Reklama

Dla nich to rok typu „make or break”. Kto stoi na rozstaju dróg?

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

02 stycznia 2023, 14:21 • 8 min czytania 48 komentarzy

Czasem w karierze piłkarza przychodzi taki moment, gdy patrzy na kolejne miesiące i ma głębokie przekonanie, że ten czas będzie kluczowy dla jego kariery. Albo pójdzie z górę, albo skiśnie w piwnicy poważnej piłki. Dla kilku polskich zawodników rok 2023 wygląda właśnie na klasyczny rok typu „make or break”. Znaleźli się na zakręcie i w najbliższym czasie będą musieli sprawić, by wahadełko na ich zegarze odbiło w drugą stronę. Oto dziesiątka zawodników, którzy mają przed sobą kluczowe dwanaście miesięcy dla ich losów.

Dla nich to rok typu „make or break”. Kto stoi na rozstaju dróg?

SZYMON ŻURKOWSKI

Robiąc ranking środkowych pomocników za ostatni rok, widzieliśmy, że wystarczy naprawdę niewiele, by wyskoczyć nad konkurencję. Jeśli od kilku lat selekcjonerzy zdają się rozkładać ręce i mówić „jaki jest ten Krychowiak, taki jest, ale jest” i stawiają na niego, to znaczy, że po prostu niewielu jest piłkarzy, którzy zdają się być gotowi na środek pola reprezentacji.

Wydawało się, że kimś gotowym może być Szymon Żurkowski. Zwłaszcza po dobrym okresie w Empoli. Ale później przyszło lato, miał przyjść transfer, a nic z tego nie wyszło. W efekcie Żurkowski zakopał się na głębokim miejscu z tyłu ławki Fiorentiny, na mundialu był tylko statystą i jego kariera wyhamowała. Biorąc pod uwagę, że we wspomnianym Empoli wyglądał naprawdę dobrze, to nie sądzimy, by miał jakieś kolosalne problemy ze znalezieniem klubu nawet na poziomie Serie A.

Ale tutaj potrzeba szybkiego i zdecydowanego ruchu. By znów nie było tak, że Żurkowski i jego otoczenie poczeka na rozwój sytuacji, pojawią się sygnały, ktoś gdzieś zadzwoni, ktoś złoży zapytanie, a skończy się kolejną rundą bez minut.

TYMOTEUSZ PUCHACZ

U niego poczyniono już ruchy w kwestii wyprowadzania tej kariery na prostą. Właściwie my ten scenariusz już znamy: latem Puchacz pokazuje się w Unionie, słyszymy „poczeka na swoją szansę, do składu wcale nie jest daleko”, później przez całą jesień nie gra w Bundeslidze, po czym zimą idzie na wypożyczenie do kraju z południa Europy. Tak było rok temu, gdy poszedł do Trabzonsporu. I tak jest i teraz gdy trafia do Panathinaikosu.

Reklama

Znów może zostać mistrzem kraju, bo jego nowy zespół jest liderem ligi greckiej. Tym razem jednak sytuacja jest o tyle inna, że w umowie wypożyczenia jest opcja wykupu. Czyli jeśli Puchacz się sprawdzi w Grecji, to nie będziemy już oglądać powtórki z rozrywki i kolejnego „tym razem wraca do Berlina z perspektywami na granie”.

Być może jeszcze kiedyś przyatakuje ligi TOP5, ale na ten moment to jedyna słuszna decyzja – świetny klimat do piłki, niezła perspektywa na granie, fajne miejsce do życia.

RAFAŁ KURZAWA

Zero goli w 2022 roku. Jesienią 500 minut w Ekstraklasie z efektem zero goli, zero asyst. A to przecież wcale nie jest piłkarski emeryt, który latem będzie myślał o zakończeniu kariery. W 2018 roku wyjeżdżał do Francji, W 2019 trafiał na wypożyczenie do Midtjylland, rok później do Esbjergu, zaraz stukną mu dwa lata w Pogoni. To nie tak zatem, że ostatni raz Kurzawa grał na dobrym poziomie jeszcze jakoś za prezydentury Wałęsy.

Pytanie – czy on jeszcze w siebie wierzy? Gdy oglądaliśmy go jesienią w lidze, to widzieliśmy faceta, który niby coś potrafi, niby nadal piłka mu nie przeszkadza, ale nie widzieliśmy w nim wiary w to, że może jeszcze realnie dać coś klubowi z półki Pogoni.

Kurzawa pewnie wybił już sobie z głowy zagraniczne wojaże, ale to wcale nie musi oznaczać, że nie może być solidnym ligowcem w klubie średniej półki ligowej. Czas wrócić do świata grających. A już na pewno czas wrócić do zaliczania jakichkolwiek konkretów w postaci bramek i asyst.

Środek obrony, czyli kolejna bolączka reprezentacji Polski przed mudnialem

Reklama

JAN BEDNAREK

Przedziwny był dla niego ten ostatni rok. W pewnym momencie mówiło się, że może trafić do jednego z czołowych klubów Serie A, mówiło się o sportowym progresie. Tymczasem splot okoliczności sprawił, że wylądował w Aston Villi. A właściwie – na ławce Aston Villi.

Teraz mówi się o tym, że jego wypożyczenie ma zostać skrócone tej zimy i po półrocznym zakręcie spróbuje wyjść na prostą. Nie jest to facet, który brak gry znosi zgodnie z myślą „grunt, by płacili” – to raczej facet, który ma sporo ambicji i rozsada go głód udowadniania, że nie jest wcale słabiakiem. Odstawienie od wyjściowego składu na mundialu też pewnie mocno przeżył.

Dlatego jesteśmy optymistami w kwestii wychodzenia na prostą Jana Bednarka. Liczymy natomiast, że wydarzy się to już tej zimy, a nie dopiero za pół roku. Zwłaszcza w kontekście reprezentacji Polski, gdzie nie mamy wcale bogactwa stoperów grających regularnie w ligach TOP5.

JAKUB ŚWIERCZOK

Bezapelacyjnie najdziwniejszy przypadek z tej całej dziesiątki. Dla niego to może być rok „make” tylko w jednym przypadku – jeśli apelacje, odwołania i zażalenia w sprawie czteroletniego zawieszenia za doping okażą się skuteczne. Zatem może harować na treningach, może zatrudnić indywidualnego trenera od przygotowania fizycznego, może mieć swojego dietetyka, może pracować z psychologiem, może być w fantastycznej formie na boisku za blokiem, ale co z tego, skoro zawieszenie nie zostanie uchylone.

Przedziwna jest to sprawa. A przecież jeszcze rok temu był blisko reprezentacji Polski, zagrał przecież na Euro, strzelał w Ekstraklasie, wyjechał do Azji. A tu – bach, kara, odwołania i rok w plecy.

KAMIL JÓŹWIAK

Gdy grał w Derby, to mówiono – może nie ma liczb, ale to przez to, że gra w słabiej drużynie. Teraz gra w Charlotte, przez rok uzbierał cztery asysty, nie strzelił żadnego gola i już brakuje wytłumaczeń typu „zespół ciągnie go w dół”.

W jego przypadku rokiem przełomowym będzie pełen sezon, w którym realnie będzie odciskał swój ślad na grze drużyny. Jeśli faktycznie uzbiera minimum dziesięć punktów w klasyfikacji kanadyjskiej, to warto będzie pomyśleć o powrocie do reprezentacji Polski. Bo w ciągu roku od głównego kandydata do obsadzenia skrzydeł spadł na pozycji numer pięć-sześć. Przed nim w kadrze jest Frankowski, Zalewski (zwłaszcza, że mogą grać na wahadłach), Kamiński (obecnie chyba numer jeden w reprezentacji na tej pozycji), Skóraś, Grosicki… A może i Szysz (niezły rok w Turcji) czy nieźle wyglądający w Ekstraklasie Wszołek lub Kądzior.

PRZEMYSŁAW PŁACHETA

Nie grał wiele wiosną w Norwich, zszedł piętro niżej do Birmingham i… znów nie gra. Chociaż zaczęło się obiecująco, bo był piłkarzem wyjściowej jedenastki, ale później przez problemy zdrowotne stracił prawie całą rundę. Możemy powtórzyć tę wyliczankę skrzydłowych, która pokazuje, że droga do regularnych powołań wcale nie musi być tak daleka, natomiast w przypadku Płachety istotne jest to, by wreszcie był zdrowy przez dłuższy czas.

Wydaje się, że Championship jest skrojona pod jego atuty, natomiast trudno mówić o dobrej formie, gdy znów na dłuży czas wyłączają cię z gry problemy organizmu. Dlatego w jego kontekście liczymy przede wszystkim na rok w zdrowiu. To już będzie „make”.

SEBASTIAN WALUKIEWICZ

Wydaje się, że wcale nie tak dużo czasu minęło od momentu, gdy byliśmy przekonani, że to będzie stoper kadry na lata. Tymczasem Walukiewicz ostatni raz regularnie grał jesienią 2021 roku. Ponad półtora roku temu. Od tego czasu zdążył wypaść na pół roku przez kontuzję biodra, odejść na wypożyczenie do Empoli i zagra przez całą rundę trzy mecze.

Fajnie byłoby znów rozważać go w kontekście kadry, ale nie na zasadzie „jeśli kiedyś będzie grał, to…”. Po prostu rozważać go na poważnie przy powołaniach przez wzgląd na regularną grę w Serie A. Wiemy, że Kamil Glik powoli będzie już kończył swoje granie, Kiwior pięknie rośnie, liczymy na odbudowę formy Bednarka, ale na dwójce Kiwior-Bednarek nie może budować przyszłości defensywy biało-czerwonych na kolejne – dajmy na to – sześć czy siedem lat. Dobrze byłoby mieć jeszcze kogoś takiego, jak Walukiewicz. A najlepiej – kogoś takiego, jak grający Walukiewicz.

KAROL LINETTY

Wiosna w Torino – do zapomnienia, spadł gdzieś na ławkę przeciętniaka Serie A, podniósł się z niej trzy razy. Jesień w Torino – lepsza pod względem minut, wrócił do regularnego grania, ale nie imponował formą.

Dobrze byłoby to w 2023 roku wyprostować. Czy to jeszcze ten czas, gdy możemy liczyć na to, że Linettego będzie realnie brać pod uwagę przy przebudowie środka pola reprezentacji Polski? Wiecie, będziemy z wami szczerzy – my to już w to tak średnio wierzymy. Za dużo było momentów w karierze wychowanka Lecha, w których dobra forma w klubie sprawiała, że dostawał szansę w kadrze, a później wracała stara śpiewka o anonimowym występie i niewykorzystanej okazji.

Dlatego w formie życzeń noworocznych życzymy Karolowi, by wywinął nam numer i nie tylko dał nadzieję na powrót do kadry, ale i by w tej kadrze zaistniał. Wszak nie mamy do dyspozycji wielu środkowych pomocników, którzy grają przynajmniej godzinę w tygodniu w Serie A czy Premier League. Właściwie to nie mamy ich prawie wcale.

KAROL FILA

Dla tych, którzy po przeczytaniu nazwiska Karola zmarszczyli czoło lub zrobili duże oczy – tak, Fila po odejściu z Lechii nie wyparował i nadal jest czynnym piłkarzem. Niestety wykaz minut na Transfermarkcie tego nie potwierdza, ale z dobrych źródeł słyszymy, że nie zakończył kariery piłkarskiej.

Problem polega na tym, że Karol Fila w 2022 roku rozegrał trzynaście meczów w Strasbourgu. I zaznaczmy, że to nie były występy po 90 minut każdy. W ostatniej rundzie zagrał 45 minut więcej w Ligue 1 od nas, a dodajmy, że my nie ruszaliśmy się z kanapy i nawet nie byliśmy tej jesieni we Francji.

Tutaj trzeba poszukać wypożyczenia i to jak najszybciej. Czas przywrócić tę karierę do życia, bo co to za życie, gdy jako 24-letni piłkarz na boisku pojawiasz się maksymalnie raz na miesiąc. Albo – jak podczas ostatniej rundy – dwa razy na pół roku po kilkadziesiąt minut każde wejście.

Więcej o polskich piłkarzach:

Fot. Newspix/400mm.pl

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Polecane

Aleksander Śliwka: Po igrzyskach czułem się, jakbym był chory. Nie mogłem funkcjonować [WYWIAD]

Jakub Radomski
0
Aleksander Śliwka: Po igrzyskach czułem się, jakbym był chory. Nie mogłem funkcjonować [WYWIAD]
Niemcy

Była gwiazda Bayernu: Neuer jest na tym samym poziomie co Messi

Maciej Szełęga
0
Była gwiazda Bayernu: Neuer jest na tym samym poziomie co Messi

Piłka nożna

Niemcy

Była gwiazda Bayernu: Neuer jest na tym samym poziomie co Messi

Maciej Szełęga
0
Była gwiazda Bayernu: Neuer jest na tym samym poziomie co Messi

Komentarze

48 komentarzy

Loading...