Reklama

Legia błyszczy, ale trzeba pamiętać – raz w tygodniu łatwiej być mocnym

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

07 kwietnia 2023, 16:23 • 3 min czytania 60 komentarzy

Śpieszmy się chwalić Legię, bo nigdy nie wiadomo, kiedy wróci do poziomu, który prezentowała jeszcze niedawno. Ja zatem skorzystam z okazji i pochwalę, bo w sumie zaraz święta, to głupio na przykład krytykować Lewandowskiego za to, że nie strzela w Barcelonie i wypuścił marny film. A nie strzela i wypuścił.

Legia błyszczy, ale trzeba pamiętać – raz w tygodniu łatwiej być mocnym

Naprawdę należy docenić to, jak gra teraz Legia. Co jakiś czas migają mi urywki z poprzedniego sezonu, kiedy ten zespół wyglądał kompromitująco. Nie miał ładu i składu, pójście do kontry polegało na tym, że napastnik czekał na piłkę pod obrońcami, jeden gość, najczęściej Josue, prowadził futbolówkę, a reszta stała i czekała, nie wiadomo na co.

No, ale przynajmniej na razie to przeszłość, bo Runjaić poukładał tę drużynę. Wszystko ma ręce i nogi, zdaje się przemyślane, akcje są powtarzalne, pomysłowe. Choćby to rozegranie rzutu rożnego z Rakowem – rok temu byłaby z tego kontra dla przeciwnika, a teraz mieliśmy piękną akcję. Josue w końcu ma komu podawać, bo owszem, trzeba podkreślić jego klasę, ale gdyby reszta stała, tak jak stała rok temu, to jego zagrania wędrowałyby na auty. Albo robiłby kółeczka i tracił.

A tak: można z tego wszystkiego zrobić całkiem uroczą kompilację.

Reklama

Tak jak powiedziałem ostatnio – występ z Rakowem był fenomenalny, najbardziej kompletny od niepamiętnych czasów. Właściwie nie ma się do czego przyczepić, pewnie, zdarzały się błędy w wyprowadzeniu, ale to jednak margines. Legia zjadła Raków, Runjaić tym razem nakrył czapką Papszuna, a Papszun się pod swoim nakryciem głowy strasznie zagrzał, bo skoro domagał się rzutu karnego, to łapał się wymówek jak uczniak w szkole. Nie mam pracy domowej, bo zjadł mi ją pies, a listonosz jak wrzucał list do skrzynki, to kucał.

Pytanie – co dalej. W mistrzostwo Polski wciąż wątpię, częstochowianie musieliby się jednak oduczyć grać w piłkę na przestrzeni kilku kolejek, w co nie wierzę. Inna sprawa w Pucharze Polski – tam jest jeden mecz, a Legia już pokazało, że na przestrzeni 90 minut po prostu może być lepsza od Rakowa.

Natomiast na tym sezonie życie się nie kończy, trzeba ten projekt rozwijać dalej i ciekaw jestem, jak Legia podejdzie do kwestii wzmocnień. Bo że będzie ich potrzebować – nikt nie ma wątpliwości.

Słuchajcie, najczęściej jest tak, że największymi bohaterami w lidze są ci, których nie trzeba sprawdzać dwa razy w tygodniu. To znaczy – grają na jednym froncie. Tyle o nas wiemy, na ile nas sprawdzono, a Wojskowych sprawdzono w małym procencie. To oczywiste, że Legia ma teraz łatwiej niż przykładowy Lech, który wciąż gra w pucharach, bo nie potrzebuje zespołu na dwa fronty. Pyknie sobie raz, potem trenuje, Runjaić nie musi się głowić nad rotacjami.

A przyznajmy – rotować w tym sezonie nie bardzo miałby kim, nikt na świecie nie ma dwóch równych jedenastek, ale Legia i tak ma cholernie daleko do tego osiągnięcia. Widzieliśmy to na przykładzie Pucharu Polski. Rozwalili Raków, fajnie, ale jak przyszło zaraz grać znów, tym razem z KKS-em Kalisz, drugoligowcem w końcu, to męczarnie były ogromne.

I przecież nie pierwszy raz, to nie jest tak, że Legia przez kolejne rundy idzie jak burza. Nie, jednak się męczy, ma trochę szczęścia, więc widać, że ten zespół na taki maraton (ech…) nie jest gotowy.

Reklama
  • Z Bruk-Betem po dogrywce.
  • Z Lechią po rzutach karnych.
  • Z KKS-em z błaganiem o koniec meczu w drugiej połowie.

Mówimy przecież o starciach z drugą, pierwszą ligą (tam zaraz będzie trzeba szukać Lechii)! Zaraz w Warszawie będą chcieli walczyć o grupę europejskich pucharów, to kompletnie inny poziom doświadczeń. Trzeba więc ten zespół wzmocnić, a nie kosmetycznie uzupełnić.

No i kluczowe pytanie – czy Legia ma na to pieniądze, czy będzie gotowa inwestować? Jeśli nie, ten sezon będzie sympatycznym wspomnieniem, ale kolejny pokaże, że Wojskowym dużo brakuje do dawnej wielkości.

WIĘCEJ O POLSKIEJ PIŁCE:

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Inne kraje

Świetna dyspozycja Michała Skórasia. Polak trafił do siatki w starciu z Genk [WIDEO]

Damian Popilowski
5
Świetna dyspozycja Michała Skórasia. Polak trafił do siatki w starciu z Genk [WIDEO]

Felietony i blogi

Ekstraklasa

Przed Jagiellonią ostatni wymagający rywal. W piątek poznamy mistrza Polski?

Piotr Rzepecki
7
Przed Jagiellonią ostatni wymagający rywal. W piątek poznamy mistrza Polski?
1 liga

Czyczkan, Kuczko i problemy białoruskich piłkarzy. Dlaczego transfery spoza UE są trudne?

Szymon Janczyk
3
Czyczkan, Kuczko i problemy białoruskich piłkarzy. Dlaczego transfery spoza UE są trudne?
Ekstraklasa

Vusković, czyli pieniądze w piłce nie grają [KOZACY I BADZIEWIACY]

Jakub Białek
17
Vusković, czyli pieniądze w piłce nie grają [KOZACY I BADZIEWIACY]

Komentarze

60 komentarzy

Loading...