Reklama

Kompromitacja sędziego, fart Kessiego i minimalne zwycięstwo FC Barcelony

Paweł Ożóg

Autor:Paweł Ożóg

05 marca 2023, 19:12 • 4 min czytania 25 komentarzy

Nie będziemy pisać o beznadziejnym sędziowaniu w lidze hiszpańskiej, nie będziemy, nie będziemy pisa…

Kompromitacja sędziego, fart Kessiego i minimalne zwycięstwo FC Barcelony

Nie, znów musimy to zrobić. Ludzie kochani – to już przechodzi ludzkie pojęcie. Nie ma niczego tak frustrującego, jak poziom sędziowania w Hiszpanii i dziś znów błąd arbitra wypaczył wynik spotkania.

Javier Alberola Rojas

Tak nazywa się arbiter, który dziś zawiódł na całej linii. Człowiek, któremu Franck Kessie powinien wysłać skrzynkę piwa i nakleić na nią złotą kokardkę w ramach wdzięczności. O co chodzi? Javer Alberola Rojas nie zauważył ewidentnego faulu Iworyjczyka we własnym polu karnym przy wyniku 1-0 dla FC Barcelony. Ku zdziwieniu wszystkich sytuacja nawet nie została sprawdzona na monitorze. Wszyscy wręcz przecierali oczy ze zdziwienia, że jak? Nic z tym nie zrobią? Przecież to było jasne, klarowne, oczojebne.

Jak widać nie dla zespołu sędziowskiego.

A przecież do tego momentu nie popełniał rażących błędów i wydawało się, że panuje nad widowiskiem. Co więcej, Javier Alberola Rojas w drugiej połowie nie bał się wyrzucić z boiska Ronalda Araujo, po tym, gdy został wrzucony na minę przez Julesa Kounde i musiał ratować się faulem. Tu sędzia zachował się właściwie, ale widocznie całą energię włożył w jedną doskonałą interwencję.

Reklama

Jasne, każdy może powiedzieć, że równie dobrze Valencia mogła nie wykorzystać jedenastki, gdy ta jej się należała, ale powinna chociaż dostać możliwość jej strzelania.

Tym bardziej boli rażący błąd tego arbitra z tego względu, że do tej pory był uważany za ostatnią nadzieję dla hiszpańskiego świata panów z gwizdkami. W przeciwieństwie do swoich kolegów po fachu – a zarazem rodaków – trzymał poziom, a dziś wszedł w ich buty.

Typowy mecz FC Barcelony i nie jest to komplement

Do wielu meczów ligowych Dumy Katalonii w tym sezonie można przypisać pewien zestaw wydarzeń. Taki barceloński starter pack, który stale się powtarza. Oto on.

Bramka po ładnej akcji.

Reklama

Chwile autosabotażu.

Rywale psujący setki.

Barca cierpiąca.

Ej, czyste konto.

I znów każdy z tych punktów został spełniony. Jedyny gol w tym spotkaniu dla FC Barcelony padł po błyskotliwej wcince w pole karne Sergio Busquetsa między obrońców a bramkarza Valencii. Goście się mocno pogubili i Mamardaszwili podjął złą decyzję o wyjściu z bramki. Uprzedził go Raphinha i w ten sposób Brazylijczyk dał zwycięstwo swojej drużynie.

Tradycyjnie brakowało kropki nad „i”, a się o nią prosiło, bo Valencia miała kilka dogodnych sytuacji. Podopieczni Xaviego zgotowali sobie nerwówkę, ale Nietoperze miały rozregulowane celowniki. Dobre okazje marnowali Moriba, Lino i przede wszystkim Hugo Duro, który w kluczowym momencie nie trafił nawet w piłkę. Ale czy to może dziwić, jeśli mowa o chłopaku, który w tym sezonie zdobył tylko jedną bramkę w lidze i słynie głównie z walki na boisku?

Do kuriozalnej sytuacji doszło, gdy FC Barcelonie przyznano karnego. Walkę o podejście do jedenastki stoczył duet „słaby i słabszy” – Ferran Torres i Ansu Fati. Ostatecznie Ferran zabawił się w samca alfa. Odepchnął młodszego kolegę i zabrakło już tylko z jego strony szepnięcia czegoś w stylu: – pa tera. Nonszalanckie zachowanie nie popłaciło, ponieważ egzekucja karnego pozostawiała wiele do życzenia i były piłkarz Manchesteru City się skompromitował. Uderzył nieczysto, piłka długo leciała, jeszcze otarła słupek od zewnętrznej strony i podsumowała poczynania tego ancymona.

I właśnie przy nagromadzeniu tak wielu groteskowych sytuacji FC Barcelona wywalczyła komplet punktów.

Dzisiejszy mecz pokazał doskonale, że ta w tej lidze dzieją się rzeczy dziwne i LaLiga staje się memem. FC Barcelona znów nie zagrała dobrze – na jej usprawiedliwienie działał brak wielu ważnych zawodników, w tym Pedriego, Dembele, Gaviego i Lewandowskiego – ale i tak nie można oprzeć się wrażeniu, że gdyby te rozgrywki były poważne, to dziś Duma Katalonii straciłaby punkty. Xavi może zakończyć dzień z łagodnym uśmiechem na twarzy, ale po stronie jego zespołu było dziś więcej farta, przypadku, niż piłki w piłce.

FC Barcelona – Valencia 1:0 (1:0)

Raphinha 16′

Czytaj więcej o LaLiga:

Fot. Newspix

Redakcyjny defensywny pomocnik z ofensywnym zacięciem. Dziennikarski rzemieślnik, hobbysta bez parcia na szkło. Pochodzi z Gdańska, ale od dziecka kibicuje Sevilli. Dzięki temu nie boi się łączyć Ekstraklasy z ligą hiszpańską. Chłonie mecze jak gąbka i futbolowi zawdzięcza znajomość geografii. Kiedyś kolekcjonował autografy sportowców i słuchał do poduchy hymnu Ligi Mistrzów. Teraz już tylko magazynuje sportowe ciekawostki. Jego orężem jest wyszukiwanie niebanalnych historii i przekładanie ich na teksty sylwetkowe. Nie zamyka się na futbol. W wolnym czasie śledzi Formułę 1 i wyścigi długodystansowe. Wierny fan Roberta Kubicy, zwolennik silników V8 i sympatyk wyścigu 24h Le Mans. Marzy o tym, żeby w przyszłości zobaczyć z bliska Grand Prix Monako.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Komentarze

25 komentarzy

Loading...