Reklama

Spacerek Rakowa w Lublinie

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

01 marca 2023, 22:48 • 3 min czytania 28 komentarzy

To oczywiście wdzięcznie brzmiało, gdy mecz Motoru z Rakowem był zapowiadany jako starcie ucznia z mistrzem, bo po jednej stronie Goncalo Feio, a po drugiej Marek Papszun, który miał Portugalczyka w swoim sztabie. No, ale to wszystko z przymrużeniem oka – trudno porównywać warsztat, jeśli Feio na linii startu ustawił się Golfem trójką w gazie, a Papszun – jak na nasze warunki – samochodem sportowym. Raków musiał odjechać i odjechał.

Spacerek Rakowa w Lublinie

Tym bardziej że częstochowianie podeszli do tego meczu poważnie i nie szukali u siebie po przystankach tramwajowych, czy ktoś nie chce przypadkiem jechać do Lublina na Puchar Polski. W pierwszym składzie wyszli między innymi Ivi, Kun, Tudor, Papanikolaou, Koczerhin, Svarnas czy Petrasek. Z ważnych twarzy w pierwszym składzie brakowało więc w zasadzie jedynie Kovacevicia w bramce (choć to norma, że w tych rozgrywkach wychodzi Trelowski) i Gutkovskisa, ale żeby tęsknić za Łotyszem, to bez przesady.

Wyglądało to więc jak starcie młodszego brata ze starszym. Ten mniejszy patrzy na większego z uznaniem, próbuje naśladować jego ruchy, jednak skoro jeszcze wiele pracy przed nim – ląduje na glebie. Tak, Motor chciał grać od tyłu, nie myślał o skrajnej defensywie i pałowaniu byle dalej, ale mimo wszystko jest różnica, gdy próbują tak postępować piłkarze drugoligowi, a gdy robią to zawodnicy ekstraklasowi.

Na przykład trzecia bramka – Motor próbuje wyjść spod pressingu, nie udaje się, Raków idzie z kontrą. Gospodarze znów przejmują piłkę, ale w gorącej sytuacji nie chcą dalej wybijać, tylko pykać „na spokoju”, no i kończy się to w ten sposób, że po kolejnej stracie Tudor z narożnika pola karnego ładuje w zasadzie na pustaka, bo Budziłek jest w lesie, a obrońcy na niewiele lepszej pozycji.

Reklama

Budziłkowi należy się zresztą parę zdań więcej, bo w pierwszej połowie utrzymywał ten mecz w jakichkolwiek emocjach, ale w drugiej już je zabił. Gdyby bowiem Raków prowadził do przerwy 3:0, nikt z Lublina nie mógłby mieć pretensji, ale golkiper bronił znakomicie. Nie dał się zaskoczyć Iviemu z pola karnego, potem instynktownie odbił dobitkę Koczerchina, później ratował swój zespół z pięciu metrów, ba, nawet przy golu z poprawki Musiolika był bliski skutecznej interwencji, ale heroicznie był w stanie skierować piłkę tylko na słupek od niewłaściwej już niestety strony. Pewnie, miał trochę szczęścia, bo i słupek Kuna, i poprzeczka Rundicia, ale z przyjemnością oglądało się jego zmagania z nawałnicą Rakowa.

Dziwne więc, że w drugiej części skapitulował po uderzeniu Wdowiaka w krótki róg z wciąż sporego jednak dystansu. Jakby ktoś podmienił Budziłków – ale to przecież nie M jak Miłość i podmiana Pawła z Piotrem na maturze.

Czy Motor mógł upolować swoją honorową bramkę? Ha, wbrew wszystkiemu mógł nawet otworzyć wynik spotkania, gdy Trelowski podał rywalowi piłkę na linii pola karnego, ale ostatecznie bramkarz jakoś wyszedł z tej opresji. Po przerwie z kolei z pola karnego spróbował Wełniak, natomiast wówczas Trelowski już zachował się poważnie i odbił dość trudny strzał.

No i to tyle. Raków pozwolił Motorowi na bardzo mało, fajne było też to, że mimo prowadzenia 2:0, a potem 3:0, dalej chciał zdobywać bramki. I okazało się, że można pokonać drugoligowca w dobrym stylu, nie jest to zakazane.

Ucz się, Śląsku, choć czy do ciebie w tym stanie osobowym cokolwiek jeszcze dotrze…

Reklama

Motor Lublin – Raków Częstochowa 0:3

Musiolik 30′ Wdowiak 69′ Tudor 87′

Fot. FotoPyk

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Polecane

Grają o mistrzostwo w szkolnej hali. ”Słyszę to od 10 lat. To musi się zmienić”

Jakub Radomski
0
Grają o mistrzostwo w szkolnej hali. ”Słyszę to od 10 lat. To musi się zmienić”
Piłka nożna

Rekord Ruchu na tle Europy – wynik nieosiągalny dla PSG, Bayeru czy Lipska

AbsurDB
3
Rekord Ruchu na tle Europy – wynik nieosiągalny dla PSG, Bayeru czy Lipska
Hiszpania

Od Pucharu Syrenki do… Złotej Piłki? Jak rozwijał się Jude Bellingham

Patryk Fabisiak
3
Od Pucharu Syrenki do… Złotej Piłki? Jak rozwijał się Jude Bellingham

Ekstraklasa

Piłka nożna

Rekord Ruchu na tle Europy – wynik nieosiągalny dla PSG, Bayeru czy Lipska

AbsurDB
3
Rekord Ruchu na tle Europy – wynik nieosiągalny dla PSG, Bayeru czy Lipska
Hiszpania

Od Pucharu Syrenki do… Złotej Piłki? Jak rozwijał się Jude Bellingham

Patryk Fabisiak
3
Od Pucharu Syrenki do… Złotej Piłki? Jak rozwijał się Jude Bellingham

Komentarze

28 komentarzy

Loading...