Reklama

Upokorzeni wrocławianie, fatalny debiut Hapala… Pamiętne derby Dolnego Śląska

redakcja

Autor:redakcja

28 stycznia 2023, 12:40 • 6 min czytania 2 komentarze

Dzisiejsze danie główne w rozgrywkach Ekstraklasy to starcie Śląska Wrocław z Zagłębiem Lubin. Z tej okazji postanowiliśmy przypomnieć pięć derbowych konfrontacji dolnośląskich ekip, które wygenerowały swego czasu mnóstwo emocji.

Upokorzeni wrocławianie, fatalny debiut Hapala… Pamiętne derby Dolnego Śląska

No to powspominajmy.

(1992/93) Zagłębie Lubin 7:0 Śląsk Wrocław

Na przełomie lat 80. i 90. Zagłębie Lubin zdecydowanie dominowało w rywalizacji o prymat na Dolnym Śląsku, regularnie bijąc Śląsk w lokalnych derbach. Zresztą w sezonie 1989/90 ekipa „Miedziowych” uplasowała się przecież na drugim miejscu w lidze, a rok później wywalczyła mistrzostwo Polski. Równolegle Śląsk też trzymał się przyzwoicie, a przynajmniej było tak do sezonu 1992/93. Wtedy to wrocławianie wpadli bowiem w ogromny dołek, który zaowocował spadkiem z najwyższej klasy rozgrywkowej. Najlepszym dowodem na to, że kryzys Śląska był wówczas naprawdę głęboki, jest właśnie derbowa konfrontacja z Zagłębiem.

26 września 1992 roku „Miedziowi” sprali Śląsk aż 7:0.

– Było to jedno z tych spotkań, o których chciałoby się jak najszybciej zapomnieć. Szczerze mówiąc, to o wiele bardziej niż wynik meczu bolały mnie jego kulisy. W tym okresie WKS praktycznie się rozpadał, a większość zawodników była już dogadana z innymi klubami. Mnie jako piłkarza wchodzącego do drużyny bardzo to bolało, ale cóż mogłem zrobić? – wspominał Piotr Jawny, wychowanek Śląska, na łamach „Gazety Wrocławskiej”. – Jedyny pozytyw, jaki pamiętam z tego meczu, to że graliśmy otwarty futbol. Z przodu staraliśmy się coś ugrać, ale w defensywie prawie nie istnieliśmy.

Reklama

Śląsk był w dużej rozsypce mentalnej i fizycznej, ale no szczerze mówiąc nie spodziewałem się takiego wyniku, bo derby to są z reguły wyrównane mecze. Natomiast tutaj mieliśmy chyba dzień konia, bo praktycznie co akcja, to w powietrzu wisiała bramka. Szybko otworzyliśmy wynik tego spotkania i w drugiej połowie Śląsk był już tak rozbity, że chciał dotrwać tylko do końca

Dariusz Michaliszyn na łamach ŚląskNet.com

W latach 1993-2008 Śląsk spędził na najwyższym poziomie tylko cztery sezony. Otrząśnięcie się po transformacji ustrojowej w przypadku wrocławskiego klubu, wspieranego niegdyś przez sektor wojskowy, potrwało więc naprawdę bardzo długo. Sezon 1992/93 był jednak wyjątkowo koszmarny. Śląsk w 34 meczach ligowych stracił aż 74 bramki. Twardą szkołę życia między słupkami WKS-u zebrał wówczas… Adam Matysek, notujący jednocześnie występy w reprezentacji Polski.

(2011/12) Zagłębie Lubin 1:5 Śląsk Wrocław

A skoro mowa o miażdżących zwycięstwach, nie sposób nie cofnąć się do derbów Dolnego Śląska  sezonu 2011/12. Konkretnie – do 6 listopada 2011 roku, kiedy to Śląsk Wrocław zdemolował na wyjeździe Zagłębie Lubin aż 5:1. Naturalnie triumfu wrocławian można się było spodziewać – podopieczni Oresta Lenczyka przystąpili do spotkania z pozycji lidera Ekstraklasy, podczas gdy Zagłębie pałętało się w strefie spadkowej. W konfrontacji ze Śląskiem w roli szkoleniowca „Miedziowych” zadebiutował Pavel Hapal, któremu ostatecznie udało się utrzymać zespół w lidze.

No ale przygodę z Zagłębiem zaczął od bolesnych batów.

Generalnie pierwsze występy lubinian pod wodzą Hapala były katastrofalne – po klęsce w derbach nadeszły też porażki z Legią Warszawa (0:3), Górnikiem Zabrze (1:4), ponownie Legią (0:4), a także Lechem Poznań (2:3). Horror. Ale wiosną Zagłębie punktowało już znacznie solidniej. Choć rewanżową batalię ze Śląskiem ekipa „Miedziowych” także przegrała, a wrocławianie koniec końców sięgnęli po mistrzostwo Polski.

Reklama

(2012/13) Zagłębie Lubin 4:0 Śląsk Wrocław

Co ciekawe, sezon 2012/13 stał już pod znakiem derbowej dominacji Zagłębia. Jesienią podopieczni Pavla Hapala pokonali Śląsk na wyjeździe 2:0, aczkolwiek prawdziwy, krwawy rewanż na wrocławianach „Miedziowi” wzięli w 24. kolejce ligowych zmagań. Zespół z Lubina zmiażdżył wówczas graczy Stanislava Levy’ego aż 4:0. Choć przecież – jeśli spojrzeć całościowo na postawę obu drużyn w Ekstraklasie – Śląsk wciąż mógł uchodzić za zespół znacznie mocniejszy.

W pomeczowej rozmowie z klubowymi mediami przygnębienia nie ukrywał Waldemar Sobota.

– Nie spodziewaliśmy się, że tak to będzie dzisiaj wyglądać. Ciężko powiedzieć, co się właściwie stało. Wydawało mi się, że w pierwszej połowie to my prowadziliśmy grę, ale nie udało nam się zdobyć gola. To Zagłębie pierwsze strzeliło bramkę. Później już nas tylko i wyłącznie kontrowali, a my – jako zawodnicy ofensywni – nie wspomagaliśmy wystarczająco obrońców. No i w efekcie Zagłębie z łatwością zdobywało kolejne bramki – ocenił piłkarz Śląska.

Dla Hapala był to czwarty pojedynek trenerski z Levym. Wygrał wszystkie.

(2013/14) Śląsk Wrocław 1:0 Zagłębie Lubin

Wspominaliśmy już o derbach Dolnego Śląska, w których zwycięstwo na swoim koncie zapisał Orest Lenczyk. Ale mistrzowi Polski z 2012 zdarzyło się także kończyć derbowe potyczki na tarczy. Jak choćby wiosną 2014 roku, gdy Lenczyk – zasiadający już na ławce trenerskiej Zagłębia Lubin – został pokonany przez Śląsk Wrocław, prowadzony wówczas przed Tadeusza Pawłowskiego. Trzy punkty wrocławianom w samej końcówce spotkania zapewnił Marco Paixao.

Asystę przy trafieniu na wagę zwycięstwa zaliczył Sebastian Mila, niezawodny przy stałych fragmentach gry.

Lenczyk był zdegustowany faktem, że jego zespół dał się zaskoczyć po rzucie rożnym.

– Nie po to się haruje cały mecz, by później w taki sposób pozbawić się nawet jednego punktu – skwitował szkoleniowiec „Miedziowych” na konferencji prasowej. – Bardzo dużo zrobiliśmy w tym kierunku, żeby nie przegrać. Mniej, żeby wygrać, ale to był mecz Zagłębie Lubin – Marco Paixao. Ile już punktów zdobył ten chłopak Śląskowi… Remis mógł nas zadowalać, ale powtórzyła się sytuacja z innego meczu, gdy pomogliśmy Śląskowi zremisować.

(2019/20) Śląsk Wrocław 4:4 Zagłębie Lubin

Szczególnie spektakularne derby Dolnego Śląska miały natomiast miejsce w sezonie 2019/20. Znów była to konfrontacja dwóch szkoleniowców zza południowej granicy kraju – na ławce trenerskiej klubu z Wrocławia zasiadał bowiem Vitezslav Lavicka, podczas gdy w Lubinie pracował Martin Sevela. Obaj trafili do Polski otoczeni bardzo pozytywnymi opiniami i dobrą reputacją, wskutek czego koniec końców chyba nie do końca spełnili pokładane w nich nadzieje, ale trzeba przyznać, że 21 września 2019 roku ich podopieczni urządzili kibicom naprawdę wspaniałe widowisko. Wynik 4:4 mówi chyba sam za siebie.

Tak efektowne derby zdarzają się naprawdę nieczęsto.

Hat-tricka zapisał na swoim koncie Erik Exposito, ale to nie wystarczyło, by zapewnić Śląskowi trzy punkty. Mecz był zresztą pełen pięknych trafień – kapitalne gole zdobyli Sasa Zivec, Bartosz Slisz oraz Dino Stiglec. Krótko mówiąc – było na co to popatrzeć. A niewiele brakowało, że finisz spotkania byłby jeszcze bardziej niesamowity, ale w czwartej minucie doliczonego czasu gry Filip Marković zmarnował wyborną szansę na piątego gola dla wrocławskiego zespołu.

Cóż, oby dzisiejszy mecz był równie ekscytujący.

CZYTAJ WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Ekstraklasa

Daniel Szczepan: Pracowałem na kopalni. Myślałem, by się poddać i rzucić piłkę [WYWIAD]

Jakub Radomski
0
Daniel Szczepan: Pracowałem na kopalni. Myślałem, by się poddać i rzucić piłkę [WYWIAD]

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Daniel Szczepan: Pracowałem na kopalni. Myślałem, by się poddać i rzucić piłkę [WYWIAD]

Jakub Radomski
0
Daniel Szczepan: Pracowałem na kopalni. Myślałem, by się poddać i rzucić piłkę [WYWIAD]

Komentarze

2 komentarze

Loading...