Dokładnie 50 dni potrzebowała Faith Kipyegon, żeby rozprawić się z trzema różnymi rekordami świata na stadionie. Kenijka szokuje lekkoatletyczną scenę – choć wcale nie jest na niej nowa, ba, za kilka miesięcy skończy 30 lat i ma na koncie już dwa złote medale olimpijskie. Wokół jej ostatnich osiągnięć trudno jednak przejść obojętnie.
Jeszcze nie tak dawno podobne rzeczy do Kipyegon robiła Sifan Hassan. Ona również łączyła różne dystanse i biła rekordy świata. Ba, panie doskonale się znały i rywalizowały przez lata na 1500 metrów. Choć z biegiem czasu Holenderka zaczęła coraz bardziej iść w stronę dłuższych biegów. Aż parę miesięcy temu doszło do jej debiutu w maratonie.
W momencie, kiedy Hassan zaczęła eksperymentować, młodsza o rok Faith zyskiwała absolutnie życiową formę. Mocna była od dawna: bo przecież już 2016 rok przyniósł jej złoto na igrzyskach. Ale dopiero ostatnio zaczęło się robić o niej naprawdę głośno. W końcu trzech rekordów globu przegapić się po prostu nie da.
Reputacja Kipyegon może jednak cierpieć, przez to z jakiego środowiska pochodzi. Bo przez doping, jaki wykryto u dziesiątek jej rodaków, trudno jednak patrzeć na wyniki Kenijki bez pewnego dystansu.
Pierwszy szczyt kariery i… ciąża
Z perspektywy czasu to niesamowite, ale Kipyegon wypłynęła na międzynarodową scenę już w 2010 roku… w Bydgoszczy. To w Polsce zorganizowano wówczas juniorskie mistrzostwa świata w biegach przełajowych, z których zaledwie 16-letnia Kenijka przywiozła złoty medal. W tym samym czasie trenowała też pod zmagania na stadionie – już wtedy specjalizując się w biegu na 1500 metrów.
Jej progres był błyskawiczny, bo jako 18-latka zadebiutowała na igrzyskach olimpijskich, a jako 19-latka była już piątą zawodniczką mistrzostw świata. Wyniki Kenijki wręcz krzyczały, że mamy do czynienia z wielkim talentem, który wkrótce podbije globalną scenę. No i faktycznie – już w 2017 roku Faith Kipyegon wygrała w swoim sporcie wszystko, co tak naprawdę było do wygrania.
A więc: złoty medal olimpijski, złoty medal mistrzostw świata, a nawet tytuł najlepszej zawodniczki sezonu w Diamentowej Lidze. Co zatem mogło być jej kolejnym celem? Nie chodziło o sport. Faith chciała założyć rodzinę.
– Byłam tak przerażona. „Może nie uda mi się wrócić, może po prostu zniknę” – każda zawodniczka ma takie same myśli. Ale byłam bardzo zdeterminowana. Powiedziałam sobie: muszę to zrobić. To przywilej dla każdego człowieka, móc stworzyć rodzinę – opowiadała.
Już wtedy partnerem Kipyegon był Timothy Kitum, w przeszłości również znakomity biegacz z Kenii. W 2012 roku został wicemistrzem świata juniorów, a także… przywiózł brąz z igrzysk olimpijskich w Londynie – był zatem częścią kultowej rywalizacji na 800 metrów, w której David Rudisha pobił rekord świata, a Nijel Amos jako piąty zawodnik w historii zszedł poniżej granicy minuty oraz 42 sekund.
Wracając jednak do Kipyegon – jej córka, Alyn, przyszła na świat w czerwcu 2018 roku. W związku z ciążą oraz przerwą macierzyńską Kenijka straciła cały sezon 2018 oraz początek 2019. Sporo? Być może, ale Faith od początku założyła sobie, że będzie spokojnie i stopniowo wracać do formy. Biegać ponownie nie zaczęła, dopóki jej dziecko nie skończyło dziewięciu miesięcy.
Jak opisywała Kenijka: to była długa i mozolna droga. Kiedy w zawodach normalnie startowała przy wadze 45 kilogramów, podczas pierwszych treningów w 2019 roku ważyła 63 kilogramy. Początkowo zresztą nawet nie biegała, tylko… korzystała z roweru stacjonarnego. Potem natomiast przyjęła rutynę, w której biegała przez 5 minut, następnie szła 2 minuty pieszo, po czym znowu truchtała przez 5 minut.
W tamtych momentach była oczywiście bardzo, bardzo daleko od formy, która pozwalała jej wygrywać medale. Ale takie podejście, nierzucania się od razu na głęboką wodę, ostatecznie jej się opłaciło.
„To jej medal”
Z czasem Kipyegon zmieniła też system treningowy. Po nawiązaniu współpracy z Patrickiem Sangiem, który jest również opiekunem Eliuda Kipchoge, zaczęła pokonywać większą liczbę kilometrów. Nawet do trzydziestu na jednym treningu. To miało mieć przełożenie na jej wyniki na bieżni, na to jak potrafiła wydobywać z siebie siły na końcówce dystansu.
Mistrzostwa świata w 2019 roku nie dały jej co prawda złotego medalu, a srebrny – została pokonana przez Sifan Hassan. Ale już ta najważniejsza, docelowa impreza, czyli igrzyska w Tokio, przyniosła Faith tytuł mistrzyni na 1500 metrów. Co, jak powtarzała, w dużej mierze zawdzięcza swojej córce.
– Teraz, kiedy jestem matką, muszę skupiać się na mojej karierze dla dobra mojego dziecka. Po tym, jak Alyn przyszła na świat, stała się moim życiem. Jestem jeszcze bardziej skupiona, bo mam kogoś, dla kogo mogę wkładać w sport swoje serce, głowę, wszystko – mówiła. – Kiedy byłam na igrzyskach i rozmawiałam z nią przez telefon, powiedziała: mamo, przywieź mi złoty medal. No i do dzisiaj myśli, że ten należy do niej. Przychodzą do nas goście, a ona mówi: to jest moje, to jest medal, który mama przywiozła mi z Tokio.
Co ciekawe, mimo olbrzymich kenijskich tradycji, w 2021 roku Faith Kipyegon została dopiero pierwszą kobietą z Kenii, która obroniła złoty medal olimpijski. Według jej trenera… to był dla Kenijki dopiero początek. I teraz, kiedy od igrzysk minęły dwa lata, a ona bije rekord za rekordem, powoli zaczynamy rozumieć, że miał rację. – Przez najbliższe dziesięć lat będziecie świadkami wielu jej pięknych biegów. Nawet nie nawiązała jeszcze do pełni swojego talentu – podkreślał w 2021 roku.
Patrick Sang opisywał też Kipyegon jako osobę, która zaraża innych swoim pozytywnym podejściem do sportu i życia: – Kiedy wchodzi między grupę ludzi, nawet kiedy atmosfera jest nie najlepsza, to w moment wszyscy zaczynają się śmiać. Jest wyjątkowa na naprawdę wiele sposobów. To niezwykle rzadki typ sportowca.
Powrót na szczyt. A potem jeszcze wyżej
W 2022 roku Kipyegon po raz drugi została mistrzynią świata, tym razem wykorzystując już nieobecność najgroźniejszej rywalki, Sifan Hassan. Jej wynik – 3:52.96 – był jednym z najlepszych w historii. Ale dopiero kolejny sezon przyniósł rekordy kenijskiej lekkoatletki.
SPONSOREM GENERALNYM POLSKIEGO ZWIĄZKU LEKKOATLETYKI JEST ORLEN
2 czerwca w Rzymie Kipyegon pobiegła 3:49.11, bijąc rekord świata na 1500 metrów. 7 czerwca w Paryżu została najlepsza w historii na 5000 metrów, notując 14:05.20 . A 21 lipca w Monako rozprawiła się z wynikiem wszech czasów w biegu na milę, biegnąc 4:07.64, o prawie pięć sekundy szybciej od Sifan Hassan w 2019 roku.
Jak zareagowała na te osiągnięcia?
– Wciąż nie mogę w nie uwierzyć – mówiła Olympics.com. – To coś niesamowitego, trudnego do uwierzenia. Niczego nie oczekiwałam i nagle, bum, mam trzy rekordy świata w dwa miesiące. Marzyłam i miałam w głowie pobicie rekordu świata na 1500 metrów, ale nie na 5000 metrów oraz na milę. W ogóle o tym nie myślałam.
Co natomiast sprawiło, że nagle zanotowała taki progres? Kenijka tłumaczyła, że… nie ma w tym żadnej magii. – Nic nie zmieniłam. Trening, który odbywam z Patrickiem, jest taki sam od lat. Może trochę bardziej skupiałam się na szybkości pod 1500 metrów, właśnie żeby zaatakować rekord świata. Miałam medale z mistrzostw świata, igrzysk, ale tego mi brakowało.
– Jakie są moje kolejne cele? Myślę obecnie o swojej spuściźnie, o tym, co zostawię w świecie sportu – kontynuowała Kenijka. – Chcę inspirować przyszłe generacje, sportsmenki, aby uwierzyły, że wszystko w życiu jest możliwe. Udowodniłam, że jest możliwe wrócić po przerwie macierzyńskiej silniejszą. Zanim urodziła się Alyn, nigdy nie pobiłam rekordu świata.
Kipyegon była też pytana o to, czy zaatakuje kolejny dystans na stadionie, jakim jest 800 metrów. I co ciekawe, nie wykluczyła takiej opcji w przeszłości. Mimo tego, że wielokrotnie powtarzała, że będzie chciała też – wzorem Eliuda Kipchoge – spróbować swoich sił w dłuższych biegach.
Na ile jesteśmy w stanie jej uwierzyć?
Ostatnie lata sprawiły jednak, że jesteśmy sceptyczni, co do wyników osiąganych przez sportowców z Kenii. Ten kraj, od dawna mający problemy z dopingiem, jest w trakcie zażartej walki z oszustwami oraz nielegalną sprzedażą środków wspomagających, o czym pisaliśmy w tym tekście. Regularnie słyszymy też o kolejnych przypadkach afrykańskich zawodników, którzy zostali zawieszeni, czy to przez krajowe władze, czy to przez światowe Athletics Integrity Unit.
Oczywiście pozostaje nam wierzyć, że Faith Kipyegon jest jedną z tych osób, która stąpając w kenijskim błocie, wciąż ma czyste buty. Nie ma zresztą wątpliwości, że lekkoatletyczne środowisko w Kenii stara się promować ją jako dobre narodowe, zawodniczkę, na której wszyscy powinni się wzorować. Po pobiciu dwóch rekordów świata w czerwcu Kenijka otrzymała 35 tysięcy dolarów oraz mieszkanie od… samego prezydenta kraju, Williama Ruto.
– Faith sprawiła, że Kenia jest niezwykle dumna. Jest błyszczącym przykładem konsekwencji, dyscypliny, ciężkiej pracy, a także osoby oddanej rodzinie. Faith to wspaniała kenijska kobieta. Matka, żona oraz mistrzyni świata w jednym – w taki sposób 29-latkę opisywała głowa jej państwa.
Cóż, tak samo jak nie mamy wątpliwości co do talentu Eliuda Kipchoge, tak samo nie wypada nam wątpić, że wybitna biegaczka faktycznie w drugiej części swojej kariery i po urodzeniu dziecka mogła zyskać życiową formę. Szczególnie że przykłady Shelly-Ann Fraser-Pryce czy Allyson Felix też pokazały, że wiek oraz macierzyństwo nie muszą być przeszkodą.
W połowie sierpnia Faith Kipyegon oczywiście wystartuje w Budapeszcie, gdzie będzie celować w dwa złote medale. O to, żeby ten cel jej się nie powiódł, postara się zadbać… Sifan Hassan. Holenderka na chwilę odłożyła swoje plany maratońskie i do mistrzostw świata zgłosiła się aż na trzech dystansach: 1500, 5000 oraz 10 000 metrów. Czeka nas zatem pasjonująca rywalizacja, między dwoma prawdopodobnie najlepszymi biegaczkami globu.
Czytaj więcej o lekkoatletyce:
Fot. Newspix.pl