Reklama

Sytuacja bez dobrego rozwiązania. Gdzie ma grać Puszcza Niepołomice?

Jakub Białek

Autor:Jakub Białek

09 czerwca 2023, 12:00 • 6 min czytania 155 komentarzy

Puszcza Niepołomice ma dokładnie taki stadion, jaki powinna mieć Puszcza Niepołomice. Na jej mecze przychodzi średnio 1208 widzów. Obiekt liczy 2118 krzesełek. Komisja Licencyjna dopuści go do Ekstraklasy dopiero wtedy, gdy znajdzie się na nim dodatkowe dwa tysiące miejsc (zupełnie niepotrzebnych). Obecnie obniżyłby prestiż ligi. Z kolei mecze rozgrywane dla tysiąca widzów na wielkim stadionie Wisły Kraków na pewno ten prestiż podniosą. 

Sytuacja bez dobrego rozwiązania. Gdzie ma grać Puszcza Niepołomice?

Przepisy licencyjne nie dopuszczają do Ekstraklasy stadionów o pojemności mniejszej niż 4,5 tysiąca krzesełek. Choćby posiadały pozłacane klamki, a na podgrzewanej murawie można byłoby usmażyć zimą jajecznicę, z urzędu dostają bana na grę w najwyższej klasie rozgrywkowej. Stadion w Niepołomicach musiałby być więc dwa razy większy, żeby zostać dopuszczonym do Ekstraklasy. Jeśli Puszcza awansuje, będzie miała do wyboru trzy opcje…

  • Pierwsza: może wydać kilka/kilkanaście milionów na rozbudowę stadionu, której Niepołomice nie potrzebują (słaba opcja).
  • Druga: może pogodzić się z permanentną grą w gościach (słaba opcja).
  • Trzecia: może grzecznie wycofać się z promocji do wyższej ligi, tłumacząc się tym, że nie jest jeszcze gotowa na wyzwania czekające w elicie (beznadziejna opcja).

Jest też gratisowo czwarta, czysto teoretyczna, która wymaga życzliwości federacji. PZPN może w ramach wyjątku zezwolić Puszczy na grę w Ekstraklasie na własnym obiekcie, kameralnym i z niewielką liczbą miejsc, bez konieczności powiększania go, czyli de facto zażartować z ustalanych przez siebie reguł. Wielu uznałoby, co jest zupełnie naturalną reakcją, że 4,5-tysięczny obiekt to minimum przyzwoitości i jeśli cię na niego nie stać, to, sorry, może to nie jest miejsce dla ciebie.

Marzenie zwykłych ludzi. Puszcza Niepołomice gra o Ekstraklasę

I zupełnie rozumiem taki punkt widzenia. Kazus Puszczy jest ciekawy o tyle, że ktoś z drugiego obozu może zadać całkiem słuszne, kontrujące pytanie: – A tak właściwie to po co Puszcza miałaby powiększać swój stadion?

Reklama

W przeciwieństwie do innych miast nie ma żadnego logicznego powodu, by stadion w Niepołomicach potrzebował 4,5 tysiąca miejsc. Gdy Raków grał w Bełchatowie, to wiadomo było, że bez problemu zapełni w Częstochowie kilkutysięczny stadion. Warta też, jeśli nie siłą klubu to siłą miasta, miałaby w Poznaniu godną frekwencję. A Puszcza? Po co jej większy stadion? Łatwo wydawać publiczne pieniądze, zwłaszcza w uniwersum polskiej piłki, tylko co wniosłoby do ligi dostawienie dwóch tysięcy krzesełek do stadionu, na który przychodzi średnio tysiąc osób? Oczywiście Ekstraklasa rządzi się swoimi prawami i generuje większe zainteresowanie, więc może w Niepołomicach przeżyliby prawdziwy boom na piłkę, lecz póki co cieszą się, gdy można mówić o imprezie masowej. Wystarczy rzucić okiem na niektóre frekwencje z sezonu 22/23:

  • Chrobry Głogów: 876 osób
  • ŁKS: 1016 osób
  • Zagłębie Sosnowiec: 934 osoby
  • Chojniczanka Chojnice: 823 osoby
  • Górnik Łęczna: 957 osób

Komplet zjawił się tylko raz, gdy przyjechała Wisła Kraków. Niedawno powstałe stowarzyszenie kibiców liczy łącznie 43 osoby. W sezonie 16/17, ostatnim w drugiej lidze, Puszcza chwaliła się na oficjalnych kanałach pobiciem rekordu frekwencji (na mecz z Radomiakiem przyszło 840 kibiców). Miniony sezon był dopiero pierwszym w historii klubu, w którym średnia widownia przekroczyła liczbę jednego tysiąca. To skala realiów, w jakich obraca się Puszcza. Malutki klubik z malutkim budżetem. Malutkimi strukturami i malutkim stadionikiem. Malutkim zainteresowaniem wokół siebie i malutką społecznością. Piszący jednocześnie wielką historię.

I jeśli napisze jej kolejny rozdział, to w ramach nagrody postawimy go przed wyborem: wydaj swój roczny budżet na to, by w dokumentach licencyjnych zgadzała się liczba, albo graj na wielkim stadionie Wisły Kraków, którego nie zapełnisz nawet w dziesięciu procentach.

Puszcza zdemolowała Wisłę Kraków

Co do zasady podoba mi się prawo, szczegółowe i wymagające, jakie egzekwuje Komisja Licencyjna w kwestiach infrastrukturalnych. Jego założenie jest mądre, bo ma motywować. I rzeczywiście: często spełnia swoją rolę. Po pierwszej fali budowy nowych stadionów przed Euro 2012, przyszła druga. Mamy więcej nowoczesnych obiektów niż obdrapańców. Schludne areny fundują sobie nawet pierwszoligowcy, jak GKS Tychy czy Zagłębie Sosnowiec, którzy mają większe szanse na spadek niż na awans. Polskie kluby dzielą się na te, które już mają nowoczesny stadion i te, które dopiero będą go mieć.

A Puszcza… Puszcza jest malutkim klubem, który osiąga wynik ponad stan. Nie ma nowoczesnego stadionu i pewnie nigdy nie będzie go mieć. Obecny jest przytulny, kameralny, ani nie za mały, ani nie za duży. Skrojony na miarę. Na miarę klubu, ale niekoniecznie Ekstraklasy.

Reklama

Może to będzie brutalne, ale trudno – jeśli Puszcza awansuje do Ekstraklasy, to prawdopodobnie po to, żeby za chwilę z niej spaść. W realnym scenariuszu podzieliłaby los Miedzi Legnica, Górnika Łęczna, Zagłębia Sosnowiec, Sandecji Nowy Sącz czy Podbeskidzia Bielsko-Biała, czyli podąży drogą 58% beniaminków z ostatnich pięciu lat, które leciały po pierwszym sezonie po awansie. Przy ogromnym szczęściu osiągnęłaby status Warty Poznań czy Stali Mielec, czyli stałaby się chwilowo rewelacją rozgrywek, by w następnym sezonie znów powrócić do roli dyżurnego kandydata do spadku. Gdyby Puszcza awansowała, a później zdecydowała się modernizować swój stadion, pewnie wcześniej spadłaby z ligi niż ukończyłaby prace. A później mogłaby z nim zostać jak wiadomo, kto z wiadomo czym, bo niewiele logicznych argumentów świadczy o tym, że to klub, który może zadomowić się w elicie na dłużej.

Można kupić siedmioosobowego VAN-a będąc singlem, ale po co. Komisja Licencyjna chce, by Puszcza, jeśli awansuje, kupiła siedmioosobowego VAN-a i jeździła nim w pojedynkę. Jeszcze kilka lat temu PZPN zapowiedział zdecydowaną walkę z klubami, które wchodzą do ligi bez spełniających standardy stadionów. Zbigniew Boniek wygrażał publicznie, że Raków pożegna się z Ekstraklasą, jeśli nadal będzie grał w Bełchatowie. Pozwolił mu warunkowo grać na zastępczym obiekcie i jednocześnie pytał: długo jeszcze? Gdy Warta Poznań wchodziła do ligi, też zapowiadała, że dostosuje do standardów swój stadion przy Drodze Dębińskiej. I choć niewiele w tej kwestii się wydarzyło, to przynajmniej podjęto realne kroki.

Komisja Licencyjna chce nam powiedzieć, że Puszcza grająca na ogromnym stadionie Wisły, biegająca pośród echa, pojedynczych krzyków i strasząca pustką na trybunach, stanowiłaby dla ligi większą wartość niż Puszcza grająca na kameralnym stadionie. Miks trzydziestotysięcznika i klubu o najmniejszej bazie kibicowskiej w stawce nie skończy się dobrze. Dopuszczenie na salony stadioniku w Niepołomicach oczywiście nie powiększyłoby prestiżu ligi, ale tysiąc kibiców zgromadzonych przy Reymonta podczas spotkania Ekstraklasy też nie. Naprawdę dobrze ogląda się ligę, w której jest tak dużo nowoczesnych obiektów i jeden paździerzowy stadion w Niepołomicach raczej by tego wrażenia nie popsuł. Oczywiście przy założeniu, że podkrakowski klub spełniłby po awansie wszystkie inne licencyjne standardy. Zaplecze sanitarne, środki bezpieczeństwa, murawę, dostosowanie obiektu pod transmisję telewizyjną…

Zalecanie Puszczy przebudowy swojego obiektu to przecież zmuszanie jej do niegospodarności. Wysyłanie jej na wielki stadion Wisły Kraków to zmuszanie widzów do oglądania dołujących pustych krzesełek. Jedne „Żubry” nie sprawią, że liga nagle straci swój infrastrukturalny prestiż. Zwłaszcza że nadrobiłyby historią, bo w naszej lidze – nawet przy Bruk-Becie, za którym stoi przecież prężny sponsor – takiego kopciuszka jeszcze nie było.

Może pozwolenie Puszczy grać u siebie, nie jest takim głupim pomysłem?

WIĘCEJ O PUSZCZY NIEPOŁOMICE: 

Fot. newspix.pl

Ogląda Ekstraklasę jak serial. Zajmuje się polskim piłkarstwem. Wychodzi z założenia, że luźna forma nie musi gryźć się z fachowością. Robi przekrojowe i ponadczasowe wywiady. Lubi jechać w teren, by napisać reportaż. Występuje w Lidze Minus. Jego największym życiowym osiągnięciem jest bycie kumplem Wojtka Kowalczyka. Wciąż uczy się literować wyrazy w Quizach i nie przeszkadza mu, że prowadzący nie zna zasad. Wyraża opinie, czasem durne.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Ciąg dalszy zamieszania z Danim Olmo. Barcelona w sądzie domaga się rejestracji piłkarza

Paweł Wojciechowski
0
Ciąg dalszy zamieszania z Danim Olmo. Barcelona w sądzie domaga się rejestracji piłkarza

Ekstraklasa

Komentarze

155 komentarzy

Loading...