Reklama

Zagraniczny napastnik w modzie. Benito, Capanni, Galan, Kirss, Sylvestr – kim są nowe strzelby 1. ligi?

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

06 lutego 2023, 17:32 • 13 min czytania 6 komentarzy

Zimą pierwszoligowcy sprowadzili siedmiu nowych napastników. W porównaniu z trzema ostatnimi zimowymi okienkami transferowymi widać zmianę trendu. Wcześniej zaplecze Ekstraklasy chętniej dokonywało przeglądu i wymiany strzelb przed drugą częścią sezonu. Jak zmienia się podejście do sprowadzania „dziewiątek” i czego spodziewać się po nowych nabytkach pierwszoligowców?

Zagraniczny napastnik w modzie. Benito, Capanni, Galan, Kirss, Sylvestr – kim są nowe strzelby 1. ligi?

Nowi napastnicy pierwszoligowych klubów nie byli łaskawi dla oka kibica. W zimowych sparingach do siatki trafiali Luan Capanni (hattrick), Sergio Benito (dublet) i Michał Feliks. Problem w tym, że dwóch pierwszych odpaliło strzelbę dopiero w ostatnim sparingu, który w — niestety — powszechnej praktyce jest zamykany dla każdego, poza rywalem, który po kilku telefonach i tak zawsze dostaje materiał prezentujący grę rywala.

Ważne jednak, że kibic niczego nie zobaczył, więc rozochocony takimi występami snajperów, będzie czekał na ligę z jeszcze większą ekscytacją. Pytanie tylko, czy balonik z oczekiwaniami nie pęknie, gdy nowe twarze pojawią się na boisku i zaczną prezentować swoje umiejętności?

Azacki, Buchał, Jakuba. Prześwietlamy nowych stoperów w 1. lidze

Reklama

Zimowe transfery napastników w 1. lidze

Trzy poprzednie sezony obfitowały w zimowe transfery napastników. Co roku sięgano po coraz większą liczbę „dziewiątek”, licząc, że pociągną one zespół do lepszych wyników w rundzie wiosennej:

  • 2021/2022 – 15 nowych napastników ściągniętych zimą
  • 2020/2021 – 14
  • 2019/2020 – 13

W worku ze snajperami najczęściej trafialiśmy jednak na rodzime produkty. W poprzednich latach kluby ściągnęły odpowiednio dziesięciu, ośmiu i dziesięciu polskich napastników. Tej zimy licznik zatrzymał się na dwóch: Michał Feliks trafił do Ruchu Chorzów natomiast Gracjan Jaroch wzmocnił Skrę Częstochowa. Okienko transferowe w Polsce nadal jest rzecz jasna otwarte i zakładamy, że w najbliższych tygodniach pierwszoligowcy zerkną na rynek i spróbują powiększyć to grono. Zwłaszcza że pojawią się na nim tzw. „spady” – zawodnicy, którzy nie chcieli opuszczać Ekstraklasy, ale z braku laku (czy raczej ofert) muszą zejść szczebel niżej.

Niemniej jednak w przeddzień startu ligowych rozgrywek całą uwagę skupiają na sobie obcokrajowcy. Przed nimi trudne zadanie, bo transfery zagranicznych dziewiątek z poprzednich zim każą nam podchodzić do tego tematu z dużym dystansem. Mało kto okazywał się królem wiosny.

  • Jewgienij Szykawka: 1144 minuty, 3 gole, xG 2,87, 1 asysta
  • Rok Kidrić: 943 minuty, 1 gol, xG 2,16
  • Marek Fabry: 1207 minut, 5 goli, xG 3,78, 2 asysty,
  • Vamara Sanogo: 308 minut, 1 gol, xG 1,55,
  • Robert Gegedosz: 381 minut, 1 gol, xG 0,87
  • Kubilay Yilmaz: 290 minut, xG 1,23
  • Rok Sirk: 82 minuty, xG 0,41
  • Valerijs Sabala: 665 minut, 1 gol, xG 0,83
  • Rubio: 271 minut, 2 gole, xG 1,31
  • Jewhen Radionow: 704 minuty, 4 gole, xG 4,45
  • Nikita Kovalonoks: –
  • Skender Loshi: 54 minuty, gol, xG 0,33
  • Johan Oremo: 121 minut, xG 0,01
  • Jose Embalo: 406 minut, 1 gol, xG 0,92

Z tego grona sprawdził się w zasadzie tylko Marek Fabry, ale GKS Jastrzębie z nim w składzie i tak spadł z ligi. Słowak po prostu wypromował się do Zagłębia Sosnowiec, co w sumie także nie brzmi jak wybitne osiągnięcie. Pod solidny ruch można podciągnąć także Jewgienija Szykawkę, który awansował z Koroną Kielce do Ekstraklasy i nawet strzelił dwie bramki na Legii. Ogółem jednak: bieda.

Napastnicy ściągani zimą? W 1. lidze Polacy byli lepsi

Pierwszoligowcy zdecydowanie lepiej wychodzili na transferach rodaków.

Reklama
  • Michał Żyro zaliczył 6 goli i 3 asysty, znacząco pomagając Stali Mielec w awansie do Ekstraklasy (19/20)
  • Maciej Rosołek strzelił 10 bramek i zanotował dwie asysty drugiego stopnia; Arka Gdynia awansowała do baraży (20/21)
  • Szymon Kobusiński strzelił 4 bramki, dorzucił do tego dwie asysty; Puszcza Niepołomice utrzymała się w lidze, a później na nim zarobiła (20/21)
  • Jakub Wróbel strzelił 3 bramki, zaliczył dwie asysty; Resovia utrzymała się w lidze (20/21)
  • Łukasz Zjawiński strzelił 9 bramek, zanotował asystę; Sandecja utrzymała się w lidze (21/22)

Być może w kilku przypadkach nie mówimy o szalonych dorobkach strzeleckich, jednak i tak są one lepsze niż to, co zaserwowały nam zagraniczne dziewiątki. Zwłaszcza że do tego grona możemy dorzucić także długofalowe plusy. Kamil Biliński miał słabą premierową rundę, za to w każdej kolejnej był liderem Podbeskidzia Bielsko-Biała. Z Szymonem Sobczakiem w Zagłębiu Sosnowiec było podobnie, Daniel Rumin i Daniel Szczepan w GKS-ie Tychy i Jastrzębie też wyszli na swoje.

Obcokrajowcy zwykle szybko się zwijali. Sukces odniósł jedynie Jose Embalo, ale mówimy o indywidualnej promocji: po drugim z rzędu spadku Olimpii Grudziądz wyjechał do Armenii i zagrał w europejskich pucharach. Grudziądzanie nic z tego nie mieli.

Jose Embalo – od spadku z 2. ligi do grupy Ligi Konferencji

Pierwszoligowcy postawili na transfery zagranicznych napastników

Dlaczego więc pierwszoligowcy nagle zmienili taktykę i przestali ściągać polskich napastników? To żadna rocket science, pierwszą przyczyną jest ograniczona liczba rodzimych snajperów na rynku, drugą ograniczone budżety. W wymienionych wyżej przypadkach udanych transferów polskich napastników znajdziemy aż trzy wypożyczenia, dwa zjazdy z Ekstraklasy i tylko jednego zawodnika wyciągniętego z niższej ligi. Z kolei w przypadku Bilińskiego Podbeskidzie skorzystało z okazji i walcząc o awans przekonało go do powrotu do Polski z ligi łotewskiej.

Takie strzały nie zdarzają się co okienko, za to wyciągnięcie obcokrajowców jest zwykle dużo łatwiejsze. Ok, zdarza się, że trzeba z nimi rywalizować z klubami z innych krajów, ale nie ukrywajmy: potrafimy kusić pieniędzmi, bo problem z ich wydawaniem zwykle dotyczy kwot odstępnego, a nie pensji. Zimowe transfery napastników nie wyglądają na trudne do przeprowadzenia:

  • Luan Capanni: AC Milan nie miał żadnego interesu w zatrzymywaniu tego zawodnika
  • Borja Galan: pół roku bez klubu
  • Jakub Sylvestr: rezerwowy Żalgirisu, odszedł z klubu na początku okienka
  • Robert Kirss: wykupiony z ligi estońskiej
  • Sergio Benito: rezerwowy w trzeciej lidze hiszpańskiej
Jakub Sylvestr, były piłkarz Norymbergi

Żaden z tych gości nie miał powodów, żeby nie spojrzeć przychylnym okiem na ofertę z drugiego poziomu rozgrywek w Polsce. Sylvestr czy Kirss pozostają pewnie na podobnym, o ile nie wyższym poziomie finansowym. Capanni ma szansę pokazać się na nowym rynku — we Włoszech czekała go jedynie tułaczka po niższych ligach, nawet w drugiej lidze portugalskiej nie udało mu się przebić. Benito i Galan podążyli natomiast śladem kolegów z Hiszpanii, którzy nad Wisłą dobrze grają i dobrze zarabiają. W dodatku ten pierwszy ma w Krakowie grupę kolegów — rodaków oraz hiszpańskiego dyrektora sportowego.

No surprises jak w kawałku Radiohead. Oczywiście trzeba także dostrzec czarne strony takich ruchów. To jasne, że do pierwszej ligi polskiej trafiają zagraniczni napastnicy, którzy nie mają imponującego CV i odbili się już od kilku miejsc. W dodatku skauting na tym poziomie rozgrywek jest ograniczony. Klub obejrzy piłkarza na “InStacie” czy “WyScoucie” i na tym to się kończy. Rzadko kto ma okazję zobaczyć kogoś w akcji na żywo, zrobić porządny risercz dotyczący mentalności danego zawodnika czy przygotować zaawansowany raport sprawdzający, czy konkretny piłkarz na pewno odnajdzie się w tej lidze, w tym klubie.

Ryzyko jest, w dodatku niemałe. Dlatego sprawdźmy, dla kogo w ogóle polskie kluby je podejmują.

Transfery. Kim są nowi napastnicy w 1. lidze?

Robert Kirss – Sandecja Nowy Sącz

Robert Kirss jest typowym estońskim napastnikiem. W kraju pobił już rekord bramkowy Pelego, a gdy do jego dorobku doliczymy asysty, prawdopodobnie otrzymamy liczbę pięciocyfrową. Nie ma jednak przypadków, są tylko znaki. Znakiem rozpoznawczym estońskich napastników jest w tym przypadku fakt, że po przekroczeniu granicy kraju ich magiczne umiejętności najczęściej zupełnie zanikają. Nic więc dziwnego, że dla 28-letniego reprezentanta kraju najciekawszą opcją na nowej drodze życia był akurat ostatni zespół zaplecza polskiej Ekstraklasy.

Nie chcemy się jednak z Kirssa specjalnie nabijać. Liczby wskazują, że w Estonii był po prostu solidnym strzelcem, któremu przytrafił się jeden kapitalny sezon i jeden więcej niż dobry sezon.

W 2021 roku, gdy przeżywał swój najlepszy czas, strzelił aż siedem „nadprogramowych” bramek względem współczynnika xG (17 goli; xG +7,08). Jak do tego doszło? Dobre pytanie, bo nadzwyczajnych okoliczności nie odnotowano. To znaczy: nie było tak, że Kirss nagle walnął parę sztuk z dystansu, wręcz przeciwnie: często strzelał z bliska. Ogółem jednak oddał niewiele strzałów, a jako że grał w Levadii, bywało, że wystarczyło, że zakręcił się gdzieś w polu karnym. Sześć razy trafił do siatki po dobitkach, korzystał też z błędów obrońców.

Problemem w Nowym Sączu może być fakt, że tu okazji będzie jeszcze mniej. Jesienią Jakub Wróbel, podstawowy napastnik “Sączersów”, dostawał średnio 10,27 podań/90 minut, ale oddawał jedynie 1,16 strzałów. Najgorszy rok Krissa to 1,72 strzałów/90 minut i 11 otrzymanych podań. W ostatnich latach kręcił się koło 2 strzałów/90 minut, otrzymując średnio ok. 13 piłek. Plusem może być jednak fakt, że Kirss grywa także na skrzydle czy na dziesiątce i sam potrafi coś wykreować. W najlepszym roku zanotował osiem asyst i asyst drugiego stopnia, w innych po cztery, pięć.

Luan Capanni — Arka Gdynia

Gdynianie marzą o tym, że Jarosław Kołakowski pewnego dnia ściągnie z Włoch swojego podopiecznego — Kamila Glika. Solidny stoper Arce by się przydał, ale tej zimy szlak z Italii przetarł snajper. Luan Capanni to jest gość. Grał w szkółce Flamengo, strzelał w Primaverze Milanu, a w młodzieżówce Lazio wypadł tak dobrze, że w 2019 roku zadebiutował w Serie A. Niewiele brakowało i miałby na koncie całkiem ładnego gola we włoskiej ekstraklasie, bo gdy już wszedł na boisko, postanowił huknąć z dystansu na bramkę Salvatore Sirigu.

Koniec końców Capanni nie ma jednak na koncie ani gola, ani wielkiej kariery. Nie zaistniał ani w trzeciej lidze włoskiej, ani w trzeciej lidze hiszpańskiej, ani nawet w drugiej lidze portugalskiej. Nie pozostało więc nic innego, jak spakować mandżur i ruszyć nad polskie morze. W Arce Brazylijczyk z włoskim paszportem nie będzie jednak odgrywał roli typowej dziewiątki. Kariera tego chłopaka wskazuje, że na skrzydle czy za plecami napastnika czuje się dobrze, a może nawet lepiej niż na szpicy.

Co tu dużo mówić: może i w Primaverze coś strzelał, ale potem ze skutecznością było u niego kiepsko. W Grosseto kibice mogli rwać sobie włosy z głowy, bo Capanni powinien zdobyć przynajmniej dwie bramki więcej. Nowy piłkarz Arki dołożył sporą cegiełkę do tego, że jego zespół był czwartym najbardziej nieskutecznym teamem we wszystkich grupach trzeciej ligi (-8,76 względem xG). Oglądając go w akcji można zauważyć, że rzadko znajdował się w polu karnym, za to bardzo często korzystał z szybkości czy siły fizycznej.

Nie możemy się doczekać, aż zaprezentuje polskim kibicom swój firmowy ruch: podbicie piłki i przerzucanie jej nad rywalami.

Sergio Benito – Wisła Kraków

Jak powszechnie wiadomo mieć jednego Hiszpana w ataku to tak, jakby nie mieć żadnego. “Biała Gwiazda” postanowiła więc osaczyć Michała Żyrę grupą amigos & hermanos. Luisowi Fernandezowi od razu zrobi się milej, gdy będzie mógł dogrywać piłki nie tylko Angelowi Rodado, ale i Sergio Benito. 23-latek z Madrytu na pierwszy rzut oka na 23-latka nie wygląda, jednak to zapewne kwestia boiskowego doświadczenia, które przez lata zbierał na trzecim poziomie rozgrywkowym w swojej ojczyźnie. Raz nawet zdarzyło mu się wbiec na boisko w La Liga i to wcale nie w roli kibica goniącego za którymś z idoli.

Prawonożny napastnik nigdy nie był wybitnie bramkostrzelnym piłkarzem, ale przez trzy sezony utrzymywał dobrą konwersję goli w stosunku do oddanych strzałów – 0,21; 0,20; 0,19. To wskazuje, że mimo wszystko wie, jak trafiać w prostokąt ustawiony na końcu boiska, bo w każdym przypadku otrzymywał mniej niż 10 podań w przeliczeniu na 90 minut. Patrzymy na gościa i widzimy kogoś, kto jest typowym finiszerem. Dostaje piłkę z bocznej strefy i po prostu trafia do siatki. W jego karierze nie znajdziemy wielu spektakularnych pudeł.

  • zmarnował tylko jedną z dwóch sytuacji wycenianych na >0,6 xG
  • zmarnował dwie z sześciu sytuacji wycenianych na 0,4 – 0,6 xG

Umówmy się: każdemu się zdarzy. Zwłaszcza że w jednym przypadku mówimy o kapitalnej paradzie bramkarza. Co Benito zmarnował, to odrobił asystami, bo i zagrać do lepiej ustawionego w polu karnym kolegi Hiszpan potrafi. W swojej karierze miał dwa sezony, w których jego ostatnie i przedostatnie podania przysłużyły się drużynie po cztery razy.

Reasumując: wygląda na to, że Wisła Kraków dorzuciła do Angela Rodado bardzo solidnego napastnika, który wykona powierzone mu zadania.

Kiko Ramirez tłumaczy pomysł na hiszpańską Wisłę Kraków

Borja Galan – Odra Opole

W drodze do Krakowa Kiko Ramirezowi wypadł z bagażnika jeden Hiszpan. Dyrektor sportowy “Białej Gwiazdy” nawet się nie zorientował, jednak w Opolu postanowili skorzystać z okazji i zakontraktować napastnika, który i tak był już na miejscu. Borja Galan stwierdził, że rzeka to rzeka, więc nawet jak padło na Odrę zamiast Wisły, wielkiej różnicy nie ma. Teraz o to, żeby różnicy nie było widać także w jakości zawodnika, modlą się działacze walczącej o utrzymanie drużyny ze stolicy polskiej piosenki. 30-letni Galan wciąż może czarować swoim CV:

  • 59 meczów w 2. lidze hiszpańskiej
  • epizod na ławce w Lidze Europy i w La Liga (Atletico Madryt vs FC Barcelona)
  • gol w hiszpańskiej młodzieżówce

Przytomny posiadacz dostępu do internetu wejdzie jednak na Transfermarkt i zorientuje się, że Borja w ostatnich trzech sezonach strzelił cztery gole i półroczne bezrobocie nie może być w jego przypadku zrządzeniem losu czy niekorzystnym układem gwiazd. O ile Benito jest lisem pola karnego, tak Galan wykazuje pewną pierdołowatość w wykańczaniu sytuacji. Ostatnie cztery sezony tego napastnika to 52 strzały z pola karnego i zaledwie sześć trafień (jedno z nich to rzut karny). Mało tego: Borja bardzo często nie trafiał nawet w bramkę. Na 50 strzałów z gry tylko 17 zmusiło bramkarza do interwencji lub kapitulacji. Plusy? W Hiszpanii nie są ślepi i jorgnęli się, że lepiej wychodzi mu dryblowanie czy podawanie, dlatego Galan często grał na skrzydle lub schodził do boku. Efekty? W najgorszym sezonie był faulowany 2,01 razy/90 minut, w najlepszym wykręcił 3,38 wywalczonych rzutów wolnych. Za tym wszystkim stał świetny drybling.

W sezonie 2015/2016 miał nawet ciut lepsze statystyki dryblingów niż diament z młodzieżówki Realu Madryt – Martin Odegaard. Wówczas nikt w lidze nie mógł się z nim równać, z kolei dwa sezony później pod względem dryblingów był czwarty. Borja Galan na poziomie drugiej i trzeciej ligi hiszpańskiej notował też sporo progresywnych rajdów. W różnych rankingach z tamtego okresu przewijają się piłkarze, którzy w końcu trafili do Polski, choć do nieco lepszych klubów. Jeśli jednak Galan chociaż parę razy pokaże coś takiego…

… to na Odrze Opole jego polska przygoda na pewno się nie skończy.

Jakub Sylvestr – Resovia Rzeszów

Wszystkie te gwiazdy i gwiazdeczki to jednak nic, gdy zerkniemy na nowy nabytek Resovii. Na Podkarpaciu stwierdzili, że południowcy są przereklamowani i warto wrócić do starych Słowaków. Starych, ale jakich – Jakub Sylvestr ma w CV tytuł króla strzelców całkiem poważnej ligi, za jaką można uważać drugą Bundesligę. 34-latek był mistrzem Słowacji, Chorwacji oraz Litwy. Oczywiście dawno już rozmienił karierę na drobne, ostatnio był już rezerwowym w Żalgirisie Wilno. Swego czasu jednak w Norymberdze bali się go nieźli kopacze:

  • Niclas Fuellkrug
  • Guido Burgstaller
  • Tomas Pekhart
  • Antonio Colak

Z tego grona to Sylvestr grał i strzelał najwięcej, ale życie potoczyło się tak, że Fuellkrug pojechał na mundial, Burgstaller strzelał w Bundeslidze, Pekhart został królem strzelców Ekstraklasy, Colak wypromował się do Glasgow Rangers, a Słowak wyjechał do Danii i Izraela, gdzie jego gwiazda powoli gasła. Oczywiście nie ma co narzekać, bo w ostatnich latach Sylvestr i tak regularnie strzelał 6-9 bramek, jednak trzy poprzednie sezony w jego wykonaniu to wręcz porażający festiwal nieskuteczności. Dawno nie widzieliśmy zawodnika, który miałby aż tak negatywny stosunek bramek względem expected goals, jak nowy piłkarz Resovii:

  • 2021: 9 goli, xG 16,25 (-7,25)
  • 2020/2021: 2 gole, xG 9,16 (-7,16)

W ostatnim pełnym sezonie na Litwie, w którym regularnie pojawiał się na boisku, Sylvestr potrzebował aż 79 strzałów na zdobycie dziewięciu bramek. Jedna z nich to strzał z metra, dwie kolejne to rzuty karne, więc bilans Słowaka w Żalgirisie jest naprawdę druzgocący. Zdarzały się spektakularne pudła, więc kibicom Resovii życzymy cierpliwości.

A Sylvestrowi — strzelania jak w sylwestra. Albo chociaż jak w Norymberdze.

WIĘCEJ O 1. LIDZE:

SZYMON JANCZYK

fot. Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Felietony i blogi

Komentarze

6 komentarzy

Loading...