Reklama

Kręcidło: Nienormalny świat Dembele. Czy Barcelona za nim zapłacze?

Jakub Kręcidło

Autor:Jakub Kręcidło

05 sierpnia 2023, 07:49 • 7 min czytania 20 komentarzy

Nieprzewidywalność Ousmane Dembele zachwycała Xaviego Hernandeza na boisku i doprowadziła do szewskiej pasji poza nim. Trener, który najmocniej wierzył we Francuza, dziś czuje się przez niego zdradzony, jednak w Barcelonie – gdzie stawiano skrzydłowego w jednym szeregu z Kylianem Mbappe – nikt po 26-latku płakać nie będzie. Dlaczego?

Kręcidło: Nienormalny świat Dembele. Czy Barcelona za nim zapłacze?

Najprostsza odpowiedź brzmi: bo wszyscy mieli go dość. Ousmane Dembele to sympatyczny, uśmiechnięty chłopak, ale z innej planety, jakby wyjęty z komiksu. Potrafił nałogowo jeść pizzę i spać do dwunastej, przesypiając treningi, jednocześnie będąc pociesznym chłopakiem. Tej łatki nie odkleił, choć ma na karku już 26 lat, kolejny raz, podobnie jak wcześniej w Rennes czy Dortmundzie, mówiąc jedno i robiąc drugie.

Jesteśmy rozczarowani jego decyzją o transferze do Paris Saint-Germain – podkreślali i Sergi Roberto, i Xavi Hernández, i dyrektorzy Barcy, zdumieni tym, że Francuz w ciągu tygodnia doprowadził do transferu, choć jeszcze kilka tygodni temu deklarował, iż Barcelona to jego dom i że chce walczyć z Dumą Katalonii o triumf w Lidze Mistrzów.

Drugiego takiego nie ma

Pozostaje zagadką, jak znaleźliśmy się w tej sytuacji. W czasach, gdy sagi transferowe ciągną się tygodniami, ta rozwiązała się w ciągu tygodnia. Pierwsze poważne plotki łączące Dembele z Paris Saint-Germain pojawiły się 28 lipca. Dwa dni później, po towarzyskim El Clasico, w którym Francuz zdobył zresztą bramkę, zrezygnowany Xavi przyznawał, że transfer jest tylko kwestią czasu. 26-latek już zameldował się na badaniach w Paryżu, a po drodze mieliśmy jeszcze zamieszanie z wartością kwoty odstępnego, która miała wzrosnąć od 1 sierpnia, i istnieniem kolejnej klauzuli, unieważniającej wzrost kwoty odstępnego, o której 31 lipca nie wiedział nikt. Katalońscy dziennikarze śmiali się, że PSG nie zdążyło, że teraz Ousmane nie kosztuje już nie 50, a 100 milionów euro i wypisywali prowokacyjne tweety, które kilkanaście godzin później musieli kasować.

SUPER PROMOCJA W FUKSIARZ.PL! MOŻESZ ODEBRAĆ 100% DO 300 ZŁ

Reklama

Witamy w świecie Ousmane Dembele, gdzie nic nie jest takie jak się na pierwszy rzut oka wydaje.

Gdyby dowolnemu kibicowi włączyć jeden z udanych meczów Dembele, z łatwością uwierzyłby w tezy Xaviego („To najlepszy skrzydłowy na świecie”) czy Joana Laporty („Jest lepszy niż Kylian Mbappe”). Francuz wyróżniał się na tle kolegów, także nieznajomością języka po sześciu latach spędzonych w Barcelonie. Gdy Leo Messi chciał uchronić go przed czerwoną kartką za rzekome obrażanie Mateu Lahoza, argumentował: – Przecież on nie umie mówić!

Mówiąc jednak poważnie, chwilami mistrz świata wyglądał jak katalońska odpowiedź na Viniciusa. Jak piłkarz niemożliwy do zatrzymania. Był najbardziej nieszablonowym graczem uporządkowanej Barcy Xaviego. W świecie futbolu opartego o relatywnie podobnych, zaprogramowanych taktycznie grajków, był inny. Niemożliwy do opanowania. Dobrze opisał to Ramon Besa w „El País”: „W związku z tym, że był obunożny, nikt nie wiedział, co zrobi Dembele. Czy zaatakuje w prawo, czy w lewo?; czy dośrodkuje, czy odda strzał?; czy zdobędzie bramkę, czy dozna kontuzji?”.

Dramatyczne liczby

Od czasu transferu w 2017 roku, wielu widziało w Dembele to, co chciało zobaczyć. Szklankę do połowy pełną. Dopiero teraz, w momencie pożegnania i chłodnej analizy związku Francuza z Barcą, widać, że to było błędem.

Jego liczby odzierają ze wszelkich złudzeń. Co sezon, zdobywał przeciętnie 6,66 bramki i dokładał do tego 7,16 asysty. W ciągu sześć lat opuścił 116 meczów z powodu kontuzji – to średnio jedna trzecia sezonu. Z 322 spotkań rozegranych w tym okresie przez Barcę, Ousmane w 119 wyszedł w podstawowej jedenastce. Pełnych 90 minut rozegrał 32 razy. Pięć razy w sezonie. Można to tłumaczyć faktem, że kolejni trenerzy Barcelony starali się go oszczędzać, ale tu pada kolejne pytanie: na co?

Od 2017 roku Barcelona grała 31 razy przeciwko Realowi i Atletico. Dembele wystąpił w ledwie trzynastu z tych meczów, zdobywając dwie bramki i czterokrotnie asystując. W europejskich pucharach w bordowo-granatowej koszulce rozegrał 1859 minut – to równowartość 20 pełnych meczów. Dwie asysty zanotował w starciach z Ferencvarosem, kolejne dwie dołożył z Viktorią Pilzno, a jedną z PSV Eindhoven. To wszystkich pięć asyst Ousmane. Bramek było więcej, bo osiem, ale tylko dwie w fazie pucharowej (z Chelsea i Lyonem), a najbardziej pamiętnym momentem Francuza na Camp Nou jest ten z 2019 roku, gdy w doliczonym czasie gry półfinałowego starcia z Liverpoolem zmarnował stuprocentową okazję, przez co Barca wygrała „tylko” 3:0, aby w rewanżu polec 0:4.

Reklama

Dembele trafił do Barcelony w trudnym, schyłkowym okresie, stając się – wraz z Antoine’em Griezmannem i Philippe Coutinho – symbolem rozpasania za czasów Bartomeu oraz frustracji. Nie umiał spełnić oczekiwań kibiców. Miał predyspozycje – niesamowite przyspieszenie, eksplozywność, drybling, strzał, umiejętność utrzymania szybkości – by stać się jednym z najlepszych zawodników na świecie, jednak zawsze mu czegoś brakowało. Przychodził, by stać się następcą Neymara, ale daleko mu do tego miana. Brazylijczyk na Camp Nou grał o dwa lata krócej, jednak nie tylko zdołał rozegrać ponad pięć tysięcy minut więcej – to równowartość więcej niż jednego sezonu – ale jeszcze miał udział przy ponaddwukrotnie większej liczbie bramek niż jego nowy kolega z Paris Saint-Germain.

Skrzywdzony Xavi

Z Neymarem Dembele łączy sposób opuszczenia Barcelony. Dla obu ostatnim meczem w barwach Barcy było towarzyskie El Clasico podczas amerykańskiego tournee. W 2017 roku Brazylijczyk dwukrotnie asystował, a niedługo później jego pełnomocnik wpłacił w siedzibie LaLiga 222 miliony euro zawarte w klauzuli odstępnego, sprawiając, że na głupka wyszedł Gerard Pique ze swoim słynnym wpisem: „Se queda” (zostaje). Teraz Francuz trafił do siatki, poprowadził Blaugranę do zwycięstwa (3:0) i niedługo później również powiedział „adios”, wysyłając do władz klubu oficjalne pismo z prośbą o zgodę na podjęcie negocjacji.

Podczas tournee Ousmane sprawiał wrażenie bardzo szczęśliwego, zadowolonego z życia. Kompletnie nie spodziewałem się takiego obrotu spraw – rozkładał ręce Xavi.

Od czasu Thomasa Tuchela, który prowadził Dembele w Borussii Dortmund żaden trener nie miał ze skrzydłowym takiej więzi jak właśnie Creus. Pamiętając o maksymie Johana Cruyffa („Piłka nożna to sport, w który gra się głową, a czasem używa się nóg”), szkoleniowiec Dumy Katalonii starał się na każdym kroku „pompować” i rozwijać 26-latka. Dał mu wolność w ofensywie, jednocześnie ucząc taktyki, poruszania się w pressingu czy pracy w defensywie. Efekty były zachęcające. Francuz rozwijał się jako piłkarz. Sprawiał wrażenie zmotywowanego, co w przeszłości nie było normą – sam przyznawał, że zmarnował pierwsze cztery lata w Barcelonie. Od czasu zatrudnienia trenera z Terrasy, był najlepszy w LaLiga, jeśli chodzi o oczekiwane i „zrealizowane” asysty, udane dryblingi czy liczbę dośrodkowań.

Jestem tu bardzo szczęśliwy i mój agent, który będzie rozmawiać z klubem o przedłużeniu kontraktu, o tym wie – przekonywał kilka tygodni temu Dembele na łamach dziennika „MARCA”.

Xavi widział w mistrzu świata zawodnika robiącego różnicę, dlatego tak bardzo mu na nim zależało. Na początku swojej pracy na Camp Nou, na przełomie 2021 i 2022 roku, trener poszedł nawet na wojnę z Mateu Alemanym, dyrektorem generalnym Barcy. Gdy działacze nie mogli dogadać się z jego agentem Moussą Sissoko ws. nowego kontraktu skrzydłowego, Alemany optował za odesłaniem go do „klubu kokosa”, czego nie wyobrażał sobie szkoleniowiec.

Nie możemy strzelać sobie w stopę – argumentował Katalończyk, który z czasem dopiął swego, bo latem 2022 roku przekonał Dembele, że Barcelona to najlepsze miejsce do rozwoju kariery. Dwanaście miesięcy później nie zdołał już tego zrobić.

Lepszy rydz niż nic

Z perspektywy Barcelony trudno jest jednoznacznie ocenić odejście Dembele. Z jednej strony to kolejna rynkowa porażka klubu, który wcześniej nie zdołał przekonać Sergio Busquetsa do podpisania nowego kontraktu czy Leo Messiego do powrotu na Camp Nou. Z drugiej – przed rokiem Francuz mógł odejść za darmo. Po długich negocjacjach udało się przedłużyć kontrakt obwarowany dziwnymi, często faworyzującymi zawodnika klauzulami.

Z naszej perspektywy, sytuacja była prosta. Mogliśmy przedłużyć kontrakt z Dembele na ryzykownych warunkach, albo nie przedłużać go wcale. Wybraliśmy opcję zatrzymania go – tłumaczyli szefowie Barcy na łamach „The Athletic”. To logiczne – lepiej zarobić cokolwiek, niż nic.

Po roku mistrz świata odchodzi, a jednym z powodów było to, iż czuł się niechciany na Camp Nou. Że uważał, iż klubowi zależy na przedłużeniu z nim umowy do 2027 roku tylko dlatego, by polepszyć swoją pozycję negocjacyjną i by go szybko spieniężyć, jednocześnie poprawiając trudną sytuację ekonomiczną. Tak czy siak, Dembele pozostawi w kasie Blaugrany kilkadziesiąt milionów euro. Ile dokładnie? Nie wiadomo. Gdyby paryżanie wykorzystali pierwszą, „podstawową” klauzulę, wówczas Barça podzieliłaby się na pół z piłkarzem i jego agentem. Ale że do transferu dojdzie w sierpniu, to warunki transakcji pozostają zagadką.

Jeśli potwierdzą się spekulacje katalońskich mediów i Barcelona otrzyma, na czysto, około 30-35 milionów, to jej pole manewru na rynku transferowym się zwiększy. Xavi od dawna naciskał na transfer prawego obrońcy oraz kreatywnego pomocnika. Być może teraz, dzięki uszczupleniu nadmiernie szerokiej rotacji w ataku, uda się te marzenia spełnić?

WIĘCEJ NA WESZŁO:

foto. Newspix

Dziennikarz Canal+

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Komentarze

20 komentarzy

Loading...