Na naszą ligę można spojrzeć dwojako. Jeśli oceniać ją pod względem absurdów, głupot, karykatur – jest wspaniała, pewnie najciekawsza w Europie. Natomiast jeśli patrzeć na nią pod względem rywalizacji sportowej najsilniejszych drużyn, to tak różowo (delikatnie mówiąc) już nie jest, zresztą sami wiecie, że często do tych czołowych zespołów należy mieć pretensje. Choćby wczoraj – niby finał Pucharu Polski, a cholerna nuda. Więc: dlaczego się obrażać o próby przyprawienia tego skapciałego kotleta?
Od razu zaznaczmy – nie, nie chodzi o akcję z Mladenoviciem. To było absolutne przekroczenie granic, coś, co nie powinno mieć miejsca gdziekolwiek. Gdy mówimy o przyprawach, to Serb otworzył solniczkę i pieprzniczkę, a potem wsypał całą zawartość na kotleta. Jakkolwiek spojrzeć – niezjadliwe.
To oddzielamy grubą kreską. Niemniej potem patrzymy na Josue, który zaczepia Papszuna w szatni…
Krótka wiadomość Josue do Papszuna.
Ego lekko wybiło?#LEGRCZ #FortunaPucharPolski pic.twitter.com/qzqtOiHRZP
— K1LL3R ❤ (@tuk1ll3r) May 3, 2023
… i tutaj trudno zrozumieć, dlaczego niektórzy są oburzeni. Szybka wrzuta, chwilowe podpalenie, nikomu nic się nie stało. Hej, piłka nożna to też show wokół, gdyby coś takiego miało miejsce za granicą, część z oburzonych biłaby brawo (choćby patrząc na ostatnie popisy Kloppa). A u nas nie wolno. No właśnie wolno! Mamy na tyle marny futbol, że musimy sobie go ubogacać naokoło. Takie zachowania jak Josue nie robią nikomu krzywdy, a jednocześnie podpalają rywalizację.
Tak samo jak słowa Papszuna o arbitrze przed meczem, jak jego zdania o rywalach po meczu. I tak dalej, i tak dalej.
Ktoś może zadać pytanie: czy to jest mądre? No oczywiście – nie jest to specjalnie mądre. Mądra jest fizyka kwantowa, mądrzy są nobliści i matematycy. Piłka nożna generalnie nie jest najmądrzejsza. Ot, 22 chłopaków biega za napompowanym balonem, starając się go skierować między dwa słupki. Gdybyście nie znali tej dyscypliny, stwierdzilibyście, że to dość głupie. Bo faktycznie, głupie, ale jednocześnie ciekawe.
I czasem, przy okazji takich spotkań, można sobie pozwolić na doprawienie tego dania wokół. Puchar Polski jest raz w roku, to nie mecz w sobotę o 15, który możemy odpalić co tydzień. Tam faktycznie, pewne zachowania byłyby karykaturalne, ale tu? Niech się dzieje, niech trwa show.
Kluczowe słowo – show. Futbol to show. Również ten za kulisami.
Swoją drogą: w ostatnim czasie wyrosła nam duża rywalizacja, czyli Raków vs Legia. Widać, że te strony nie pałają do siebie wielką sympatią, co krok mają sobie coś do udowodnienia. I też super. Ileż można gadać o meczach drużyny X z drużyną Y, które mało kogo interesują?
Ponadto – to przecież nie jest tępa rywalizacja, to znaczy taka, która nie niesie za sobą nic pod względem wartości sportowej. Jasne, wczorajszy mecz był denny, niemniej wystarczy spojrzeć na tabelę Ekstraklasy, by wiedzieć, jak mocny pod względem czołówki był to sezon. Bez Rakowa warszawiacy mogliby myśleć o mistrzostwie Polski, no, ale Raków jest. I bardzo dobrze – Legia będzie musiała się poprawić, by gonić, Raków też, by nie stracić zapasu i tak dalej.
To naprawdę ciekawsze niż starcia Zagłębia z Radomiakiem, sorry.
Dlatego: dajmy się piłkarzom (nie Mladenoviciowi) trochę poprowokować. Robią show poza boiskiem, zdarza im się je robić też na boisku. O to w tym wszystkim chodzi.
Czytaj więcej o Pucharze Polski:
- Tu biją, tam płaczą. Reportaż z finału Pucharu Polski
- 120 minut mordęgi dla wszystkich. Legia z Pucharem Polski
- Nerwy na ławkach i presja na Lasyka. Na finale iskrzyło między sztabami Rakowa i Legii
- Długo wyczekiwany moment triumfu. Kosta Runjaic wreszcie z pucharem na koncie
- Złoty medal i trzy walki. Mladenović wygranym dnia…
Fot. Newspix.pl