Napisano mnóstwo tekstów o Bartoszu Frankowskim. Każdy ekspert piłkarski zabrał już głos na temat tego, czy ten arbiter powinien sędziować mecze Legii, czy jednak kolegium sędziów powinno dać sobie z tym spokój. Ale przyszedł też czas na to, by rozstrzygnąć kwestię meczu Górnik – Legia w “Niewydrukowanej tabeli”. No i kilku innych starć tej kolejki również.
Dobra, nie ma co przedłużać, zacznijmy od kontrowersji z Zabrza. Na początek kwestia kartki dla Vrhovca za faul na Kapustce:
Gdyby piłka była zagrana w stronę legionisty, to śmierdziałoby tu mocno wykluczeniem. Ale z uwagi na to, że Josue podał do bramkarza rywali, to napomnienie dla gracza Górnika jest wystraczające.
No dobra, a co w takim razie z łokciem van der Hurka w twarz Augustyniaka?
Zerknijmy w postanowienia PZPN w przepisach gry w piłkę nożną. Fragment: Przepisy Gry pomijają pojęcie rozmyślności w ocenie postępowania zawodnika w walce o piłkę (poza przypadkiem dotknięcia piłki ręką), zastępując pojęcie rozmyślności pojęciami: nieostrożność, nierozważność i użycie nieproporcjonalnej siły. Sędziowie zaś winni oceniać skutek postępku zawodnika, a nie przyczynę jego postępowania. Zawodnik nie może tłumaczyć swego ataku dobrymi intencjami, jeżeli np. atak ten wykonał z użyciem nieproporcjonalnej siły, rażąco poza granicami normalnej gry, narażając tym samym przeciwnika na niebezpieczeństwo lub powodując jego kontuzję.
I dalej z tych samych przepisów: – Ataki przy użyciu łokci, względnie ramion, wykonane z nieproporcjonalną siłą i gwałtownością, muszą być bezwzględnie karane wykluczeniem winnego z gry.
Zatem tak – oceniamy skutek, nie intencje. Do tego walka z użyciem łokci i ramion przy gwałtowności i nieproporcjonalną siłą. Skutek jest taki, że Augustyniak potrzebuje wizyty u dentysty. A w kwestii nieproporcjonalnej siły… Zawsze jest problem z określeniem kiedy zaczyna się “nieproporcjonalna siła”. Patrzymy na to, czy rywal dostał mocno, czy mogło go zaboleć, czy był impet… A tu mamy zęby na boisku. I to właściwie wyczerpuje temat. Czerwona kartka, wykluczenie. Dlatego dopisujemy +1 po stronie “sędzia zaszkodził” przy Legii oraz +1 przy “sędzia pomógł” obok Górnika.
Druga kwestia – czy Mvondo powinien wylecieć z boiska za zachowanie po golu legionistów?
Sędzia Frankowski pokazał zawodnikowi Górnika tylko jedną żółtą kartkę. Piszemy “tylko jedną”, bo mógł albo dwie żółte, albo bezpośrednią czerwoną. A właściwie – w naszej ocenie – powinien. Jeśli chcemy rozbijać to na dwa napomnienia skutkujące wykluczeniem, to pierwsza należała mu się za samo podbieganie do cieszących się zawodników Legii (czego on tam szukał?), a druga za niesportowe zachowanie względem Josue. Bliżej nam jednak do tego, by pokazać mu bezpośrednią czerwoną kartkę za to, co robi Portugalczykowi. W tłumie zawodników kopie go w łydkę. Wiemy, że to nie jest kopnięcie łamiące nogę, ale znów odwołamy się do przepisów: – Zawodnik zachowuje się gwałtownie, agresywnie, gdy używa lub próbuje użyć nieproporcjonalnej siły bądź brutalności w stosunku do przeciwnika, kiedy nie walczą o piłkę oraz wobec współpartnera, osoby funkcyjnej, sędziego, widza, lub jakiejkolwiek innej osoby, bez względu na to, czy doszło do kontaktu.
Jeśli próba kopnięcia (lub samo kopnięcie) nie jest “gwałtownym, agresywnych zachowaniem”, to my nie wiemy co nim jest. Bartosz Frankowski – co widać w kulisach tego meczu w Canal+ – mówił legionistom, że Mvondo tylko “pyrknął” (?) nogą rywala. No i co z tego? Będziemy mierzyć teraz siłę kopnięcia rywala bez piłki, poza grą, w sytuacji w której piłkarze na ogół się nie kopią?
Zatem nanosimy kolejną poprawkę do “Niewydrukowanej”, czyli brak wykluczenia dla Mvondo.
A kwestii wykluczenia Josue w drugiej połowie zgadzamy się z sędzią Frankowskim. Josue dostał jakiś przedziwny immunitet i wielokrotnie podobne cyrki mu wybaczano. A tutaj dwie dobre, choć niepopularne decyzje ze strony arbitra. Najpierw kartka za dyskusję (znów – w kulisach widać, jak kilkukrotnie Frankowski zwraca mu uwagę, by ten przestał gadać, narzekać i protestować), a później za niesportowe zachowanie. Czyli za symulkę.
Symulka taka, że aż boli. Josue bez kontaktu z Janickim pada na murawę, próbuję naciągnąć Frankowskiego na rzut wolny. I nie ma znaczenia fakt, że Portugalczyk chciał wymusić rzut wolny, a nie rzut karny. To i to jest próbą oszustwa. Słuszna druga żółta kartka i w konsekwencji czerwona.
Były jeszcze wątpliwości co do tego, czy Wszołek czasem nie faulował Dadoka we własnym polu karnym.
Ale bądźmy poważni. Jeśli tu miałby być rzut karny, to zaraz będziemy szukać przy stałych fragmentach gry tego, czy czasem obrońca zbyt agresywnie patrzył na swojego przeciwnika.
Zatem ostatecznie:
- zmieniamy kartkę dla van der Hurka na czerwoną
- zmieniamy kartkę dla Mvondo na czerwoną
- podtrzymujemy wykluczenie Josue
I przenosimy się do Szczecina. Czy Gutkovskis był faulowany przez Kostasa?
Łotysz zareagował tak, jakby dostał cios łokciem w głowę. A nie dostał. W głowę trafia go tylko piłka. Kostas kładzie mu rękę gdzieś w okolicy klatki piersiowej, nie wykonuje jakiegoś ruchu łokciem, nie robi klasycznego szarpnięcia jak przy próbuje użycia łokcia jako narzędzia do wypracowania sobie pozycji. Gramy dalej.
Wapnem zapachniało przy interwencji Jeana Carlosa przy rajdzie Marcela Wędrychowskiego. Początkowo myśleliśmy, że będzie tu odgwizdana jedenastka.
Ale sędzia Marciniak widział to lepiej z boiska. Powtórki wykazały, że zawodnik Rakowa był po prostu szybszy, włożył nogę przed rywala, dzióbnął piłkę, wygrał to starcie.
Również dwie sytuacje kontrowersyjne mieliśmy w meczu Stali Mielec z Piastem Gliwice. Tam sędzia musiał skorzystać z VAR, by dostrzec zagranie ręką Wolskiego.
Niby mamy tu bliską odległość obrońcy od strzelca, ale nie ma to w tej sytuacji znaczenia. Obrońcy muszą nauczyć się przestać ustawiać w taki sposób ręce, jeśli nie chcą prokurować takich głupich jedenastek. Tutaj mamy klasyczny przykład nienaturalnego ułożenia rąk i przez to powiększenia obrysu ciała. Wapno jasne jak słońce.
Ale jedną rzecz musimy w tym meczu naprawić. Stal powinna kończyć ten mecz w dziesiątkę po tym, jak mający już żółtą kartkę Flis postawił stempel na nodze Tomasiewicza.
Atak korkami, trafienie w stopę, docisk, spóźnione wejście. Do tego wszystko pod nosem sędziego asystenta. No nie da się tutaj zwalić na to, że “sędzia nie chciał dawać miękkiej drugiej kartki”. Żółta to żółta. I tutaj się należała. Ale że Piast ostatecznie i tak wygrał, to nanosimy jedynie poprawki na rubryki “sędzia pomógł/zaszkodził”.
WIĘCEJ O SĘDZIACH: