Powody nieobecności Mikaela Ishaka w składzie Lecha Poznań stały się jasne, gdy w mediach pojawiła się informacja o boreliozie. To choroba, która po cichu niszczy od środka organizm i nie daje negatywnych wyników w klasycznych badaniach. Wcześniej zmagali się z nią Tomasz Loska i sędzia Tomasz Musiał. Co się dzieje w ciele człowieka, że jedno niepozorne ugryzienie kleszcza może na długo wstrzymać karierę sportową?
Wślizg rywala, trzask łamanej kości, po której następuje przeraźliwy krzyk. Zamienia się później w łzy i świadomość poważnej kontuzji. To schemat urazów, które wykluczają zawodników z gry na wiele miesięcy. A co jeśli nic nie boli? Wyniki pokazują, że znajdujesz się w świetnej formie! Mimo to z nie jesteś w stanie wytrzymać trudów treningu. Błyskawicznie się męczysz. Pojawiają się duszności i mroczki przed oczami. Mogą minąć miesiące, a ty nawet nie spostrzeżesz, że w twoim ciele krętki Borrelia sieją spustoszenie. Atakują twój układ nerwowy, ruchowy i krążeniowy. A im dłużej zwlekasz, tym trudniej będzie ci dojść do dawnej formy.
Borelioza w sporcie
–
Spis treści
Pół roku choroby, pół roku dochodzenia do siebie
Borelioza staje się coraz poważniejszym zagrożeniem dla każdego. Ostatnio mocno dotknęła polską piłkę. Na rok wykluczyła z sędziowania Tomasza Musiała. Tyle czasu zmagał się z tą chorobą również Tomasz Loska. Teraz dopadła kapitana Lecha Poznań Mikaela Ishaka. Szwed pauzuje od miesiąca. W tym sezonie już nie wystąpi. By w ogóle wrócić na boisko do treningów, czeka na zielone światło od lekarzy. Znajduje się w o tyle dobrej sytuacji, że przed nim dwa miesiące bez meczów o stawkę. Z drugiej strony każdy kolejny dzień bez treningu, jest kolejnym dniem oczekiwania na powrót do optymalnej dyspozycji.
– Łącznie z boreliozy leczyłem się pół roku. Przez pierwsze trzy miesiące przyjmowałem bardzo mocne leki. Później przeszedłem na ziołowe zamienniki. Z biegiem czasu moje wyniki się poprawiały i lekarz pozwolił mi powrócić do wyczynowego uprawiania sportu. Mój organizm był jednak w fatalnym stanie. Musiałem nadrobić pół roku bez intensywnych ćwiczeń. Dzięki reżimowi treningowemu dość szybko wróciłem do formy, aczkolwiek straciłem cały sezon. Najważniejsze to jak najszybsze zdiagnozowanie problemu. Teraz można już szybko wrócić do zdrowia, dzięki alternatywnym metodom jak komora hiperbaryczna – mówi nam sędzia Tomasz Musiał, który z boreliozą zmagał się trzy lata temu.
Rumień występuje tylko u 30% populacji
Diagnostyka to klucz do błyskawicznego wyleczenia choroby. Nie jest jednak tak prosta, jak wszystkim się wydaje. Wciąż w świadomości większości populacji borelioza kojarzy się z zarażeniem po ugryzieniu kleszcza. Wtedy pojawia się rumień, który daje jasny sygnał, by udać się do lekarza. Czasem nawet i to potrafimy zbagatelizować. Prawda jest jednak taka, że choroba może rozwijać się po cichu przez wiele lat, nie dając żadnych sygnałów, stopniowo upośledzając kolejne układy naszego organizmu.
– Obrzęk i miejscowe zaczerwienienie po ugryzieniu kleszcza nie jest zawsze objawem boreliozy. Występowanie rumienia spowodowane jest tym, że ślina kleszczy zawiera szereg enzymów proteolitycznych. To one są odpowiedzialne za obrzęk i zaczerwienienie, które bardzo często mija. Z reguły nie przekracza średnicy pięciu centymetrów. O pierwszym objawie klinicznym boreliozy mówimy wtedy, gdy pojawia się rumień i spełnia pewne kryteria. Mowa m.in. o tym, że mierzy więcej niż pięć centymetrów średnicy. Wtedy możemy stwierdzić rumień wędrujący u pacjenta zakażonego krętkiem Borrelia – wyjaśnia nam doktor Piotr Kocbach, specjalista chorób zakaźnych.
– Borelioza jest chorobą, w której rumień występuje tylko u ok. 30 proc. pacjentów. Pozostali mogą nie wiedzieć, że krętki Borrelia sieją spustoszenie w jego organizmie, stale się namnażając. Jeśli rumień wystąpi, pacjent powinien się cieszyć, bo można od razu zareagować i pójść do lekarza. Boreliozę tym trudniej wyleczyć, im jest „starsza”, czyli im dłużej trwa. Jeśli do zakażenia doszło wiele lat temu, a tak często się zdarza, tym trudniej wrócić do zdrowia. Dodatkowo żaden zdrowo myślący lekarz nie wskaże, kiedy doszło do zakażenia, jeśli nie pojawił się rumień. Nawet jeśli pacjent mówi, że pół roku temu miał kleszcza, to wcale nie znaczy, że kleszcz był zakażony tą bakterią – dodaje lekarz.
Tętno 180 przez godzinę
Niestety „szczęśliwcy”, u których występuje rumień, często bagatelizują sprawę. Tak stało się z Musiałem i Tomaszem Loską. Drobna zmiana skórna nie zapaliła czerwonej lampki ostrzegawczej. Choroba postępowała. U bramkarza zaczęło się niepozornie, od problemów z regeneracją. Potem doszły zaburzenia koncentracji, czasem nawet świadomości i fizyczne dolegliwości jak bóle szyjne i kostno-stawowe. W końcu zaszwankowało również serce. A badania krwi i EKG nic nie wykazywały. Podobne niepokojące sygnały otrzymywał również arbiter.
– Pamiętam, że żona powiedziała mi, że mam coś na plecach, ale to zlekceważyłem. Zapomniałem o tym i normalnie pracowałem. Moje pierwsze objawy pojawiły się na treningach. Szybciej się męczyłem. Kumulacją tego były egzaminy przed sezonem. Musieliśmy zrobić 12 kółek i 48 powtórzeń startów, a ja po drugim kółku zszedłem z bieżni. Miałem tętno 180, które nie spadało przez godzinę mimo spoczynku. Zdecydowałem poddać się badaniom. Zaczęliśmy od serca, a później sprawdziłem też cukier i wątrobę. Wyniki nie wykazały żadnych nieprawidłowości. Kardiolog polecił mi, bym przebadał się na boreliozę, bo on również przechodził tę chorobę i nie miał popularnych objawów. Trafił w sedno. Miałem wtedy przez tydzień nosić holter serca, ale już chyba po trzech dniach do mnie zadzwonił i powiedział, że mogę go ściągnąć, bo jest niepotrzebny. Moje wyniki były pozytywne. Miałem boreliozę – opowiada sędzia Musiał.
Krętki powodują zmiany w psychice
Diagnoza to dopiero pierwszy krok do wyjścia z choroby. Z jej skutkami trzeba się mierzyć na co dzień. Zmęczenie, problemy z oddychaniem, a czasem poważniejsze objawy jak mroczki i psychozy. To wszystko od jednego ugryzienia, którego efekty mogą uaktywnić się po wielu latach. Regularne badania pomagają szybciej zlokalizować problem. Tak było w przypadku Ishaka, który obecnie poddawany jest szczegółowym obserwacjom raz w tygodniu. Nie wszyscy mają jednak tak dużo szczęścia. Neuroborelioza uaktywnia się już na początkowych etapach zarażenia. Może doprowadzić do poważnych zmian psychiatrycznych.
– Najgroźniejsze są objawy pochodzące z ośrodkowego i obwodowego układu nerwowego. Neuroborelioza nie jest późnym objawem zakażenia krętkiem. Wielokrotnie leczyłem pacjentów, którzy byli seronegatywni, czyli nie mieli przeciwciał krętków w ostatnim roku, a trafiają do nas z objawami neurologicznymi, np. z zapaleniem opon mózgowo-rdzeniowych. I wtedy w płynie mózgowo-rdzeniowym znajdujemy potwierdzenia obecności krętków Borrelia w płynie mózgowo-rdzeniowym. Coraz głośniej mówi się, że krętki powodują zmiany w psychice. Uczulam moich kolegów psychiatrów, że jeśli trafiają do nich pacjenci z objawami psychotycznymi, powinni pomyśleć o tej etiologii i wysłać ich na badania w kierunku boreliozy. Okazuje się, że pacjenci coraz częściej mają dodatnie wyniki. Twardych dowód na to jeszcze nie ma, ale myślę, że to kwestia czasu – wyjaśnia doktor Kocbach.
Zielone plamy
O problemach neurotycznych powiedział w rozmowie dla „Przeglądu Sportowego” Loska.
„Najgorzej robiło się w zamknięciu, na przykład w samochodzie. Zdarzyło się, że jechałem i czułem, jak zaczyna mnie cisnąć w głowie, spina mi szyję, a przed oczami robi się ciemno. Powiedziałem siebie: „No nie, musisz bracie stanąć i przewietrzyć się”. Natychmiast zjechałem, zatrzymałem się i wysiadłem z auta. Wolałem zaczekać. Albo z dziewczyną stoimy przed domem, mieliśmy jechać na lody. Było lato, założyłem spodenki, do nich białe buty. Spoglądam na nie i aż się wkurzyłem.
– No nie, ale brudne.
– Gdzie?
– No zobacz, zielone plamy mają.
– Co ty gadasz? Nic nie widzę.
– Jak nie widzisz?! Zielone plamy są – normalnie palcami pokazuję to miejsce, tylko tam żadnych plam nie było. Istniały jedynie przed moimi oczami. A dziewczyna nie może powstrzymać śmiechu. Musiała pomyśleć, że mam beret zryty. Ja mówię: „Oho, do razu do lekarza”. Opowiedziałem mu o tych plamach, a on na to, że skoro mam boreliozę, to może być tego taki efekt.”
Głowa nie pracuje
Mimo choroby Loska postanowił dalej czynnie grać w piłkę. Nie mógł tego jednak łączyć z zalecanym leczeniem antybiotykami, co wybrał sędzia Musiał. Postawił na naturalne metody: zioła, suplementy. Przeszedł na dietę ketogeniczną. Nie mógł jeść makaronu, ryżu, kaszy czy ziemniaków. Odstawić musiał również słodycze. Za namową lekarza korzystał z komory hiperbarycznej, by się natleniać. Do tego doszły biorezonanse i ozonoterapia. Dzięki temu stopniowo eliminował niepożądane skutki choroby, choć często wracały do niego ze zdwojoną siłą. Mimo to grał z boreliozą w pierwszej lidze i nawet awansował do Ekstraklasy z Bruk-Bet Termalicą Nieciecza. Nie zdecydował się na leczenie antybiotykami, które jest dużo bardziej inwazyjne dla organizmu. O całym procesie opowiada nam arbiter.
– Po diagnozie nie dostałem zakazu uprawiania sportu, ale nie mogłem robić tego wyczynowo. Zresztą nikt nie podbiłby mi karty zdrowia, bym dalej mógł sędziować spotkania. A nawet gdyby to i tak bym się tego nie podjął. Problem sprawiało mi już wejście po schodach z zakupami na pierwsze piętro. Bardzo szybko się męczyłem. Czułem się, jakbym odbył trening na wysokiej intensywności. To nic przyjemnego. Najgorsze było to, że przez pół roku leczenia głowa nie pracowała. Znajdowałem się poza obiegiem. Brakowało wyjazdów na spotkania, codziennych treningów, biegania, adrenaliny meczowej. Z jednej strony człowiek zmagał się z chorobą, z drugiej z głową – mówi Musiał.
Cień na świetnym sezonie Ishaka
Pierwsza metoda, którą zastosował Loska, jest dużą nadzieją dla Ishaka. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że bramkarz gra na dużo niższej intensywności niż napastnik. Właśnie dlatego Szwed otrzymał wolne do końca sezonu. O jego problemach zdrowotnych było wiadomo już w kwietniu. Mimo to wystąpił jeszcze z Fiorentiną, ale już wtedy można było usłyszeć o jego problemach zdrowotnych. Prawdopodobnie świadomie i z bólem wystąpił w rewanżu ćwierćfinału Ligi Konferencji, po którym nastąpiła przerwa, regularne badania i leczenie. Pierwsze dni były trudne dla Ishaka. Z biegiem czasu wracał do względnego zdrowia i pojawiał się nawet w klubie.
Choroba rzuciła się cieniem na jego fantastyczny sezon. Był liderem Lecha Poznań w europejskich pucharach. Zdobył 20 bramek i zanotował dziewięć asyst we wszystkich rozgrywkach. Przy lepszej egzekucji rzutów karnych mógłby na finiszu rozgrywek powalczyć o koronę króla strzelców Ekstraklasy. A tak stracił łącznie dziewięć meczów, w tym cztery przez boreliozę. Za moment dojdą do tego kolejne dwa. Nie wiadomo również, jak może wyglądać po chorobie. Sędzia Musiał stracił cały sezon, choć zasadniczo zakażenie trwało pół roku. To może popsuć ewentualny zagraniczny transfer, na który mógłby skusić się jeszcze Szwed. Niedawno skończył 30 lat, więc to ostatni dzwonek, by powalczyć jeszcze w dobrej zagranicznej lidze. W takim samym wieku Kolejorza na rzecz Monzy opuszczał Christian Gytkjaer. Borelioza postawiła duży znak zapytania przy nazwisku Ishaka w notesach wielu skautów.
Z endemicznej choroby do coraz powszechniejszej
Tu rodzi się pytanie, czy Loska, Musiał, Ishak, a także każdy z nas może uchronić się przed boreliozą?
– Bardzo ciężko ochronić się w pełni przed kleszczami. Można po prostu unikać miejsc, w których występują i stosować środki odstraszające te pajęczaki. Niektórzy mówią, że spożywanie większych ilości witamin B skutkuje wydzielaniem specyficznego rodzaju zapachu potu, którego kleszcze nie lubią. Nie dotyczy to jednak całej populacji. Boreliozą zajmuję się prawie 30 lat i nie ma na nią reguły. Jako przykład podam leśników, którzy są często moimi pacjentami. W sezonie kleszczowym jeden leśnik potrafi ściągnąć z siebie 20-30 osobników dziennie, a drugi, który pracuje kilkanaście kilometrów dalej, w całym sezonie złapie jednego bądź dwa – referuje dr Kocbach.
– Jeszcze kilkanaście lat temu choroba ta była uznawana za endemiczną, czyli występowała tylko na określonych terenach. W Polsce były to Warmia i Mazury, Podlasie i Dolny Śląsk. W Europie moglibyśmy wymienić południowe Niemcy, Czechy, Szwajcarię czy Austrię. Jedna z pań profesor z Instytutu Medycyny Morskiej i Tropikalnej przeprowadziła badania częstości występowania krętków u kleszczy na terenie prawie całej Polski i okazało się, że w okolicach Olsztyna zakażonych kleszczy było ok. 12%. Natomiast ponad 32% znajdowało się w Małopolsce i na Górnym Śląsku. Coraz większa populacja kleszczy jest zakażona krętkiem. Tego powinniśmy się obawiać, bo kiedyś mroźne zimy przetrzebiały populację tych pajęczaków, natomiast ostatnie zimy są łagodne, z wysokimi temperaturami i kleszcze nie giną – uzupełnia lekarz.
Wyrzeczenia albo wstrzymanie kariery
Na boreliozę nie ma jednej rady, dlatego bardzo istotna jest samoświadomość. Niekiedy gorsze samopoczucie wcale nie musi być zmianą ciśnienia czy pogody, a pierwszym niegroźnym symptomem choroby. Niezdiagnozowana może stopniowo degenerować nas organizm i zatrzymać nasze wszystkie aktywności. Nawet wyżyłowane do granic możliwości ciała sportowców, poddadzą się pod niszczycielskimi efektami boreliozy. Chwila nieuwagi bądź bagatelizowania objawów mogą przynieść opłakane skutki. Dla Loski skończyły się dobrze, bo nawet awansem do Ekstraklasy, lecz bramkarz musiał zgodzić się na wiele wyrzeczeń. W przypadku sędziego Musiała borelioza zatrzymała jego karierę na rok. W sezonie 2019/20 prowadził międzynarodowe spotkania, w kolejnym pojawił się na boisku tylko kilkukrotnie, a w następnym przypadły mu tylko krajowe mecze. Dopiero teraz dostał nieco więcej szans również w Europie.
Jeszcze nie wiemy, jak dokładnie potoczy się dojście do zdrowia w wykonaniu Mikaela Ishaka. Pewne jest natomiast, że Szwed nie musi być ostatnim człowiekiem sportu, który zetknie się z boreliozą. Niech przypadki Loski, Musiała czy Ishaka będą przestrogą dla innych. By nie bagatelizować ukąszenia i pierwszych objawów, bo mogą poskutkować opłakanymi konsekwencjami, nawet wstrzymaniem kariery na dłuższy okres niż po poważnym złamaniu nogi.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Krok czwarty. Przełomowy sezon w historii KTS-u Weszło
- Trela: W deszczowe popołudnie w Stoke też dał radę. Jan Urban jak szwajcarski scyzoryk
- Marc Gual w Legii. Strzał w dziesiątkę czy kolejne wielkie ego?
- Studnie bez dna. Czy jesteśmy skazani na dotowanie klubów piłkarskich?
Fot. FotoPyk