Reklama

Iga Świątek rozbijała rywalki w Warszawie. Ale półfinał dokończy… jutro

Kacper Marciniak

Opracowanie:Kacper Marciniak

29 lipca 2023, 21:04 • 3 min czytania 8 komentarzy

Najlepsze tenisistki świata zazwyczaj nie biorą udziału w zawodach rangi WTA 250. Wyjątek stanowią jednak często te turnieje, które mają miejsce w ich kraju. Iga Świątek przez drabinkę w Warszawie przechodziła jak burza. Dziś pokonała jedną rywalkę, a potem była na najlepszej drodze, żeby rozprawić się z kolejną. Miała piłki meczowe, ale ich nie wykorzystała, aż w końcu została przełamana. I choć wygrana z Yaniną Wickmayer pewnie jej nie ucieknie, tak ten mecz dokończy dopiero w niedzielę.

Iga Świątek rozbijała rywalki w Warszawie. Ale półfinał dokończy… jutro

Iga Świątek mówiła, jak dużo znaczyłoby dla niej ewentualne wygranie turnieju w stolicy naszego kraju. Nieprzypadkowo w Warsaw Open pojawiła się już rok temu. Wówczas doszło jednak do niemałej sensacji (biorąc pod uwagę, że w ciągu kilku wcześniejszych miesięcy Iga została pokonana tylko przez Alize Cornet na Wimbledonie). Z Polką w ćwierćfinale rozprawiła się Caroline Garcia – wówczas nieznajdująca się jeszcze w ścisłej światowej czołówce. Francuzka ostatecznie wygrała cały turniej, a potem błyskawicznie awansowała do TOP 10 rankingu WTA. Ale akurat na warszawskich kortach nikt nie spodziewał się, że pokona Igę.

SPRAWDŹ: PROMOCJA W FUKSIARZ.PL DLA NOWYCH GRACZY. 100% BEZ RYZYKA DO 300 ZŁ

Cóż, Polka musiała przełknąć tę porażkę. Od jej czasu turniej w Warszawie zresztą zmienił nawierzchnię, na której rywalizują tenisistki – z ceglanej na twardą. Był to ruch, który zwyczajnie miał przyciągnąć do stolicy tenisistki. Naturalne jest bowiem, że końcówka lipca to nie czas, w którym wiele zawodniczek chce grać na mączce (choć oczywiście w tym miesiącu ma miejsce też turniej w Hamburgu, który co prawda stracił nieco na prestiżu).

W 2023 roku nie mamy jednak co się oszukiwać. Rosnące ambicje organizatorów to jedno, ale zawody rangi WTA250 nie mają prawa przyciągać tenisowej śmietanki. Stąd też rywalizacja, do której zgłosiła się Iga, nie była specjalnie mocno obsadzona. We wtorek Świątek rozprawiła się w dwóch setach z Niginą Abduraimovą (181. miejsce w rankingu WTA), w czwartek ograła Claire Liu (78. w rankingu, przegrała też z Polką w Roland Garros).

Reklama

Generalnie wszystko szło według planu. Namieszały dopiero… piątkowe opady deszczu. Z ich powodu Polka miała stanąć przed nietypowym wyzwaniem – otóż na sobotę przypadał zarówno jej ćwierćfinał, jak i późniejszy półfinał. Dwa mecze w ciągu jednego dnia? Brzmiało nie najlepiej, ale Polka radziła sobie dziś na kortach bardzo dobrze.

Jej starcie z Lindą Noskovą (59., często grającą i trenującą w Polsce) było absolutnie “do jednej bramki”. Iga wygrała go szybko i pewnie: 6:1, 6:4. Dzięki temu miała sporo czasu na przygotowanie się przed kolejnym pojedynkiem. A w nim naprzeciw Polki stanęła doświadczona Yanina Wickmayer (109.). To już był nieco trudniejszy mecz dla Polki. Co prawda w pierwszym secie miażdżyła rywalkę, ale pod koniec drugiego zaczęła nieco tracić koncentrację. Nie wykorzystała trzech piłek meczowych przy stanie 5:3, a potem straciła dwa gemy z rzędu.

Co prawda nic nie wskazywało na to, żeby Iga miała to spotkanie przegrać. Ale na korcie zwyczajnie zrobiło się za ciemno. Polka sama zasugerowała sędziom, że dalsza gra nie ma sensu. I cóż, nieco podirytowana musiała zejść z kortu. Jutro dokończy grę z Wickmayer. I jeśli faktycznie Belgijkę pokona – potem zmierzy się jeszcze z Laurą Siegemund. Niemka zajmuje dopiero 153. pozycję w rankingu, ale po jej stronie stoi to, że swój półfinał już ma za sobą (inna sprawa, że w sobotę spędziła na korcie… aż pięć godzin).

Fot. Newspix.pl

Reklama

Na Weszło chętnie przedstawia postacie, które jeszcze nie są na topie, ale wkrótce będą. Lubi też przeprowadzać wywiady, byle ciekawe - i dla czytelnika, i dla niego. Nie chodzi spać przed północą jak Cristiano czy LeBron, ale wciąż utrzymuje, że jego zajawką jest zdrowy styl życia. Za dzieciaka grywał najpierw w piłkę, a potem w kosza. Nieco lepiej radził sobie w tej drugiej dyscyplinie, ale podobno i tak zawsze chciał być dziennikarzem. A jaką jest osobą? Momentami nawet zbyt energiczną.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Mbappe: Bilbao było dla mnie dobre, bo tam sięgnąłem dna

Patryk Stec
2
Mbappe: Bilbao było dla mnie dobre, bo tam sięgnąłem dna

Tenis

Komentarze

8 komentarzy

Loading...