Reklama

Niepoprawni romantycy. Puszcza Niepołomice jak Happysad

Szymon Piórek

Autor:Szymon Piórek

19 lipca 2023, 09:46 • 10 min czytania 13 komentarzy

Już sama obecność Puszczy Niepołomice na jednej scenie z takimi markami jak Legia Warszawa czy Lech Poznań to ogromne zaskoczenie. Żubry są skazywane na pożarcie, grę o 12:30 w atmosferze festynu przed lekko wstawioną publicznością, ale przecież w takich warunkach zaczynało wiele sławnych obecnie kapel. Grunt to wiara w siebie. Tak stało się z zespołem Happysad, który zaczynał w zbliżonych warunkach, a dziś zbiera tysiące widzów na swoich koncertach. Cechą wspólna ekip ze Skarżyska-Kamiennej i Niepołomic jest romantyczna niepoprawność, dzięki której dotarły na szczyt.

Niepoprawni romantycy. Puszcza Niepołomice jak Happysad

Gdy na początku XXI wieku formował się zespół Happysad z osób, grających w kapeli Hard Core’owe Kółko Filozoficzne, występował na małych lokalnych imprezach. Jego pierwsze większe koncerty miały miejsce w Skarżysku-Kamiennej, skąd pochodzili członkowie zespołu. I nie cieszyły się największą popularnością. Z relacji osób, które oglądały wtedy ten występ, wiemy, że widzowie szybko stracili cierpliwość do skrzeczących ze sceny młodych chłopaków, którzy nie byli ze sobą do końca zgrani ani wokalnie, ani instrumentalnie. Ci mniej cierpliwi szybko opuścili koncert. Została jedynie nieliczna garstka najwierniejszych lub tych bardziej pijanych. Podobnie wyglądały pierwsze mecze Puszczy po awansie na szczebel centralny.

300 osób, atmosfera pikniku na kameralnym stadionie położonym w środku miasta i marzenia, że może uda się przyciągnąć na niego poważną piłkę. Już w pierwszym sezonie mogły zostać zniszczone, bo Puszcza sportowo spadła z II ligi, ale dzięki problemom innych klubów utrzymała się w lidze. Tak jak w przypadku Happysad, Żubry zanotował falstart, ale szybko wyciągnęły wnioski i pięły się po kolejnych szczeblach polskiego futbolu. Planów nie pokrzyżował rychły spadek z I ligi w 2014 roku. Puszcza szybko wróciła na zaplecze Ekstraklasy już z Tomaszem Tułaczem na ławce. Była sporym zagrożeniem dla faworytów najpierw w Pucharze Polski, trzykrotnie dochodząc do ćwierćfinałów, a w minionym sezonie w I lidze. I tak klub z miasta liczącego 16 tys. mieszkańców zagra na największej polskiej scenie futbolu, czyli Ekstraklasie.

PUSZCZA NIEPOŁOMICE – ZAPOWIEDŹ SEZONU 2023/24

CHCIELIBY GRAĆ JAK…

…największe rockowe gwiazdy AC/DC, Guns N’Roses czy Rammstein, ale wiedzą, że to niemożliwe. Puszcza dalej będzie grać alternatywnego rocka dla fanów romantycznych historii. Samo brzmienie również przypadnie do gustu jedynie koneserom. Żubry nie zamierzają zboczyć z dawno obranej filozofii, czyli gry opartej na solidnej defensywie, dobrej organizacji i stałych fragmentach. W tym ostatnim elemencie należy jednak oczekiwać finezji. Tylko w poprzednim sezonie podopieczni Tułacza zdobyli 25 z 56 bramek po rzutach rożnych, wolnych i karnych, często zaskakując rywali kolejnymi nowymi sposobami ich egzekwowania. Co czwarte trafienie to natomiast gol z głowy. W dużym uproszczeniu po Puszczy należy się spodziewać podobnego stylu, który w Ekstraklasie prezentuje Warta Poznań.

Reklama

Na co przygotować się zatem w wykonaniu Puszczy? Twardej gry opartej na doskoku, przesuwaniu i przerywaniu akcji rywala w fazie największego zagrożenia. Niepołomiczanie otrzymali w poprzednim sezonie 94 kartki i tylko spadkowicz, Sandecja Nowy Sącz, była karana częściej. Niewiadomą u Żubrów będą natomiast mecze u siebie. Z powodu braku licencji na grę w Niepołomicach, Puszcza zmuszona została do przeniesienia się na obiekt Cracovii. W I lidze stadion przy ul. Szkolnej był ogromnym atutem podopiecznych Tułacza. Jak mówią zawodnicy przeciwnych drużyn, panuje tam dziwna aura, wszystko wydaje się bliżej i jest bardzo wąsko. To ogromny benefit, z którego skrzętnie korzystała Puszcza. W ostatnich trzech sezonach ponad połowę wszystkich punktów zdobywała u siebie. W sezonie 2020/21 był to wynik sięgający 62%.

Czy będzie to miało aż tak duży wpływ? Trudno jednoznacznie ocenić, bowiem Puszcza oba mecze barażowe zwyciężyła, grając jako gość. To były jednak dwa mecze, a nie cała runda, na co się zanosi. A może nawet i dłużej. Wciąż największym handicapem Żubrów będzie ich nieznajomość. Są w końcu absolutnymi debiutantami w elicie. W ostatnim czasie niewiele klubów z Ekstraklasy rywalizowało z niepołomiczanami. Po samej drużynie też nie wiemy, czego do końca się spodziewać. W okresie przedsezonowym wygrała bowiem z wicemistrzem Izraela Hapolem Beer Szewa, by kilka dni później przegrać z GKS Katowice.

NOWI W KAPELI

Po awansie do Ekstraklasy Puszcza nie szalała na rynku transferowym. Mając ograniczony budżet, musiała poruszać się w gronie dawno obserwowanych nazwisk i narzuconej przed laty filozofii pozyskiwania zawodników nieznanych, z niższych lig bądź na zakrętach swoich karier. I tak ponownie do Niepołomic zawitał Mateusz Cholewiak. 33-latek występował tu w latach 2011-14 i stąd ruszył w świat. W kolejnych latach reprezentował barwy Stali Mielec, Śląska Wrocław, Legii Warszawa, a ostatnio Górnika Zabrze. Świętował zdobycie dwóch mistrzostw Polski, choć w stołecznej drużynie rozegrał tylko 23 spotkania. Pomimo tego, że ostatnio radził sobie już dużo słabiej, to do Puszczy wnosi duże doświadczenie i ogranie na poziomie Ekstraklasy, którego drużynie zdecydowanie brak.

SUPER PROMOCJA W FUKSIARZ.PL! MOŻESZ ODEBRAĆ 100% DO 300 ZŁ

I na tym kończą się bardziej znane nazwiska, które zasiliły szeregi Żubrów w letnim oknie. Trener Tomasz Tułacz zapowiedział jednak, że to jeszcze nie koniec ruchów. – Myślę, że jeszcze nie powiedzieliśmy ostatniego słowa. Sądzę, że dojdzie do nas jeden-dwóch zawodników ofensywnych. I chciałbym, żeby to było w jak najszybszym czasie. Trwają rozmowy. Przy czym chcę podkreślić, że nasz budżet nie jest z gumy i na pewno będziemy się tego trzymać. To nasza główna zasada – stwierdził szkoleniowiec, cytowany przez goal24.pl.

Trzeba jednak oddać, że Puszcza pozyskała jeszcze trzech innych piłkarzy. Szczególnie dwa inne nazwiska są interesujące. Artur Craciun to Mołdawianin, który wystąpił w największej klęsce w historii reprezentacji Polski. To czołowy obrońca drugiej ligi izraelskiej, który ma wzmocnić blok defensywny. Ten i tak wygląda już dość solidnie po pozyskaniu na stałe Romana Yakuby, który dotychczas był tylko wypożyczony. Puszcza wyciągnęła jeszcze wyróżniającego się piłkarza Sandecji, Michała Walskiego. Ten filigranowy środkowy pomocnik zdobył cztery bramki w 28 meczach, a trzeba oddać, że występował w spadkowiczu I ligi. Do tego wykupiono Artura Siemaszkę z Arki Gdynia oraz 18-letniego bramkarza Kacpra Piechotę z Sokoła Kolbuszowa Dolna.

Reklama

FRONTMAN

Niezmiennie od ośmiu lat pozostaje nim Tomasz Tułacz. To on jest sterem, żeglarzem i okrętem. W Niepołomicach dorobił się nawet określenia “Napoleon”. Bez niego nie byłoby ani awansu, ani obecnej Puszczy. Jego poświęcenie dla tej drużyny jest wręcz niewyobrażalne. W tym niewielkim mieście i klubie z ograniczeniami finansowymi, organizacyjnymi czy infrastrukturalnymi stworzył zespół na miarę Ekstraklasy, choć po drodze wszyscy mówili, że to niemożliwe. Pełni funkcję nie tylko pierwszego trenera, ale również opiekuna, nauczyciela, skauta i dobrego ojca zawodników. Przez lata zrobił z Puszczy miejsce przestankowe dla wielu piłkarzy, którzy chcieli się rozwinąć. Teraz sam ma okazję pokazać się Polsce jako trener Ekstraklasy, która wielokrotnie go kusiła. Był on jednak głuchy na jej zaloty i pozostawał wierny Żubrom.

Na szczeblu centralnym w Polsce nie ma dłużej pracującego trenera w jednym miejscu, co pokazuje również skalę precedensu, z jakim spotkamy się w zbliżającym sezonie. I choć osiągnął niewiarygodny sukces, wciąż pozostaje bardzo skromnym, ciężko pracującym człowiekiem, który nie chce spocząć na laurach.

Część starszych kibiców Ekstraklasy może pamiętać jeszcze młodego Tomka Tułacza, biegającego po boiskach Ekstraklasy. Na przełomie lat 80. i 90. XX wieku występował w Stali Mielec. Rozegrał przeszło 120 spotkań. Jak sam mówi, to, że wiele lat temu otrzymał jako nastolatek szansę debiutu od trenera Włodzimierza Gąsiora w naszej lidze, daje mu pewne poczucie obowiązku, by również dawać szansę innym młodym zawodnikom. I tego się trzyma.

PUBLIKA OSZALEJE

Z tym byśmy nie przesadzali. Oglądając grę Puszczy, raczej nie oszalejemy z radości, ale znajdą się zawodnicy, na których warto zawiesić oko. Co prawda siłą Puszczy jest zespołowość i stałe fragmenty, ale w tym serniku można znaleźć też rodzynki. Jednym z nich jest Lucjan Klisiewicz. To młody napastnik, który przypieczętował zwycięstwo Żubrów w półfinale baraży z Wisłą Kraków. 21-latek zdobył w poprzednim sezonie I ligi osiem bramek i zanotował cztery asysty w 28 meczach. Średnio miał bezpośredni udział przy trafieniu co 151 minut. Wciąż wydaje się, że nie pokazał jednak pełni potencjału. Być może w Ekstraklasie, której kluby mocno o niego zabiegały już zimą, pokaże, na co go stać.

Dla większych koneserów warto zerknąć na dwóch zagranicznych obrońców Puszczy, czyli Yakubę i Craciuna. Pierwszy z nich już wiosnę pokazał, że należy do jednych z najlepszych obrońców I ligi. Szczególnie dobrze zaprezentował się w starciu z Bruk-Betem Termalica Nieciecza, który zadecydował o awansie Żubrów do Ekstraklasy. Ukrainiec zimą zaufał w projekt w Niepołomicach, pomimo ofert z lepszych klubów, i teraz zbiera tego żniwo. Chce się też odpłacić za otrzymanie szansy w trudnym okresie. O Mołdawianinie już trochę pisaliśmy wyżej, ale warto dodać, że był długo analizowany przez sztab Tułacza i go do siebie przekonał. Przede wszystkim to rosły obrońca (193 centymetry), który bardzo dobrze radzi sobie również w wyprowadzeniu piłki i wznowieniu gry dalekim wybiciem. Dla tych, którzy chcą zobaczyć go w akcji przed ligą, warto odwinąć sobie mecz Polski z Mołdawią i wszystkie akcje, w których kasował Zielińskiego, Szymańskiego czy Zalewskiego.

Ograł Polskę, trafi do Ekstraklasy. Piłkarz z Mołdawii bliski transferu do naszej ligi

FAŁSZUJĄ…

Napastnicy. Najlepszym strzelcem poprzedniego sezonu w Puszczy był 20-letni Klisiewicz, dla którego był to pierwszy pełny sezon w I lidze oraz obrońca Piotr Mroziński. Dość marnie to świadczy o Roku Kidriciu, który zarzekał się, że podbije ligę, a jeszcze gorzej o Emile’u Thiakane. Senegalczyk to klasyczny przykład jeźdźca bez głowy, a najdobitniejszym przykładem jego szaleństwa był barażowy mecz z Wisłą, który opuścił po 24. minutach z żółtą kartką i realną groźbą czerwonej. W zeszłym sezonie gole strzelało 16 piłkarzy z Niepołomic i niejednokrotnie napastników musieli wyręczać obrońcy, a trzeba podkreślić, że 49 zdobytych bramek w 34 meczach sezonu zasadniczego I ligi to nie jest wynik powalający.

Do tego Puszcza ma niewielki wachlarz rozwiązań w ofensywie. Oprócz stałych fragmentów gry jedynym innym zagrożeniem ze strony Żubrów są dośrodkowania w pole karne. Przez większość czasu niepołomiczanie skupiają się na obronie, oddając inicjatywę rywalom. Zobaczymy, jak ta metoda sprawdzi się na rywalach z Ekstraklasy.

USTAWIENIE NA SCENIE

Kluczowa dla trenera Tułacza jest defensywa i ta na papierze wygląda bardzo solidnie. W ataku jest gorzej, ale klub zapowiedział, że to nie koniec wzmocnień. Na początku sezonu spodziewamy się jednak takiego ustawienia.

DLACZEGO TA PŁYTA BĘDZIE LEPSZA NIŻ POPRZEDNIA?

1. Bo Puszcza Niepołomice wciąż jest dla wielu niewiadomą.

2. I szczególnie na początku może na tym daleko zajechać.

3. Bo ma solidną defensywę, a Warta Poznań pokazała, jakie to ważne w Ekstraklasie.

4. Bo klub nie sili się na wielką rewolucję i nadal chce podążać wytyczoną przed laty filozofią.

5. Bo Tomasz Tułacz potrafi zdziałać cuda.

DLACZEGO TA PŁYTA BĘDZIE GORSZA NIŻ POPRZEDNIA?

1. Bo to nadal tylko skromna Puszcza Niepołomice.

2. Bo nie będzie grała na własnym obiekcie.

3. Bo poza stałymi fragmentami gry wciąż ma niewiele do zaoferowania w ataku.

4. Bo beniaminkowie rzadko utrzymują się w lidze.

5. Bo zabraknie doświadczenia w kluczowych momentach.

NA REPEACIE

Choć tytuł piosenki Happysad nie napawa optymizmem, bo pętla daje jednoznaczne konotacje, to sam tekst niesie ze sobą już większe nadzieje i pokazuje trudną drogę Puszczy.

“Chodź to jeszcze tylko parę domów stądChoć nie czuć stóp, choć stopy mówią nam stopA pięty depcze nam ponury losPonury los tu nos w nieswoje wkłada

A może uda się nam przeskoczyćA może uda się namPrzeklęte koryta bram
I wtedy powiem ci jak bardzo cię chcęI wszystkie moje tajemnice

Nawet gdy wszyscy skazywali Puszczę na pożarcie, nikt nie dawał jej szans, po drodze musiała pokonać mnóstwo przeciwności, to mimo wszystko awansowała do Ekstraklasy. Ale co dalej? Ponownie dał o sobie znać ponury los, zsyłając Żubry na ciągłą grę w delegacji. Nikt w Niepołomicach się jednak tym nie podłamał, bo klub nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Nadal chce sprawiać sensacje, a niejeden zespół może przejechać się na tajemnicach zwycięstw Puszczy na poziomie I ligi. W końcu dla wielu to wciąż nieodgadniony temat, jak właściwie niepołomiczanie dostali się do Ekstraklasy.

CZYTAJ WIĘCEJ O PUSZCZY NIEPOŁOMICE:

Fot. Newspix

Urodzony z piłką, a przynajmniej tak mówią wszyscy w rodzinie. Wspomnienia pierwszej koszulki są dość mgliste, ale raz po raz powtarzano, że był to trykot Micheala Owena z Liverpoolu przywieziony z saksów przez stryjka. Wychowany na opowieściach taty o Leszku Piszu i drużynie Legii Warszawa z lat 80. i 90. Były trzecioligowy zawodnik Startu Działdowo, który na rzecz dziennikarstwa zrezygnował z kopania się po czole. Od 19. roku życia związany z pisaniem. Najpierw w "Przeglądzie Sportowym", a teraz w"Weszło". Fan polskiej kopanej na różnych poziomach od Ekstraklasy do B-klasy, niemieckiego futbolu, piłkarskich opowieści historycznych i ciekawostek różnej maści.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Mbappe: Bilbao było dla mnie dobre, bo tam sięgnąłem dna

Patryk Stec
1
Mbappe: Bilbao było dla mnie dobre, bo tam sięgnąłem dna

Ekstraklasa

Hiszpania

Mbappe: Bilbao było dla mnie dobre, bo tam sięgnąłem dna

Patryk Stec
1
Mbappe: Bilbao było dla mnie dobre, bo tam sięgnąłem dna

Komentarze

13 komentarzy

Loading...