Reklama

Iga Świątek przegrała w półfinale turnieju w Montrealu

Sebastian Warzecha

Autor:Sebastian Warzecha

12 sierpnia 2023, 22:13 • 2 min czytania 24 komentarzy

Iga Świątek przegrała z Jessicą Pegulą 2:6, 7:6 (4), 4:6 w półfinale turnieju WTA 1000 w Kanadzie. 

Iga Świątek przegrała w półfinale turnieju w Montrealu

W ostatnim spotkaniu Świątek z Pegulą zdecydowanie lepsza była Polka, która w finale w Dosze wygrała 6:3, 6:0. To jednak było w lutym, a od tego czasu sporo się zmieniło – choć nie pozycja Polki w rankingu, bo ta pozostaje światową jedynką i, co już wiemy, będzie nią co najmniej do końca US Open. Dziś nie grała więc o to, ale rywalizowała o kolejny finał cyklu WTA. Jak się okazało – nieskutecznie. Choć i tak mecz był dłuższy i bardziej zacięty, niż można było spodziewać się po pierwszym secie.

Tego bowiem Świątek przegrała łatwo, nie wygrywając przy tym żadnego ze swoich czterech gemów serwisowych! A to rzadkość, tym bardziej, że miała świetną skuteczność umieszczania pierwszego serwisu w korcie. Jessica Pegula znakomicie operowała jednak returnem, była w stanie utrzymywać piłkę w grze, a Iga popełniała dużo niewymuszonych błędów. Choć sama była w stanie przełamywać rywalkę – zrobiła to dwukrotnie, a seta przegrała ostatecznie 2:6.

Po raz pierwszy podanie Polka utrzymała dopiero na początku drugiej partii. To dało nam nadzieję, popartą zwłaszcza przełamaniem na 2:0, po którym jednak Iga znów obniżyła poziom swojej gry. Pegula w tamtym okresie też nie grała wybitnie, ale przy gorszym spotkaniu Igi, wystarczało to do tego, by zdobywać kolejne punkty. W końcu doszliśmy do stanu 5:4 dla Peguli z przewagą przełamania, jednak Świątek pod presją zdołała podnieść poziom swojej gry i doprowadzić do stanu 5:5. W tie-breaku, do którego ostatecznie doszło, było już 4:2 dla Amerykanki, jednak ta wtedy zupełnie się zacięła, za to Polka zagrała kilka świetnych piłek, zdobyła pięć punktów z rzędu i wygrała seta.

W trzecim zdawała się pozytywnie nakręcona wydarzeniami z końcówki poprzedniej partii. Na start wygrała osiem punktów z rzędu, wyszła na 2:0, a potem 4:2 w gemach. I wtedy kompletnie obniżyła poziom swojej gry, zatrzymując coś, co wydawało się być pięknym comebackiem po fatalnym początku spotkania. Inicjatywę przejęła bowiem Pegula i doprowadziła najpierw do stanu 4:4, a potem poszła za ciosem, wygrała swojego gema serwisowego, w kolejnym doprowadziła za to do piłek meczowych. Spotkanie wygrała po tym, jak Iga minimalnie wyrzuciła forehand.

Reklama

Dla Świątek to i tak znaczna poprawa ubiegłorocznego wyniku z National Bank Open. Polka zresztą już w trakcie turnieju w Warszawie nie kryła, że priorytetem będzie dla niej US Open, gdzie broni tytułu. Przed wyjazdem do Nowego Jorku czeka ją jednak podróż do Cincinatti, na kolejny turniej rangi WTA 1000.

Fot. Newspix

Gdyby miał zrobić spis wszystkich sportów, o których stworzył artykuły, możliwe, że pobiłby własny rekord znaków. Pisał w końcu o paralotniarstwie, mistrzostwach świata drwali czy ekstremalnym pływaniu. Kocha spać, ale dla dobrego meczu Australian Open gotów jest zarwać nockę czy dwie, ewentualnie czternaście. Czasem wymądrza się o literaturze albo kinie, bo skończył filmoznawstwo i musi kogoś o tym poinformować. Nie płakał co prawda na Titanicu, ale nie jest bez uczuć - łzy uronił, gdy Sergio Ramos trafił w finale Ligi Mistrzów 2014. W wolnych chwilach pyka w Football Managera, grywa w squasha i szuka nagrań wideo z igrzysk w Atenach 1896. Bo sport to nie praca, a styl życia.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Michał Trela
2
Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?
Boks

Usykowi może brakować centymetrów, ale nie pięściarskiej klasy [KOMENTARZ]

Szymon Szczepanik
4
Usykowi może brakować centymetrów, ale nie pięściarskiej klasy [KOMENTARZ]

Suche Info

Komentarze

24 komentarzy

Loading...