Jakub Kiwior był bohaterem głośnego zimowego transferu do Arsenalu, ale na razie nie podnosi się z ławki rezerwowych. Jan Bednarek przeżywa wielopoziomowy kryzys, który nie pozwala mu się odkręcić w Premier League. Kamil Glik ma problem z łąkotką i zagrożony jest jego przyjazd na najbliższe zgrupowanie. Mniejsze lub większe kłopoty zdrowotne ma Paweł Dawidowicz. Sebastian Walukiewicz tkwi poza rytmem meczowym. Nie ma żadnych przesłanek, by śmiertelnie poważnie traktować kandydatury Mateusza Wieteski, Michała Helika, Kamila Piątkowskiego, Pawła Bochniewicza czy Damiana Michalskiego. Alarm. Środek obrony reprezentacji Polski to jedna wielka rozrastająca się dziura.

Fernando Santos rozpoczął swoją selekcjonerską misję. Wynudził się w Gdańsku, zmarzł w Płocku, obejrzał emocjonujące widowisko w Warszawie, a następnie ruszył do Hiszpanii, żeby zaraz znów wrócić do Polski i pewnie ponownie udać się w Europę. Za trochę ponad miesiąc ruszają eliminacje do niemieckiego Euro 2024.
Na start mecze ważne: z Czechami na wyjeździe i z Albanią u siebie. Wypadałoby zaznaczyć status faworyta, strzelić kilka goli i przekonująco zwyciężyć. Złakniony fajerwerków naród wymaga popisów ofensywnych, ale prawda jest taka, że przyda się też szczelna defensywa. Czwórka czy trójka z tyłu? Pewnie czwórka, ale może trójka, nie przesądzamy. Tak czy inaczej: Santos, po przeliczeniu sił na zamiary i potencjału na możliwości, pewnie powoli uświadamia sobie, że niedługo może mieć problem z optymalnym i satysfakcjonującym zestawieniem pary lub tercetu wyjściowych stoperów.
Archaiczny model
Archaiczny model stopera, do którego wciąż odnoszą się prawie wszystkie dyskusje wokół tej pozycji w reprezentacji Polski, niemal jeden do jednego uosabia Kamil Glik. To facet wyćwiczony i wykwalifikowany w wykonywaniu tradycyjnych zadań. W wyprzedzaniu, asekurowaniu, wygrywaniu pojedynków powietrznych, rozbijaniu się z napastnikami. W takiej klasycznej „obronie Częstochowy”. W martyrologicznie bohaterskich czynach. Wsadzaniu łepetyny tam, gdzie inni nie wsadziliby nogi. Lubimy, gdy wjedzie wślizgiem, krzyknie, ubrudzi błotem koszulkę, wyjaśni kilku boiskowych fircyków. Wkurwi się tak po ludzku, że jest tak, a nie inaczej, aż wszystko zacznie układać się po jego myśli.
Ale już po mundialu w Katarze pisaliśmy: „Mecz z Francuzami obnażył jego braki. Nieźle to wyglądało, gdy mógł bronić w niskiej obronie i pełnił rolę „wymiatacza”, który głową/nogą wybija każdą piłkę lecącą przed bramkę. Problemy zaczęły się robić, gdy musiał się pościgać z rywalem, gdy broniliśmy nieco wyżej niż wcześniej. No i też wtedy, gdy opuszczał swoją pozycje i wyskakiwał do przeciwnika. Tak straciliśmy gola z Argentyną, tak też straciliśmy bramkę z Francją. Generalnie zatem Glik grał nieźle wtedy, gdy pasował mu sposób bronienia, ale słabo wtedy, gdy trzeba było bronić w sposób nieprzystający do jego atutów”.
Ma trzydzieści pięć lat. To naturalne, że nowoczesny futbol odjeżdża mu w coraz szybszym tempie. Że nie pogoni. Że będą lepsi. Że zostanie w tyle. Już na dobre. Że prędzej czy później będzie ofiarą, a nie beneficjentem koniecznej rewolucji w tym archaicznym modelu rozumienia sposobu gry środkowego obrońcy. Odstawić próbował go już Paulo Sousa, ale Polska nie była na to gotowa, więc Glik błyskawicznie wrócił do gry w pierwszym składzie. U Michniewicza żadnych wątpliwości w kwestii jego statusu już nie było. Tylko dwa razy nie rozegrał pełnych dziewięćdziesięciu minut. I zespół grał, jak grał, bronił, jak bronił, atakował, jak atakował, pressował, jak pressował.
W Przewodniku Sportowym mówił, że nie zamierza jeszcze kończyć swojej reprezentacyjnej kariery, bo eliminacje do Euro 2024 to „formalność i spacerek”, ale prawda jest taka, że Glik nie powinien już być piłkarskim liderem tej drużyny. Nie znaczy to, że trzeba go skreślić tu i teraz, że nie zasługuje na powołania, bo wciąż to silna postać z posłuchem w ekipie Biało-Czerwonych. Chodzi o naturalne wygaszanie pewnego etapu w historii kadry. Nadarza się ku temu wyborna okazja. Doświadczony stoper nie gra w drugoligowym włoskim Benevento. Ma problemy zdrowotne, pod znakiem zapytania stoi jego przyjazd na marcowe zgrupowanie reprezentacji. Może czas przekonać się, czy istnieje życie bez Glika?
Zakręcony Bednarek
Tu zaczynają się schody.
Jan Bednarek ma dwadzieścia sześć lat. Prawie pięćdziesiąt występów w kadrze Polski, prawie sto pięćdziesiąt w Premier League. Teoretycznie znajduje się w idealnym momencie kariery, żeby wskoczyć w buty Glika, którego – na swój sposób i w zaskakująco wielu aspektach – stanowi młodszą wersję. Ciut mniej zadziorną i waleczną, ale ciut bardziej elegancką i szykowną. Przez lata tworzyli duet, profilowo są do siebie zbliżeni. Poza tym: należy do szatniowych liderów w reprezentacji i kopał na trzech dużych turniejach. W praktyce jednak to chyba najgorszy moment w seniorskiej karierze tego piłkarza. Albo nawet bez tego „chyba”.
Do barażowego meczu ze Szwecją wszystko mu się układało. Cieszył się silną pozycją w Southampton. Spekulowało się o dużym transferze do jednego z gigantów Serie A. I nagle budowla runęła. Grał niepewnie. Forma falowała. W co drugim meczu otrzymywał żółtą kartkę. O ponad 30% spadła jego skuteczność odbiorów, o 13% zmalała dokładność podań. W jednym tygodniu potrafił zagrywać średnio dziewięć na dziesięć celnych podań na ponad osiemdziesiąt prób i zanotować cztery odbiory oraz przechwyty, żeby tydzień później wykonać tylko dziewiętnaście celnych podań i nie odebrać żadnej piłki. Początek kolejnego sezonu? Degrengolada po całości. Zaufanie do niego stracił nawet Ralph Hasenhüttl, który miał go za jednego ze swoich ulubieńców, a tu problem diagnozował prosto: głowa.
Bednarek przyznał się do wypalenia zawodowego. Czegoś, co niebezpiecznie zbliżało się do depresji. – Wiedziałem, że męczę się sam w sobie, tak jak i ludzie dookoła. Nie byłem prawdziwym Janem Bednarkiem, który jest radosny i wstaje szczęśliwy. Byłem zupełnie inną osobą i musiałem podjąć taką decyzję. Nie wiem, czy miałem depresję. Miałem problem. Nie było innego rozwiązania i to była opcja, którą musiałem dokonać. Pracowałem i pracuję z psychologiem. Bardzo mi pomógł. To było dla nas jedyne rozwiązanie. Nie chcę mówić, czy to była depresja. Może tak, ale nie starałem się szukać diagnozy. Chciałem tylko rozwiązać ten problem – przyznawał w rozmowie z portalem „Meczyki”.
Trafił do Aston Villi. Para Tyrone Mings – Ezri Konsa okazała się nie do ruszenia. I stracił pół roku. Dziesięć razy siedział na ławce, trzy razy się z niej podniósł. Łącznie w Premier League uzbierał dziewięćdziesiąt osiem minut. No i pełny występ w Pucharze Anglii ze Stevenage. Przegrany 1:2 z drużyną z czwartej ligi. W Katarze był rezerwowym. Chwilę później wylądował w Southampton, z którego wcześniej próbował uciec i to za wszelką cenę.
Kibice Świętych go nie cierpią. Tym bardziej, że Bednarek nie może się odkręcić. Właśnie walnął kuriozalnego samobója z Wolverhampton, a Gabriel Agbonlahor, były reprezentant Anglii, zdiagnozował miażdżąco, że „ten koleś jest za wolny na tę ligę”. I jak tu budować wokół niego obronę reprezentacji?
Kiwior nie gra w Arsenalu
Największym odkryciem kadencji Czesława Michniewicza był Jakub Kiwior, który wypłynął we włoskiej Spezii i za którego po mundialu Arsenal wyłożył ponad dwadzieścia milionów euro. Od samego początku logiczne było jednak, że w ekipie Kanonierów, mających historyczną szansę na pierwsze mistrzostwo Anglii od lat, polski stoper będzie pełnił raczej trzecioplanową rolę.
I jasne, fajnie, że Chris Wheatley z portalu London World informuje, że 22-letni piłkarz zanotował błyskawicznie wyróżnił się rekordowymi wynikami w krótkim sprincie, sprincie z pozycji stojącej i skoku dosiężnym na treningach Arsenalu, ale sam Mikel Arteta mówił o nim tak: – To wyjątkowy młody talent z niesamowitym potencjałem. To odpowiedni piłkarz do naszego stylu gry. Poza tym przez cały poprzedni sezon nie mieliśmy rezerwowego środkowego obrońcy.
„Rezerwowego środkowego obrońcy”. Znamienne. Wyjściowy duet stoperów tworzą Gabriel i Saliba. Ben White, ściągnięty za ponad pięćdziesiąt milionów euro z Brighton, jest nominalnym środkowym obrońcą, ale gra na prawej obronie. No i jest jeszcze Rob Holding, który legitymuje się sto pięćdziesięcioma występami w Premier League. Kiwior to melodia przyszłości. Pewnie wiosną dostanie jakąś krótszą czy dłuższą, mniej lub bardziej poważną szansę, a latem zostanie wypożyczony do słabszego klubu, żeby w spokoju rozwijać swój niezaprzeczalny talent.
Dla samego Fernando Santos to jednak niezbyt korzystna nowina, choć Kiwior ma za sobą średni mundial, po którym pisaliśmy tak: „Musiał w każdym meczu wywinąć choćby jeden numer. A to dał się przepchnąć przy próbie wyprowadzenia piłki dryblingiem, a to skiksował w stosunkowo prostej sytuacji. Ale generalnie zagrał i tak nieźle, jak na zawodnika, który przecież wskoczył do tej kadry na kilka miesięcy przed turniejem i który dopiero na mundialu tak naprawdę stał się liderem defensywy tego zespołu. Na plus próby podań do skrzydłowych – był właściwie jedynym naszym defensorem, który robił to skutecznie. Natomiast daleko było Kiwiorowi do statusu pewniaka w tyłach”.
Wszystko dlatego, że akurat wokół Kiwiora można byłoby budować blok defensywny. A tak mamy do czynienia z dopiero wchodzącym w świat wielkiego futbolu chłopakiem, który najbliższe kilka miesięcy najprawdopodobniej spędzi na podglądaniu topowych piłkarzy Premier League.
Czy Bielik jest stoperem?
Krystian Bielik miał być gamechangerem podczas katarskich mistrzostw świata. Przed samym turniejem mówił, że jeszcze nigdy nie czuł się tak dobrze. Obiecywaliśmy sobie po nim bardzo dużo. I – w zasadzie – wciąż sobie obiecujemy, bo dwudziestopięcioletni piłkarz odstawił chałturę. Za dużo złych przyjęć, zbyt wiele prostych strat, przechodzenie obok spotkań, na domiar złego: kompromitacja z Francją. Potencjał ma jednak olbrzymi. Gra regularnie w Birmingham City. Tylko, no właśnie, w środku pomocy, więc tak też więc powinniśmy go rozpatrywać w kontekście użyteczności dla reprezentacji. Pytanie: czy może być środkowym obrońcą?
On sam mówił o tym ostatnio w Kanale Sportowym: – Ostatni raz zagrałem na środku obrony w meczu ze Szkocją przed barażem ze Szwecją. Jest to inna pozycja niż typowa „szóstka”. Myślę, że wiele razy pokazałem, że potrafię grać na środku obrony. Nie byłbym obrońcą, który nie podniesie głowy i kopnie w aut. Zawsze staram się podnieść głowę i rozgrywać akcję. Ja i Kuba dobrze się czujemy z piłką, jesteśmy stworzeni, żeby grać od tyłu, więc jak najbardziej to widzę. Pewnie byłoby mi łatwiej, gdyby trener Birmingham przestawił mnie na mecz, może dwa. Tylko to też jest inaczej, bo tutaj ci obrońcy grają tak: do góry wyskok, głowa jak najdalej i oby pomocnicy zebrali i uspokoili. Tak, żeby piłka najlepiej już nie wróciła do obrońców. To też jest różnica.
Myślę, że ofensywnie dałbym sobie radę jako obrońca. Nie mam się za nie wiadomo jakiego stopera, bo nie gram na tej pozycji. Chyba bardziej musiałbym przestawić myślenie, ustawienie, niezapędzanie się do przodu. Jak dobrze wiecie, kiedy grałem dla kadry U-21, bardzo lubiłem wprowadzać piłkę do przodu i tylko słyszałem od Mateusza Wieteski czy Pawła Bochniewicza – „Bielon, co robisz, zostań!”. I to ustawienie jest ważne, bo na poziomie pierwszej reprezentacji nie miałem jeszcze okazji grać na środku obrony, nie licząc Szkocji. Z lepszymi przeciwnikami to ustawienie i myślenie jest bardzo ważne, żeby czuć się pewnie bez piłki. Z piłką nie byłoby problemu. (…) Sądzę, że jestem pomocnikiem. Jestem w stanie dać więcej swojej drużynie na środku pomocy, ale oczywiście, jeśli trener powie, że zagram na środku obrony, z uśmiechem na twarzy to przyjmę.
Mnożą się wątpliwości. Kiwior też w Spezii grywał na środku pomocy, ale dla niego pozycja stopera była bardziej naturalna, jednak rozmawiamy o zupełnie innej skali porównawczej. Poza tym: czy w obliczu tych wszystkich problemów z obsadą środka pomocy marnowanie ofensywnego potencjału i komfortu Bielika na wystawianie go w centrum defensywy nie zakrawałoby o grzech marnotrawstwa? Tak, wydaje się, że tak.
Jakie są alternatywy?
Mateusz Wieteska bardzo płynnie wprowadził się do silnej Ligue 1. Problem w tym, że widzieliśmy go w czerwcowym meczu z Belgią w Lidze Narodów. Pisaliśmy: „Kolejny przypadek zawodnika, który umiejętnościami nie dorasta do reprezentacyjnego poziomu. W warunkach ligowych to wyróżniający się stoper z potencjałem na wyjazd do przyzwoitego europejskiego klubu, ale raczej nieprzypadkowo w seniorskiej kadrze zadebiutował dopiero w wieku dwudziestu pięciu lat. Zgubił krycie przy golu Batshuayi’ego. Przegrywał pojedynki na ziemi i w powietrzu. Koślawo wyprowadzał piłkę spod własnej bramki. Gubił się pod presją. Za wysokie progi na pana nogi. No sorry”.
Paweł Bochniewicz błyszczy w Eredivisie. Problem w tym, że widzieliśmy go w bojach z Finlandią i Ukrainą za kadencji Brzęczka. Wyliczaliśmy jego niefrasobliwości, wymienialiśmy kto, gdzie i jak wrzucił go na bęben, żeby skonkludować krótko i konkretnie: „Po raz kolejny udowodnił jednak, że to chyba nie ten poziom”.
Piłkarze się rozwijają, ktoś się słusznie oburzy. I tak, to prawda, bez dwóch zdań, ale naprawdę ktoś uważa, że 27-letni Paweł Bochniewicz i 26-letni Mateusz Wieteska, którzy przez kilka ostatnich lat zaliczyli zaledwie cztery sumaryczne epizodyczne występy w reprezentacji, mogą zbawić obronę tej kadry? Mogą rywalizować o powołanie, znaleźć się w kadrze, ale jakoś trudno nam uwierzyć, żeby to mieli być nowy liderzy bloku defensywnego.
Co innego Paweł Dawidowicz, który w przeszłości udowadniał już, że poziom reprezentacyjny go nie przerasta, potrafił być świetny, jak chociażby z Anglikami za Sousy. Problem w tym, że od dłuższego czasu boryka się z problemami zdrowotnymi. Stracił prawie całą wiosnę minionego sezonu, jesienią grywał w kratkę, na przełomie 2022 i 2023 roku wrócił do regularnych występów, żeby zaraz znów wypaść z kadry meczowej. Teraz pojawia się światełko w tunelu, ale to wciąż trochę taka jedna wielka niewiadoma.
Reszta? Przemysław Wiśniewski zaczyna przebijać się w Serie A. Warto obserwować. Damian Michalski nie odbił się od 2. Bundesligi. Wymaga przetestowania w jakichś mniej istotnych meczach, bo doświadczenia w wielkim futbolu nie ma żadnego i mogłoby to okazać się dla niego bardzo bolesną weryfikacją. Michał Helik solidnie radzi sobie w jednej z najgorszych ekip Championship. I to sprawia, że o zachwytach nie ma mowy. Kamil Piątkowski błyszczy w Gencie, ale raz, że coraz częściej widzą go tam na wahadle, dwa, że cholernie często przytrafiają mu się urazy, trzy, że i w dorosłej kadrze, i w młodzieżówce bywał niebywale elektryczny. Sebastian Walukiewicz grzeje ławę w Empoli. Do gry dopiero wrócił Bartosz Salamon. Ciekawą opcją wydaje się Maik Nawrocki, ale wciąż jest zbyt chimeryczny. Może kiedyś do tego poziomu doskoczy Ariel Mosór. Ale „może” i „kiedyś”. Artur Jędrzejczyk…
Dobra.
Stop.
Ból głowy ze środkiem obrony
Nie jest dobrze.
Ba.
Jest źle.
Ten nie gra. Ten gra słabo. Ten nie gra dobrze. Ten może zacznie dobrze grać, ale może też zacznie grać słabo. Za dużo niewiadomych, za mało gotowych rozwiązań. Środek obrony tej drużyny praktycznie nie istnieje na zaledwie miesiąc przed pierwszymi meczami reprezentacji Polski w eliminacjach do Euro 2024. I nie zanosi się na jakąś spektakularną poprawę.
Czytaj więcej o reprezentacji Polski:
- Bielik: Mam nadzieję, że pod wodzą Santosa będziemy wychodzić na rywali z „jajem”
- Mielcarski: Santos jest człowiekiem który mówi piłkarzom szczerą i czasami trudną prawdę
- Kapino: „Fernando Santos ma to coś. Wie, jak odnieść sukces”
- „Inżynier z Penty”, który ma naprawić przeciekającą polską łódź
- Beto dla Weszło: – Santos sprawił, że ludzie zaczęli szanować reprezentację Portugalii
- Trela: Próba dogodzenia wszystkim. Santos jako dobra odpowiedź na inne pytanie
- Santos: – Prowadzą mnie dwa słowa, „my” i „wygrywać”
- Cristovao: – Fernando Santos to trener staromodny, z poprzedniej epoki
Fot. Newspix
Czekam na artykuł o szmatach Gikiewcza z weekendu…
https://www.meczyki.pl/mecze/1-fsv-mainz-05-fc-augsburg/105754
Ale się nie doczekam bo weszło wazelinka mocno w dupkę rafałka
Podglądanie Saliby i Gabriela (pewnie top 3 duetów stoperów na świecie obecnie) >>> gra w Serie B, 2 Bundeslidze, o Ekstraklasie już nie wspominając.
Podglądanie podglądaniem, ale ważny jest rytm meczowy, pewność na boisku. A tego bez gry się nie buduje.
Santos pewnie za dużo nie pozmienia i na mecz z Czechami najbardziej prawdopodobny wydaje się taki skład.
Szczęsny
Cash-Bednarek-Kiwior-Bereszyński/Karbownik
Bielik/Krychowiak
Zalewski – Zieliński – Szymański – Kamiński
Lewandowski
Czyli chujowizna na całego , jedynym pocieszeniem jest ze Glik i Bednarek już razem nie zagrają …. oby już nigdy to im się nie przydarzyło
Wieteska, Jędrzejczyk! Duet nie do przejścia!
Legendarni kuzyni… ileż było beki ze wspólnych występów takich gagatków
Rozmrozić Pazdana.
Salamon – Bednarek to dopiero byłoby hitowy duet
Może tymczasowo powołać defensywę Pogoni?
Jedną ze słabszych na tę chwilę w ekstraklasie?
Może na kadrze się odblokują?
Hehe właśnie w ten sposób działała kadra od lat – jakiś lamus Brzękol czy innych 711 wystawiał kopaczy którzy grzali ławe, bo „może na kadrze się odblokuja”, a potem w ryj i zdziwienie xDD
a może poszli do lasu?
Albo Zagłębia Lubin…
ze tak zapytam: „a kiedy istnial”?
chodzi mi o ostatnie 40 lat mniej wiecej
Nie przesadzajmy – akurat w całej tej degrengoladzie, jaką była nasza piłka 15-30 lat temu, to stoperów mieliśmy na naprawdę przyzwoitym poziomie. Łapiński, Wałdoch, Zieliński, Bąk, Hajto, Kłos itp. Nie ma co narzekać, dowolnych dwóch z tej listy wzięlibyśmy dziś z pocałowaniem ręki.
Generalnie mamy przejebane
Ale po co nam obrona? Przecież teraz jesteśmy narodem, który stawia na ofensywną grę. Strzela nam cztery, ale Bobek z drewnianym Milikiem trafią sześć razy do bramki i będzie git.
Wiśniewski, Michalski, Peda, Kiwior, Dawidowicz, Nawrocki, Bednarek, Bochniewicz, Bielik może nawet Wieteska. Jest słabo, ale nie jest gorzej niż było.
Dlaczego ludzie zapominaja totalnie o istnieniu Szyminskiego, ktory ma najlepsze noty z Polakow w Serie B?
Faktycznie zapomniałem, ale to też jest ciekawa opcja.
Zapominają też o Kamińskim z Schalke
O tym co ma więcej kontuzji niż gra? O tym samym co ma problemy żeby się łapać do składu słabego Schalke?
I teraz pora docenić geniusz CM711 który potrafił przekonać wszystkich oponentów i wystawić 9 obrońców i 1 defensywnego napastnika .
LOL xD
Glik z Pazdanem niech grają.
Dawidowicz + Kiwior + P. Szymiński tak powinna wyglądać trójka
Środek pomocy i skrzydła też nie. Zieliński sam to może się stanąć na środku boiska i podrapać po dupie – to nie ten rodzaj pomocnika, który prowadzi zespół jak Modrić i wokół którego jest budowany zespół – w Napoli Zielińskiej nie jest niezastąpiony. Bez niego Napoli też sobie radzi.
Skrzydła nie istnieją XDDDDD Halo, mamy 2023 rok, a nie 2019 XD
Tak mamy 3/4 skrzydłowych – żaden skuteczny, żaden nie umie dryblować – 1 na 1 to dla nich magia. To ja dziękuje za takich „skrzydłowych”. Do dupy się oni najadają – chyba żeby wspierać w autobusie bocznych obrońców.
Jeżeli ktokolwiek chwali się że ma depresje i problemy psychiczne powinien być odizolowany od społeczeństwa. Tacy ludzie mają zły wpływ na tych normalnych, zdrowych ludzi. Niestety lewactwo promuje bycie miekkimi panienkami, pamietacie styl emo? Teraz zbiera swoje zniwa.
Tfój tatólo był emo i faktycznie zebrał swoje żniwo.
I za taki tekst, kurwiu śmierdzący, powinieneś dostać końskim penisem po ryju. „Normalnych, zdrowych”? Ty ani normalny, ani zdrowy na pewno nie jesteś, więc to ciebie trzeba izolować, pajacu.
Trzeba mieć wiarę i mieć nadzieję, że jakoś to będzie.
I tak trzymać… kciuki! Na przykład za Paluszka!
pełna zgoda. niech grają Wiara z Nadzieją. zawsze jakos bedzie 😀
Szymiński gra w czołowej drużynie Serie B, ale jest tam raczej rezerwowym. Częściej nie gra niż gra.
Z innej beczki. Na Euro 2021 Szwedzi powołali Andreasa Granqvista, który przez lata był czołowym stoperem i kapitanem kadry, ale na turnieju nie załapał się nawet do kadrze meczowej. Robił tam za pozaboiskowego lidera drużyny i „Atmosferića”. Podobna przyszłość już wkrótce powinna czekać Glika.
Artykuł pisany pod z góry ustaloną tezę. Skreślanie Wieteski i Bochniewicza, bo słabo zagrali w kadrze x lat temu jest śmieszne. Jeszcze śmieszniejsze jest narzekanie na to, że Kiwior w liderze PL jest trzecim do gry stoperem. No tak, mamy przecież tylu lepszych obrońców, np. 35-letniego koleżkę stanoskiego z benevento, który jest forsowany na tym portalu, bo pije z wami wódkę (a przynajmniej z waszym szefem)
A kiedy to Bochniewicz zagrał w reprezentacji?
Poza tym to wielki pupil Michniewicza. Zazwyczaj nieżle radzi sobiew w nierównej lidze holenderskiej ale gdyby się do czegokolwiek nadawał na poziomie reprezentacyjnym to ten – mimo wcześniejszej kontuzji – by go powołał przed mistrzostwami lub na mistrzostwa. Tak jak zrobił z innym wielkim pupilem Zurkowskim mimo jego niegrania.
Za Brzęczka zagrał, a spaślak go nie powołał, bo w jego miejsce powołał swojego innego pupila – Arturka
Wydaje się że w lidze liczba minut Kiwiora wyniesie do końca sezonu około zera (może tak z 5 minut symbolicznie jak tytuł nie będzie na styku)
A żeby dopełnić kryzysowej sytuacji obrony to warto dodać że nie grają też boczni Cash (może wróci, teraz tylko drobne minuty ) i Bereszyński (może liczyć tylko na ochłapy i ew zerwanie więzadeł przez konkurentów)
Przecież specu Arsenal gra jeszcze w LE. Tam jakieś minuty na peqno zaliczy skoro graja jakieś Holdingi normalnie
Flis, Matras, Wlazło, nie dziękuj Ferdynandzie
Ja uważam, że należę jeszcze zaprosić Pede z seria B. Chłopak ma 20 lat i drugi sezon gra regularnie. Olbrzymi potencjał czas go wywindować z tej drugiej ligi. Może być rezerwowym.
Ale jest Wieteska i Michalski. Dać im poważną szansę, a nie ogony, jak Michniewicz dał Wietesce z Chile. Kiwior też akurat nie gra pewnie tylko początkowo, a nawet jak będzie poza rytmem meczowy miesiąc to nie straci jakoś wiele. Bo treningi w Arsenalu są i tak lepsze od meczy w Ekstraklasie
Meczy to ci chłopak do ucha.
Mający 27 i 26 lat Bochniewicz i WIeteska z odpowiednio Eredivisie i Ligue 1 nie zbawią kadry, ale 35 letni Glik pikujący do Serie C owszem. Aha, ok. Fachowa analiza.
„Glik dobry w grze na wyprzedzenie” – kiedy ostatnio ktoś widział, jak on kogoś wyprzedza?
i w ogóle te gadki o przekonującym zwycięstwie z Czechami na wyjeździe, Glik coś bredzący o spacerku w eliminacjach xD Schick załaduje na 1:0 i będzie sraczka ciężka już na starcie przygody.
To że Czesi nam załadują to jestem pewny…. gorzej jak załadują nam Albańce i będzie po Euro…. pierdolenie o tej najsłabszej grupie już by sobie darowali…
tylko czemu to ma być wina Glika, że nie ma lepszego w tej chwili?
Tylko że i z 3 miejsca można awansować…
Dlaczego? Bo tak!
Gra na wyprzedzenie to nie wyprzedzanie w biegu, durniu :).
Bednarek za wolny na tę ligę, a z kolei Kiwior za szybki! 😉
Pewnie bredzę, lecz myśl mnie naszła by spróbować powrotu do libero? Czyli 1-3 -4-2. Archaiczne i spalone to rzecz do opanowania. Potencjał i zaskoczenie jest. Taktyki i ustawienia rotują i ewoluują. Jak wspomniałem bredzę. Nie mniej, mobilny dowódca z tyłu ma potencjał.
Ma potencjał do łamania linii spalonego. Ogólnie pozycja libero w piłce nożnej to była dobra, gdy bramkarz mógł łapać piłkę po podaniu od obrońcy.
Może i dobrze. Jak nie mamy obrony to siłą rzeczy będziemy musieli grać inaczej niż 9-0-Lewandowski
9-Lewandowski-0*
Czerwiński Pazdan
Wyjście z tej sytuacji jest jedno. Zagramy tercetem Wieteska-Nawrocki-Jędrzejczyk.i żadna Albania nie będzie nam straszna.
Jeszcze może ta kurwa Brychczy do tego
Kogo nazywasz kurwą spierdolino? Żeby ciebie kurwisko strzeliło w ten pusty łeb
Tą zasraną kurwę z CWKSu, a co?
A to trzeba koniecznie wystawiać tych samych cały czas? To jest jakiś obowiązek? Sam autorze napisałeś o alternatywach. Z Nawrockiego też będą się śmiać, że słaby tylko dlatego, że gra w Legii. Z Wieteski też była wielka beka. Ci obrońcy co grają regularnie w serie a powinni być powoływani. Bochniewicz też ogarnia w 5 razy lepszej lidze niż polska, o Heliku cisza w kontekście reprezentacji, bo go Sousa wrzucił na minę, a ma 21 meczów na 24 na zapleczu najlepszej ligi swiata.
Może po prostu mają agentów nie pasujących „dziennikarzom” i układowi? Mam nadzieję, że Santos to zmieni.
Podobna sytuacja ma się z Krychowiakiem to media przekonują, że nie ma nikogo kto by mógł go godnie zastąpić jakby to rzeczywiście było takie trudne. Podstawą budowania czegokolwiek powinno być usunięcie Glika i Krychowiaka z reprezentacji.
I dlatego się zatrudnia doświadczonego trenera obcokrajowca, dla którego naturalne jest znakezienie 11 chlopakow i ustawienie ich wg ich mocnych stron i zmotywowanie ich na 90minut do dobrej gry.
My Polacy niestety zawsze widzimy szklankę do połowy pustą.
A do kadry mogą przecież zapukac np Szota z Nawrockim
Czarnowidztwo i sranie do własnego gniazda jak zwykle mają się w Polsce dobrze, co widać po artykule i komentarzach. Aż tu nagle na tą całą litanię płaczków i podpierdalaczy przyjdą pierwsze mecze Santosa i problem „cudownie” zniknie. Nawet nieważne kto zagra na tej obronie. Może to i bedzie nawet ktoś z Ligi. Od tego sie jest czołowym trenerem żeby coś wymyślić bez przesadnego bieda-filozofowania.
My nie istniejemy jak gra zawodnik z numerem 10 ,wtedy gramy w osłabieniu
Jędrzejczyk jak zawsze jest gotowy ..tyle gadania na niego a wchodzi z marszu i jest lepszy o tych pseudo obrońców jak Bednarek ,czy Wieteska .Nawrocki pewniak kawał piłkarza będzie
A tak szczerze to naprawdę duet najlepszy obecnie to Nawrocki-Salamon innej opcji nie ma chwilowo
Bednarek – „Spekulowało się o dużym transferze do jednego z gigantów Serie A” – ale tylko w mokrych snach komentatorów z C+. Pamietam ta podniete, zwlaszcza jak w sezonie 20/21 juz pierdolili co mecz ze to ostatni sezon Bednarka przed naprawde WIELKIM transferem i wyliczali ze moze City albo inne United go wezmie. Jprdl – 68 straconych bramek. 2-ga najgorsza defensywa w EPL (gorzej tylko WBA ktore polecialo z hukiem), przyjeta 9-ka od United i ze 3x po 5… Kolejny sezon podobnie, to juz juz zaraz pojdzie do czolowej druzyny w europie, niestety w lidze stabilnie – 67 straconych bramek. Niestety ale „dziennikarze sportowi” w Polsce nie maja zielonego pojecia o czym mowia ani o obiektywnosci. Troche jak w przypadku Zielinskiego – od ilu to juz sezonow Jurgen Klopp placi 80 milionow euro ze ten mlody talent…
zawsze czekam na Watek Walukiewicza… chłop gra raz na 2 miesiace pol godziny a wymienia sie go jako potencjalnego kadrowicza…
Kiwior jeszcze tak długiej przerwy nie ma, może podłapie minuty w którymś z pucharów i będzie trzymał poziom.
A jeśli chodzi o Bochniewicza czy Wieteskę to może w końcu przestańmy zawodników wrzucać na jeden mecz i po tym oceniać? Dajcie im w duecie zagrać trzy, cztery spotkania i wtedy oceniajcie. Bo na razie to tylko wyklinacie na lewo i prawo, że w Polsce nie ma budowania kadry na przyszłość a sami panikujecie i oceniacie na podstawie pojedynczych, epizodycznych występów.