Reklama

Jeden za wszystkich! Polonia szuka na dyrektora nadczłowieka

Mateusz Janiak

Autor:Mateusz Janiak

15 lipca 2023, 17:52 • 7 min czytania 57 komentarzy

Polonia Warszawa szuka nowego dyrektora ds. sprzedaży i marketingu. Plus – za wyszczególnienie obowiązków. Minus – listę z tymi obowiązkami czyta się niewiele krócej niż wszystkie 55 tomów dzieł zebranych Lenina. A jeszcze zupełnie przy okazji właściciel klubu Gregoire Nitot publicznie krytykuje obecnego szefa tych działów. I tak się żyje przy Konwiktorskiej.

Jeden za wszystkich! Polonia szuka na dyrektora nadczłowieka

Jeszcze na początku tygodnia mogło się wydawać, że wszystko fajnie się układa w Polonii. Drugi awans z rzędu, coraz więcej kibiców na trybunach, jakieś zainteresowanie sponsorów i spore mediów. Czarne Koszule odżyły i zdawało się, że jakąś cegiełkę do tego dołożył Marcin Bratkowski, dyrektor ds. sprzedaży i marketingu, polonista od dziecka.

Tak pisaliśmy o nim na początku czerwca, chwilę po awansie do pierwszej ligi:

Od grudnia jest jednym z tych, którzy mają zadbać, by nigdy więcej polonistów nie zabrakło na trybunach. Wprowadził w życie akcje „Otwarty Stadion” i „Kumple z trybuny”. Pierwsza polega na tym, że każdy nowy kibic może sobie wygenerować darmową wejściówkę na debiutancki mecz. Druga – działa podobnie, tyle że w jej ramach to karnetowicze zapraszają na spotkanie, za co dostają punkty. Dziesięć za wygenerowanie biletu, 100 za przyjście właściciela na spotkanie, a 200, kiedy w przyszłości ta osoba sama kupi wejściówkę. Za największą liczbę punktów przewidziano nagrody, np. trening z pierwszym zespołem albo spotkanie z wybranym piłkarzem.

Ponadto nawiązano współpracę z kołem naukowym „Zarządzanie w Sporcie” Szkoły Głównej Handlowej, trwają rozmowy z ZTM Warszawa w sprawach promocji w środkach komunikacji miejskiej, na jesień planowana jest akcja billboardowa.

Reklama

– Chcemy dotrzeć do mieszkańców. Przypomnieć o sobie. Dzisiaj bardzo trudno przyciągnąć kogoś na stadion, jako że to wymaga od człowieka wysiłku. Już trzeba wstać, dojechać, nie wystarczy kliknąć w telefonie czy laptopie. Do tego duże miasta oferują mnóstwo rozrywek. Dlatego w pierwszej lidze celujemy w średnią frekwencję między trzy a cztery tysiące. Tak na początek, bo walka o widza to maraton, nie sprint – uważa Bratkowski.

Kilkukrotnie powtarzał, że spełnia marzenie.

Tymczasem w ostatnią środę poinformował w mediach społecznościowych, że decyzją zarządu straci funkcję (ostatecznie odejdzie z końcem października), w dużej mierze w związku z działalnością w segmencie sprzedaży, bo nie był „w stanie spełnić bardzo wysokich oczekiwań dotyczących tego obszaru”.

Cóż, to aspekt, którego nie widać z zewnątrz. Polonia za minione kilka miesięcy zasługiwała na pochwały za marketing, jako że to łatwiej ocenić spoza klubu, ale efekty szeroko rozumianej sprzedaży widać głównie od środka, dlatego można było dać wiarę w słuszność powodów władz Czarnych Koszul. Tak naprawdę jeszcze w połowie tygodnia ta sprawa mogła ewentualnie rozpalać czy dzielić wyłącznie kibiców dwukrotnych mistrzów kraju, bo i kogo postronnego interesuje zmiana na stanowisku dyrektora ds. sprzedaży i marketingu?

Reklama

Aż w piątek szefostwo Polonii poinformowało o starcie rekrutacji na tę funkcję i „bardzo wysokie oczekiwania” stały się bardzo, wręcz boleśnie konkretne.

SUPER PROMOCJA W FUKSIARZ.PL! MOŻESZ ODEBRAĆ 100% DO 300 ZŁ

Nie będziemy przytaczać całej listy, bo samych obowiązków uzbierało się na trzy strony A4, wystarczy kilka, no kilkanaście przykładów. I tak dyrektor ds. sprzedaży i marketingu w Czarnych Koszulach odpowiada m.in. za promocję stadionowego baru, opiekę nad strefą VIP, bandami reklamowymi, biletami (od liczby przez nadzorowanie procesu sprzedaży i obsługę systemu po komunikację z nabywcami), tworzenie i publikowanie treści zgodnych z wizją i oczekiwaniami właściciela, zarządzanie stroną internetową oraz profilami w mediach społecznościowych, zarządzanie społecznością kibiców (call center, e-maile, telefony i fizyczne spotkania), relacje z mediami, zarządzenie zespołem grafików i wideo czy wspieranie innych działów – finansowego i administracyjnego, sportowego, akademii czy stadionowego baru…

To wszystko i jeszcze więcej (serio, to tylko kawałek) to obowiązki dyrektora ds. sprzedaży i marketingu. Jednego… No właśnie. Chciałoby się napisać „człowieka”, ale przecież człowiek nie da rady się z nich wszystkich wywiązać. Może jakiś przybysz z planety Krypton, inny superbohater czy nadczłowiek byłby w stanie, a i to nie wiadomo.

Można odnieść wrażenie, że ktoś w klubie (sam Nitot?) albo źle zrozumiał, albo przedwcześnie zatrzymał się w trakcie czytania „Trzech muszkieterów” .

Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego! – krzyczeli bohaterowie powieści Aleksandra Dumasa, co stanowiło wyraz solidarności. Podkreślenie kolektywu. Zespołowości.

Ale w Polonii najwyraźniej stanęli na przecinku i bach! Olśnienie! To jest to! Jeden za wszystkich i basta! Jeden za wszystkich – jakie to jest dobre!

Bo przecież te obowiązki należałoby rozdzielić na zespół. Można się spierać, jak liczny, ale bezwzględnie liczenie trzeba zacząć od piątki i iść w górę. Ktoś powie, że pięć osób wystarczy (może). Inny, że dziewięć (prędzej). A jeszcze kolejny, że dwanaście (też prawdopodobne).

Tak czy inaczej – jeden człowiek (niech już będzie) tego nie udźwignie.

Swoją drogą trener Rafał Smalec musi chwalić niebiosa, że w podobny sposób szefostwo nie podchodzi do konstruowania drużyny piłkarskiej. Już widzimy te wytyczne dla skautów – szybki, silny, może zagrać na bramce, lewej obronie, prawym wahadle i w ataku, a do tego pomoże w sprzedaży biletów i zarządzaniu punktami gastronomicznymi w dni meczowe.

Że to różne dziedziny? W zasadzie tak samo jak sprzedaż i komunikacja, a w Polonii oczekują, że jedna osoba zdoła robić jakościowo i jedno, i drugie, więc czemu by taki piłkarz nie miał mieć więcej obowiązków? Nie da rady? Znaczy, że się nie nadaje i po prostu nie spełnia „bardzo wysokich oczekiwań”.

W końcu – jeden za wszystkich!

A tak poważnie – nie wolno udawać, że to normalne. Nie oczekujmy od klubów choćby dobrego marketingu, jeśli ludzie za to odpowiedzialni mają bimbaliony różnych obowiązków i muszą harować na 200 czy 300%, by w ogóle utrzymać stanowisko. A bez dobrego marketingu nie będzie pełnych stadionów, bo futbol w XXI wieku to rozrywka jak film czy koncert. Ludzi trzeba przyciągnąć, skupić ich uwagę, przekonać, że warto pojawić się na trybunach. Świat się zmienił, o widza należy walczyć.

Ale kiedy to robić, kiedy trzeba pisać post o akademii albo promować bar?

Nie zrozumcie nas źle – nie urodziliśmy się wczoraj, doskonale wiemy, że spełnianie tylu obowiązków to zapewne rzeczywistość wielu ludzi pracujących w polskim sporcie, ale po prostu trzeba to piętnować. Nie udawać, że nic się nie stało i w sumie wszystko cacy.

I mamy oczy oraz uszy, więc widzieliśmy i słyszeliśmy o zachowaniu Nitota względem pracownika jego firmy Sii Polska z Łodzi, który założył związek zawodowy w ubiegłym roku. W odpowiedzi Krystian Kosowski przeczytał w mailu, że jego zachowanie było „niedopuszczalne” oraz „odrażające”, zarzucono mu „niszczenie reputacji firmy w oczach pracowników, kandydatów oraz klientów” i „działanie przeciw głównym wartościom Sii Polska”. No i że z tego powodu Nitot wyjechał z Francji, bo tam związki zawodowe są bardzo silne. Sprawa skończyła się zwolnieniem dyscyplinarnym.

Reasumując – treść ogłoszenia aż tak bardzo nas nie zaskoczyła, co nie sprawia, że należało je zostawić bez komentarza. Warto uzupełnić, że w ogłoszeniu nie ma nic o pensji czy generalnie o tym, co pracodawca zaoferuje, poza zapierdolem po łokcie.

Aha, właśnie, komentarze. Cóż, Nitot na Facebooku nie omieszkał skrytykować Bratkowskiego, bo denerwują go komentarze i krytyka ze strony kibiców. Znowu – czy nas to dziwi? Nie, ponieważ po akcji z podwyższeniem cen biletów i reakcją prezesa, że „ma w dupie” narzekania fanów nie mogło, aczkolwiek nie zmniejsza to poczucia niesmaku.

Z niecierpliwością czekamy na efekty rekrutacji i jesteśmy cholernie ciekawi, ile CV-ek wpłynie. Swoją drogą mamy silne wrażenie, że choć Nitot to Francuz, będzie doskonale się wpisywał w uniwersum polskiej piłki i gdyby Polonia faktycznie awansowała do Ekstraklasy, oj będzie się działo. I to dużo.

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Rocznik 1990. Stargardzianin mieszkający w Warszawie. W latach 2014-22 w Przeglądzie Sportowym. Przede wszystkim Ekstraklasa i Serie A. Lubi kawę, włoskie jedzenie i Gwiezdne Wojny.

Rozwiń

Najnowsze

Felietony i blogi

Komentarze

57 komentarzy

Loading...