Reklama

MKOl vs IBA, czyli walka o życie i śmierć boksu olimpijskiego

Szymon Szczepanik

Autor:Szymon Szczepanik

23 lutego 2023, 14:57 • 15 min czytania 7 komentarzy

Z jednej strony Międzynarodowy Komitet Olimpijski, na którego czele stoi Thomas Bach. Człowiek który ostatnio wygłosił zatrważającą opinię, iż podczas igrzysk olimpijskich w Paryżu wyobraża sobie udział sportowców z Rosji i Białorusi. Z drugiej, Międzynarodowe Stowarzyszenie Boksu, czyli IBA, któremu przewodzi Umar Kremlow – nazwisko wyrażające więcej niż tysiąc słów. Obie organizacje od dawna były ze sobą na kursie kolizyjnym, a do nieuchronnego starcia doszło w lutym bieżącego roku. Oto bowiem IBA rzuciła wyzwanie MKOl, proponując własny system kwalifikacji do turnieju olimpijskiego – między innymi poprzez mistrzostwa świata, które sama organizuje… oraz dopuszczając do tychże mistrzostw pięściarzy z Rosji i Białorusi. W dodatku pod ich narodowymi barwami.

MKOl vs IBA, czyli walka o życie i śmierć boksu olimpijskiego

Takie gesty względem sportowców reprezentujących najeźdźców na Ukrainę, a przy tym jawny sprzeciw wobec działań Komitetu, doprowadziły do tego, że boks jako dyscyplina został wykreślony z programu igrzysk w Los Angeles w 2028 roku. A coraz głośniej mówi się o tym, że szermierki na pięści może zabraknąć także za rok w Paryżu. Wszystko to wyjaśni się w ciągu najbliższych miesięcy i będzie zależało od kolejnych kroków, które podejmą obie organizacje sportowe. Jednak niezależnie od tego, która wyjdzie zwycięsko z ich starcia, z góry możemy przewidzieć najbardziej poszkodowanego tego pojedynku. To boks amatorski, który być może już wkrótce na długie lata utraci miano sportu olimpijskiego.

NAROŻNIK NIEBIESKI – MKOl

Zanim rozbierzemy całe zarzewie sporu, przedstawmy jego strony. Czyli dwie poważne duże organizacje, zajmujące się sportem.

W niebieskim narożniku, organizacja licząca sobie 129 lat. Założona w Paryżu przez Pierre’a de Coubertina, posiada na swoim koncie mnóstwo sukcesów, na czele z organizacją kilkudziesięciu edycji igrzysk olimpijskich – letnich i zimowych. Choć grubo ponad sto lat jej trwania nie obyło się bez licznych skandali, to nie ma wątpliwości, że zrzeszając aż 206 krajowych komitetów, to jedna z najbardziej wpływowych instytucji sportowych na świecie. Panie i Panowie, przed wami zarządzany przez Thomasa Bacha – Międzynarodowy Komitet Olimpijski!

Reklama

Jak wspomnieliśmy, Komitet może poszczycić się wieloma sukcesami. Jednak i temu organowi zdarzały się liczne kompromitacje. Nie będziemy tu sięgać najstarszych czasów, nie o tym jest ten tekst. Wystarczy skupić się na ostatnich latach działalności MKOl-u. Dekada rządów Thomasa Bacha, który został przewodniczącym organizacji w 2013 roku, to gigantyczna afera dopingowa z udziałem rosyjskich sportowców. To próby przeprowadzenia igrzysk olimpijskich w Tokio za wszelką cenę. Nawet z kibicami na trybunach, choć Japonia znajdowała się wówczas w centrum pandemicznej zawieruchy.

To organizacja zimowych igrzysk olimpijskich w Pekinie, a wcześniej w Soczi – choć decyzja o gospodarzu ZIO 2014 zapadła przed kadencją Bacha. Co nie zmienia faktu, że Niemiec był twarzą imprez w krajach, które są na bakier z podstawowymi zasadami Ruchu Olimpijskiego.

Mało tego, Bach kilka dni temu powiedział, że należałoby dopuścić sportowców z Rosji i Białorusi do udziału w igrzyskach. Oczywiście reprezentanci obu krajów rywalizowaliby bez flag i hymnów. Ich droga do Paryża wiodłaby też przez kwalifikacje azjatyckie. Bo jak powszechnie wiadomo, Białoruś leży w Azji. Takie stanowisko szefa MKOl spotkało się z wyraźnym sprzeciwem aż 35 krajów (w tym Polski), które opowiedziały się za całkowitym wykluczeniem Rosji i Białorusi z igrzysk w Paryżu.

– Historia pokaże, kto robi więcej dla pokoju. Ci, którzy starają się utrzymywać otwarte linie, komunikować się, czy ci, którzy chcą izolować lub dzielić. Staramy się znaleźć rozwiązanie, które odda sprawiedliwość misji sportu, którą jest jednoczenie, a nie przyczynianie się do większej konfrontacji, jeszcze większej eskalacji  – odpowiadał Thomas Bach.

Nie ma co więcej rozpisywać się nad poczynaniami Niemca. Niedawno poświęciliśmy Thomasowi Bachowi osobny tekst, który znajdziecie w tym miejscu.

Reklama

Ale teraz najlepsza rzecz. Bach i MKOl to w tym konflikcie postaci, za które powinniśmy trzymać kciuki. Bowiem nawet przy MKOl, IBA to naprawdę odrażająca instytucja z ohydnym człowiekiem u sterów.

NAROŻNIK CZERWONY – IBA

W czerwonym narożniku, organizacja powstała w 1946 roku. Pierwotnie znana jako AIBA, od francuskiej nazwy Association Internationale de Boxe Amateur, w 2021 roku zmieniła brand*. W ostatnich kilku latach była na kursie kolizyjnym ze swoim obecnym rywalem. Długo oczekiwane i nieuniknione starcie następuje właśnie teraz. Panie i Panowie, przed wami dowodzona przez Umara Nazarowicza Kremlowa, zrzeszająca 204 komitety członkowskie – Międzynarodowa Federacja Boksu – IBA!

Czterdziestoletni Umar Kremlow (zdjęcie główne) to najgorszego sortu polityczny kacyk Putina. Gość, którego karierę można zawrzeć w jednym zdaniu. Od piętnastu lat zawsze jest na stołku.

W 2012 roku Ukończył Państwową Akademię Użyteczności Publicznej i Budownictwa. Ale już trzy lata wcześniej zasiadał w fotelu prezesa Centrum Rozwoju Strategicznego i Modernizacji przy rosyjskiej Dumie Państwowej. Zapewne musiał być bardzo wybitnym studentem. Swoją drogą, nie jest jasne, jak dorobił się własnego majątku. Sam twierdzi, że w życiu prowadził działalności w branży budowlanej, taksówkarskiej, posiadał agencję ochrony czy też próbował sił w gastronomii.

Jednak kiedy poszuka się nieco w rosyjskim internecie, można natknąć się na wzmianki, że pierwotne nazwisko Kremlowa brzmiało Lutfollojew. Co zgadzałoby się o tyle, że Umar z pochodzenia jest Tadżykiem, a Lutfollojew to charakterystyczne nazwisko dla tej narodowości. Za młodu należał on do gangu z Sierpuchowa – swojego rodzinnego miasta, leżącego na obrzeżach Moskwy. Ponoć pierwszej dużej kasy dorobił się w branży jubilerskiej. Czytaj – przejął jeden z punktów z błyskotkami, który wcześniej należał do jego przyjaciela.

Natomiast to, co już jest udokumentowane, to przynależność Kremlowa do Nocnych Wilków. To nacjonalistyczny klub motocyklowy, nazywany też gangiem Putina. Sam prezydent Rosji nie ukrywa sympatii i kontaktów z owym ugrupowaniem, które może poszczycić się kilkoma znanymi członkami. Na czele z Ramzanem Kadyrowem. Kremlow działał w tej organizacji do 2013 roku.

Na zdjęciu: Nazar Dolicki, jeden z członków klubu Nocnych Wilków, podczas otwarcia wystawy fotograficznej „Wolontariusze”, pokazanej w budynku „PMC Wagner Centre” w Sankt Petersburgu. Fot. Newspix

W 2017 roku Umar został sekretarzem generalnym Rosyjskiej Federacji Bokserskiej, ale z pięściarstwem był związany długo wcześniej. Był między innymi menadżerem Roya Jonesa Juniora w grupie Patriot Boxing Promotions. Otrzymał nawet tytuł menadżera 2015 roku na gali Golden Golves Award.

Kiedy został szefem rosyjskiego boksu, był idealnym człowiekiem na to stanowisko. Znał środowisko i miał koneksje – również te polityczne. Wiedział też jak podlizać się władzy, by ta odkręciła kurek z pieniędzmi. W pierwszym roku swych rządów doprowadził do ustanowienia dnia rosyjskiego boksu. Premierowe obchody tego święta zakończyły się wielkim treningiem bokserskim na Placu Czerwonym, w którym udział wzięły trzy tysiące osób.

W 2018 roku rosyjska federacja została uznana przez Europejską Konfederację Boksu (EUBC) za najlepszą spośród zrzeszonych w tym stowarzyszeniu. Następnie sam Umar zasiadł na stołku wiceprezesa EUBC. Równolegle obrotny działacz zaczął być odpowiedzialny za kwestie marketingu i sponsoringu IBA – to warto zapamiętać. W tym samym roku Kremlow został pierwszym Rosjaninem, który wszedł w skład Komitetu Wykonawczego IBA.

Wreszcie, w 2020 roku został prezydentem światowej federacji. Przyznacie chyba, że to oszałamiające trzy lata kariery. Jak do tego doszło? Czy Tadżyk, którego na Instagramie śledzi 2,2 miliona użytkowników (choć zapewne spora część tej liczby została kupiona) zaimponował środowisku swoją wizją i charyzmą? Cóż, wprawdzie tej ostatniej trudno mu odmówić. Jednak nas bardziej przekonuje fakt, że w 2019 roku IBA tonęła w długach, rządzona przez Gafura Rachimowa. Uzbek był człowiekiem na wskroś skompromitowanym, oskarżano go nawet o handel narkotykami. Kiedy rezygnował ze stanowiska, dziura budżetowa federacji wynosiła 16 milionów dolarów. Jeżeli dodamy do tego inne afery – między innymi liczne wałki sędziowskie podczas igrzysk w Rio de Janeiro – to niespecjalnie mógł dziwić fakt, że MKOl miał po dziurki w nosie IBA, i rozważał usunięcie boksu z programu olimpijskiego już w Tokio.

Wprawdzie Rachimowa zastąpił inny działacz, Mohamed Moustahsane z Maroka, jednak to nie on uratował boks olimpijski. W 2019 roku, kiedy los tej dyscypliny na następnych igrzyskach wisiał na włosku, na scenie cały na biało z walizką pieniędzy, pojawił się Rosjanin. I w otwartym liście do Komitetu zaproponował, że pokryje wszystkie długi IBA, jeżeli tylko MKOl postanowi przywrócić boks do olimpijskich łask.

W 2020 roku Umar ubiegał się o stołek po Moustahsane i zebrał ponad 57% głosów. Niedługo później do IBA został podłączony rurociąg rosyjskiej mamony, płynącej prosto z Gazpromu. Długi zostały pokryte. Ba, federacja zaczęła działać na tyle sprawnie, że podczas mistrzostw świata w 2021 roku zwycięzcy poszczególnych kategorii otrzymywali po 100 tysięcy dolarów.

– Jeszcze nigdy w boksie amatorskim nie było takich pieniędzy i pewnie żaden inny prezydent nie zagwarantowałby podobnych warunków. Między innymi to także z tego powodu Kremlow ma aż tak wysokie notowania. Dodatkowo pomaga krajowym federacjom. […]  Wystarczy powiedzieć, że na ostatnich mistrzostwach za pierwsze miejsce w kategorii płacono 100 tysięcy dolarów, za drugie 50 i 25 tysięcy za trzecie. Te środki są imponujące, a zawodnicy w końcu mają alternatywę i nie muszą od razu iść do boksu zawodowego. Trzeba przyznać, że Kremlow bardzo dużo robi dla naszej dyscypliny, a w związku z tym poparcie też ma bardzo duże – mówił na łamach Sportowych Faktów prezes Polskiego Związku Bokserskiego Grzegorz Nowaczek.

Trudno zatem dziwić się, że kiedy w maju 2022 roku doszło do ponownych wyborów prezydenta IBA, to Rosjanin je wygrał. Choć dokonał tego w stylu typowym dla tej nacji. Kontrkandydatem Kremlowa był Boris van der Voorst, prezes Holenderskiej Federacji Bokserskiej. Jednak został on usunięty z listy kandydatów, gdyż podobno przedwcześnie rozpoczął kampanię wyborczą, czym złamał regulamin.

Holender odwołał się od tej decyzji do Międzynarodowego Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu (CAS) w Lozannie. Jednak we wrześniu, na kolejnym kongresie IBA uczestnicy zjazdu, stosunkiem głosów 106 do 36 odmówili przeprowadzenia reelekcji. To był nokaut i ogromny wyraz wsparcia dla Kremlowa.

O CO TOCZY SIĘ WALKA?

W tym samym miesiącu dumny jak paw Kremlow oprowadzał Władimira Putina po gmachu Międzynarodowego Centrum Bokserskiego w Łużnikach.

Niedługo później Umar ogłosił, że rosyjscy i białoruscy bokserzy zostaną dopuszczeni do turniejów międzynarodowych. Z kolei w lutym tego roku IBA usankcjonowała swój własny system kwalifikacji do igrzysk olimpijskich.

– Czy możesz się znokautować? Tak. IBA jest tego przykładem i naraża się na ośmieszenie przed całym światem, gardząc humanistycznymi i uniwersalnymi wartościami. Boks zasługuje na coś lepszego. Co za wstyd – grzmiał na Twitterze Wołodymir Kliczko.

Wspominaliśmy, że już podczas igrzysk w Tokio boks był na cenzurowanym w MKOl. Pomimo tego, że olimpijski turniej bokserski został przeprowadzony, to nadzór nad nim sprawował właśnie Komitet Olimpijski, nie IBA. Zatem dlaczego nagle to IBA ustala własny system kwalifikacji do igrzysk?

W oficjalnym komunikacie federacja tłumaczy swoje postępowanie licznymi opóźnieniami w ogłoszeniu przez MKOl jasnego procesu kwalifikacyjnego do igrzysk. IBA utrzymuje również, że niesprawiedliwy jest sam system, zaproponowany przez Komitet. Ten pragnie wyłonić uczestników IO przez turnieje kontynentalne. Takie jak ten, który zostanie zorganizowany podczas Igrzysk Europejskich, które w tym roku odbędą się w Krakowie. Ostatnie wolne miejsca zostaną rozdysponowane podczas turnieju światowego.

CZY ORGANIZACJA IGRZYSK EUROPEJSKICH SIĘ OPŁACA?

IBA proponuje, by imprezami decydującymi o kwalifikacjach były mistrzostwa świata. Turniej kobiet zostanie rozegrany w dniach 15-26 marca w New Delhi. Z kolei panowie powalczą o tytuły mistrzów globu od 1 do 15 maja w Taszkiencie. Ponadto o udziale w igrzyskach będzie decydował ranking.

Rzecz w tym, że jak wspomnieliśmy, federacja dopuściła do tych imprez Rosjan i Białorusinów. Argument kryjący się za taką decyzją to już ponury klasyk w dyskusji na temat udziału w wydarzeniach sportowych krajów uczestniczących w zbrojnej agresji na inne państwo.

– Mistrzostwa świata byłyby otwarte dla wszystkich sportowców, w tym Rosjan i Białorusinów, aby dać każdemu prawo do rywalizacji, a nie bycia ofiarą politycznych rozgrywek kilku narodowych federacji. Sportowcy ze wszystkich federacji narodowych mogliby walczyć o chwałę i spełnić swoje marzenie o zostaniu mistrzami świata – czytamy w oświadczeniu.

Zapewne niektórzy z was pomyśleli, że IBA w zasadzie nie posiada żadnych argumentów by przeforsować swój pomysł. Że wystarczy zbojkotować mistrzostwa świata, a Kreml[ow] zostanie w tym starciu skompromitowany. I owszem, bojkot tych imprez już nastąpił. Jako pierwsze zapowiedziały go Stany Zjednoczone oraz Irlandia. Za nimi poszły także kraje skandynawskie oraz Finlandia, federacje bałtyckie, a także Wielka Brytania, Holandia, Niemcy, Słowacja, Czechy, Ukraina oraz Polska.

Trudno jednak spodziewać się znacznie większego zasięgu bojkotu tych zawodów, a powód jest prozaiczny. Pieniądze. Pula nagród obu imprez mistrzowskich wynosi 7,6 miliona dolarów. Medalistki kobiecych mistrzostw otrzymają odpowiednio po 100, 50 i 25 tysięcy dolarów. Z kolei złoci, srebrni i brązowi medaliści rywalizacji mężczyzn zainkasują po 200, 100 i 50 tysięcy. Owszem, to kasa skąpana w ukraińskiej krwi. Ale taki argument nie przemówi do pięściarzy (i działaczy) z Kuby, Uzbekistanu czy Azerbejdżanu. W końcu to dla nich ogromne kwoty, których ci pierwsi być może już nigdy nie podniosą z ringu.

W swoim postępowaniu IBA potrafi być naprawdę bezczelna. Warto przyjrzeć się jej odpowiedzi na oświadczenie USA Boxing. Amerykańska federacja obszernie argumentowała swoje stanowisko dotyczące bojkotu, zaś IBA równie obszernie odpowiedziała na każdy punkt. Jednak przy niektórych odpowiedziach można się złapać za głowę. Na przykład kiedy Amerykanie zarzucili federacji, że ta pobiera pieniądze z Gazpromu – więc spółki objętej licznymi sankcjami – IBA kontrowała, że umowa sponsorska z Gazpromem wygasła z końcem 2022 roku. Wydatki – między innymi na nagrody – „są pokrywane z dochodów, opłat hostingowych, wielu umów sponsorskich, umów licencyjnych i przychodów z praw telewizyjnych, które są przydzielane tym, którzy je generują”. I dlatego nie można mówić o żadnych sankcjach.

Mało tego, Kremlow w swej zuchwałości posuwa się jeszcze dalej. Prezydent IBA zapowiedział, że pięściarze z krajów ogłaszających bojkot MŚ mogą liczyć na pełne wsparcie światowej federacji. Ta wspomoże finansowo zawodników, którzy zdecydują się na udział w turniejach organizowanych przez IBA. Domyślamy się, że i tak nie znajdzie się wielu chętnych, gdyż spotkaliby się z infamią w swoich krajach. Ale sama propozycja wiele mówi o stylu działania prezydenta IBA. Wyznaje on zasadę, że nic tak nie jednoczy ludzi, jak pieniądze.

PRZYSZŁOŚĆ BOKSU OLIMPIJSKIEGO ROSTRZYGA SIĘ TERAZ

Dziś, niemalże równy rok od wybuchu wojny za naszą wschodnią granicą, doprawdy trudno wyobrazić sobie, że pięściarze z Rosji i Białorusi w 2024 roku zawitają do Paryża przyodziani w narodowe barwy. W końcu jak wspomnieliśmy, nawet propozycja Thomasa Bacha o występie zawodników z tych krajów pod neutralną flagą, spotkała się z falą słusznej krytyki. I to nie tylko ze strony trzydziestu pięciu państw które wezmą udział w igrzyskach, ale także Anne Hidalgo.

– Dopóki siły rosyjskie będą was bombardować, brać na cel waszą ludność cywilną i infrastrukturę, dopóki rosyjscy żołnierze będą okupować wasze terytorium, nie chcę aby rosyjscy sportowcy uczestniczyli w zawodach – powiedziała mer Paryża podczas swojej przemowy do Rady Miasta Kijowa w tamtejszym ratuszu.

Chociaż MKOl skłania się do poszukiwania zgniłego kompromisu i uchylenia furtki dla sportowców reprezentujących kraje agresorów, to paradoksalnie działania IBA, również idące w tym kierunku, mogą przynieść skutek odwrotny do zamierzonego. Być może rządy Kremlowa doprowadzą do tego, że boks olimpijski będzie tylko melodią przeszłości, a dyscyplina po prostu wyleci z igrzysk. Jest ku temu kilka powodów.

Po pierwsze, Kremlow nawet nie udaje, że szuka kompromisowych rozwiązań. Rosjanin to człowiek Putina, który robi wszystko by przywrócić swych krajan do imprez rangi mistrzowskiej. Wydawać by się mogło, że gdyby IBA złagodziła nieco swój ton, to mogłaby nawet iść z MKOl ramię w ramię z narracją o dopuszczeniu do IO zawodników z Rosji i Białorusi bez flag.

Jednak IBA postanowiła wejść w buty Komitetu, podważając kompetencje tego organu. Na to żadna szanująca się organizacja nie może sobie pozwolić. Mało tego, boks jako dyscyplina już był na cenzurowanym podczas igrzysk. Jak wspomnieliśmy, po serii licznych skandali – związanych głównie z działalnością IBA – MKOl ledwie doszlusował boks do programu olimpijskiego w Tokio. Ale i tak dokonał przełomu, gdyż organizacja zawodów została odebrana federacji IBA. Mało tego, szermierka na pięści została wykreślona z programu igrzysk w Los Angeles w 2028 roku. I jeżeli tak dalej pójdzie, MKOl może zdecydować się na usunięcie pięściarstwa z Paryża.

Kremlow to człowiek, który nie zasypiał gruszek w popiele. Dziś udostępnił w swoich mediach społecznościowych wpis w którym chwali się spotkaniem z przewodniczącym Komitetu Olimpijskiego Indonezji. Możemy się tylko domyślać, że Rosjanin zaczyna agitować w swojej sprawie. W samym świecie boksu amatorskiego nie brakuje mu sojuszników, których jednoczą rosyjskie pieniądze. Ale Umar, niczym wytrawny pięściarz uderzający rywala celnym ciosem na wątrobę, chce zasiać wątpliwości wobec postępowań MKOl-u również w szeregach samej organizacji. Czyli wśród krajowych komitetów. Jako że posiada dar przekonywania w postaci zaplecza finansowego, to lekceważenie jego działań byłoby wysoce nierozsądne.

Rzecz w tym, że jeżeli IBA w swoich poczynaniach posunie się za daleko, to MKOl – który przecież posiada decydujący głos w sprawie boksu na igrzyskach – usunie tę dyscyplinę z programu olimpijskiego już w Paryżu. A wszystko do tego zmierza.

Komitetowi zależy na tym, by igrzyska docierały do jak najszerszego grona odbiorców. Stąd wprowadzenie do ich programu wspinaczki sportowej, skateboardingu czy surfingu. Ale z całym szacunkiem do wymienionych dyscyplin, pięściarstwo na świecie posiada znacznie większą rzeszę kibiców. Jednak MKOl może stwierdzić, że nie ma sensu w dalszym ciągu użerać się ze sportem, którego światowa federacja wpływa negatywnie na obraz igrzysk olimpijskich. A niezależnie od powiązań, sama obecność sportu na IO może robić zły PR. I tak Komitet w końcu zdecyduje się na drastyczny krok i usunie boks nawet z najbliższych igrzysk.

– Nie powinniśmy mówić o boksie olimpijskim, tylko o boksie IBA. Pracuję dla was, a nie dla organizacji pobocznej. Nikt inny nie powinien mieć wpływu na federację – mówił jeszcze we wrześniu ubiegłego roku pewny siebie Kremlow, kiedy delegaci zdecydowali, że nie przeprowadzą kolejnych wyborów na szefa IBA.

Z tym że kiedy MKOl całkowicie odetnie się od amatorskiego boksu, to ta odmiana pięściarstwa może szybko zostać zmarginalizowana. Młodzi adepci szermierki na pięści stracą ważny powód, by pierwsze lata swoich karier spędzać na ringach amatorskich. Wszak większość z nich jest tam dlatego, że marzy o samym występie na igrzyskach czy też zdobyciu medalu. Bez tego bodźca prawdopodobny będzie scenariusz, według którego początkujący pięściarze, zebrawszy ledwie pierwsze szlify w boksie amatorskim, od razu będą przechodzili do zawodowej formy tego sportu.

Przed takim odpływem zarówno kibiców jak i zawodników, amatorskiego (bo już nie olimpijskiego) boksu nie uratuje nawet gruba kasa z Rosji. Będzie ją można wydać co najwyżej na piękny pochówek dla amatorskiego pięściarstwa. Razem ze stypą, na której do kotleta krążyć będą ponure gry słów, że boks olimpijski wziął i Umar[ł].

SZYMON SZCZEPANIK

Fot. Newspix

*Według poprawnej terminologii, opisując wszystkie wydarzenia sprzed 2021 roku, kiedy to AIBA oficjalnie zmieniła akronim na IBA, powinno się stosować tę pierwszą wersję skrótu. Jednak nie chcieliśmy wprowadzać zbędnego zamieszania, stąd w całym tekście ujednoliciliśmy skróconą nazwę organizacji do współczesnej – czyli IBA.

Czytaj więcej o boksie:

Pierwszy raz na stadionie żużlowym pojawił się w 1994 roku, wskutek czego do dziś jest uzależniony od słuchania ryku silnika i wdychania spalin. Jako dzieciak wstawał na walki Andrzeja Gołoty, stąd w boksie uwielbia wagę ciężką, choć sam należy do lekkopółśmiesznej. W zimie niezmiennie od czasów małyszomanii śledzi zmagania skoczków, a kiedy patrzy na dzisiejsze mamuty, tęskni za Harrachovem. Od Sydney 2000 oglądał każde igrzyska – letnie i zimowe. Bo najbardziej lubi obserwować rywalizację samą w sobie, niezależnie od dyscypliny. Dlatego, pomimo że Ekstraklasa i Premier League mają stałe miejsce w jego sercu, na Weszło pracuje w dziale Innych Sportów. Na komputerze ma zainstalowaną tylko jedną grę. I jest to Heroes III.

Rozwiń

Najnowsze

Boks

Boks

Herbie Hide i najszybsza obrona pasa wagi ciężkiej w historii

Szymon Szczepanik
0
Herbie Hide i najszybsza obrona pasa wagi ciężkiej w historii
Boks

Pierwsza obrona pasa. Różański zmierzy się z… pogromcą Polaków

Kacper Marciniak
3
Pierwsza obrona pasa. Różański zmierzy się z… pogromcą Polaków
Boks

Mina Fury’ego mówiła wszystko. Joshua znokautował Ngannou w 2. rundzie!

Szymon Szczepanik
2
Mina Fury’ego mówiła wszystko. Joshua znokautował Ngannou w 2. rundzie!
Boks

Knockout Chaos. Dziś w Rijadzie Joshua zmierzy się z Ngannou

Szymon Szczepanik
5
Knockout Chaos. Dziś w Rijadzie Joshua zmierzy się z Ngannou

Komentarze

7 komentarzy

Loading...