Reklama

To był dobry dzień. Sześć krążków Biało-Czerwonych na Igrzyskach Europejskich!

Szymon Szczepanik

Opracowanie:Szymon Szczepanik

24 czerwca 2023, 21:45 • 6 min czytania 10 komentarzy

Polskie strzelczynie z brązowym medalem. Taki sam sukces koszykarzy 3×3. Kajakarski mikst zdobywający srebrne krążki. Lekkoatleci z trzema medalami – w tym dwoma złotymi. Dzisiejszych występów Polaków na arenach Igrzysk Europejskich, trudno nie podsumować tekstem z mema z Ice Cubem – to był dobry dzień. Nasi sportowcy wywalczyli sześć medali w czterech różnych dyscyplinach!

To był dobry dzień. Sześć krążków Biało-Czerwonych na Igrzyskach Europejskich!

Długo dziś przyszło nam czekać na to, aż worek z medalami się rozwiąże. Choć zaczęło się obiecująco, bo od zmagań kajakarzy na Zalewie Kryspinów. Dwa razy podia były blisko, ale ostatecznie zarówno Przemysław Korsak w rywalizacji K1 na 500 m, jak i Wiktor Głazunow w finale pojedynczych kanadyjek na 500 m, zajęli czwarte miejsca.

Ostatecznie to właśnie podkrakowskie jezioro było świadkiem pierwszego medalowego sukcesu Biało-Czerwonych tego dnia, jednak nastąpiło to dopiero około godziny 15:00. W międzyczasie między innymi polskie koszykarki 3×3 odpadły w ćwierćfinale z silnymi Francuzkami (10:19), a we Wrocławiu, gdzie rozgrywano zawody w strzelectwie sportowym, Klaudia Breś, Joanna Wawrzonowska i Julita Borek minimalnie przegrały rywalizację drużynową o brąz w strzelaniu z pistoletu pneumatycznego z Włoszkami (12:16). Ale wreszcie Sylwia Szczerbińska i Aleksander Kitewski w wyścigu kanadyjek na 200 metrów przełamali sobotnią posuchę i zajęli drugie miejsce!

NA KŁOPOTY KRÓLOWA SPORTU

Następnie do gry wkroczyli lekkoatleci. I worek z medalami się rozwiązał.

Reklama

Zaczęło się od Wojciecha Nowickiego, który zgodnie z oczekiwaniami zwyciężył w konkursie rzutu młotem. A było to zwycięstwo bezproblemowe, gdyż każdy z pięciu zaliczonych rzutów naszego mistrza olimpijskiego wystarczyłby do zdobycia złotego medalu! Ten najlepszy wynik – 79,61 – był o ponad 3 metry lepszy od rezultatu drugiego zawodnika, Norwega Thomasa Mardala (76,50 m). Sam Nowicki podkreślał jednak, że to jeszcze nie jest jego optymalna forma. Że wraz z trenerką Joanną Fiodorow wprowadzili nowe elementy do jego rzutów, przez co jeszcze nie do końca czuje sprzęt w swoich próbach. Jeżeli zatem wszystko w jego nowym stylu zaskoczy, to cóż – nie wróżymy rywalom Wojtka wielkich sukcesów w rywalizacji z Polakiem.

Niedługo po zakończeniu konkursu rzutu młotem mężczyzn, polscy kibice mieli następny powód do radości. Tak się akurat złożyło, że w biegu na 100 metrów przez płotki pań swój start wygrała Pia Skrzyszowska (czas 12.77). W przeciwieństwie do Nowickiego, mistrzyni Europy z Monachium dostarczyła w swej rywalizacji nieco więcej emocji. Wszystko dlatego, że nasza biegaczka nie najlepiej rozpoczęła swój bieg i musiała gonić najgroźniejsze rywalki: Nadine Visser oraz Leaticię Bapte. Sama zainteresowana tłumaczyła taki rozwój wydarzeń falstartem Ditaji Kambundji, który miał miejsce wcześniej.

– Chcę w końcu pobiec w pierwszym wystrzale, bo trochę mnie to dekoncentruje. Pomimo że staram się dojść do siebie, to nie jest to samo co wtedy, kiedy biegłabym za pierwszym razem – mówiła Skrzyszowska przed kamerami TVP Sport, po czym dodała: – Czułam, że dziewczyny są z przodu, ale znowu wiedziałam, że je dogonię! […] W tym sezonie mam słaby start, ale dobrą końcówkę. Mój atut z hali, czyli dobry start, jeszcze do mnie nie wrócił. Ale dobrze, że chociaż mam ten finisz.

Ale to nie był koniec lekkoatletycznych popisów Biało-Czerwonych. Dzisiejsze zmagania na Stadionie Śląskim kończyły biegi sztafet – żeńskiej i męskiej – na 100 metrów. To były spore medalowe szanse polskiej ekipy. Wszak w obu przypadkach mowa o medalistach mistrzostw Europy.

Nasze rodaczki w składzie Marika Popowicz-Drapała, Monika Romaszko, Magdalena Stafanowicz i Ewa Swoboda, świetnie się spisały, kończąc rywalizację ze srebrnymi medalami! Lepsze od Polek okazały się tylko Holenderki. Niestety sporym zawodem okazał się bieg sztafetowy panów, w którym Mateusz Siuda, Przemysław Słowikowski, Łukasz Żok i Dominik Kopeć dobiegli dopiero na szóstym miejscu.

Reklama

Walka o medale Igrzysk Europejskich to jedno, ale pamiętajmy, że równocześnie toczą się także zmagania w ramach Dywizji 1. Drużynowych Mistrzostw Europy w Lekkoatletyce. Przed startem sobotniej sesji sytuacja w tabeli wyglądała tak, że Polacy zajmowali w niej trzecie miejsce z dorobkiem 127 punktów. Druga była Wielka Brytania (131,5 pkt), a prowadzili Włosi (141 pkt). Po dwóch dniach rywalizacji Italia powiększyła swoją przewagę i zgromadziła 293 punkty. Jednak jutrzejsza rywalizacja o srebrny medal zapowiada się pasjonująco, bo Wielka Brytania ma 258,5 oczka, Polacy – 257,5, a zajmujący czwarte miejsce Niemcy – tylko o jeden punkt mniej od Biało-Czerwonych. Zatem jutro możemy cieszyć się z drużynowego wicemistrzostwa Europy, ale tez drobna wpadka w pojedynczym występie może zepchnąć Polaków na najbardziej bolesne, czwarte miejsce w tabeli.

BRĄZOWE STRZELCZYNIE I KOSZYKARZE!

Jednak nie tylko z lekkoatletów oraz kajakarzy mogliśmy dziś się cieszyć. Tak się akurat złożyło, że to, co nie udało się naszym strzelczyniom w drużynie posługującej się z pistoletami pneumatycznymi, osiągnęły ich koleżanki strzelające z karabinów pneumatycznych. I to w wielkim stylu, bowiem w meczu o brązowy medal Aneta Stankiewicz, Julia Piotrowska i Natalia Kochańska rozniosły rywalki z Węgier i zwyciężyły aż 17-5!

Z kolei lepiej od polskich koszykarek 3×3 spisali się ich reprezentacyjni koledzy po fachu. Przypomnijmy, że Biało-Czerwoni wczoraj wywalczyli awans do ćwierćfinału turnieju Igrzysk Europejskich. Jednak pokonanie rezerw Serbii dopiero po dogrywce nie napawało optymizmem w kwestii potencjalnej walki o medale, która miała nastąpić właśnie dziś. Tymczasem w swoim pierwszym sobotnim meczu, którym był ćwierćfinał z Izraelem, Polacy zatarli złe wrażenie i roznieśli Izrael aż 21:13! Swoje odkupienie zaliczał zwłaszcza Adrian Bogucki. Rosły Polak, który z Serbami zaliczał okropne pudła, w ćwierćfinale zdobywał bardzo cenne punkty i był wiodącą postacią zespołu.

Następnie przyszedł mecz z Łotwą. Spotkanie bardzo otwarte, grane na wysokiej intensywności, ale niestety – przegrane przez Polaków 19:21. Na wyróżnienie zasługiwała zwłaszcza skuteczność Łotyszy w rzutach za 2 punkty, gdyż aż 7 takich prób zakończyło się powodzeniem.

W półfinale reprezentacja Polski zmierzyła się z Niemcami, więc szykował nam się mecz z dodatkowym smaczkiem. W końcu nie ma to jak ograć sąsiada na własnym terenie. Ale taka porażka też bardziej boli, zwłaszcza w starciu o medal.

Biało-Czerwoni zaczęli bardzo agresywnie… co mogło martwić, gdyż na ich koncie prędko pojawiły się trzy faule. A przypomnijmy, że siódme (i każde następne) przewinienie skutkuje karą dwóch rzutów osobistych dla rywali. Jednak Polacy w porę opanowali emocje i wraz z Niemcami pokazali kawał dobrej koszykówki. W naszym zespole dwoił się i troił Przemysław Zamojski, zaś pod koszem dobrze spisywał się Bogucki. Z kolei Niemcy pokazali się jako bardzo uniwersalny zespół.

To było świetne spotkanie do oglądania, które zakończył wspomniany już Zamojski. Otóż przy stanie 19:18, kiedy naszych koszykarzy ledwie dwa punkty dzieliły od zakończenia meczu, lider Polaków nie zdecydował się na ryzykowny rzut za dwójkę. Przemek postanowił przebić się pod kosz, trafił za 1… ale przy tym został sfaulowany. A że dla Niemców był to faul numer 7, to Zamojski otrzymał aż dwie szanse na zdobycie ostatniego punktu meczu.

Zupełnie niepotrzebnie – Zamojski wykorzystał już pierwszy rzut. 21:18, syrena i tak Polacy zdobyli brązowe medale Igrzysk Europejskich! Wprawdzie z najmniej cennego kruszcu i ostatniego dziś dla naszego kraju, ale cieszącego nie mniej od pozostałych pięciu. I stanowiącego idealne zwieńczenie tego dobrego dnia dla polskich sportowców.

Czytaj więcej o innych sportach:

Pierwszy raz na stadionie żużlowym pojawił się w 1994 roku, wskutek czego do dziś jest uzależniony od słuchania ryku silnika i wdychania spalin. Jako dzieciak wstawał na walki Andrzeja Gołoty, stąd w boksie uwielbia wagę ciężką, choć sam należy do lekkopółśmiesznej. W zimie niezmiennie od czasów małyszomanii śledzi zmagania skoczków, a kiedy patrzy na dzisiejsze mamuty, tęskni za Harrachovem. Od Sydney 2000 oglądał każde igrzyska – letnie i zimowe. Bo najbardziej lubi obserwować rywalizację samą w sobie, niezależnie od dyscypliny. Dlatego, pomimo że Ekstraklasa i Premier League mają stałe miejsce w jego sercu, na Weszło pracuje w dziale Innych Sportów. Na komputerze ma zainstalowaną tylko jedną grę. I jest to Heroes III.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Mbappe wraca z dalekiej podróży. Taki Real kibice chcą oglądać

Patryk Stec
0
Mbappe wraca z dalekiej podróży. Taki Real kibice chcą oglądać
Koszykówka

Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark

Michał Kołkowski
3
Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark

Uncategorized

Komentarze

10 komentarzy

Loading...