Dawid Kubacki był w tym sezonie niemal bezbłędny, ale niestety – nigdy nie był i nie będzie specjalistą od skoczni mamucich. Dzisiaj w Kulm Polak zajął dopiero 17. miejsce i znowu stracił mnóstwo punktów do Halvora Egnera Graneruda. Norweg zresztą wygrał austriackie zawody. I dzięki temu będzie miał aż 112 oczek zapasu nad naszym skoczkiem przed kolejnym weekendem skoków, w Willingen.
Powyżej przedstawiliśmy wam sytuację w wyścigu po Kryształową Kulę. Ale oczywiście loty w Kulm nie ograniczały się tylko do rywalizacji Kubackiego z Granerudem. Przede wszystkim – na skoczni mamuciej świetnie radził sobie Piotr Żyła. Choć tym razem nie udało mu się skutecznie zaatakować podium.
Bez emocji?
Sporo optymizmu w nasze serca wlały kwalifikacje, bo w nich Polacy radzili sobie naprawdę nieźle. Żyła zajął trzecie miejsce, za Stefanem Kraftem oraz Timim Zajcem. A Kubacki był szósty – i oddał skok o tylko metr krótszy od Halvora. W pierwszej dwudziestce rywalizację zakończyli również Kamil Stoch oraz Aleksander Zniszczoł (kolejno piętnasty oraz siedemnasty). Nie wyglądało to źle, prawda?
No ale niestety: właściwy konkurs nie przyniósł nam już większych emocji, jeśli chodzi o Biało-Czerwonych. Żyła co prawda po pierwszej serii zajmował piąte miejsce (226.5 m), ale do prowadzącego Graneruda, a także Krafta i Zajca tracił ponad dziesięć oczek. Patrząc na formę tych zawodników (czy też predyspozycje do skoczni mamucich), trudno było oczekiwać, że zdoła odrobić taką stratę. Liczyliśmy po prostu na dobry drugi skok Piotra, a także to, że do czołowej dziesiątki zdoła wskoczyć Kubacki (214.5 m, był czternasty).
Taki to był jednak dzień, w którym mogliśmy tylko obserwować i podziwiać najlepiej dysponowanych lotników. A o naszych reprezentantach powiedzieć: odkują się za tydzień.
Granerud już po raz dziesiąty
Zajc, Kraft i Granerud wiele wątpliwości rozwiali już w pierwszej serii. A w drugiej walczyli o to, kto znajdzie się na najwyższym miejscu na podium (pierwszą i trzecią lokatę dzieliło 1.8 pkt). Ostatecznie zarówno najdalej, jak i najlepiej stylowo skoczył Granerud (235 m). Słoweniec i Austriak też dali radę (kolejno 230.5 i 229 m), ale z rozpędzonym Norwegiem po prostu nie mieli szans. Podobnie jak reszta stawki. Żyłę (220 m) pokonali jeszcze Andreas Wellinger (230 m) oraz Jan Hoerl (222 m). A Kubacki nie zdołał poprawić swojej pozycji (208.5 m, finiszował piętnasty). Przeciętne zawody zanotowali również Stoch i Zniszczoł (dziewiętnasta oraz dwudziesta pozycja).
Dzisiejsze zwycięstwo było już dwudziestym w karierze Graneruda, dzięki czemu wskoczył do najlepszej piętnastki w historycznym zestawieniu. Norweg zaliczył też dziesiąte podium z rzędu (a więc wyrównał osiągnięcie Kubackiego z tego sezonu oraz 2020 roku). Do Janne Ahonena, który z pierwszej trójki nie wypadał najdłużej w historii, brakuje mu jeszcze trzech konkursów.
Za tydzień rywalizacja w Pucharze Świata przeniesie się do Willingen. Nie musimy chyba tłumaczyć, że to skocznia, która w poprzednich latach naprawdę sprzyjała Polakom. Kubacki na pewno powinien skakać lepiej i wrócić do czołówki. Ale musi skupić się tylko na sobie i nie liczyć na ewentualne wpadki Graneruda. Bo te chyba nie nadejdą.
Fot. Newspix.pl