Ilu informatyków potrzeba do wymiany żarówki? Podobno żadnego, bo to problem sprzętowy. A ile dni potrzebuje Motor na wyjaśnienie swojej afery? Tego z kolei nie wiadomo, ale zdaje się że dość długo, ponieważ do dzisiaj klub tego nie uczynił.
Przypomnijmy, o co chodziło – czwartego lipca gruchnęła informacja, że Feio zwyzywał kierownika drużyny Dariusza Baryłę za to, iż ten zrobił coś po myśli władz klubu, a nie po myśli Portugalczyka (a tego trener nie wybacza). Miał powiedzieć do Baryły: – Cioto, nie masz prawa nazywać się Motorowcem! Wypierdalaj!
W efekcie kierownik i jeden z asystentów się zbuntowali, nie chcąc jechać na obóz do Kielc. No, ale klub przecież stwierdził, że to wszystko nieprawda, pisząc na Twitterze: – W związku z fałszywymi doniesieniami pojawiającymi się w mediach, klub Motor Lublin zaprzecza ich przytoczonemu przebiegowi. Szczegóły sprawy zostaną wyjaśnione.
W związku z fałszywymi doniesieniami pojawiającymi się w mediach, klub Motor Lublin zaprzecza ich przytoczonemu przebiegowi. Szczegóły sprawy zostaną wyjaśnione. pic.twitter.com/ANRQEmDYUV
— Motor Lublin (@MotorLublin) July 5, 2023
Jest 18 lipca i… cisza. Zdaje się, że dwa tygodnie to wystarczająco dużo czasu, by wyjaśnić, czy ktoś kogoś zwyzywał, czy nie. Przecież to sam Motor się zaoferował z rozwiązaniem tej zagadki (niebywała wręcz zagadka!), my tylko delikatnie przypominamy, że coś zostało publicznie obiecane, a tego nie ma. Oczywiście ktoś może powiedzieć, że lublinianie zrobili to we własnym gronie i należy dać temu spokój.
Tyle że wtedy jest albo-albo.
A) Nikt chyba nie wierzy, że w przypadku pomyślnego śledztwa dla Feio, klub nie pochwaliłby się jego wynikami. Trąbiono by na lewo i prawo, że dziennikarze kłamali, a Feio nie nazwał Baryły ciotą, lecz cukiereczkiem.
B) Feio faktycznie kierownika zwyzywał i głupio się przyznać. Tutaj bowiem trudno uwierzyć, że Motor napisałby oświadczenie: faktycznie, nasz trener to kawał chama, tym razem padło na kierownika, pozdrawiamy.
A skoro tak – recydywa do kwadratu, bo recydywistą Feio jest od dawna. Naturalnie zaraz ktoś napisze w komentarzach, że to nie tak, że mamy zlecenie na Portugalczyka i Motor, ponadto szkoleniowiec robi wyniki, ale każda patologia ma – niestety – swoich obrońców. Poza tym my tylko grzecznie pytamy: miały być wyjaśnienia, a nie ma. Przykra sprawa.
Swoją drogą zadzwoniliśmy do Motoru, konkretnie do sekretariatu. Miła pani poinformowała nas, że tak właściwie ciężko powiedzieć, kto teraz odpowiada za kontakt z mediami (poprzednią rzecznik Feio też zwyzywał i najwyraźniej jest wakat). Natomiast doradziła, żeby wysłać maila na adres sekretariatu, to ktoś się odezwie. Wiadomość została wysłana w czwartek, ale nikt się nie zgłosił. Widocznie sprawa jest w toku. Pytanie tylko, co się stanie wcześniej – polska policja znajdzie Jacka Jaworka, czy Motor dowie się co zaszło między Feio a kierownikiem. Niesamowity wyścig.
Ale dobra, nie bądźmy naiwni. Motor wie, co i jak. Teraz trwa po prostu zamiatanie sprawy pod dywan. Problem w tym, że pod tym dywanem jest już tyle syfu, że Rysy mogą się czuć zagrożone, jeśli chodzi o największą górę w Polsce.
WIĘCEJ O MOTORZE:
- Fatalne przejęzyczenie: level Motor Lublin. Feio, Jakubas i historia pewnej umowy
- Oficjalnie: Goncalo Feio zostaje w Motorze
- Były asystent Goncalo Feio w Motorze: – Poniżał mnie, miał ataki agresji
Fot. Newspix