Iga Świątek przegrała z Jessicą Pegulą 2:6, 7:6 (4), 4:6 w półfinale turnieju WTA 1000 w Kanadzie.
W ostatnim spotkaniu Świątek z Pegulą zdecydowanie lepsza była Polka, która w finale w Dosze wygrała 6:3, 6:0. To jednak było w lutym, a od tego czasu sporo się zmieniło – choć nie pozycja Polki w rankingu, bo ta pozostaje światową jedynką i, co już wiemy, będzie nią co najmniej do końca US Open. Dziś nie grała więc o to, ale rywalizowała o kolejny finał cyklu WTA. Jak się okazało – nieskutecznie. Choć i tak mecz był dłuższy i bardziej zacięty, niż można było spodziewać się po pierwszym secie.
Tego bowiem Świątek przegrała łatwo, nie wygrywając przy tym żadnego ze swoich czterech gemów serwisowych! A to rzadkość, tym bardziej, że miała świetną skuteczność umieszczania pierwszego serwisu w korcie. Jessica Pegula znakomicie operowała jednak returnem, była w stanie utrzymywać piłkę w grze, a Iga popełniała dużo niewymuszonych błędów. Choć sama była w stanie przełamywać rywalkę – zrobiła to dwukrotnie, a seta przegrała ostatecznie 2:6.
Po raz pierwszy podanie Polka utrzymała dopiero na początku drugiej partii. To dało nam nadzieję, popartą zwłaszcza przełamaniem na 2:0, po którym jednak Iga znów obniżyła poziom swojej gry. Pegula w tamtym okresie też nie grała wybitnie, ale przy gorszym spotkaniu Igi, wystarczało to do tego, by zdobywać kolejne punkty. W końcu doszliśmy do stanu 5:4 dla Peguli z przewagą przełamania, jednak Świątek pod presją zdołała podnieść poziom swojej gry i doprowadzić do stanu 5:5. W tie-breaku, do którego ostatecznie doszło, było już 4:2 dla Amerykanki, jednak ta wtedy zupełnie się zacięła, za to Polka zagrała kilka świetnych piłek, zdobyła pięć punktów z rzędu i wygrała seta.
W trzecim zdawała się pozytywnie nakręcona wydarzeniami z końcówki poprzedniej partii. Na start wygrała osiem punktów z rzędu, wyszła na 2:0, a potem 4:2 w gemach. I wtedy kompletnie obniżyła poziom swojej gry, zatrzymując coś, co wydawało się być pięknym comebackiem po fatalnym początku spotkania. Inicjatywę przejęła bowiem Pegula i doprowadziła najpierw do stanu 4:4, a potem poszła za ciosem, wygrała swojego gema serwisowego, w kolejnym doprowadziła za to do piłek meczowych. Spotkanie wygrała po tym, jak Iga minimalnie wyrzuciła forehand.
Dla Świątek to i tak znaczna poprawa ubiegłorocznego wyniku z National Bank Open. Polka zresztą już w trakcie turnieju w Warszawie nie kryła, że priorytetem będzie dla niej US Open, gdzie broni tytułu. Przed wyjazdem do Nowego Jorku czeka ją jednak podróż do Cincinatti, na kolejny turniej rangi WTA 1000.
Fot. Newspix