Reklama

Droga do radości. Nie ma na niej miejsca dla Glika i Krychowiaka

Mateusz Janiak

Autor:Mateusz Janiak

05 grudnia 2022, 12:01 • 5 min czytania 32 komentarzy

Czas, by reprezentacja weszła na drogę do radości. Nie ma na niej miejsca dla Kamila Glika i Grzegorza Krychowiaka, bo zamiast przykrywać ich wady, należy nauczyć się eksponować zalety Piotra Zielińskiego, Roberta Lewandowskiego czy Arkadiusza Milika.

Droga do radości. Nie ma na niej miejsca dla Glika i Krychowiaka

Według słownika języka polskiego proces to przebieg następujących po sobie i powiązanych przyczynowo określonych zmian. Według Biblii wszystko ma swój czas i jest czas sadzenia oraz wyrywania tego, co zasadzono. Według mnie w przypadku reprezentacji Polski właśnie nadszedł moment na rozpoczęcie procesu budowy drużyny. Czas sadzenia, byśmy mieli co wyrywać w trakcie mistrzostw Europy w 2024 roku. I by nie były to włosy z głowy po występach kadry narodowej w Niemczech.

W eliminacjach EURO 2024 wynik nie może być celem samym w sobie. Awans z grupy z Czechami, Albanią, Mołdawią i Wyspami Owczymi to wręcz obowiązek, dlatego trzeba patrzeć dalej niż na metę kwalifikacji. Należy wykorzystać uśmiech losu i zacząć lepić zespół. Wkraczamy w etap, w którym proces staje się ważniejszy niż rezultat. Już nie będzie chodzić tylko o to, by przetrwać eliminacje, bez względu na styl, bo takie podejście prowadzi donikąd. Tak, wyniki są najważniejsze. Tylko nieprzypadkowo te najlepsze osiągają ci, co najlepiej grają w piłkę.

Powinniśmy wykorzystywać umiejętności takich piłkarzy jak ja, Lewy, Milik. Dla mnie ta reprezentacja powinna grać jak dziś. Nie mamy się czego bać – powiedział po porażce z Francją Piotr Zieliński. – Czuliśmy radość, że jesteśmy na boisku i możemy stwarzać sytuacje. Wcześniej taką radość to mieliśmy chyba jedynie w ciągu pół godziny meczu z Arabią Saudyjską – wtórował mu Robert Lewandowski.

Reklama

By wejść na drogę do radości trzeba już wstukać dane w nawigację i słów dwóch najlepszych polskich piłkarzy z pola nie traktuję jako strzałów w plecy Czesława Michniewicza. Raczej jako drogowskaz. Przed turniejem nastąpiło nawrócenie na antyfutbol, selekcjoner zdołał uczynić z Zielińskiego i Lewandowskiego akolitów piłkarskiej prostoty, a może raczej prostactwa. Udało mu się to osiągnąć, bo taki był wymóg chwili. Faktycznie, przy tak złożonej drużynie nie było większych szans na ofensywny, proaktywny styl. Należało pudrować niedostatki Kamila Glika oraz Grzegorza Krychowiaka, co zdeterminowało nastawienie. Tak naprawdę w chwili, kiedy Michniewicz uznał, że albo nie chce, albo nie może zrezygnować z tej dwójki, było jasne, co dalej. Wiedział to zarówno selekcjoner, jak i Zieliński z Lewandowskim.

Z Glikiem i Krychowiakiem jest jak z Leopoldem Tyrmandem, który miał zasadę – lubił tych, co lubią jego. A że piłka nie lubi ani Glika, ani Krychowiaka, oni w odwecie nie darzą jej sympatią i wcale nie mają ochoty na kontakt z nią. Dlatego wejście na drogę do radości wymaga pożegnania z tymi dwoma zasłużonymi kadrowiczami. To pierwsze kroki. Z ich możliwościami technicznymi i motorycznymi nie da się grać inaczej niż w fazie grupowej mistrzostw Europy. To znaczy oczywiście da, tylko skończy się to bardzo źle.

Nie oczekujcie od nas, że będziemy grać pięknie w piłkę – mówił Krychowiak po sparingu z Chile i miał rację. Od zespołu z nim nie można tego oczekiwać, dlatego trzeba oczekiwać zespołu bez niego.

Mecz z Francją jednoznacznie pokazał, że w tej reprezentacji są ludzie od grania, a nie wyłącznie od biegania. Les Bleus dali sobie spokój z wysokim pressingiem ze względu na przekonanie, że nasi zawodnicy nie będą mieli zielonego pojęcia, co zrobić z piłką, ale się przeliczyli. Wcześniej po prostu taki Zieliński nie miał okazji tego pokazać, ponieważ stał się ofiarą „makijażu” wad Glika z Krychowiakiem.

Eliminacje EURO 2024 powinny zostać wykorzystane na nauczenie się uwypuklania zalet Zielińskiego, Lewandowskiego czy Milika, a nie przykrywanie wad innych. Czas dobierać ludzi pod nich. Takich, co to z piłką przy nodze czują się swobodnie, a nie jakby turlali kulę do kręgli. Jakub Kiwior popełnił w mundialu kilka widocznych błędów. Krystian Bielik dał się zapamiętać z człapania przy kontrataku Francji i klepnięcia w tyłek Nicoli Zalewskiego. Ten Zalewski spisywał się dramatycznie i trudno przypomnieć sobie jego dobre zagranie. Ale mimo wszystko w nich niezmiennie trzeba inwestować. Są młodzi, nie osiągnęli szczytu swoich możliwości, nie dotknęli sufitu. A w następnej kolejności w Kamila Piątkowskiego, Sebastiana Walukiewicza, Michała Karbownika, może właściciela… wróć!…. Kacpra Kozłowskiego. Do tego Jakub Moder po wyleczeniu kontuzji i może Paweł Dawidowicz, jeśli uda mu się wrócić do formy sprzed urazu, czy Dawid Kownacki.

Ci piłkarze mogą wejść na reprezentacyjną drogę do radości. Faktycznie, pewnie czasem powołanie będzie na zachętę, ale skoro w czerwcu mógł takie dostać Karol Linetty, to tym bardziej może ktoś znacznie młodszy i bardziej perspektywiczny, prawda?

Reklama

Właśnie nadchodzi ten moment, który do tej pory zawsze przegapialiśmy. Tak jak kiedyś napisał Michał Trela – u nas notorycznie, kiedy powinien liczyć się proces, patrzyliśmy na wyniki. Cieszyliśmy się po szczęśliwych zwycięstwach, jak nad Austrią we Wiedniu, czy po fartownych remisach, jak z Austrią na Narodowym, udając, że gra nie ma znaczenia. Zawsze padał argument, że przecież rezultat się zgadza, jakby zapominając, że w futbolu jak w żadnym innym sporcie zespołowym wpływ na ten rezultat ma przypadek. Nie popełnijmy tego samego błędu. Bardzo proszę.

I nie, nie chodzi to, byśmy próbowali udawać Hiszpanię i starali się budować akcje z bimbaliona podań. Nie, absolutnie. Ale niech powstanie drużyna, której jedynym planem nie będzie mordowanie meczu. Która po odbiorze, wie, co dalej. Która bez piłki w niskiej obronie doskoczy agresywnie do przeciwnika, a nie będzie tylko przesuwać. Która w odpowiednim momencie skorzysta z wysokiego pressingu. Która nie będzie drżeć za każdym razem, kiedy linia obrony ustawi się w okolicy koła środkowego. Która wymieni kilka podań, a nie ograniczy się do długich zagrać i walki o drugie piłki. Która momentami, przede wszystkim z tymi silniejszymi, będzie prosta, ale nie prostacka.

Czy osiągnie to Michniewicz? Nie wiem. Po prostu. Ale skoro piłkarze mu ufają, a tak jest podobno cały czas i wypowiedzi Zielińskiego oraz Lewandowskiego nie celowały w selekcjonera, nie mam powodów, by z miejsca twierdzić, że nie. To kwestia do rozwagi przede wszystkim dla prezesa PZPN Cezarego Kuleszy. Michniewicz zna się na robocie i do tej pory z reprezentacją osiągał to, co mu wyznaczano (wygrany baraż ze Szwecją, wyjście z grupy w mistrzostwach świata).

W każdym razie – skierować się ku drodze do radości trzeba będzie za chwilę, już, zaraz. Bo tam nie dotrze się w kilka dni. To potrwa. Ale choćby po niezłych fragmentach spotkania z Francją można wierzyć, że biało-czerwonym uda się tam trafić.

CZYTAJ WIĘCEJ O MISTRZOSTWACH ŚWIATA:

foto. Newspix

Rocznik 1990. Stargardzianin mieszkający w Warszawie. W latach 2014-22 w Przeglądzie Sportowym. Przede wszystkim Ekstraklasa i Serie A. Lubi kawę, włoskie jedzenie i Gwiezdne Wojny.

Rozwiń

Najnowsze

Boks

Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Szymon Szczepanik
11
Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!
Anglia

Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Bartosz Lodko
1
Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League
Hiszpania

Cierpiące Atletico wygrało w końcówce! Koszmarne pudło Lewandowskiego

Jakub Radomski
55
Cierpiące Atletico wygrało w końcówce! Koszmarne pudło Lewandowskiego

Felietony i blogi

Anglia

Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Bartosz Lodko
1
Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League
Hiszpania

Cierpiące Atletico wygrało w końcówce! Koszmarne pudło Lewandowskiego

Jakub Radomski
55
Cierpiące Atletico wygrało w końcówce! Koszmarne pudło Lewandowskiego

Komentarze

32 komentarzy

Loading...