Do pewnego momentu nasi siatkarze grali prawdziwy koncert. Zaryzykujemy stwierdzenie, że nawet gdyby mierzyli się z mocniejszym przeciwnikiem niż Belgią, to wciąż stosunkowo łatwo uzyskaliby dwusetowe prowadzenie. No ale właśnie: w trzeciej partii coś się zacięło. A potem i w czwartej reprezentacja Polski nie wyglądała jak dobrze naoliwiona maszyna. Ostatecznie siatkarze Nikoli Grbicia zdołali co prawda pokonać Belgów i awansować do ćwierćfinału mistrzostw Europy, ale na pewno mają trochę wniosków do wyciągnięcia.
Reprezentacja Belgii nie kojarzy się jako europejska potęga, ale miała w tym turnieju kilka jasnych punktów. Zacząć możemy od Sama Deroo, czyli gracza polskim kibicom znanego doskonale – w przeszłości reprezentował barwy Resovii oraz ZAKSY, bywało, że był jednym z najlepszych siatkarzy PlusLigi. Dalej wspomnieć należy o belgijskiej młodzieży – bo w tej drużynie gra sporo zawodników urodzonych w XXI wieku, na czele z Ferrem Reggersem. To atakujący z rocznika 2003, który od przyszłego sezonu będzie występował w lidze włoskiej (a dokładnie w Allianz Milano, więc jego kolegą będzie słynny Matej Kazijski).
Inna sprawa, że to wszystko mogliśmy podsumować tak jak w przypadku starć Polaków z Holandią czy Czechami: rywale mogli nas postraszyć, ale no właśnie – wyłącznie postraszyć. Bo nikt nie wierzył, że Belgowie są w stanie wygrać aż trzy sety z ekipą Nikoli Grbicia.
SPRAWDŹ: PROMOCJA W FUKSIARZ.PL DLA NOWYCH GRACZY. 100% BEZ RYZYKA DO 300 ZŁ
Tradycyjnie mogliśmy zastanawiać się nad tym, na jaką pierwszą szóstkę postawi Serb. W fazie grupowej regularnie rotował przyjmującymi. Czasem w podstawie wychodził Kamil Semeniuk, innym razem Wilfredo Leon, Kamil Semeniuk czy Bartosz Bednorz. Ba, nawet Olek Śliwka nie był niezagrożony. On od początku zagrał w „tylko” trzech z pięciu poprzednich spotkań. Dzisiaj jednak nie zabrakło go w podstawowym składzie. A obok niego Grbić postawił – być może trochę niespodziewanie – na Fornala.
Było genialnie, aż…
Sam mecz miał przebieg… dokładnie taki, jak mogliśmy się spodziewać. Polacy od początku rozbijali Belgów. A najlepiej wyglądał u nich ten element gry, który w ogóle w tegorocznych mistrzostwach Europy jest naszą bardzo mocną stroną. A więc blok. Wielką pracę wykonywali nie tylko Jakub Kochanowski czy Norbert Huber, ale też współpracujący z nimi skrzydłowi. Jak to prezentowało się natomiast w liczbach? Po dwóch, niezwykle pewnie wygranych setach, Biało-Czerwoni mieli na koncie dwanaście punktów zdobytych blokiem. A z racji, że atak czy serwis też funkcjonowały świetnie – nie dziwiło nas, że polska drużyna była już o krok od awansu do ćwierćfinału.
Sety wygrane do 16 i 17 nie zwiastowały absolutnie żadnych kłopotów. Z podobnego założenia wyszedł najwidoczniej Nikola Grbić, bo postanowił zmienić to, co działało i wprowadzić na boisko paru zmienników. Tym samym szansę dostali Semeniuk oraz Bartosz Kurek. Początek trzeciej partii należał co prawda do Biało-Czerwonych – którzy prowadzili 6:2 – ale ta przewaga szybko została zniwelowana. Belgowie z czasem wyszli na prowadzenie i wcale nie zamierzali go oddać. A Polacy trochę im w tym pomagali – popełniając choćby sporo błędów na zagrywce. W ten sposób doszło do sporej niespodzianki, patrząc na przebieg pierwszych dwóch setów – bo nasi rywale dzielnie trzymali wynik i ostatecznie wygrali partię 25:23.
Trudno było nie uznać, że to tylko wypadek przy pracy. Ale Biało-Czerwoni w czwartym secie znowu pokazali, że mają problem z trzymaniem koncentracji. Po raz kolejny wygrali większość z pierwszych akcji (7:2). I po raz kolejny roztrwonili całą przewagę – bo chwilę później był remis 10:10. Na domiar złego – Belgowie wcale nie zamierzali odpuszczać, co zapewniło nam wyrównaną końcówkę. W niej jednak znowu znakomicie zaczął funkcjonować polski blok. Tym samym ze stanu 21:21 wyszliśmy na prowadzenie 24:21. I tego już oczywiście nie dało się zmarnować.
Polscy siatkarze zapewnili sobie awans do 1/4 ME. Ich kolejnym rywalem będą Serbowie – a więc drużyna, z którą nie można już sobie pozwolić na zbyt długie przestoje.
Polska – Belgia 3:1 (25:16, 25:17, 23:25, 25:22)
Fot. Newsxpi.pl