Reklama

Święta wojna na chłodno. Korona wypunktowała Radomiaka z zimną krwią

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

11 marca 2023, 17:42 • 3 min czytania 55 komentarzy

Nie mamy szczęścia do meczów Korony Kielce z Radomiakiem Radom w tym sezonie. To, co zapowiadamy jako Świętą Wojnę, spotkanie potencjalnie pełne emocji; ekscytujące, w praktyce okazuje się namiastką tego, czym mogłoby być. Odsłona pierwsza, jesienna, to kradnięcie czasu tak bezczelne, że uciekła nam godzina życia. Odsłona druga, wiosenna, to śnieg, błoto i sporo przypadku.

Święta wojna na chłodno. Korona wypunktowała Radomiaka z zimną krwią

Przypadek i chaos można jednak w jakimś stopniu kontrolować. Wiedzieli o tym kielczanie, nie za bardzo zorientowali się w tym goście, którzy co kilka minut wypuszczali balon zwiadowczy. Balon, który sprawdzał, gdzie leży granica fuksa, za którą kryje się utrata bramki.

Ta zabawa zapałkami przy kanistrze paliwa spowodowała poparzenia tuż przed zejściem do szatni na przerwę. A potem tuż przed końcem meczu.

Korona – Radomiak. Zapomnieli o dryblasach

Wystawianie cierpliwości na próbę praktykowały jednak obydwie drużyny. Korona na starcie zapomniała, że przy dośrodkowaniach w pole karne warto obstawić najwyższego rywala. Efekt był taki, że Leonardo Rocha stanął między Piotrem Malarczykiem i Miłoszem Trojakiem, a potem strzelił na 1:0.

Problemy ze wzrokiem, które spowodowały przeoczenie najbardziej rosłego przeciwnika, zaszkodziły potem także Radomiakowi. Tym razem to defensorzy Zielonych nie zorientowali się, że Jewgienij Szykawka nie nosi koszulki w tym samym kolorze. Zostawienie kawałka wolnej przestrzeni rosłemu Białorusinowi skończyło się bramką wyrównującą.

Reklama

Korona w polu karnym Radomiaka czuła się jak w domu

Zarządzanie chaosem, o którym wspomnieliśmy na wstępie, dało się zauważyć po sytuacjach Korony Kielce. Najlepszym przykładem ofensywnej dominacji gospodarzy było to, że w jednej akcji potrafili cztery razy (!) sieknąć na bramkę Gabriela Kobylaka.

Cztery razy. Strzał za strzałem. Jeśli częstotliwość prób jest tak duża, to w końcu coś wpadnie.

Zwłaszcza że kielczanie uderzali z niezłych pozycji, często oddając strzały z pola karnego. Dotychczas świetna obrona „szesnastki” była motorem napędowym dobrych wyników Radomiaka na wiosnę. Ale Korona całkowicie ten mur skruszyła – 19 strzałów z pola karnego dobitnie o tym świadczy.

Kobylak wyciągnął, co mógł, choć sam bywał zapalnikiem. Kiedy wybronił sytuację sam na sam Dawida Błanika, naprawił swój błąd, bo to on zapoczątkował groźną akcję rywali.

Reklama

Skrzydłowy z 1. ligi > skrzydłowy z Portugalii

Radomiak między strzeleniem bramki a końcowym gwizdkiem postanowił urządzić sobie manewry wojskowe. Zakres ćwiczeń: kamuflaż, czyli jak schować się na boisku. Zieloni zdali test na piątkę, zobaczyliśmy ich dopiero wtedy, gdy Lisandro Semedo zaprezentował kolejny trick spod znaku semedowanie.

Berto Cayarga wypuścił skrzydłowego Radomiaka, ten wygrał już pozycję, obracając się z obrońcą na plecach i… strzelił z czuba obok bramki.

Kilka chwil później Dawid Błanik pokazał, że czasami jednak polska jakość się broni i nie trzeba szukać ofensywnych piłkarzy na Wyspach Zielonego Przylądka. Zakręcił Damianem Jakubikiem tak, jakby to on, a nie Lisandro, wychował się w portugalskiej akademii. Wyłożył piłkę Kacprowi Kostorzowi – równie efektownie, oszukując trzech obrońców, tym razem podaniem. Ten natomiast wsadził do pustaka i zamknął mecz.

***

Na koniec ostatecznie poczuliśmy wojenną atmosferę, ale zdecydowanie nie w taki sposób, jakiego oczekiwaliśmy.

Pytanie do kibiców Radomiaka — czy rzucanie kawałkiem palącego się kijka naprawdę daje aż taką frajdę, że nie można się od tego powstrzymać? My wiemy, że w polskiej piłce panuje powszechna bezkarność, że nawet prezes klubu nie może czuć się bezpieczny we własnym gabinecie.

Ale, na boga, miejcie wy rozum i godność człowieka.

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

SZYMON JANCZYK

fot. Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Trela: Długie wrzuty z autu: ekstraklasowy folklor czy nadążanie za trendami?

Michał Trela
0
Trela: Długie wrzuty z autu: ekstraklasowy folklor czy nadążanie za trendami?
Polecane

Siedem godzin walki i odśpiewane „Sto lat”. Polki pokonały Czeszki w ćwierćfinale BJK Cup!

Szymon Szczepanik
5
Siedem godzin walki i odśpiewane „Sto lat”. Polki pokonały Czeszki w ćwierćfinale BJK Cup!

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Trela: Długie wrzuty z autu: ekstraklasowy folklor czy nadążanie za trendami?

Michał Trela
0
Trela: Długie wrzuty z autu: ekstraklasowy folklor czy nadążanie za trendami?

Komentarze

55 komentarzy

Loading...