Arbitrem głównym jutrzejszego finału Pucharu Polski będzie Piotr Lasyk. Na konferencji prasowej przed tym spotkaniem Marek Papszun wyznał, że dziwi go taki wybór obsady sędziowskiej na mecz najlepszych drużyn w Polsce. Nie rozumie, dlaczego Szymon Marciniak nie może poprowadzić tego spotkania.
– Jedyne, co jest dla mnie niezrozumiałe, to dlaczego skoro grają dwie najlepsze polskie drużyny, meczu nie sędziuje najlepszy polski sędzia. Wierzę jednak, że sędzia Lasyk udźwignie to spotkanie, bo jest doświadczonym arbitrem. Moje pytanie jest chyba jednak uzasadnione. Może ktoś mi wyjaśni, że mam zły sposób myślenia – mówił Marek Papszun.
Szkoleniowiec “Medalików” ma złe wspomnienia z sędzią Piotrem Lasykiem, który prowadził ostatni mecz Legia – Raków (3:1) w Ekstraklasie. – Nie rozumiem, czemu odwołano rzut karny. Potem opowiadano nam historię, że ktoś kogoś nie widział, a w sumie z tego wynika większość przewinień. Na szkoleniach sędziowskich pokazuje nam się takie sytuacje i wskazuje się na ewidentny faul, a potem interpretacja jest inna. To absurd! Chyba nie będę już w tym uczestniczył – mówił po meczu przy Łazienkowskiej Papszun.
Co ciekawe Piotr Lasyk sędziował w tym sezonie tylko jeden mecz Rakowa ww. z Legią. – Nie ma sensu rozdrapywać przeszłości. Decyzje dotyczące sędziów zapadły i trzeba iść dalej. To chyba jednak uzasadniona kwestia. Dlaczego spotkania nie prowadzi najlepszy sędzia z Polski, który prowadzi na przykład kluczowe mecze w Grecji? Sędzia Lasyk jest doświadczony i wierzę, że udźwignie wagę wtorkowej rywalizacji na PGE Narodowym – mówił Papszun.
Jutro o godz. 16:00 Legia zmierzy się z Rakowem w finale Pucharu Polski na Stadionie Narodowym. “Medaliki” staną przed szansą na zdobycie trzeciego Pucharu z rzędu. – W Rakowie wciąż jest ogień i chęć zdobycia trofeów. Chciałbym, by moje pożegnanie z klubem odbyło się z przytupem. Kiedy zaczynałem pracę w Częstochowie, nie wyznaczaliśmy celów i oczekiwać w postaci mistrzostwa czy zdobycia pucharu. Michał Świerczewski, właściciel klubu, przemycał takie myśli, ale mnie trudno było to sobie wyobrazić. Możliwe, że jednak trzeba mierzyć w gwiazdy. Nawet, jeśli wyląduje się nieco bliżej. Wiara w sukcesy jest potrzebna, ale wymaga wielkiej dawki pracy i poświęcenia – zaznaczał Papszun.
CZYTAJ WIĘCEJ O POLSKIEJ PIŁCE:
- ŚLĄSK TAK WALCZYŁ, ŻE RADOMIAKOWI WYSTARCZYŁ JEDEN STRZAŁ ROCHY
- LECH MA JUŻ DOŚĆ TEGO SEZONU
- OD AFERY DO AFERY. KALENDARIUM UPADKU LECHII GDAŃSK
Fot. Newspix