Reklama

Historia derbów Barcelony w kilku aktach

Paweł Ożóg

Autor:Paweł Ożóg

31 grudnia 2022, 08:55 • 8 min czytania 6 komentarzy

Każde derby mają swoją historię, unikalny charakter, punkty zapalne, bohaterów i antybohaterów. Już dziś o 14.00 rozpoczną się kolejne derby Barcelony, zatem to odpowiedni moment, by przytoczyć kilka anegdot, co nieco powspominać i wprowadzić się w odpowiedni nastrój. Bez zbędnego przedłużania zapraszamy do przeczytania.

Historia derbów Barcelony w kilku aktach

Korzenie barcelońskich derbów sięgają końcówki XIX wieku. Świeżo utworzone kluby – FC Barcelona i Espanyol – po raz pierwszy zagrały ze sobą w 1900 roku. Tamto spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem, ale oczekiwania nie były wielkie. Była przecież mowa o spotkaniu drużyn, które wówczas raczkowały i dopiero zaczęły budować tożsamość. Warto zaznaczyć, że mecze Barcelony z Espanyolem to nie tylko futbolowa rywalizacja, ale również w hokeju na trawie, koszykówce i nawet kolarstwie.

Rywalizacja między tymi klubami rosła z roku na rok i w latach 20. minionego stulecia zaczęło dochodzić do pierwszych poważnych incydentów, nie brakowało też interesujących wątków, bohaterów i nietypowych sytuacji.

Historia derbów Barcelony w kilku aktach

Derbi de la xavalla

Odbyły się w 1924 roku i były napakowane brutalnością, w tym wypadku pozaboiskową, która doprowadziła do przerwania spotkania. Mecz zawieszono z wyjątkowego powodu. Zgromadzeni na trybunach kibice zaczęli rzucać na boisko monety i z tego powodu nie dało się grać. Piłkarze obrywali od stóp do głów.

Reklama

Nie dziwi zatem, że ze względów bezpieczeństwa dograno spotkanie już za zamkniętymi drzwiami.

O włos od tragedii

W latach 30. pojawiły się jeszcze poważniejsze animozje, w których polityka zaczęła odgrywać istotną rolę. FC Barcelona po części była nośnikiem katalońskich roszczeń. Espanyol co do zasady opowiadał się po stronie przeciwnej, więc zgrzytów nie brakowało.

W 1936 roku w Hiszpanii wybuchła wojna domowa, w której zginęło ponad 100 tysięcy osób walczących z bronią w ręku, prawie 200 tysięcy cywilów na tyłach linii frontu. Słowem – były to bardzo ciężkie czasy. W tym samym roku odbyły się derby, które kończyły zmagania mistrzostw Katalonii. W tamtych latach FC Barcelona popierała republikanów, a Espanyol nacjonalistów.

Przed meczem sprawa była jasna. Espanyol bez względu na wynik derbów miał już tytuł w garści. Atmosfera wokół spotkania była jednak bardzo napięta ze względu na nastroje społeczne. Do tego stopnia, że porządku na trybunach pilnowali uzbrojeni przedstawiciele zwaśnionych stron. Obawiano się, że w przypadku burd lub większego zamieszania może rozpocząć się strzelanina – i to nie ta piłkarska.

W pewnym momencie doszło do sporu na boisku, który mógł być zapalnikiem i mieć poważne konsekwencje. Nagle część kibiców FC Barcelony dostała się na murawę i zaczęła wykrzykiwać, że ludzie związani z Espanyolem to faszyści. Na szczęście w momencie zamieszania nikt nie pociągnął za spust.

W finale krajowego pucharu

Już doskonale wiecie, że ideologiczne różnice pomiędzy klubami zaczęły się pogłębiać. W latach 50. coraz wyraźniej obserwowano je w kontekście poziomu sportowego. Z tego też względu Duma Katalonii zyskała nowego głównego rywala – Real Madryt. W tym czasie na ogół walczyła o najważniejsze laury właśnie z Królewskimi, ponieważ Espanyol był w swoich poczynaniach nieregularny. Przeplatał momenty wielkości (historyczna wygrana w derbach aż 6:0) z okresami wielkiej suszy i okupowania drugiej części tabeli. Z tego względu też zaczęło z lekka spadać zainteresowanie katalońskimi derbami.

Reklama

Choć Espanyol był nieobliczalny i potrafił pokazywać słabość, to i tak dotarł do finału Copa del Generalismo 1957 (obecnie Puchar Króla) na Montjuic, w którym zmierzył się z FC Barceloną. Mecz zakończył się skromnym zwycięstwem Dumy Katalonii 1:0 po golu Francisco Sampedro z 80. minuty. Dla Blaugrany był to już 13. triumf w tych rozgrywkach.

El Tamudazo

Nawet jeśli ktoś nie zna genezy tej nazwy, to z pewnością obiła mu się o uszy. Tak okrzyknięto mecz, w którym Raul Tamudo utarł nosa lokalnemu rywalowi i wkupił się w łaski kibiców Espanyolu.

Spotkanie z 8 czerwca 2007 roku przeszło na zawsze do historii. Choć tylko zremisowane przez Espanyol, to po dziś dzień jest wspominane z uśmiechem na ustach fanów tego klubu. Remis wyszarpany w ostatnich sekundach sprawił, że Barcelona na kolejkę przed finiszem rozgrywek wypuściła z rąk tytuł mistrzowski i musiała w końcowym rozrachunku uznać wyższość Realu Madryt.

Dla najwierniejszych kibiców Espanyolu był to element przepysznej zemsty za wszelkie animozje. Bohater ostatnich minut i strzelec ostatniej bramki, Raul Tamudo, jest wciąż regularnie zatrzymywany przez kibiców Papużek i wychwalany pod niebiosa za to, czego dokonał. Paradoks sytuacji polega na tym, że w momencie, gdy mecz się kończył, nie miał pojęcia, jakie konsekwencje będzie miało jego trafienie. Dla niego był to tylko kolejny gol, natomiast okazał się trwały, wieczny i pamiętny.

Z golami Tamudo w derbach wiąże się jeszcze jedna anegdota. Co więcej, z tego samego sezonu. Kilka miesięcy wcześniej te same ekipy mierzyły się na stadionie Espanyolu. Mecz nie przebiegał po myśli FC Barcelony, której tego dnia niewiele wychodziło i przegrała 3:1. Po golu Tamudo na 2:1 Frank Rijkaard wpadł w szał i wybił pięścią szybę osłaniającą ławkę rezerwowych.

Geri i jego wojenki

Gerard Pique zdążył już zakończyć karierę, ale nie da się o nim nie wspomnieć w kontekście derbów. To on toczył mniejsze i większe wojenki z lokalnym rywalem. W programie „El Hormiguero” powiedział, że bycie wygwizdanym na stadionie Espanyolu jest lepsze niż seks. Wielokrotnie dodawał, że ma więcej pieniędzy na swoim koncie, niż wynosi budżet derbowego przeciwnika. Potrafił skrytykować też styl sąsiadów, mówiąc, że nie rozumieją zasad piłki nożnej, bo ewidentnie grają w futbol amerykański.

Co więcej, bywał katem Espanyolu. Strzelił tej drużynie aż sześć goli – więcej niż jakiemukolwiek innemu zespołowi.

Złośliwość oczywiście działały w obie strony. W 2014 roku kibice Espanyolu stworzyli „nieszablonową” przyśpiewkę na temat Pique, którą regularnie śpiewali podczas derbów: – Pique, sk******nu, Shakira ma ku**sa, twój syn należy do Wakaso, a ty jesteś ped**em. Pique potrafił żartować z prymitywnych wyczynów wokalnych przeciwników w programach telewizyjnych (choć też raz poskarżył się sędziemu).

Ataki wymierzone w Pique nie ograniczały się tylko do słów. Kibice Espanyolu zaprezentowali również transparent z napisem „Shakira należy do wszystkich”.

[Antimadridista, wróg publiczny, biznesmen. 10 mgnień z kariery Gerada Pique]

Derby metropolitalne

Zdarza się, że drobna szpileczka wymierzona w przeciwników wpływa na powszechną adopcję nazwy. Tak jest w przypadku „derbów metropolitalnych”.

Od 2009 roku Espanyol rozgrywa swoje mecze na RCDE Stadium (Estadio Cornella-El Prat). Ten znajduje się w obszarze metropolitalnym Barcelony, ale w odrębnej gminie, co nie umknęło Joanowi Laporcie. Prezes FC Barcelony kilka dni przed meczem derbowym sprzed 13 lat zaczął używać sformułowania „derby metropolitalne”, nawiązując do wyprowadzki Espanyolu poza gminę i niejako dolewając oliwy do ognia.

Oczywiście podejście Laporty nie spodobało się fanom Espanyolu, którzy jego słowa odebrały jako atak i próbę zlekceważenia.

Nie był to pierwszy przypadek, gdy prezes FC Barcelony mocno uderzył w przeciwników. Kiedyś Joan Gaspart pokusił się o mocną krytykę lokalnego rywala i stał się na stadionie Espanyolu persona non grata. Pod dwóch latach przeprosił i znów mógł przychodzić na obiekt Papużek, ale niesmak pozostał.

Pau Lopez vs Messi

Mecze derbowe bywają brutalne i napakowane chamskimi zagrywkami. Jednym z takich posunięć był atak Paua Lopez na nogę Leo Messiego przy stanie 3:1 dla FC Barcelony. Bramkarz Espanyolu uznał, że nie ma nic złego w stanięciu na rywalu i dociśnięciu go w ten sposób do murawy. Co ciekawe, nie otrzymał za ten chamski faul czerwonej kartki.

Espanyol i tak kończył ten mecz w dziewiątkę. Murawę przed czasem po zobaczeniu czerwonych kartoników opuścili Hernan Perez i Papakouli Diop. Spotkanie zakończyło się wynikiem 4:1.

***

FC Barcelona z Espanyolem mierzyła się łącznie w 302 oficjalnych spotkaniach (wliczając tak egzotyczne mecze jak Puchar Katalonii). Duma Katalonii wygrała 168, Papużki 72. 62 mecze zakończyły się remisami. Jak będzie tym razem? Kto wygra dzisiejsze starcie?

Derby Katalonii? Chyba z Gironą!

I tu znów wchodzimy w temat wymiany złośliwości.

Przyjęło się mówić, że mecze Espanyolu z FC Barceloną to derby Katalonii. Natomiast część kibiców klubu z Camp Nou jest innego zdania. Uważają, że takowe derby to mecze z Gironą, która zawsze była związana z independystami. Jest to oczywiście forma umniejszania, dokuczania Espanyolowi i zarazem zakłamywania rzeczywistości. W praktyce mecze FC Barcelony z Gironą nie niosą za sobą dużego ładunku emocjonalnego w przeciwieństwo do meczów z Papużkami.

Mało tego. Nie można dziś powiedzieć, że grupy kibiców obu klubów są jednorodne. Wśród fanów Espanyolu nie brakuje zwolenników oddzielenia się Katalonii od reszty Hiszpanii. Bywa, że i oni mają ze sobą senyery. Ciekawostkę stanowi fakt, że w czasach frankistowskich flagi FC Barcelony stanowiły substytut zakazanej senyery.

Espanyol też bywa prokataloński

W 2013 roku przedmiotem kontrowersji stały się tym razem hiszpańskie flagi. Ówczesny prezes Espanyolu, Daniel Sanchez, zakazał wnoszenia ich na stadion. Tłumaczył to tym, że rzekomo zakrywały plakaty reklamowe. Argumentacja ta przez wielu była uznana za pisaną palcem po szybie, ponieważ katalońskie flagi można było wnosić bez przeszkód.

Samo wydarzenie jest dowodem katalonizacji Espanyolu, którą można zaobserwować od lat 90. Nie raz w pierwszym składzie Espanyolu znajdziemy większą liczbę graczy posługującą się językiem katalońskim, niż w przypadku FC Barcelony, co pokazuje, że nie można brać wszystkiego zerojedynkowo.

Ale też nie można powiedzieć, że Espanyol teraz na siłę chce pokazywać przywiązanie do Katalonii. Przykładowo podczas derbów z 2022 roku na stadionie Espanyolu nie odegrano hymnu Katalonii, choć na trybunach znajdował się prezydent Rządu Katalonii. Sugerowano, że Espanyol nie chce na siłę pchać się w polityczne macki. Ale ile w tym prawdy?

WIĘCEJ O LIDZE HISZPAŃSKIEJ:

Fot. Newspix.pl

Redakcyjny defensywny pomocnik z ofensywnym zacięciem. Dziennikarski rzemieślnik, hobbysta bez parcia na szkło. Pochodzi z Gdańska, ale od dziecka kibicuje Sevilli. Dzięki temu nie boi się łączyć Ekstraklasy z ligą hiszpańską. Chłonie mecze jak gąbka i futbolowi zawdzięcza znajomość geografii. Kiedyś kolekcjonował autografy sportowców i słuchał do poduchy hymnu Ligi Mistrzów. Teraz już tylko magazynuje sportowe ciekawostki. Jego orężem jest wyszukiwanie niebanalnych historii i przekładanie ich na teksty sylwetkowe. Nie zamyka się na futbol. W wolnym czasie śledzi Formułę 1 i wyścigi długodystansowe. Wierny fan Roberta Kubicy, zwolennik silników V8 i sympatyk wyścigu 24h Le Mans. Marzy o tym, żeby w przyszłości zobaczyć z bliska Grand Prix Monako.

Rozwiń

Najnowsze

Boks

Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”

Błażej Gołębiewski
8
Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”
Boks

Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Szymon Szczepanik
22
Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Hiszpania

Anglia

Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Bartosz Lodko
1
Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Komentarze

6 komentarzy

Loading...