Co roku chodzi nam po głowie taki niecny pomysł, by naprawdę wrzucić ranking polskich napastników, w którym Robert Lewandowski nie zajmuje pierwszego miejsca. Wiecie, tak dla żartu, by po kilku godzinach wytłumaczyć się z tego bezbeckiego dowcipu. Zatrzymuje nas jednak jakiś wewnętrzny formalizm. I resztki mechanizmu pod tytułem “stop polskim kabareciarzom”.
Z drugiej strony – zawsze przyjemnie dokończyć ten coroczny ranking najlepszych Polaków na danych pozycjach napastnikami, bo pierwsze miejsce właściwie uzupełnia się samo i trzeba pomyśleć, policzyć, przeanalizować tylko kolejne dziewięć lokat. A jaki to był rok Roberta Lewandowskiego? Z pewnością ciekawy.
Odebranie nagrody FIFA The Best, brak szans na Złotą Piłkę, mistrzostwo Niemiec, saga z transferem do Barcelony, fantastyczne liczby w LaLiga, ale przegrane El Clasico i odpadnięcie z Ligi Mistrzów. Dwa hat-tricki w Lidze Mistrzów (z Salzburgiem i Viktorią), ale i puste przeloty w meczach z Bayernem. W reprezentacji? Cóż, jeszcze większe skrajności. Gol i asysta z Arabią Saudyjską na mundialu, bramka w barażu ze Szwecją, historyczne wyjście z grupy na mundialu, ale i zmarnowany rzut karny z Meksykiem, zmarnowany i powtórzony rzut karny z Francją. Wreszcie strzelił swojego gola na mistrzostwach świata, jednak czy to faktycznie był dla niego mundial o słodkim smaku?
Najlepsi polscy napastnicy 2022 – ranking
Poświęciliśmy ostatnio większy tekst temu minionemu rokowi “Lewego”, więc nie będziemy się aż tak rozwodzić, natomiast w kwestii samego rankingu jego dominacja wśród polskich snajperów jest niepodważalna. Nawet jeśli udany rok zaliczył Arkadiusz Milik.
I ten powrót cieszy nas chyba najbardziej. Poprzedni rok Arka był dziwny, bo wiosną strzelał, jesienią się zakopał i był taki moment, gdy Czesław Michniewicz latem tego roku miał wybrać się do Marsylii, by przegadać z Milikiem pewne rzeczy. Na szczęście sam piłkarz ruszył się z Francji i przeniósł się do Juventusu. Wielu pukało się w głowę – “nie grał w OM regularnie, a ma być istotnym elementem Juventusu, gdzie strzela Vlahović?”. A skończyło się tak, że Milik kończył rundę czterokrotnie zaczynając mecze w wyjściowym składzie. Ma sześć goli, strzela średnio co 174 minuty. A na przestrzeni całego roku uzbierał osiemnaście trafień i dwie asysty w barwach Marsylii oraz Juventusu. Już dziś włoskie media donoszą, że Stara Dama mocno zabrała się do roboty w kwestii wykupu Polaka. Po stronie minusów tego roku Milika stoi jednak kadra. Opuścił część meczów Ligi Narodów przez uraz. Nie zagrał ze Szwecją o mundial – też przez uraz. Na mundialu zagrał tylko raz z wyjściowym składzie. I nie podtrzymał nawet tej fatalnej serii jednego gola w kadrze na rok. 2022 był dla niego pustym przelotem w starciach z koszulką z orzełkiem na piersi.
Udane 12 miesięcy ma za sobą Karol Świderski, który przywitał się z MLS dziesięcioma golami oraz czterema asystami. Do tego wyraźnie pomógł kadrze w utrzymaniu się w dywizji A w Lidze Narodów – strzelił po dwa razy sztukę Walijczykom. Właśnie występami w reprezentacji odstawia cały zaciąg europejski, bo to nie przypadek, że przecież w debacie “duet Lewandowski-Milik czy Lewandowski-Świderski” wcale nie był bez argumentów. Nawet jeśli on grał w Charlotte, a Milik w Juventusie.
Najlepsi polscy napastnicy 2022 – kogo wyróżnić?
Gdyby nie problemy ze zdrowiem, to prawdopodobnie do walki o TOP3 włączyłby się Adam Buksa. Z MLS żegnał się siedmioma golami w sześciu meczach oraz… poważnym urazem kostki. Po transferze do Lens zagrał tylko cztery mecze w rundzie, bo później znów przyplątał się uraz, ale za świetną wiosnę (trzynaście meczów w Stanach, jedenaście goli, dwie asysty) spokojnie można go zmieścić na szóstym miejscu. Wyprzedzają go Kownacki i Piątek – obaj zdają się wychodzić z zakrętów w swoich karierach. Kownacki mocno przyczynił się do mistrzostwa Lecha, wrócił do Fortuny, sieknął siedem goli i zaliczył siedem asyst w 2. Bundeslidze oraz… zakomunikował klubowi, że nie przedłuży wygasającej latem umowy. Piątek z kolei dwukrotnie był wypożyczany – najpierw do Fiorentiny, teraz do Salernitany. Liczby nie powalają, bo to dziewięć goli na przestrzeni całego roku, ale to wciąż lepsze niż gnicie na ławce w Berlinie. Czas pokazuje, że tamte pierwsze miesiące w Genui był czymś grubo ponad stan, ale i miesiące posuchy po transferze do Herthy też nie były prawdą o jakości Piątka. To po prostu napastnik na średniaka z lig TOP5.
Na siódmym miejscu mamy pierwszy akcent ekstraklasowy. Łukasz Zwoliński po redakcyjnych debatach przeskoczył ostatecznie Jarosława Niezgodę i Patryka Klimalę. Piętnaście trafień i dwie asysty na przestrzeni całego roku – to najlepszy ekstraklasowy dorobek polskich napastników. A biorąc pod uwagę, że Niezgoda błyszczał tak naprawdę tylko w lipcu, a z kolei Klimala w 1650 minut ustrzelił jedynie pięć goli (w tym dwa z karnych) w MLS, to nie czujemy jakiegoś zgrzytu, by tego Zwolińskiego dać przed nimi.
Z zeszłorocznej dyszki spektakularnie wyleciał Jakub Świerczok (piąty za 2021 rok), poza dziesiątką znaleźli się tym razem Kacper Przybyłko, Mariusz Stępiński i Fabian Piasecki. Gdzieś po głowie chodził nam Kamil Biliński, myśleliśmy o Łukaszu Sekulskim, Patryku Makuchu, Filipie Szymczaku, Szymonie Włodarczyku czy Karolu Czubaku, przemknął nam przez myśl Białek, nawet ten Wilczek, ale ostatecznie uznaliśmy, że warto docenić jednak Karola Angielskiego. Wiosną Radomiak już spuścił z tonu, ale nie on – dziewięcioma golami (w tym hat-trick przeciwko Wiśle Kraków, który przyklepał jej spadek) pożegnał się z Ekstraklasą, trafił do Sivassporu, gdzie złapał trochę minut w Lidze Konferencji (strzelił nawet gola i zaliczył asystę), aczkolwiek przez całą rundę w tureckiej ekstraklasie nie zdołał jeszcze zdobyć bramki (jedenaście meczów, ale tylko 158 minut, wchodzi na końcówki). Konkurencja jednak nie rzuca na kolana, więc to właśnie Angielski domyka naszą dziesiątkę.
Więcej o polskich piłkarzach: