Reklama

Oby każdy przeżył taki jubileusz jak Waldemar Fornalik

Maciej Wąsowski

Autor:Maciej Wąsowski

29 lipca 2023, 23:35 • 4 min czytania 57 komentarzy

Przed przerwą Śląsk zasłużenie prowadził 1:0. Po zmianie stron gracze Zagłębia zagrali zdecydowanie lepiej i odwrócili losy meczu. Pomógł w tym fatalny błąd bramkarza gospodarzy Rafała Leszczyńskiego. Ostatecznie lubinianie wygrali Derby Dolnego Śląska 2:1 i uczcili w ten sposób 500. ekstraklasowy mecz Waldemara Fornalika w roli trenera.

Oby każdy przeżył taki jubileusz jak Waldemar Fornalik

To było spotkanie dwóch różnych połów. Pierwsza część – totalnie dla wrocławian. Z prawej strony szarpał Piotr Samiec-Talar. Eric Exposito często cofał się po piłkę i brał udział rozgrywaniu akcji. Nieźle funkcjonowała druga linia, gdzie przewagę gospodarzy napędzali Nahuel Leiva i Patrick Olsen. Z lewej strony nieźle wyglądała współpraca Patryka Janasika i Dennisa Jastrzembskiego. Naprawdę do niewielu rzeczy można było się przyczepić. Może brakowało trochę odważniejszych podań w trzeciej tercji, żeby tworzyć bardziej klarownej okazje. Ukoronowaniem niezłego występu graczy Śląska było wykorzystanie karnego przez Exposito.

SUPER PROMOCJA W FUKSIARZ.PL! MOŻESZ ODEBRAĆ 100% DO 300 ZŁ

Śląsk – Zagłębie Lubin 1:2. Exposito dał „pod ladę”

Nowy kapitan drużyny Jacka Magiery brał też czynny udział w akcji, która przyniosła „jedenastkę”. Hiszpan zagrał na wolne pole do Samca-Talara, a ten ewidentnie szukał kontaktu w narożniku pola bramkowego z Szymonem Weirauchem. Bramkarz Zagłębia rzucił się pod nogi skrzydłowego i zamiast w piłkę trafił rękami w jego nogi. Samiec-Talar sprytnie dzióbnął futbolówkę przed golkiperem. 19-latek z Lubina zbyt pochopnie wybiegł z bramki, bo pomocnik miejscowych był bardzo rozpędzony i w momencie kontaktu był wyrzucony na bardzo ostry kąt. Sędzia Szymon Marciniak słusznie wskazał na „wapno”, a powtórki wszystkich tylko w tym utwierdziły. Exposito strzelił silnie i „pod ladę”.

Zagłębie przed przerwą zagroziło tylko raz. Po dośrodkowaniu z rożnego główkował Bartosz Kopacz (na radar krył go Martin Konczkowski) i po strzale głową obił poprzeczkę. Kamery Canal+ w przerwie uchwyciły moment, w którym Damjan Bohar i Marko Poletanović żywiołowo dyskutowali, schodząc do szatni. Zapewne rozmawiali o tym, co trzeba poprawić, bo naprawdę w grze Miedziowych w zasadzie nic nie funkcjonowało tak jak należy.

Reklama

Szybkie dwa gole i fatalne błędy gospodarzy

Po zmianie stron na boisku zameldował się Tomasz Pieńko. Wszedł za dość bezbarwnego Marka Mroza. To była kluczowa zmiana dla Zagłębia. Młodzieżowy reprezentant Polski w jednej ze swoich pierwszych akcji dosłownie wkręcił w ziemię dryblingiem Łukasza Bejgera. Po chwili oddał dość łatwy i lekki strzał, ale Leszczyński „wypluł piłkę”, a po chwili z najbliższej odległości wykorzystał to Dawid Kurminowski. Po czterech minutach goście z Lubina już prowadzili. Najpierw fatalną stratę zaliczył Olsen, później świetnym podaniem popisał się Kacper Chodyna, Konczkowski znów krył na radar i w końcu Bohar wykorzystał dogranie sprytnym strzałem wślizgiem.

Później Śląsk nieudolnie próbował wyrównać. Najlepsze okazje zmarnował Jastrzembski. W obu sytuacjach za sprokurowanie karnego zrehabilitował się Weirauch, broniąc próby pomocnika.

Cały poprzedni sezon nie zwyciężyli w takich okolicznościach

Zagłębie wygrało mecz, w którym przegrywało do przerwy. To nie zdarzyło się przez cały poprzedni sezon. Teraz wygrali w taki sposób już drugie starcie z rzędu. Przed tygodniem z Ruchem też przegrywali po pierwszej połowie 0:1. W ostatnich rozgrywkach Miedziowi tylko dwa razy zdobyli trzy punkty, kiedy przegrywali. Umówmy się, i tak nie były to wielkie zawody lubinian, ale w drugiej połowie to wystarczyło na Śląska, z którego z każdą minutą jakby schodziło powietrze. Gospodarzom nic nie dały zmiany (Mateusz Żukowski miał problemy nawet z przyjmowaniem piłki, nie mówiąc już o jego celności strzałów) czy roszady w ustawieniu. Jak się popełnia takie błędy, jak przy akcjach bramkowych Leszczyński, Olsen czy Konczkowski to nie można wygrać meczu na poziomie Ekstraklasy.

fuksiarz-promocja

Fornalik zaraz może mieć kolejne „święto”

Ekipa z Lubina ma więc w tym momencie jako jedyna komplet dwóch zwycięstw w sezonie 2023/24 i dzięki temu jest liderem. To zakłamuje trochę tezę, że drużyny trenera Fornalika słabo spisują się jesienią. Niektórzy widzą w Zagłębiu zespół, który może zrobić największy postęp w stosunku do poprzedniej kampanii. Coś w tym może być, potencjału na pewno nie brakuje.

Pytanie, czy nie przeszkodzą w tym kontuzje. Dziś Fornalik nie mógł skorzystać z kontuzjowanego Damiana Dąbrowskiego. Ponoć to tylko drobny uraz. We Wrocławiu przedwcześnie boisko musieli opuścić Tomasz Makowski i Poletanović. W przypadku pierwszego to były tylko skurcze, a u Serba wyglądało to poważnie. W jednym ze starć w doliczonym czasie jego kolano nienaturalnie się wygięło. Cała trójka to gracze środka pola. Życzymy, żeby ich problemy zdrowotne nie były poważne.

Reklama

A wracając jeszcze do Fornalika i jego jubileuszowego 500. meczu w Ekstraklasie, to trzeba też zaznaczyć, że dzisiejsza wygrana Zagłębia była jego 199. triumfem w najwyższej lidze w roli szkoleniowca. Wychodzi więc na to, że w kolejnym spotkaniu doświadczony trener znów będzie miał okrągły jubileusz. Oczywiście tylko wtedy, kiedy Miedziowi będą w stanie wyrwać trzy punkty w starciu z Lechem. Patrząc na start sezon lubinian, nie jest to zadanie z gatunku science fiction.

 

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

Fot. Newspix

Rocznik 1987. Urodził się tego samego dnia, co Alessandro Del Piero tylko 13 lat później. Zaczynał w tygodniku „Linia Otwocka”, gdzie wnikliwie opisywał m.in. drugoligowe losy OKS Start Otwock pod rządami Dariusza Dźwigały. Od lutego 2011 roku do grudnia 2021 pracował w „Przeglądzie Sportowym”, gdzie zajmował się głównie polską piłką ligową. Lubi pogrzebać przy kontrowersjach sędziowskich, jak również przy sprawach proceduralnych i związkowych. Fan spotkań niższych klas rozgrywkowych, gdzie kibicuje warszawskiemu PKS Radość (obecnie liga okręgowa). Absolwent XXV LO im. Józefa Wybickiego w Warszawie i Wyższej Szkoły Dziennikarskiej im. Melchiora Wańkowicza.

Rozwiń

Najnowsze

Niemcy

Zawodnik nie gra, Tuchel wyjaśnia. „Jego angielski nie jest dobry, a po niemiecku w ogóle nie mówi”

Damian Popilowski
0
Zawodnik nie gra, Tuchel wyjaśnia. „Jego angielski nie jest dobry, a po niemiecku w ogóle nie mówi”

Ekstraklasa

Komentarze

57 komentarzy

Loading...