Weekend skoków w Engelbergu zdawał się przebiegać pod dyktando Halvora Egnera Graneruda. Norweg zdominował kwalifikacje, był znakomity też podczas serii treningowych. Ale w konkursie nieco przygasł. Wykorzystali to Polacy. Dawid Kubacki zajął drugie miejsce w sobotnim konkursie, a Piotr Żyła trzecie. Naprawdę trudno było dziś cokolwiek złego zarzucić Biało-Czerwonym. Z tym, że Anze Lanisek spisał się jeszcze lepiej. I to on triumfował na szwajcarskiej skoczni.
Gwoli ścisłości: bardzo dobre zawody zaliczył też Kamil Stoch, który finiszował ósmy. Polak zresztą zgłosił się do walki o pozycje w czołówce już w pierwszej serii. I to do niej teraz przejdźmy.
Halvor znowu bez zimnej krwi
Jak wspomnieliśmy: nieco inaczej wyobrażaliśmy sobie przebieg tego konkursu. Granerud jednak już nie po raz pierwszy nie przełożył formy z treningów oraz kwalifikacji na właściwe skakanie. W jednych z poprzednich zawodach zdarzyło mu się spaść z pozycji lidera, którą zajmował po pierwszej serii, aż poza podium. Dzisiaj natomiast w czołowej trójce nie zameldował się nawet na chwilę. 134.5 metra – to był niezły skok, ale sporo tracił po nim do najlepszych w sobotę zawodników.
A kim oni byli? Kapitalną formą znowu błysnął Piotr Żyła (141 m). Po jego próbie jury zdecydowało się obniżyć belkę. Z trzynastego rozbiegu lepiej punktowo skoczyli tylko Lanisek (139.5 m) oraz liderujący Kubacki (139 m). Blisko podium był jeszcze Stefan Kraft (136.5 m). Warto też zauważyć, jak hojni byli sędziowie. Noty pokroju 19.5 wręcz się sypały. Ale słusznie – bo faktycznie skoczkowie lądowali i latali bez większych błędów technicznych.
To zresztą noty były niezwykle ważne w drugiej serii. Żyła, Lanisek czy Kubacki – ta trójka znowu poleciała naprawdę daleko (kolejno 139 m, 142 m oraz 140 m). Słoweniec miał jednak wręcz kapitalne oceny za styl. Otrzymał nawet dwie “dwudziestki”, co zdarza się niezwykle rzadko. Ostatecznie zatem wygrał zawody w Engelbergu z zauważalną przewagą nad Kubackim – ponad trzypunktową.
Trzech w dziesiątce
Co jeszcze rzuciło się nam w oczy podczas sobotniej rywalizacji? Do w miarę wysokiej formy zdają się wracać skoczkowie, którzy byli znakomici w poprzednim sezonie. Mowa o Janie Hoerlu, Timim Zajcu oraz Ryoyu Kobayashim. Cała trójka znalazła się dziś w najlepszej dziesiątce. Ta jednak – co dla nas najistotniejsze – miała aż trzech Polaków. Jeśli tak dalej pójdzie będziemy zdecydowanymi faworytami w nadchodzących konkursach drużynowych. Cóż, ukłony dla Thomasa Thurnbichlera. Efekty jego pracy są niesamowite.
Fot. Newspix.pl