Reklama

Seria przerwana. Kubacki poza podium w Sapporo

Kacper Marciniak

Autor:Kacper Marciniak

21 stycznia 2023, 10:56 • 3 min czytania 1 komentarz

Było blisko, ale Dawid Kubacki niestety nie zdołał utrzymać serii miejsc na podium w konkursach Pucharu Świata. Ta zakończyła się na dziesięciu. Dziś w Sapporo Polak był jednak czwarty, więc też nie można powiedzieć, żeby zaprezentował się ze specjalnie gorszej strony. Naszego skoczka wyprzedzili tylko Ryoyu Kobayashi, Halvor Egner Granerud oraz nieco niespodziewany triumfator – Stefan Kraft.

Seria przerwana. Kubacki poza podium w Sapporo

Bardziej rozczarowani niż występem Kubackiego możemy być z faktu, że z najlepszym występem w karierze minął się Aleksander Zniszczoł. 28-latek, który wczoraj nie zdobył nawet punktu, dziś po pierwszej serii zajmował (ex aequo z Peterem Prevcem)… trzecią lokatę. Wykorzystał bowiem sprzyjające warunki i zanotował aż 141 metrów. Kiedy jednak w drugiej serii zabrakło mu wiatru… skoczył 22 metry bliżej. I ostatecznie zakończył rywalizację na 25. miejscu.

Co jeszcze nietypowego działo się w Sapporo?

Było nieźle, mogło być lepiej

Przede wszystkim: ponownie przebieg rywalizacji w dużej mierze dyktowały warunki. Z sensacyjnych rozstrzygnięć po pierwszej serii wymienić możemy nie tylko wysokie miejsce Zniszczoła, ale brak awansu do drugiej odsłony Anze Laniska! Słoweniec, który w tym sezonie niemal nie schodzi z podium, wręcz spadł na bulę, skacząc tylko 103.5 metra. Przy mocnym wietrze w plecy lepiej poradzili sobie jednak skaczący po nim Granerud (129 m) oraz Kubacki (131.5 m), ale stawce ze zdecydowaną przewagą przewodził Stefan Kraft (137.5 m). Austriak miał ponad dziesięć oczek zapasu nad drugim Halvorem oraz trzecimi Prevcem i Zniszczołem.

Odnotować warto było generalnie udany występ Polaków. Bo poza Olkiem i Dawidem w czołówce znalazł się też Kamil Stoch (131.5 m, był siódmy). Gorzej spisał się Piotr Żyła (130 m, dwudziesty), ale on akurat przeprowadził atak w drugiej serii (134 m). I ostatecznie wskoczył do pierwszej dziesiątki.

Reklama

A jak wyglądała walka o podium? Stoch się do niej nie włączył (121 m, finiszował dziewiąty), podobnie zresztą jak Kubacki – który po niezłym, ale nie rewelacyjnym skoku (128 m), przegrywał z Ryoyu Kobayashim (aż 137.5 m w drugiej serii), a do końca pozostawało jeszcze czterech skoczków. Z nich jednak połowa zawiodła. Bo bardzo słabo skoczył nie tylko Zniszczoł, ale i Peter Prevc (119.5 m), który w przeszłości uwielbiał przecież skakanie w Sapporo (na japońskiej ziemi wygrywał aż sześciokrotnie!).

Swoje w trudnych warunkach zrobił – bez niespodzianki – Granerud (132 m), ale ostatecznie i on nie miał szans z Kraftem. Zresztą nic dziwnego, bo przed skokiem 29-latka… wiatr się kompletnie odwrócił. No i Austriak mógł już bez problemu odlecieć (135.5 m). Zawody wygrał z przewagą ponad pięciu punktów nad Norwegiem.

Nie będzie historii

Z naszej perspektywy informacją dnia musi być brak podium Kubackiego. Szkoda, bo Polakowi brakowało już tylko trzech miejsc w pierwszej trójce, aby wyrównać rekord wszech czasów Janne Ahonena. Polak jednak wyrównał… swoje najlepsze osiągnięcie. Bo między 2019 a 2020 rokiem też dziesięć konkursów z rzędu kończył na podium (i również jego seria dobiegła końca w Sapporo). W ramach ciekawostki: podiów w całej karierze w Pucharze Świata Dawid uzbierał już łącznie 35 – co stawia go na 26. miejscu w historycznej tabeli i na 3. miejscu wśród Polaków.

„Gorszy” występ Kubackiego wykorzystał oczywiście Halvor Egner Granerud. Po dzisiejszej rywalizacji Norweg traci do naszego skoczka 104 punkty w klasyfikacji generalnej. Z drugiej strony: Kryształowa Kula oddaliła się dziś znacząco w przypadku Anze Laniska. Choć oczywiście Słoweńca też skreślać nie można, do końca sezonu jeszcze sporo konkursów. A ostatnia część rywalizacji w Sapporo już za paręnaście godzin – o drugiej w nocy czasu polskiego w niedzielę.

Kibice nie będą mieli zatem łatwego zadania, ale Dawid Kubacki namawiał, aby jednak zasiąść przed telewizorem. – Jak podchodzę do jutrzejszego skakania? Trzeba się wyspać trochę i rano do roboty. Znam dużo osób, które do drugiej wytrzymają, więc zachęcam do trzymania kciuków – opowiadał przed kamerą Eurosportu.

Reklama

Fot. Newspix.pl

Na Weszło chętnie przedstawia postacie, które jeszcze nie są na topie, ale wkrótce będą. Lubi też przeprowadzać wywiady, byle ciekawe - i dla czytelnika, i dla niego. Nie chodzi spać przed północą jak Cristiano czy LeBron, ale wciąż utrzymuje, że jego zajawką jest zdrowy styl życia. Za dzieciaka grywał najpierw w piłkę, a potem w kosza. Nieco lepiej radził sobie w tej drugiej dyscyplinie, ale podobno i tak zawsze chciał być dziennikarzem. A jaką jest osobą? Momentami nawet zbyt energiczną.

Rozwiń

Najnowsze

Inne sporty

Polecane

Zniszczoł: Nie widzę swojego limitu, chcę być najlepszy na świecie [WYWIAD]

Szymon Szczepanik
9
Zniszczoł: Nie widzę swojego limitu, chcę być najlepszy na świecie [WYWIAD]

Komentarze

1 komentarz

Loading...