Stefan Savić, który obecnie jest związany umową z Wartą Poznań, jeszcze rok temu występował w Wiśle Kraków. W rozmowie z portalem “Transfery.info” opowiedział m.in. o swoim pobycie w “Białej Gwieździe” i o tym, jak przeżył spadek do I ligi.
Gdyby w przedostatniej kolejce poprzedniego sezonu Ekstraklasy Wisła Kraków pokonała na wyjeździe Radomiaka, miałaby jeszcze realne szanse na utrzymanie w lidze. “Biała Gwiazda” świetnie weszła w ten mecz, prowadziła 2:0, ale ostatecznie przegrała 2:4 i przypieczętowała spadek do I ligi. Jak to spotkanie zapamiętał Stefan Savić?
– Chyba nigdy go nie zapomnę. Do tej pory nie wiem, jak to się stało, że przegraliśmy 2:4. Wydaje mi się, że to było kolejne spotkanie, gdzie strata bramki absolutnie nas załamała. Czuliśmy się wtedy, jakby nas sparaliżowało […] Z Radomiakiem mieliśmy wszystko w swoich rękach. Gdybyśmy wygrali, to w ostatnim spotkaniu walczylibyśmy o utrzymanie i myślę, że z pewnością wygralibyśmy – przekonywał Savić.
Jaka była reakcja w szatni? – Szczerze mówiąc, nie było żadnej reakcji. Czuliśmy się, jakby zmarł nam ktoś bliski. Nikt w szatni nie powiedział ani słowa, wszyscy patrzyliśmy w ziemię. To chyba moje najgorsze wspomnienie jako piłkarza – zaznaczał Austriak.
O odejściu z Wisły Kraków: – Kompletnie nie wiedziałem wtedy, co ze sobą zrobić. Były momenty kiedy chciałem zostać i walczyć z drużyną o awans, ale pojawiały się takie chwile, gdzie byłem pewny, że muszę odejść. Nie wiedziałem co będzie lepsze dla mojej przyszłości. Pojawiła się oferta z Tuzlasporu i zdecydowałem, że to może być ciekawe doświadczenie, więc wyjechałem do Turcji.
Dlaczego zdecydował się na szybki powrót do Polski? – Jeżeli chodzi o ligę, to przede wszystkim jest bardzo konkurencyjna, a przez to ciekawa. Każdy tutaj może wygrać z każdym, są duże emocje, zarówno w walce o mistrzostwo jak i o utrzymanie. Macie ładne stadiony, profesjonalną ligę, znakomitych kibiców, mocne i rozwijające się kluby, czyli wszystko to, co kusi zagranicznych piłkarzy. To samo tyczy się kraju. Żyją tu życzliwie nastawieni ludzie, nie ma żadnych zamieszek czy innych niebezpiecznych sytuacji. Bardzo dobrze mi się tu żyję i chyba nie mogę na nic narzekać.
Savić do Warty trafił w zimowym okienku transferowym. I od tego momentu zdążył rozegrał siedem spotkań w Ekstraklasie, w których zdobył jednego gola.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Josue i komin płacowy. Dlaczego byłaby to nierozsądna fanaberia?
- „Bogdanka” i Górnik Łęczna. Nowy właściciel celuje w Ekstraklasę i budowę lubelskiej dumy
- Bartosz Salamon z pozytywnym wynikiem testu antydopingowego. Co dalej? Sprawa jest poważna
Fot. Newspix