Iga Świątek nie dominuje w pierwszej połowie sezonu 2023 aż tak, jak to miało miejsce w 2022 roku. Ale wygląda na to, że na nawierzchni ceglanej wciąż jest nie do zatrzymania, o krok przed resztą stawki. Polka nie dała dziś szans rozpędzonej Arynie Sabalence, wygrywając finał turnieju WTA w Stuttgarcie 6:3, 6:4. To trzynasty tytuł 21-latki w jej karierze!
Przewaga w światowym rankingu Igi jest niezaprzeczalna, ale to właśnie Aryna Sabalenka mogła być uważana za najlepszą tenisistką trwającego sezonu. Białorusinka wygrała Australian Open, znalazła się w paru finałach i imponowała – nietypową jak na siebie – regularnością. Nie odpadała w specjalnie wczesnych fazach turniejów, ba, nawet uporała się ze swoją “piętą Achillesową” – bo nie zdarzają się jej już co chwilę mecze, w których popełnia kilkanaście podwójnych błędów serwisowych.
Wiele mówi też ranking “WTA Race”, na bazie którego przyznawane będą miejsca w kończącym sezon turnieju WTA Finals. Przed zawodami w Stuttgarcie Sabalenka zajmowała w nim pierwszą pozycję. Druga była Jelena Rybakina, a trzecia Iga Świątek.
To oczywiście nie musiało stawiać 24-latki w roli faworytki w starciu z raszynianką. Polka też bowiem miała swoje momenty w ostatnich miesiącach. Wygrała zawody w Dosze, awansowała do finału turnieju w Dubaju (gdzie przegrała z Barborą Krejcikovą). No i co też ma olbrzymie znaczenie: dopiero co przeniosła się na korty ceglane. Swoją ulubioną nawierzchnię, na której nieraz zdawała się nie do pokonania.
Sabalenka vs Świątek, odcinek siódmy
Co ciekawe, dzisiejsze finalistki zawodów w Stuttgarcie znały się doskonale. Po raz pierwszy mierzyły się w WTA Finals w 2021 roku, kiedy zwycięstwo odniosła Białorusinka. Aryna triumfowała zresztą też w… WTA Finals w 2022 roku. Ale zanim to nastąpiło, przegrała aż cztery mecze z rzędu z Polką – w Dosze, Stuttgarcie, Rzymie oraz Nowym Jorku.
Jak wiele nam to wszystko mówiło? Cóż, z racji, że Sabalenka życiową formę złapała dopiero niedawno, pewnie niezbyt wiele. Dzisiaj było zresztą widać, jak mocna jest 24-latka. Polka od początku meczu też grała bardzo dobrze, ale nie potrafiła z miejsca ustawić finału pod siebie.
Przełamanie (w przenośni i dosłownie) nastąpiło dopiero przy stanie 4:3 dla Polki. Sabalenka długo męczyła się z wygraniem własnego podania, aż zaserwowała naprawdę kiepsko. Ba, można powiedzieć, że po prostu przeniosła piłkę na drugą stronę. Świątek wykorzystała to bezlitośnie, posyłając morderczy return przy linii. Uzyskała prowadzenie 5:3 w gemach i potrzebowała jeszcze jednego, aby wygrać pierwszą partię. Jak się okazało – to była formalność. Set trafił do Igi.
Królowa mączki
Nagle wszystko stało się łatwiejsze, z perspektywy naszej tenisistki. To Aryna była pod presją. I widocznie nie czuła się z nią komfortowo. Na początku drugiej partii znowu dała się przełamać. Tym razem… kończąc gema podwójnym błędem serwisowym. Można zatem powiedzieć, że wróciły do niej stare demony. Sabalenka co prawda się nie załamała, wciąż miała udane wymiany. Ale przy ważnych punktach regularnie lepsza okazywała się Iga. Co też nieraz frustrowało jej rywalkę.
Dziś – nie po raz pierwszy – okazało się, że Iga Świątek na mączce to po prostu prawdziwa tenisowa bestia. Polka okazała się za mocna dla zawodniczki, która przecież naprawdę znajduje się na fali. W drugim secie raszynianka triumfowała 6:4.
– Jestem bardzo podekscytowana, aż trudno mi ułożyć jakieś zdanie. Dziękuję mojemu zespołowi, ostatnie miesiące były bardzo intensywne, pełne nie zawsze łatwych decyzji. […] Dziękuje też kibicom z Polski, którzy tu przyjechali, myślę, że będziemy mieli w tym sezonie jeszcze wiele okazji, żeby się zobaczyć – mówiła w wywiadzie pomeczowym Iga. Polka nie zapomniała też o gratulacjach w kierunku Sabalenki, która chwilę wcześniej żartowała, że… będzie grać w Stuttgarcie do momentu, kiedy nie uda jej się wygrać Porsche, czyli turniejowej nagrody.
Jak możemy podsumować to, co działo się w Niemczech? Polska tenisistka wysłała ważny sygnał przed zbliżającym się Roland Garros. To ona, nie Sabalenka, nie Rybakina, będzie zdecydowaną faworytką do tytułu. 21-latka po prostu jest stworzona, żeby grać na mączce. Choć oczywiście – przed nami jeszcze zawody w Madrycie oraz Rzymie, które również pokażą, jak wygląda rozstaw sił w obecnym tenisie.
Iga Świątek – Aryna Sabalenka 6:3, 6:4
Fot. Newspix.pl