Wróciła Ekstraklasa, a wraz z nią wraca i nasza “Niewydrukowana Tabela”. I już w pierwszej tegorocznej kolejce mieliśmy kilka problematycznych zajść, pretensji do sędziów oraz zdarzeń, które mogły wypaczyć wyniki spotkań. Żeby nie przedłużać – lecimy z konkretami.
Zaczynamy od starcia Stali Mielec z Lechem Poznań, bo tam działo się sporo. Gol Ishaka został anulowany z oczywistych powodów i pokazały to powtórki – Szwed był na spalonym w momencie podania Pereiry. Tutaj kontrowersji nie ma. Natomiast oburzenie wzbudziły decyzje o tym, by nie dyktować dwóch jedenastek dla poznaniaków. Najpierw była ręka.
Kontakt piłki z ręką jest oczywisty, natomiast pod uwagę przy ocenie takich zdarzeń bierzemy takie czynniki jak:
- odległość zagrania, w tym przypadku niewielka, to jest piłka nieoczekiwana
- poszerzenie obrysu ciała w sposób nienaturalny
I co to jest ten “sposób nienaturalny”. Przepisy definiują to jako każde odstępstwo od wszelakich ruchów, które są usprawiedliwione ruchem ciała. Jak skaczesz, to na ogół masz ręce nieco odstawione wzdłuż tułowia. Gdy biegniesz, to machasz ugiętymi rękami wzdłuż tułowia. I tak dalej. Tutaj ruch ręki Kasperkiewicza też jest naturalny, zatem trudno tutaj odgwizdywać rzut karny. Nie ma ani blokowania strzału/wrzutki, ani nie ma celowego zagrania, ani uniesionych rąk. Słuszny brak wapna.
Ale jeśli chodzi o starcie Kruka ze Skórasiem, to mamy już zdanie odmienne od arbitra.
Kruk, owszem, dotyka piłki. A następnie trafia wyraźnie w nogę Skórasia. Sęk w tym, że obrońca nie wybija tej piłki skutecznie, gdyż ona nadal jest pod nogami skrzydłowego Lecha. Stan faktyczny wygląda zatem tak: po kopnięciu przez rywala Skóraś się przewrócił, a piłka tylko nieznacznie zmieniła swoje położenie. Zatem faul, rzut karny i weryfikujemy rezultat spotkania na zwycięstwo Kolejorza.
Weryfikujemy też mecz Radomiaka z Miedzią. A rozchodzi się tu o starcie Masourasa z Machado z 60. minuty.
Początkowo kontaktu tak nie widzieliśmy, ale na kolejnych powtórka widać, że Grek zaczepił tyłkiem stopę rywala, co spowodowało złe postawienie tej stopy na murawie i w konsekwencji upadek. Rzutu karnego tutaj być nie może, bo faul ma miejsce tuż przed szesnastką, ale powinien być odgwizdany rzut wolny, a Masouras powinien wylecieć za DOGSO, czyli przerwanie akcji bramkowej. A że Radomiak grałby ponad 20 minut w przewadze, to dopisujemy mu gola i weryfikujemy rezultat na zwycięstwo gości.
Przenosimy się do Warszawy i pytamy – czerwona kartka dla Kapustki za faul na Dei?
Nie. Gdyby pomocnik Legii postawił tę stopę centralnie na piszczelu rywala, to tak, ale tu – na szczęście swoje i zawodnika Korony – tylko drasnął go podeszwą, przejechał korkami po ochraniarzu. Zatem żółta kartka to maks z tej sytuacji dla Kapustki.
Idziemy dalej, znów w roli głównej Deja – czy Legii należał się rzut karny?
Generalnie wolelibyśmy, by w takich sytuacjach były jedenastki, ale sędziów obowiązują przepisy i wytyczne. A te mówią o tym, o czym wspominaliśmy wcześniej – w tym przypadku podparcie się przy wślizgu jest uznawane za naturalne ułożenie rąk. My sobie możemy posmęcić, że niech piłkarze rzucają się chowając ręce lub niech biorą na siebie ryzyko, że zostaną trafienie w rękę, ale to nie od nas zależy. Brak wapna słuszny.
A co z ręką Zecha w doliczonym czasie gry w starciu z Widzewem?
No i tu mamy przykład nienaturalnie ułożonej ręki. Uniesiona na wysokość głowy, odstawiona od tułowia. I nie ma znaczenia, że jest rykoszet – gdyby był rykoszet od tułowia, a później w rękę leżącą spokojnie obok ciała, to karnego by nie było. Kluczowy jest fakt nienaturalnego ustawienia ręki. A tu ta nienaturalność jest widoczna bardzo klarownie. Słuszna decyzja sędziego o podyktowaniu wapna.
W tym meczu kontrowersja była jeszcze przy odwołanym karnym dla Widzewa. Nunes był faulowany przez Kurzawę, ale najpierw sam sfaulował Stolarskiego i sędzia po VAR przytomnie wrócił do sytuacji, która była na początku całej sekwencji zdarzeń.
A kończymy przegląd decyzji sędziowskich rzutem karnym i czerwoną kartką dla Bartolewskiego w derbach Dolnej Śląska.
Co do słuszności karnego nie mamy wątpliwości, bo zagranie ręką jest. Natomiast nurtuje nas kwestia czerwonej kartki za DOGSO. Z jednej strony – szósty metr, napastnik przed obrońcą, boki bramki odsłonięte. Ale z drugiej – piłka na wysokości klatki piersiowej, która nie jest opanowana przez napastnika. Sytuacja trochę z szarej strefy, trochę na zasadzie “czy Exposito dałby radę wepchnąć piłkę do bramki”, ale ostatecznie ta czerwona kartka też się broni w naszym przekonaniu.
WIĘCEJ O SĘDZIACH: