Reklama

Jan Urban forowany na selekcjonera. Powody nieznane

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

04 stycznia 2023, 12:20 • 6 min czytania 189 komentarzy

W ostatnim czasie można odnieść wrażenie, że albo żyjemy w symulacji, albo przespaliśmy ostatnie 10 lat, a co za tym idzie – wielkie trenerskie sukcesy Jana Urbana. Coraz więcej osób przyznaje się bowiem do tego, że widziałoby go w roli selekcjonera, dodając często już magiczne „jeśli Polak”. Dzisiaj w Sportowych Faktach Dariusz Dziekanowski powiedział, że „Jan Urban to najlepszy kandydat”, wcześniej wskazywał go Robert Podoliński, a Kamil Kosowski rozważał Urbana jeszcze przed Michniewiczem. Na Twitterze też można znaleźć sporo – a przynajmniej coraz więcej – głosów, że Urban w sumie spoko, a Piotr Koźmiński napisał, iż trener pozostaje jednym z głównym kandydatów (to akurat news z rzetelnego źródła, nie opinia). Rodzi się zatem jedno pytanie: poważnie?

Jan Urban forowany na selekcjonera. Powody nieznane

Jan Urban selekcjonerem reprezentacji Polski?

Zacznijmy od ogółu, czyli od wspomnianego zdania „jeśli Polak to…”. Zupełnie nie można zrozumieć tej konstrukcji, bo niby dlaczego w momencie, kiedy czeka nas bitwa o Euro ze – jak powiedział Leszek Milewski – stojakiem na parasole, mamy się ograniczać? To jest ten moment, kiedy trzeba wybrać selekcjonera faktycznie na lata, a nie na rok, półtora, kiedy grany jest kolejny turniej. Po co więc stosować tę zależność? Wybierzmy najlepszego dostępnego.

W innym wypadku można mówić, że jeśli rudy, to Stokowiec. A jeśli łysy, to Probierz. A jeśli Jan, to faktycznie Urban. Tyle że dobrzy trenerzy na tym świecie nie ograniczają się do zbiorów rudych, łysych, Janów czy Polaków. No po prostu jest ich trochę więcej.

W momencie, kiedy już PZPN podejmie tę szaloną decyzję, by przekazać reprezentację jednemu trenerowi na przykład na cztery lata, a nie czterem zmienianym co roku, trudno zrozumieć, dlaczego miałby być to Urban. Najdłużej pracował w jednym klubie przy swoim pierwszym podejściu w Legii, kiedy spędził tam 1015 dni, a więc niecałe trzy lata (swoją droga nie zdobył wówczas mistrzostwa).

Potem nie wytrzymywał nawet dwóch lat już gdziekolwiek. Z różnych powodów:

Reklama
  • Przy drugim podejściu w Legii uznano, że klub chce zrobić krok do przodu i Urbana zwolniono mimo liderowania w lidze (co okazało się rozsądne, o czym potem).
  • W Lechu, Zagłębiu czy Śląsku dawał radę jako strażak, ale gdy przyszło do budowania czegoś stabilniejszego, Urban odpadał.
  • Z Osasuną wykręcił 1,11 oczka na mecz, nawet pozycja legendy nie pozwoliła mu dokończyć tam sezonu.
  • Wybór Polonii Bytom na pięć spotkań traktujemy jako didaskalia.
  • W Górniku poległ poprzez bałagan organizacyjny i konflikt z Podolskim, który ma tam dużo do powiedzenia.

No, ale właśnie: Górnik. Gdy ktoś mówi o kandydaturze Urbana na selekcjonera, to wskazuje, że trener będzie miał autorytet właściwie z automatu i spokojnie poradzi sobie z naszymi gwiazdami i gwiazdkami. Po pierwsze o ile jak najbardziej doceniamy kartę zawodniczą trenera, bo był świetnym piłkarzem, o tyle nie do końca rozumiemy, dlaczego kariera w Osasunie miałaby ugiąć nogi pod na przykład Lewandowskim.

Wyniki nie bronią Urbana

Nie ma po prostu w Polsce trenera, który imponowałby jakoś szczególnie dzisiejszej kadrze swoimi osiągnięciami. Albo wypracowujesz autorytet pracą (Nawałka), albo nie (Brzęczek). A ludzie z naprawdę poważną przeszłością zawodniczą nie okazali się zdatni do trenerki (Boniek, Lato), albo jeszcze wszystko przed nimi (Piszczek).

Po drugie skoro Urban miałby z miejsca trzymać Lewandowskiego pod butem, to dlaczego nie udało mu się to z Podolskim? Wiadomo, klub to inna konfiguracja, Lewandowski nie załatwia bezpośrednio sponsorów kadrze, niemniej miał trener w szatni po raz pierwszy tak wielką gwiazdę i nie dał sobie rady. Dlatego argument o automatycznym autorytecie odpada.

Idąc dalej, można zauważyć, że chcielibyśmy, by polska drużyna w końcu potrafiła się stawiać lepszym. Nie grać już takich meczów jak z Belgią czy Holandią u siebie w Lidze Narodów, kiedy przez 90% czasu patrzyliśmy jak sroki w gnat, nie mając kompletnie żadnych argumentów. Można to więc odnieść do europejskich pucharów, kiedy nasze kluby też mierzą się z lepszymi i trzeba znaleźć sposób, by taką ekipę pokonać.

Tymczasem Urban znalazł ten sposób właściwie raz, kiedy jego Lech ograł Fiorentinę, a jak ktoś chce być sympatyczny, to doliczy jeszcze wyrzucenie Molde, kiedy prowadził Legię. Poza tym naprawdę bryndza, bo jego drużyny odpadały z:

  • Broendby
  • FK Moskwa
  • Rosenborgiem
  • Steauą

Do tego należy doliczyć jeszcze kompromitującą fazę grupową Ligi Europy z Legią, kiedy warszawska drużyna zdobyła ledwie trzy punkty (i to w ostatnim meczu) w zestawianiu z Lazio, Trabzonsporem i Apollonem. To właśnie dlatego Urban został zwolniony, bo Leśnodorski uznał, że trzeba zrobić krok w przód i pół roku przed kolejną walką w Europie być przygotowanym na nią lepiej. To się Legii z Henningiem Bergiem na pokładzie jak najbardziej udało, bo w kolejnym sezonie Wojskowi nie mieli już trzech punktów po całej fazie grupowej, tylko piętnaście (jakby tego było mało znów z Trabzonsporem w grupie). Berg znalazł więc sposób, a Urban po prostu nie.

Reklama

I jak tak spojrzeć na jego dokonania w Europie, to przecież można zauważyć, że podobną, jeśli nie lepszą historię pisał choćby Dariusz Żuraw. A nikt Żurawia w reprezentacji nie chce.

Adam Nawałka a Jan Urban

Zresztą ciekawy myślowy eksperyment na Twitterze zasugerował Mietczyński – czy gdyby teraz cztery najlepsze polskie drużyny, a więc Lech, Raków, Pogoń, Legia szukały trenera, to któraś z nich zdecydowałaby się na Urbana? Rozważać można jedynie Pogoń, ale i to wątpliwe, bo ona zdaje się być nieco zmęczona polską myślą szkoleniową i szuka rozwiązań gdzie indziej. Tak więc – z czterech topowych klubów w Polsce, może, może jeden by się zastanowił. Ale już reprezentacja to z pewnością dobry wybór, tak? Nie ma to większej logiki.

Natomiast tutaj pojawia się inny, chyba koronny argument zwolenników Urbana – praca w klubie to nie to samo co praca z reprezentacją, Nawałka też nie miał wielkich osiągnięć jako trener klubowy! Jednak należy zauważyć, że Nawałka pokazał wcześniej to, czego brakuje u Urbana – ciągłość pracy i budowy. Spędził w Górniku 1399 dni, a byłoby więcej, gdyby nie oferta z kadry i wciągnął go na sensowny poziom. Tuż przed objęciem roboty w reprezentacji, to ważne, bo Urbanowi zdarzyło się to 13 lat temu.

Po drugie Nawałka miał większe doświadczenie przy pracy z reprezentacją – z Beenhakkerem spędził eliminacje i Euro 2008, kiedy Urban sam turniej (oraz wcześniej tydzień przy okazji zgrupowania typu boczne boisko Antalyasporu).

Po trzecie musimy przecież znaleźć w tym wszystkim jakiś umiar, bo tak, praca z kadrą to co innego niż praca w klubie, ale na litość – jakieś wyniki trzeba kręcić. Jeśli uznamy, że nie, to nie ma co się obrażać na Bońka, że wybrał Brzęczka, a przecież wszyscy tak chętnie wypominali byłemu prezesowi, iż Brzęczek najwyżej był z Wisłą Płock na piątym miejscu. Oczywiście doceniamy w pracy Urbana na przykład to, że ma oko do młodych – pod jego wodzą debiutowali w lidze Gumny, Jóźwiak, Rybus, Kosecki, Furman, Żyro, Borysiuk i wielu innych, ale to jeszcze naprawdę nie jest tak dobry argument, by robić z trenera selekcjonera. Bardziej szkoleniowca w klubie spoza topu, gdzie szczególnie trzeba szukać młodzieży, albo – sorry – w roli skauta.

Nie ten moment

I też doceniamy, że Urban jest sympatyczny (naprawdę!), że ma dobry kontakt z mediami i tak dalej. Ale reprezentacja to zupełnie inna półka, przy gorszych wynikach to ostrzał 24 godziny na dobę. Wierzcie lub nie, natomiast Michniewicz przed tym wszystkim, co się wydarzyło, też uchodził za sympatycznego i posiadającego dobry kontakt z mediami.

Nie klei się to w żaden sposób. Naprawdę trudno wierzyć, że wybór Urbana na selekcjonera byłby gamechengerem, który ostatnie lata Lewandowskiego w kadrze wziąłby na inny poziom. To nie jest ten moment w karierze Urbana, to nie jest ten moment w historii reprezentacji. Gdyby się ograniczyć do Polaków: może, ale i tak sensowniej brzmi Papszun czy Skorża.

Na szczęście – powtórzmy – atlas świata nie kończy się w tym momencie na Polsce.

 

Czytaj więcej o reprezentacji Polski:

Fot. Newspix

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Francja

Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Aleksander Rachwał
2
Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Felietony i blogi

Komentarze

189 komentarzy

Loading...