Cezary Kulesza udzielił obszernego wywiadu portalowi „WP Sportowe Fakty”, w którym odniósł się do afery związanej z Mirosławem Stasiakiem, opowiedział o tym, jak Fernando Santos ocenia reprezentację Polski i zagwarantował, że selekcjoner nie chciał rozstać się z naszą kadrą.
Prezes PZPN zapewnił, że Mirosław Stasiak nie zostanie nigdy zaproszony do loży VIP na mecze reprezentacji oraz na wyjazdy na wyjazdy organizowane przez federację. Zapewnił, że nic nie łączy go ze Stasiakiem:
– Pierwszy raz widziałem go 31 maja na finale Ligi Europy w Budapeszcie. Ale gdyby nie afera z jego obecnością na meczu w Mołdawii, to nawet bym sobie tego nie przypomniał i nadal nie wiedział, kim jest i co zrobił. Na Węgrzech podszedł do mnie tak, jak robi to wielu kibiców piłki nożnej, chciał się tylko przywitać i porozmawiać. Akurat byłem wtedy ze Zbigniewem Bońkiem i Łukaszem Wachowskim (sekretarz generalny PZPN – przyp. red.). Stasiak przyszedł z Tomaszem Hajtą, którego dobrze znam. Przywitał się, powiedział, że się pewnie znamy z boiska. Chwilę się pokręcił przy nas i zaprosił na kolację. Odmówiliśmy, bo mieliśmy kolację z przedstawicielami UEFA. Tyle było z mojej znajomości ze Stasiakiem. (…) Nigdy do niego nie jeździłem, nigdy nie graliśmy razem w golfa ani w piłkę. Nie prowadziliśmy wspólnych interesów.
Stasiak, Hajto, inszury.pl i prośba Kuleszy. Kulisy afery PZPN
Stasiak został skazany za 43 czyny dotyczące ustawienia lub próby ustawienia meczów. Cezary Kulesza został zapytany z przekąsem, czy takich właśnie ludzi PZPN chce w swoim towarzystwie? Odpowiedział w następujący sposób:
– Nie chcemy. Dlatego właśnie tworzymy m.in. procedury, które pomogą zapobiec takim sytuacjom w przyszłości.
Gdy afera wybuchła, PZPN opublikował oświadczenie, w którym połączył Stasiaka ze wszystkimi sponsorami naraz, informując, że zaprosił go jeden z partnerów związku. Zatem Kulesza został zapytany, czy gdyby mógł cofnąć czas, to ponownie takie oświadczenie zostałoby opublikowane. Prezes PZPN twierdzi, że nie:
– Od razu wziąłbym odpowiedzialność za tę sprawę na siebie. Teraz wiem, że tak właśnie powinienem był zrobić. Tak czasami jest, że choć czegoś się nie zrobiło, to trzeba to po prostu wziąć na siebie. Tak jak trenerzy, którzy odpowiadają za wynik, choć ich piłkarze nie wykorzystują sytuacji.
Nie zabrakło też odniesień do postawy reprezentantów Polski w meczu z Mołdawią:
– Trener narzekał, że u piłkarzy zawiódł mental. To była jego zdaniem główna przyczyna tej porażki. Ja wierzę w naszych piłkarzy i wiem, że chcieli wygrać. Tego dnia zabrakło nam jednak szczęścia. Być może pierwsza połowa uśpiła zawodników. Mogliśmy wygrywać 4:0 do przerwy, druga część meczu nie była najlepsza, ale nadal przy wyniku 2:1 mieliśmy okazję na wygraną. Długo myślałem o tym, jak to się stało, że nie zwyciężyliśmy. Piłka jest czasem bardzo nieprzewidywalna.
Kuleszę dopytywano, czy selekcjoner odbiera telefony. Oto jego odpowiedź:
– Wiem do czego pan nawiązuje. Kiedy pojawiły się plotki o zainteresowaniu nim z Arabii Saudyjskiej, on wracał z wakacji i był na lotnisku. W naszym kraju ruszyły spekulacje, które nie były niczym potwierdzone. Nikt w związku nie wierzył, że to może być prawda. Trener Santos ma z nami umowę i chce dalej z nami pracować. Wracając do pana pytania, przyznam szczerze, że byłem zaskoczony wypowiedzią rzecznika związku Kuby Kwiatkowskiego, bo nie konsultował jej z nami. A prawda jest taka, że kiedy z trenerem skontaktował się sekretarz Wachowski, to na początku trener nie zrozumiał pytania o dalszą współpracę. Przez chwilę nawet pomyślał, że to my chcemy się z nim rozstać. (…) Santos to dobry fachowiec i niech dokończy to, co zaczął.
Cały wywiad znajdziecie tutaj.
CZYTAJ WIĘCEJ:
- Legia skasowała kolejnego beniaminka
- Radomiak wrócił do domu. Dlaczego Radom może być dumny z nowego stadionu?
- Arteta w końcu pokonał Guardiolę. Arsenal z Tarczą Wspólnoty!
- Na balu u Kuby. Reportaż z pożegnania Jakuba Błaszczykowskiego
Fot. Newspix.pl