie dobiegła końca. –Mamy bardzo ważne zadanie, którym jest wywalczenie kwalifikacji do igrzysk olimpijskich w Paryżu. Aby móc spełnić marzenia, najpierw trzeba się tam dostać – powiedział Aleksander Śliwka.

Mistrzowie Europy w siedzibie Orlenu. „Mogą dokonać czegoś wielkiego”

TURNIEJ IDEALNY

Mistrzostwa Europy były dla Polaków, nie bójmy się użyć tego słowa, perfekcyjne. Wyciąganie na wierzch konkretnych zagrań w danym meczu, czy też przegranych pojedynczych setów zakrawałoby o zwykłe czepialstwo. Podopieczni Nikoli Grbicia roznieśli rywali w fazie grupowej. Potem bez większych problemów pokonali Belgię w 1/8 mistrzostw. A w spotkaniu z Serbią pokazali niezwykłego ducha walki, a trzeci set, zakończony wynikiem 36:34 dla Polski, przejdzie do historii jako jedna z najbardziej wyrównanych partii rozegranych podczas mistrzostw Europy.

Z kolei w półfinale ze Słowenią przełamali złą passę. Ta reprezentacja pokonywała Polskę w każdej z czterech ostatnich edycji zmagań o prym na Starym Kontynencie. I choć przed meczem sztab kadry twierdził, że w żadne klątwy nie wierzy, to podczas poniedziałkowego spotkania w Warszawie reprezentanci sami używali określenia, że udało im się przełamać niemoc ze Słoweńcami.

Reklama

Wreszcie – finał z Włochami. Nieadekwatnym byłoby nazwanie tego meczu wisienką na torcie. Spotkanie o tytuł i to, jak polscy siatkarze w nim zagrali, przyćmiło wszystko inne, co dane nam było z ich strony zobaczyć na tym turnieju. Polska pokonała gospodarzy w Rzymie 3:0 (25:20, 25:21, 25:23). Biało-Czerwoni nawet nie pozostawili rywalom złudzeń co do tego, komu należy się mistrzowski tytuł.

Pytając reprezentantów o sobotni mecz, celowo używaliśmy określenia, że zemścili się na Włochach za ich ubiegłoroczne zwycięstwo 3:1 w finale mistrzostw świata w katowickim Spodku. Jednak każdy z Polaków dawał do zrozumienia, że nie traktował tego meczu w podobnych kategoriach.

Aleksander Śliwka: – Nie używałbym słowa zemsta, po prostu chcieliśmy wygrać to trofeum. Nie ważne kto stoi po drugiej stronie siatki, nasz cel jest zawsze ten sam – czyli wygrać mecz. Nie inaczej było w tym finale, choć oczywiście, gdzieś z tyłu głowy siedział zeszłoroczny finał mistrzostw świata w Polsce. Dlatego świetnie było wygrać to spotkanie na włoskiej ziemi.

Marcin Janusz: – Cieszymy się z udanego rewanżu, ale my wygrywamy dla siebie, a nie przeciwko komuś. Z taką motywacją podchodzimy do każdego z meczów. Oczywiście, nieudany finał mistrzostw świata siedział w głowach, ale dla nas najważniejsze jest to, by wygrywać niezależnie od tego, czy naprzeciwko stoją Włosi czy inne bardzo dobre drużyny.

Polskiego rozgrywającego zapytaliśmy również, czy w drugim sezonie gry dla reprezentacji przyzwyczaił się do ciągłych porównań do Fabiana Drzyzgi – swojego wielce utytułowanego poprzednika. Zresztą kibice i w tym sezonie dyskutowali, czy Drzyzga nie byłby wartością dodaną do drużyny. Nawet jako zmiennik Janusza.

– Staram się nie zastanawiać nad takimi rzeczami. Bardziej skupiam się na tym, by grać jak najlepiej. Na pewno gra w reprezentacji sama w sobie to ogromne wyróżnienie, ale też odpowiedzialność i presja. Ale z presją radzimy sobie bardzo dobrze, co pokazaliśmy na mistrzostwach Europy czy Lidze Narodów – odpowiedział dyplomatycznie Marcin.

Reklama

Z kolei Jakub Kochanowski dodał:- Przed każdym turniejem jedziemy z założonymi celami i planami minimum. Po Lidze Narodów wiedzieliśmy, że jesteśmy w stanie bić się z każdym pod warunkiem, że osiągniemy dobrą dyspozycję sportową. Taki był pan – z dnia na dzień trenować, grać, doszlifowywać braki, które mieliśmy mimo wygrania Ligi Narodów, i pojechać na mistrzostwa Europy z nadzieją, że forma będzie na tyle wysoka, by walczyć z najlepszymi.

ŚWIĘTO I WOLNE DO CZWARTKU

Łukasz Kaczmarek, zapytany o to który mecz najbardziej utkwił mu w pamięci, nie ma wątpliwości:- Zdecydowanie finał. To było zwieńczenie turnieju i nasz najlepszy mecz na tych mistrzostwach Europy.

Wszyscy widzieliśmy to, co działo się w Rzymie podczas samego spotkania. Ale nas interesowało także, jaka atmosfera panowała po meczu.

– To była noc godna świętowania mistrzostwa Europy, ale nie przesadzaliśmy. Nie jesteśmy taką grupą, która nie wiadomo jak długo baluje, ale mieliśmy tę chwilę, by trochę się zrelaksować, bo w ostatnich tygodniach było dużo stresu – powiedział Kochanowski.

Tomasz Fornal:- Troszkę posiedzieliśmy, pożartowaliśmy. Zrobiliśmy taki resecik głowy, ale wydaje mi się, że w stu procentach na to zasłużyliśmy. Łącznie z turniejem Ligi Narodów w Gdańsku, ostatnie kilka miesięcy spędziliśmy ciężko trenując. To był moment, by w jakiś sposób się zrelaksować i na chwilę zapomnieć o siatkówce.

I trudno nie przyznać tym chłopakom prawa do chwili odpoczynku. Polski korowód, prowadzony po hali przez Bartosza Kurka w rytm weselnego hitu „Jedzie pociąg z daleka”, to także obrazki, które zostaną w pamięci polskich fanów.

Z kolei Aleksandra Śliwkę zapytaliśmy, czy powoli zaczyna myśleć o indywidualnych laurach. Takich jak tytuł sportowca roku w Polsce. W końcu ostatnie lata tego plebiscytu zdominowali Robert Lewandowski, Iga Świątek oraz Bartosz Zmarzlik. Jednak w 2023 roku Olek wygrał z reprezentacją Ligę Narodów oraz mistrzostwo Europy. Ponadto polski przyjmujący poprowadził Grupę Azoty ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle do trzeciego z rzędu triumfu w Lidze Mistrzów.

– Myślę, że to gruba przesada – tonował nastroje sam zainteresowany – Bardzo liczymy na to, że zostanie doceniona przede wszystkim nasza drużyna. W końcu siatkówka to sport drużynowy w którym najbardziej liczy się trójka z przodu na tablicy wyników. Udało się zrealizować ten cel, wygraliśmy mistrzostwa Europy. Jeżeli któryś z nas zostanie wyróżniony indywidualnie udziałem w plebiscycie, to będziemy się bardzo cieszyć i wysyłać SMS-y. Ale najważniejszy jest wynik zespołu.

Z kolei Łukasz Kaczmarek powiedział: – Naszą świetną wizytówką jest Bartosz Kurek, który otrzymał tytuł Sportowca Roku po złotym medalu mistrzostw świata w 2018 roku. Ale tę decyzję oddajemy w ręce kibiców i ekspertów – niech oni zadecydują, kto był najlepszy. Jeżeli chodzi o sukcesy, które dajemy kibicom my, czy też sportowcy innych dyscyplin – to jest coś niesamowitego.

NAJWIĘKSZA SIŁA POLAKÓW – GŁĘBIA SKŁADU

Nie można zapomnieć o tym, że chociaż Biało-Czerwoni rozegrali fenomenalny turniej, to być może i tak nie pokazali maksimum swoich możliwości. W końcu Polacy o zwycięstwo walczyli nie będąc w optymalnym składzie. W trakcie turnieju urazu nabawił się Bartosz Kurek, przez co Nikola Grbić nie mógł skorzystać z usług kapitana kadry w kluczowych spotkaniach. Ale Bartka znakomicie zastąpił Łukasz Kaczmarek. Siatkarz, któremu na długo doklejono łatkę zawodnika, który w spotkaniach z topowymi rywalami nie grzeszy skutecznością ataku. Tymczasem w fazie pucharowej Łukasz zadał kłam takim opiniom. Z Serbią i Słowenią ponad połowa jego ataków kończyła się punktami dla zespołu. Z Włochami jego skuteczność wyniosła 45%.

– Zastąpienie Bartka było bardzo ciężkim zadaniem. Wszyscy wiemy, jak świetnym jest zawodnikiem i to nie lada wyzwanie by go zmienić. Ale bardzo cieszę się z tego, że mogłem wystąpić na pełnym dystansie tego turnieju oraz że osiągnęliśmy tak znakomity sukces – powiedział nam Kaczmarek.

SPRAWDŹ: PROMOCJA W FUKSIARZ.PL DLA NOWYCH GRACZY. 100% BEZ RYZYKA DO 300 ZŁ

Naprawdę trudno nie dojść do wniosku, że największą siłą tej reprezentacji jest potężna jakość nie tyle pierwszej szóstki, co całej czternastki powołanych siatkarzy. A nawet ich większej liczby. Bo przecież dyskusje na temat potencjalnych korzyści z powrotu Fabiana Drzyzgi nie są bezpodstawne. Bo znakomity sezon w siatkarskiej PlusLidze rozgrywał przyjmujący Artur Szalpuk, a w ubiegłym roku w kadrze znalazł się chociażby Bartosz Kwolek. Ale z różnych przyczyn Nikola Grbić nie skorzystał z ich usług. Podobnie jak z Mateusza Bieńka – jednego z dwóch podstawowych środkowych kadry, który z powodu kontuzji w sierpniu zakończył sezon reprezentacyjny.

– Wychodzi to, czym polska reprezentacja imponuje od wielu lat. Głębia składu i to, że gdzieś na ławce zawsze czeka ktoś, kto może pomóc drużynie gdy ta tego potrzebuje. Niefortunna kontuzja Mateusza Bieńka spowodowała, że Norbert Huber musiał pomóc jako wyjściowy środkowy i fantastycznie wywiązał się z tej roli – tłumaczył Jakub Kochanowski, chwaląc przy okazji drugiego ze środkowych, który w finale z Włochami był jednym z najlepszych siatkarzy na boisku.

Aleksander Śliwka dopowiadał:– To pokazuje, jak głęboki mamy skład i jak wielu świetnych graczy znajduje się w naszym zespole. Tak naprawdę, ktokolwiek wychodzi do gry, nasza jakość wciąż pozostaje na bardzo wysokim poziomie. Trener dobrze nas zna i wie kiedy używać poszczególnych zawodników. Jak wykorzystać nasze talenty, by wszystko jak najlepiej grało.

Przyjmującego ZAKSY zapytaliśmy także o Mateusza Porębę. Przypomnijmy, że środkowy Indykpolu AZS-u Olsztyn pojechał z kadrą na mistrzostwa Europy, ale tylko jako zawodnik uczestniczący w treningach. Jednak Śliwka nie bagatelizuje jego roli:- Mateusz jest tak samo ważną częścią naszej drużyny, jak każdy z nas. Akurat podczas mistrzostw Europy pełnił rolę wsparcia treningowego i nie było go w oficjalnej kadrze meczowej. To mega pozytywny chłopak i wielki profesjonalista. Mamy nadzieję, że szybko wróci do zdrowia [doznał kontuzji w trakcie ME – dop. red.] – podobnie jak Mateusz Bieniek – i niedługo razem spotkamy się na zgrupowaniu kadry.

To niezwykle trudne, by w tak utalentowanej grupie każdy akceptował swoją rolę w drużynie. Przecież tacy gracze jak Karol Kłos czy Tomasz Fornal wcale nie muszą czuć się gorsi od kolegów z pierwszego składu.

– Zdajemy sobie sprawę, że to jest reprezentacja. Każdy mógłby grać i wychodzić w podstawowej szóstce. Ale znamy swoje zadania i role w drużynie. Każdy podchodzi do tego racjonalnie, z chłodną głową i zdaje sobie sprawę z tego, że aby odnieść sukces, potrzebujemy zaangażowania całej czternastki. Wydaje mi się, że w ogólnym rozrachunku to potem procentuje, bo wszyscy dołożyliśmy swoją cegiełkę do tego sukcesu – powiedział nam Fornal… który przy okazji nakreślił, czym dla kadry są „Fusy”. Czyli żartobliwe określenie rezerwowych zawodników zespołu.

– Mamy poszczególne zadania z chłopakami z tak zwanych Fusów. Musimy czasami wejść i pomóc drużynie. Wydaje mi się, że to w jakiś sposób procentuje i dzięki temu cała turniejowa czternastka, która była na VNL oraz mistrzostwach Europy, zrobiła wszystko by zdobyć złoty medal.

W podobny sposób do kadrowiczów wypowiadał się prezes PZPS, Sebastian Świderski:- Głębia składu to siła naszej reprezentacji i całej dyscypliny w Polsce. Mamy wyrównanych 22-25 zawodników, którzy mogą spokojnie być w pierwszej szóstce naszej kardy i grać jak równy z równym z rywalami z całego świata. Gdzie są limity tego zespołu? Tak naprawdę wydaje mi się, że przed tą drużyną nie ma limitów. Mogą dokonać czegoś wielkiego. Celem, który rok temu założyliśmy sobie z trenerem Grbiciem, są igrzyska olimpijskie w Paryżu. Tam będziemy mierzyć w medal.

OSTATNIE ZAWODY SEZONU – CHINY

Jednak by zapewnić sobie udział na igrzyskach w Paryżu, reprezentacja Polski musi pokazać klasę na jeszcze jednym turnieju, który odbędzie się w tym roku w dniach od 30 września do 8 października. Wtedy podopieczni Nikoli Grbicia rozegrają w chińskim Xi’an kwalifikacje olimpijskie. Rywale Polaków nie powalają na kolana, a bezpośredni awans na najważniejszy turniej czterolecia uzyskują dwie ekipy. Jednak słuchając naszych siatkarzy możemy być pewni, że nie będzie u nich mowy o żadnym lekceważeniu.

Grupa C turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk olimpijskich w Paryżu. Źródło: fivb.com

Kochanowski:- Mamy jeszcze trochę czasu, by napawać się złotem mistrzostw Europy, ale już od czwartku będzie pełne skupienie na trening i być może na najważniejszy turniej tego sezonu. Zapewnienie sobie udziału w igrzyskach olimpijskich jest niezmiernie ważne pod kątem przygotowań do tego turnieju.

– Zasłużyliśmy na to, żeby świętować. Zdajemy sobie sprawę z tego, że był na to czas, ale wiemy jak ciężkie zadanie jeszcze jest przed nami – kwalifikacje do upragnionego turnieju, igrzysk olimpijskich. Był czas na zabawę, ale teraz skupiamy się na tym by odpocząć i przygotować się do bardzo ciężkiego turnieju kwalifikacyjnego – mówił z kolei Kaczmarek.

– Chcemy zdobyć kwalifikacje na igrzyska. Nie ukrywamy, że jesteśmy tak dobrym zespołem, że jadąc na taki turniej chcemy znaleźć się w dwójce, która otrzyma bezpośredni awans do Paryża. Będziemy faworytem, ale będzie ciężko, bo niektóre zespoły są naprawdę niebezpieczne, co pokazały te mistrzostwa Europy – podkreślał Marcin Janusz.

Aleksander Śliwka wręcz określił kwalifikacje olimpijskie jako tegoroczny priorytet Polaków:- To najważniejszy cel tego sezonu. Za nami dwa wspaniałe turnieje, ale nie możemy stracić koncentracji i głodu wygrywania. Mamy bardzo ważne zadanie, którym jest wywalczenie kwalifikacji do igrzysk olimpijskich w Paryżu. Aby móc spełnić marzenia, najpierw trzeba się tam dostać.

Tomasz Fornal także zdawał sobie sprawę, że sezon reprezentacyjny jeszcze nie dobiegł końca:- Przed nami bardzo ważny element, czyli kwalifikacje olimpijskie, które za niedługo będą w Chinach. W czwartek spotkamy się w Spale na obiad, potem już będziemy trenować. Ale mam nadzieję, że do czwartku nie będę miał za dużo myślał o siatkówce.

Z kolei prezes Świderski, pytany o realizację tegorocznych założeń w sezonie gry w reprezentacji odparł:- Powiem, że zrealizowano nie dwa, ale trzy cele, bo pamiętajmy także o dziewczynach, które zdobyły brązowy medal w Lidze Narodów, czym sprawiły nam wiele frajdy. Jeżeli chodzi o kadrę mężczyzn, został jeszcze jeden turniej – kwalifikacje olimpijskie. Ale myślę, powrót z Chin będzie szczęśliwy i będziemy radować się z awansu do igrzysk olimpijskich.

„… BĘDZIEMY TU PO PARYŻU”

Po kameralnej części eventu, nadeszła także ta bardziej oficjalna, czyli krótka konferencja z udziałem zawodników i sztabu kadry, prezesa PZPS Sebastiana Świderskiego oraz prezesa Orlen S.A. Daniela Obajtka.

– Dostarczyliście niesamowitych emocji. Jesteśmy dumni, że możemy was sponsorować i że nas reprezentujecie. Jesteście dla nas wspaniałą, złotą drużyną. Życzymy wam dalszych sukcesów – tak dla was, jak i dla nas, bo my także z nich korzystamy jako główny sponsor– mówił Daniel Obajtek– Budujecie naszą markę, ale też markę naszej ukochanej ojczyzny. Obyśmy mieli więcej takich chwil, które ponad podziałami łączą wszystkich. Ponieważ tego meczu nie dało się nie oglądać, nie dało się nie słyszeć dopingujących sąsiadów.

Po nim głos w imieniu całej kadry zabrał jej kapitan, Bartosz Kurek:- Dziękujemy wam za to wspaniałe, wielkie wsparcie jako sponsora, ale też was, jako kibiców – super was tutaj widzieć. Wasze uśmiechnięte twarze potwierdzają, że dobrze wykonaliśmy robotę. Od nas na ręce pana prezesa przekazujemy medal, który w trudzie i znoju wywalczyliśmy podczas ostatnich mistrzostw Europy. Mam nadzieję, że zajmie zaszczytne miejsce i będzie przypominał o naszej ekipie przez kolejne dni. A my z takim dobrym paliwem nie zatrzymujemy się i jedziemy dalej.

W czasie konferencji pracownicy największego koncernu energetycznego w Polsce, którzy przecież także są kibicami, licznie zgromadzili się w holu biurowca Senator. Zaraz po niej mogli wygrać piłki podpisane przez reprezentantów, odpowiadając na pytania zadawane przez konferansjera. Z kolei ci którym nie udało się wziąć udziału w zabawie, zawsze mogli zrobić sobie pamiątkową fotkę z pucharem za mistrzostwo Europy, czy też oczywiście z samymi zawodnikami, którzy jeszcze długo po zakończeniu konferencji podpisywali kartki z autografami.

Bardzo entuzjastycznie odebrano także słowa Sebastiana Świderskiego. A zwłaszcza ostatnie zdanie, wypowiedziane przez prezesa PZPS:– Dziękujemy wam po pierwsze, za waszą pracę. Po drugie, za wasze zaangażowanie, a po trzecie – wasz doping. Liczymy, że spotkamy się tutaj za rok z takim samym medalem z Paryża.

Krótkiej wypowiedzi udzielił także Nikola Grbić. Jednak i jego słowa spotkały się z żywiołową reakcją fanów, gdyż ich treść można było potraktować jak deklarację…, którą selekcjoner wypowiedział po polsku:- Byliśmy tutaj w zeszłym roku, jesteśmy teraz i będziemy tu po Paryżu. Jestem bardzo dumny z bycia trenerem naszego zespołu.

SZYMON SZCZEPANIK

Fot. Weszlo.com – Adam Zoszak

Czytaj więcej o siatkówce:

Pierwszy raz na stadionie żużlowym pojawił się w 1994 roku, wskutek czego do dziś jest uzależniony od słuchania ryku silnika i wdychania spalin. Jako dzieciak wstawał na walki Andrzeja Gołoty, stąd w boksie uwielbia wagę ciężką, choć sam należy do lekkopółśmiesznej. W zimie niezmiennie od czasów małyszomanii śledzi zmagania skoczków, a kiedy patrzy na dzisiejsze mamuty, tęskni za Harrachovem. Od Sydney 2000 oglądał każde igrzyska – letnie i zimowe. Bo najbardziej lubi obserwować rywalizację samą w sobie, niezależnie od dyscypliny. Dlatego, pomimo że Ekstraklasa i Premier League mają stałe miejsce w jego sercu, na Weszło pracuje w dziale Innych Sportów. Na komputerze ma zainstalowaną tylko jedną grę. I jest to Heroes III.

Rozwiń

Najnowsze

Inne sporty

Polecane

„Miał szklaną psychikę, a dziś to mentalny tytan”. Bartłomiej Bołądź i jego droga po srebro igrzysk

Jakub Radomski
5
„Miał szklaną psychikę, a dziś to mentalny tytan”. Bartłomiej Bołądź i jego droga po srebro igrzysk
Polecane

Bestia w ataku i dżentelmen siatkówki. Aaron Russell błyszczy w PlusLidze

Jakub Radomski
2
Bestia w ataku i dżentelmen siatkówki. Aaron Russell błyszczy w PlusLidze

Komentarze

24 komentarzy

Loading...