Humory popsute mieliśmy jeszcze przed startem konkursu w Willingen. Bo po fatalnym skoku nie zakwalifikował się do niego Kamil Stoch! Potem wyglądało to z perspektywy polskiego kibica lepiej, ale tylko trochę. Bo ani Piotr Żyła, ani Dawid Kubacki, ani żaden z naszych zawodników nie miał rewelacyjnych zawodów. Rewelacyjny był za to Halvor Egner Granerud, który zaczyna wręcz uciekać z Kryształową Kulą przed resztą stawki.
Dziś nie zawiódł tak naprawdę tylko Żyła, który w tym sezonie jest definicją solidności, kiedy przez całą karierę był określany jako nieregularny i mający sporo wpadek skoczek. Obecnie takie określenie bardziej opisuje Stocha, który miewał w ostatnich miesiącach lepsze konkursy, ale nie potrafił na dłużej ustabilizować formy. Dzisiejszy występ Kamila był jednak wyjątkowo nieudany. W kwalifikacjach skoczył tylko… 100.5 m, w niełatwych, ale wcale nie tragicznych warunkach.
W tej sytuacji mogliśmy zastanawiać się, czy jest jakikolwiek sens, aby Polak ruszał na zawody do Stanów Zjednoczonych. Pomóc mogłyby mu w końcu dodatkowe treningi przed mistrzostwami świata. No i faktycznie: Thomas Thurnbichler zdążył potwierdzić, że trzykrotny mistrz olimpijski nie pojawi się w Lake Placid.
Złą informacją jest na pewno to, że w Pucharze Świata coraz gorzej radzi sobie Kubacki. Dawid co prawda wczoraj wrócił na podium po dwóch tygodniach przerwy, ale dzisiaj jego próby wyglądały już znacznie gorzej. 32-latek naturalnie wciąż jest mocny, ale jednak daleki od formy, którą prezentował w grudniu czy na początku stycznia.
Halvor, przestaniesz kiedyś?
Możemy spekulować, że Kubacki z dyspozycją trafił po prostu na początek sezonu – wtedy faktycznie był nie do zatrzymania. I od konkursów w Titisee-Neustadt czy Engelbergu jego forma stopniowo spada. Tymczasem Halvor Egner Granerud rozkręcał się wolniej, ale jak już złapał wiatr w żagle, to wszedł na poziom nieosiągalny dla innych zawodników. Norweg był kapitalny podczas Turnieju Czterech Skoczni, ale w ostatnich dniach chyba… skacze jeszcze lepiej. Naprawdę.
26-latek był dziś w Willingen najmocniejszy już w kwalifikacjach. A w konkursie? Zacznijmy od tego, że pierwsza seria przyniosła kolejno słabe próby Krafta (125.5 m), Laniska (130 m) i Kubackiego (127 m). Wydawało się, że warunki są naprawdę niekorzystne (mimo tego co pokazywały wskaźniki) i nawet kapitalnie dysponowany Halvor nie zdoła “odlecieć”. Ale on i tak to zrobił. Skoczył 147.5 m i wręcz zmiażdżył resztę stawki.
Co ciekawe, niemal (z podkreśleniem tego słowa) pewni podium byli też Daniel-Andre Tande (141.5 m) oraz Manuel Fettner (141 m), którzy mieli około dziesięciopunktową przewagę nad czwartym Zigą Jelarem (134.5 m). Gdzie natomiast znajdował się najlepszy z Polaków? Żyła zajmował 8. pozycję (135.5 m). I jako jedyny z Biało-Czerwonych mógł być z siebie w miarę zadowolony. Poza nim i Kubackim (21.) punktował jeszcze tylko Aleksander Zniszczoł (119 m, 28.).
Żyła spróbował, ale nie tak jak Kobayashi
Niestety potem ani Olek, ani Dawid nie zdołali specjalnie poprawić swoich miejsc z pierwszej serii. Obaj skoczyli po prostu słabo (Kubacki 127 m i 17., Zniszczoł 119 m i 25.). No i cóż – pozostało nam liczyć na to, że Żyła zdoła “uratować” ten konkurs.
Piotr faktycznie spisał się bardzo dobrze. Po skoku wynoszącym 140 m bez żadnych problemów wyprzedził liderującego wcześniej Markusa Eisenbichlera. Wydawało się nawet, że nasz skoczek zdoła wspiąć się jeszcze parę pozycji. Ale chwilę po nim niesamowicie zaprezentował się Ryoyu Kobayashi. Co tu dużo gadać – jak Japończykowi wyjdzie konkurs, to skacze nawet na poziomie Graneruda. Dziś w drugiej serii odpalił 145.5 m. I ostatecznie wspiął się z siódmej pozycji na drugą.
Podium uzupełnił Tande (137 m), a wygrał oczywiście Halvor (142 m). I to z przewagą 20.7 punktów nad Kobayashim (Japończyk i tak ją sporo zmniejszył w porównaniu do pierwszej serii)! Niebywałe są statystyki tego zawodnika. Granerud zanotował dwunaste podium z rzędu w zawodach Pucharu Świata, wygrał już dziewiąty konkurs w tym sezonie. I powiększył przewagę nad Dawidem Kubackim w klasyfikacji generalnej do 238 punktów.
Trudno nam to przechodzi przez gardło, ale chyba tylko kataklizm odbierze Granerudowi Kryształową Kulę.
Fot. Newspix.pl