Wciąż nie wiadomo, kto znajdzie się w sztabie nowego selekcjonera Fernando Santosa, ale wiadomo już, że na pewno nie będzie to Łukasz Piszczek. Były reprezentant Polski zrezygnował z pracy w kadrze, za co został właśnie skrytykowany przez byłego wiceprezesa PZPN Marka Koźmińskiego.
Od samego początku w gronie potencjalnych asystentów Santosa wymieniało się byłego trenera Lechii Gdańsk Tomasza Kaczmarka i właśnie Piszczka. Do tego pierwszego nie był przekonany sam selekcjoner, a ten drugi sam zrezygnował z pracy w kadrze z uwagi na nadmiar innych obowiązków.
I to właśnie z tego powodu znalazł się pod ostrzałem Marka Koźmińskiego, który zarzuca mu głównie zbyt długie wahanie przed ostateczną decyzją. – Albo chcesz być trenerem i chcesz pracować w tym zawodzie, albo zachowujesz się jak dziecko w piaskownicy. Trochę w taki sposób odbieram jego zachowanie, bo można je porównać do dziecka, które bierze sobie zabawkę i bawi się nią, kiedy ma na to ochotę. Łukasz dostał nawet jeszcze nie na starcie swojej przygody trenerskiej okazję życia. Pamiętajmy, że jeszcze nie jest trenerem, ponieważ wciąż czeka, żeby zaliczyć kurs. Jego decyzja jest dużą stratą dla obu stron. Świadczy ona o pewnej niedojrzałości zawodowej. Piszczek mówi, że ma czas i nie wiadomo co jeszcze, chociaż ma już prawie 40 lat. Szkoda, że nie zdecydował się na pracę z drużyną narodową, ale jego postawa jest bardzo niepoważna – powiedział Koźmiński w rozmowie z portalem tvpsport.pl.
Za całe zamieszanie Koźmiński obwinia jednak PZPN. – Jest to niepoważne. Jeśli chodzi o kwestie organizacyjne to należy określić to brakiem profesjonalizmu. Nie potrafię inaczej tego nazwać. Kwestia wyboru asystenta jest kompletnie niedograna, a czas płynie i działa na naszą niekorzyść.
Czytaj więcej o reprezentacji Polski:
- Alarm. Środek obrony reprezentacji Polski nie istnieje
- Bielik: Mam nadzieję, że pod wodzą Santosa będziemy wychodzić na rywali z „jajem”
- Rady dla Fernando Santosa przed pierwszym kontaktem z Ekstraklasą
Fot. Newspix