Reprezentacja Australii nie sprawiła sensacji i wraca do domu po 1/8 finału mundialu w Katarze, ale jej postawa przeciwko Argentynie mogła dodatkowo zasmucić polskiego kibica w kontekście tego, co zobaczył w środę. Jedenastka z Antypodów pokazała, jakiej postawy można oczekiwać od drużyny, która w teorii jest skazana na pożarcie.

Co takiego pokazała Australia, że gdyby to samo dotyczyło biało-czerwonych, uznalibyśmy, że nie można mieć do nich większych pretensji za całokształt?
Argentyna – Australia 2:1. Dzielna postawa kopciuszka
Po pierwsze – nie panikowała.
Podopieczni Grahama Arnolda zaczęli mocno przyczajeni, ale mniej więcej po kwadransie zorientowali się, że mogą pozwolić sobie na więcej. Potrafili zgrabnie wyprowadzić piłkę od własnej bramki, dłużej się przy niej utrzymać i przesunąć grę na połowę Albicelestes.
Oczywiście Mathew Ryan w drugiej połowie popełnił fatalny błąd, kiwając się z dwoma rywalami, co skończyło się stratą na rzecz Julio Alvareza i golem na 0:2. Zwolennicy lagowania dostali mocny argument, ale to bardziej był brak wyobraźni bramkarza FC Kopenhaga niż konsekwencja samego stylu gry. Nikt przecież nie zakłada, że dalekie wybicie piłki zawsze jest złe. Czasami jest konieczne, co pokazywał nawet Emiliano Martinez. Po przerwie dwukrotnie niezwykle ambitnie presję na nim wywierał Mitchell Duke. Raz skończyło się to wybiciem z rykoszetem (czytaj: zabrakło niewiele do jakiegoś pożaru w polu karnym Argentyny), a w drugim przypadku Martinez musiał bez namysłu posłać piłkę w trybuny.
Po drugie – potrafiła podejść wyżej.
Australijczycy nie murowali się cały czas na szesnastym metrze, tylko dość regularnie stosowali pressing nawet przed polem karnym Argentyńczyków. Długo nie przynosiło im to konkretnych sytuacji, ale mieli wywalczone rzuty rożne i rzuty wolne, które potencjalnie były ich groźną bronią. Jednocześnie dawali sygnał przeciwnikowi, że nie może myśleć wyłącznie o atakowaniu.
Po trzecie – dobrze się broniła.
Mimo że ekipa Lionela Scaloniego do przerwy prowadziła, oddała zaledwie dwa strzały i miała expected goals nawet minimalnie niższy niż Australia (0.06 do 0.07). A przy tym nie bolały oczy od patrzenia na przebieg boiskowych wydarzeń. W drugiej połowie faworyt w ofensywie pokazał znacznie więcej, ale był to też efekt tego, iż „Socceroos” nie mieli już nic do stracenia.
Behich mógł strzelić gola turnieju
Po czwarte – miała odrobinę fantazji.
Aziz Behich na co dzień gra w Dundee United, ale niewiele zabrakło, a na zawsze zapisałby się w historii mundiali. W pewnym momencie ruszył z szaleńczą akcją do przodu, minął czterech zawodników Albicelestes i dopiero w ostatniej chwili bohaterskim wślizgiem zablokował go Lisandro Martinez. Cieszył się po tej interwencji jak po strzelonym golu i trudno mu się dziwić. Behich mógł zostać autorem bramki, która byłaby pamiętana przez dekady.
Co za akcja! L̷e̷o̷ M̷e̷s̷s̷i̷ Aziz Behich mija rywali jak tyczki…
➡️ https://t.co/1jlywmhn6T
__________#ARGAUS • #Mundialove pic.twitter.com/Tkbpf1GQZX— TVP SPORT (@sport_tvppl) December 3, 2022
Po piąte – była odważna i dała sobie szansę.
Nie ma co ukrywać, że po drugiej bramce Argentyna uspokoiła sobie mecz i wydawało, się ma go pod pełną kontrolą. Australia jednak ambitnie szukała swoich okazji i bez ostrzeżenia trafiła na 1:2. A w zasadzie po pechowym rykoszecie samobójczo trafił Enzo Fernandez, strzał Goodwina nie zmierzał w światło bramki. Aby jednak do tego doszło, trzeba było wykazać się inicjatywą. Behich minął Nahuela Molinę i dośrodkował, a Goodwin podszedł wysoko i był pierwszy do piłki wybitej przez Otamendiego.
Po szóste – walczyła do końca.
Australijczycy w końcówce postawili wszystko na jedną kartę. Mierzący 198 cm wzrostu stoper Harry Souttar został wysłany do przodu, żeby zgarniać dalekie podania. Argentyńczycy powinni wykorzystać ten fakt, ale Lautaro Martinez spisywał się kompromitująco w świetnych sytuacjach stworzonych przez Messiego, który chwilami bawił się na boisku. Napastnik Interu albo fatalnie pudłował, albo pozwalał Ryanowi przynajmniej trochę odkupić winy za wcześniejszy błąd.
Mogło się to okrutnie zemścić. W ostatniej akcji Garang Kuol oszukał kryjącego go Tagliafico i miał bardzo dobrą okazję, ale świetnie spisał się Emiliano Martinez. Tyle zmarnowanych okazji Argentyny i nagle Australia mogła doprowadzić do dogrywki! Niesamowite emocje.
*
Trochę smuci, że musimy naszą reprezentację porównywać z drużyną, która dysponuje dużo mniejszym potencjałem niż my. Biorąc jednak pod uwagę to, jak generalnie chcieliśmy grać w fazie grupowej, futbol w wydaniu australijskim był czymś, czego zdecydowanie mogliśmy oczekiwać. Niestety, dostaliśmy coś znacznie gorszego. Obyśmy w niedzielę po boju z Francją mieli już inny punkt odniesienia, zwłaszcza że przecież indywidualnie w najlepszych chwilach Australijczyków byłoby nas stać na więcej.
Argentyna jest w ćwierćfinale, w którym zmierzy się z Holandią. Oranje takiej nieskuteczności i takich drzemek w tyłach nie wybaczą. Australia zrobiła więcej, niż ktokolwiek mógł realnie zakładać. Mając jeden z najbardziej anonimowych składów, wygrała dwa mecze w trudnej grupie i na koniec zapewniła emocje w starciu z gigantem. Jej kibice mogą być usatysfakcjonowani.
*
Słów kilka o Szymonie Marciniaku. Znów spisał się dobrze, większych błędów nie popełnił, nie pozwalał sobie wejść na głowę. Jedyne, co można mu zarzucić, to nieco za dużo pobłażliwości w 2-3 ostrzejszych starciach, ale to drobnostki.
WIĘCEJ O MISTRZOSTWACH ŚWIATA W KATARZE:
- Dumfries na kodach, a Holandia znów świeża. Pierwszy ćwierćfinalista!
- Nie wierzymy w hidżab. Piekło irańskich kobiet [REPORTAŻ Z KATARU]
Fot. Newspix
Brawo Australia. Szczególnie za charakter i gdy wpadło na 2:0 dla Argentyny to nie spuściliście łbów tylko dalej walczyliście. Szacunek.
Co ci Australijczycy, myślą że przylecieli z jakiś antypodów i będą nam tu grać odważnie, mądrze, konstruować jakieś akcje (tfu) ofensywne, walczyć do końca o wygraną z Argentyną, z powrotem tam do swoich kangurów i koali, zamiast prezentować antyfutbol.
Polska z murarką w 16-ce → 0-2, dzięki Szczęsnemu nie było 0-3
Australia z normalną grą → 1-2, z golem sprezentowanym Argentynie przez bramkarza.
W bramce Australii stał rezerwowy Grabary z Kopenhagi.
A cała kadra Australii jest oszacowana na niecałe 40 mln ojro podczas gdy nasza na 255 mln i to wg naszych ekspertów „My NiE mAmY pIłKaRzY dO gRaNiA :(((„
Dzieki! Wlasnie z cala druzyna przeczytalismy twoj komentarz, dzieki za wsparcie!
Obstawiam obsrane rajtuzy, autobus w bramce, 20-30 strzałów na naszą bramkę w meczu i wpierdol między 0:3 a 0:6. Może po jakimś totalnym farcie coś nam wpadnie ale to i tak tylko dlatego że Francja będzie już miała ogarniętą kolejną rundę. Ta reprezentacja idealnie pasuje swoją „klasą” do poziomu naszej ligi, PZPNu i tzw. selekcjonera reprezentacji. Brawo Kulesza i Czesio 711!
Da się załatwić, do jutra bo musimy wypocząć
Czyli jednak można zagrać z Argentyną nie na kolanach licząc że im się znudzi strzelanie bramek, tylko jak to powiedzieć Czesiowi który o bramkach co najwyżej marzy???
wartość reprezentacji :Australia 37 mln euro – Polska 256 mln euro
Charakter: Australia 100 – Polska 0.
Mental: Australia 100 – Polska 0.
To są te „detale”.
ostateczny werdykt : CZESIEK WYPIERDALAJ !!!
Sam Szczęsny ma 10, więc cała nasza kadra jakieś 17-18.
Czuć że Leo ma parcie na PŚ…
dodaj koree i japonie, po ~160mln
Messi dziś kapitalny występ, zagrał jakby znowu miał 25 lat. Momentami ośmieszał defensywę Australijczyków, liczę na więcej przeciw Holendrom, którzy patrząc po nazwiskach, mają chyba najmocniejszą linię obrony na turnieju
Popuściłeś kolego
Bez przesady. Holendrzy są poukładani, spokojni i mądrzy, ale nie są ekipą nie do przejścia.
Argentyna jest faworytem. Wyjmij z reprezentacji Holandii de Jonga i Van Dijka i mają ekipę na poziomie Danii, czy Senegalu. Ok, sami Argentyńczycy też na papierze wyglądają najsłabiej od lat, ale to wciąż półeczka wyżej od Holendrów. Zwłaszcza w ofensywie.
Jutro dzień próby. Czesiek, nikt Ci nie wybaczy Murowanka z Francją.
Ludzie opanujcie się !
Czy wy naprawdę nie widzicie że marnowany jest największy trenerski talent polskiej myśli szkoleniowej XXI-wszego wieku ?
Facet wie co chce grać tylko nie ma kim.
Rozjechało się towarzystwo do jakichś Juventusów, Feyenoordów, Napoli czy innych Barcelon to z kim on ma realizować swoją wizje trenerską ?
Tu potrzeba murarzy, drwali czy rzeźników.
Serie A ? Bundesliga ? La Liga ? Ligue 1 ? Premier League ? Nie róbcie sobie żartów. Tu trzeba marzyć i grać na miarę tak skromnych możliwości.
No sam sobie zaprzeczasz. Skoro on potrzebuje drwali to sobie mogł w okregowce albo w bieszczadach poszukac. Kto mu kazal juventsy powolywac jak mu w taktyce bruzdza ?
Treść cię przerosła , tak jak Cześka prowadzenie kadry.
Powoływanie zawodnika tylko dlatego że gra w juventusie czy napoli mija się z celem – zawodnik musi mieć charakter i wole walki – zielinski tego nie ma – dlaczego więc nie możemy postawic na kogoś kto spełni nasze oczekiwania tylko wciąż jesteśmy zakładnikami napoli…? On gra tylko i wyłącznie dlatego że gra w napoli a inni grają w gorszych klubach, ale on daje bardzo mało w ofensywie kadrze.
Prawie każdy średniak gra tak jak Australia. Czyli po prostu próbuje. To normalne i dla nas też powinno być normalne, tylko pewna karykatura Mourinho nam to odbiera
„Prawie”, bo są wyjątki. Na przykład totalne cieniasy typu Katar (ale nawet im zdarza się szarpnąć), i na przykład ten nasz Czesław
Czesławowi się wydaje, że „brak stylu” jest ceną za „sukces”
Tymczasem tu nie ma ani stylu, ani sukcesu
U nas to nie jest nawet „brak stylu” tylko niewyobrażalny paździerz, najgorsze guano jakie kiedykolwiek widziałem, a widziałem wiele w naszym wykonaniu (od 1986). Cena za takie guano musi być więc odpowiednio wysoka. Minimum medal na MŚ. Medal to byłby sukces, a nie kuźwa „wyjście z grupy”
Wyjście z grupy byłoby może sukcesem pod warunkiem, że niosłoby ze sobą dużo pozytywnych emocji, zwrotów akcji itd, a nie to co się obecnie odpierdala
Czechu – przywieziesz medal grając taką padakę, ok, niech będzie
Ale nie mów ludziom, że jakaś 1/8 to jest „sukces”. 1/8 to żaden sukces, zwłaszcza nie za taką cenę jaką proponujesz. Dowolny trener z krajów obecnych na MŚ z kadrą Polski by to wykręcił bez takiego wstydu jaki przynosisz
Piszę to od dawna wszystkim wokół.. OK, paździerz jest, niech będzie, OK, ale jeśli to będzie paździerz na tyle skuteczny by dać sukces i nie wmawiajcie mi, że sukcesem będzie 1/8 finału. Jeśli będzie medal (tez mówię cały czas że medal to OK, nawet 1/4 finału to nie będzie to za to wczołgiwanie), to choć gramy na razie gorzej niż Grecy w 2004 (oni mieli jakieś pomysły na sporadyczną ofensywę i wygrywali regularnie z faworytami mistrzostw, a nie dopuszczali do ich najwyższej w historii liczby celnych strzałów), to będzie znaczyło, ze wymyśliliśmy coś w miarę skutecznego, nawet jak połączone będzie z dozą szczęścia. Na razie zaś my postawiliśmy na coś nieoglądalnego (nie, to nie Mourinho, drużyny Mourinho wyprowadzają kontry, a jak próbują stawiać autobus, to robią to skutecznie bardziej lub mniej, ale nie tak nieskutecznie, jak my z Argentyną, która nie strzeliła więcej niż dwóch goli tylko dlatego, że nie miała potrzeby) plus przypadek (że Saudyjczykom się chciało do końca i nie stracili trzeciej bramki) by zaraz mówić, że było to po to, by osiągnąć ogromny sukces 1/8 finału. Nie, 1/8 finału to tylko brak porażki wynikowej, żaden sukces, a styl gry (i nie chodzi, ze defensywny, ale że totalna, lecz słaba defensywa przy kompletnym odpuszczeniu prób ataku) nadal pozostaje porażką.
Czyli póki co jest dramat i nędza, ale jak jeszcze 2 mecze by się cudem na takim farcie prześlizgnęli to będzie sukces i cel uświęca środki? Nie kupuję tego.
Trener Australii ma do dyspozycji chłopaków z ligi szkockiej, z jakiegoś Adelaide United czy innego Melbourne City i jest w stanie napędzić strachu Argentynie, zagrozić ich bramce, nawet zdobyć gola.
My będziemy słuchać, że z graczami Barcy, Juventusu, Napoli, Romy nie mamy prawa oczekiwać, że wymienimy parę podań na połowie rywala, bo styl się nie liczy.
Załózmy że :
jutro odpadniemy ( prawdopodobne )
Argentyna dochodzi do finału i zdobywa MŚ ( prawdopodobne )
Co mówi CM 711 po mistrzostwach ?
TO JA PODŁOŻYŁEM FUNDAMENTY SUKCESU ARGENTYNY !
TO JA PODAROWAŁEM IM AWANS Z GRUPY
TO JA ICH PODBUDOWAŁEM PSYCHICZNIE
A on qrwa Argentynę trenuje czy Polskę?
….kooorwa nawet kangur potrafi lepiej kopnąć piłke niż te obsrane polskie łamagi …….
Przestacie się czepiać. Australijczykom było łatwiej. Oni grali tylko z Argentyną. My z nie tylko z Argentyną również z pełnym kupy pampersem. Oczywistym jest, że w takim przypadku Australijczykom łatwiej było stwarzać akcje i atakować.
Łatwo jest wymagać ale sami spórbujcie sobie wyobrazić jak to jest gdy macie wygrać pojedynek biegowy z obrońcą Argerntyny, gdy ciężka kupa przesuwa wam się właśnie ze stringów przez getry do butów 🙂
Australia zagrała fatalnie, to się nie godzi. Z mocniejszym przeciwnikiem można się tylko obsrać i murować. Widać, że na Antypodach piłka nożna jeszcze nie rozwinęła się do wysokiego środkowoeuropejskiego poziomu.
Dzisiaj Messi mnie wyprzedził i strzelił pierwszego gola w fazie pucharowej MŚ w swojej karierze.
Chciałbym nieśmiało zauważyć, zresztą jak sami również zauważyliście (ale widać jednak nie do końca), że Australijczycy nie mieli nic do stracenia. Jak my byśmy przy 0-2 rzucili się w końcówce na Argentynę i dostali 3 bramkę, która by nas wyrzuciła z turnieju, to wszyscy byście pisali „Boże, co za debile”.
Ja za to chciałbym zauważyć całkiem śmiało że my graliśmy dno i bagno dużo wcześniej niż dostaliśmy obie bramki.
Z tym się akurat zgadzam. A już zwłaszcza z Meksykiem.
Nie usprawiedliwiaj tych mentalnych karłów bez charakteru, bo tylko się ośmieszasz. Oni nie byli w stanie nic zrobić. Nawet przytrzymać piłki. O pójściu do przodu nie ma mowy, bo każdy dostał paraliżu na samą myśl kto jest rywalem…Kurtyna. Bojaźliwe pipeczki. Taki ich obraz.
Karłem bez charakteru to jest przede wszystkim Czesiek. Nie opracował żadnych schematów rozegrania, kazał grać lagę i zawsze mieć 7-8 zawodników za linią piłki. No to taki jest efekt gdy się gra z reprą na poziomie Argentyny.
Wkłady do koszulek też są karłami skoro nawet nie mają jaj, by powiedzieć, że im to się nie podoba tylko potulnie wykonują takie nic, które im nakazał…Śmiech.
Nieśmiało chciałbym zauważyć, że przy 0 – 0 Australijczycy byli częściej na połowie Argentyny niż Polska w analogicznym momencie meczu. A jakby jednak potrzebowali tej bramki to jedyne co by mogli zrobić to zesrać się, i to na własnej połowie, bo standardowo Argentyńczycy by ich na swoją nie wpuścili.
Poniekąd racja, Australijczycy byli częściej, a jednak na przerwę schodzili z 0-1. Ciekawe też jak grałaby Australia, gdyby nie musiała wygrać, aby awansować dalej. Ciekawe, jak by grała w końcówce przegrywając 2-0, gdyby ten wynik dawał jej awans.
Myślę że nie podawali by rywalowi aby wychodził sam na sam, ani nie starali by się prokurować sytuacji, gdy trzeba wybijać piłkę głową z linii bramkowej
No przecież wiem. Żenada totalna. Natomiast porównywać mecz, w którym drużyna musi wygrać, z meczem, który może nawet przegrać, jak się okazuje nawet 2-0, jest bez sensu. Co innego atakować w końcówce jak się za chwilę w innym przypadku odpadnie, a co innego, gdy w zasadzie ma się korzystny rezultat. Oczywiście, że graliśmy jak pizdy, ale moim zdaniem przede wszystkim z Meksykiem.
Tak szczerze mówiąc to wszystkie 3 mecze graliśmy przestraszeni i na poziomie jakiejś Birmy (bo np. takie Lesotho pewnie ma przynajmniej odważnych i szybkich Murzynów). Jesteśmy z tym błyszczącym gościem-„trenerem” 6. światem piłkarskim, drużyną, która nawet nie daje nadziei, ani chęci, żeby cieszyć się nadchodzącym meczem, pospekulować, kto zagra, jak zagrają. Dzisiejszy mecz będzie wspaniałym zakończeniem tego zamachu na piłkę nożną, zasady i sens sportu oraz kibiców. Jedyny pożytek z tego, że trener Australii pokazał wszystkim kibicom w Poksce, jakim nieukiem, nieudacznym małym cwaniaczkiem jest p. 711.
Jutro gra kadra z trenerem Gian Franco Obsranco.
Messi to taka kurwa jak pis i fejkowy Lecę na piwo
Zapomniales o legii…..
I o ległej Lecę na piwo zapomniał. Co za debil.
Kangury mnie zaimponowali. Nie zrobili niczego szczególnego. Po prostu mężczyźni a nie pipy. Różną się od naszych, niczym rugbyści od makijażystów. No, ale oni mają trenera. My mamy zesranego rzecznika samego siebie, który wszystko poświęci na ołtarzyku własnego niezrozumienia swojej aktualnej profesji. Bo selekcjonerem powinien być odważny przewodnik reprezentacji swojego kraju. Dowódca, strateg, człowiek z twarzą, taki, za którym wojsko pójdzie w najgorszy ogień. Kto pójdzie za podrzuconym nam przez Kuleszę, okopanym w bunkrze antypiłkarskiej ciemnoty, samozadowolonym gościem? Jego definiuje własny strach.
Co po twojej ekscytacjii jak odpadli
Ty naprawdę masz satysfakcję z tego syfu, który p. Czesław proponuje? Do czego Ci ten awans? Żeby zobaczyć, jak na końcu świata nabijają się z niezdarnych, przestraszonych fujar? Myślisz, że ci kibice nie uważają, że ta bezładna zbieranina zajmuje na tej imprezie miejsce jakiejś drużyny piłkarskiej z ambicjami? 1000x wolałbym przegraną z Argentyną. Najlepiej z tym samym wynikiem, albo i 3:6, ale po grze w piłkę, a nie rozglądaniu się przez cały mecz, jakimi drzwiami spieprzać z przyjęcia.
A skład Australii jest ze 2 klasy gorszy niż nasz
Jaką markę wykreował Czesław M.? Kto zaprosi polską kadrę na jakiś turniej? Kto będący nie-Polakiem poświęci popołudnie, gdy jego reprezentacje będzie miała mecz z nami? Cały fachowy świat się z nas śmieje, nawet, gdyby kiedykolwiek pod kierownictwem pana kierownika, kiedykolwiek, trafił się jakiś sukces, to nie będzie jego zasługa, tylko przypadkowa obecność przy stole. Także – niech już spierdala, nie daruję mu tego grania z Meksykiem i Argentyną. Jako kolejny polski as trenerski skończy jako zakładnik własnego strachu, indolencji, braku zdolności, zakompleksienia, zawsze będzie grał to samo, a gówno ulepione własnymi ryncami każe nam postrzegać jako towar klasy lux. Ale on nie wie, że gówno w sreberku nadal będzie cuchnąć.
.
Chłopaki z Antypodów są mężczyznami, czego i naszym życzę.
Ciesza komentarze nt kadry 711. Duch w narodzie nie zginal.
Skoro dla nas sukcesem jest awans z grupy czy chocby na mistrzostwa. To jak nazwac awans australii, ktora jest warta circa 8 razy mnie.
To jest jakis neismieszny zart. To xale spuszczanie sie nad telefonista i tym wyjsciem z grupy.
Lewy szczesliwy i zaplakany jakby zdobyl zlota pilke czy wygral te mistrzostwa.
A tymczasem robercika wyjasnil dzisiaj messi i pokazal dlaczego dostal zlota pilke a nie nasz robciu. Widac kto jest liderem i kto ma jajca a kto jest pizdeuszem i wkladem do koszulki. Za messim nie przepadam ale to co zagral w koncowce to lewy moze tylko pomarzyc. I o zlotej pilce tez moze pomarzyc. Leosiowi moze buty czyscic i od zlotej pilki wara. o reszcie tych ciot nie wspominajac. Z wylaczeniem szczesnego, bo on ma sredni wplyw na ofens.
jutro wszyscy kibicujemy francji. To jest promyk nadziei na jakiekolwiek zmiany.
Pozdrawiam ciebie pizdeusza bez usza
Zagrała odpadła gratuluję
Dankę dojczland
Widzieliscie jak Argentynczycy zakladali pressing juz na polowie Australii? I co robili Australijczycy w tej sytuacji? Po prostu wychodzili na pozycje,na puste pola i tym zawodnikom przekazywali szybko i dokladnie pilke. Spokojnie dokladnym,silnym podaniem,i pozniej przekazywali pilke albo zawodnikom do srodka,albo na skrzydla. Ale widac bylo jakis spokoj i opanowanie w ich grze. Raz,ze sa pewni swoich umiejetnosci,wiedza co i jak maja robic w takich sytuacjach,dwa ze pewnie to cwiczyli juz wiele razy – czy to w meczach,czy na treningach. Nie widac bylo zadnej paniki,jak u nas gdy nadbiegali Argentynczycy w takich sytuacjach. Czasem podawali do bramkarza,ale tez duzo rzadziej niz nasi. I ich bramkarz dosc rzadko zaczynal akcje wykopem jak u nas,najczesciej podawal do obroncow i oni zaczynali budowac akcje. Co jeszcze mi sie podobalo u Australijczykow,grali sporo prostopadlymi,dlugimi podaniami i to im tez wychodzilo. Tez to maja wycwiczone.
Zobaczymy zas jutro co nasi maja dobrze wycwiczone,zeby pokazac swiatu. Czego nauczyli sie przez ten rok pracy Michniewicza. Co pokaza jutro.
Najśmieszniejsze, że teraz już 95% tak gra. I Arabia i i Japonua i Ekwador i Korea i Kostaryka, kraje, z których 30 lat temu można było się pośmiać. Po prostu zagraj piłkę i natychmiast poszukaj miejsca, które dla twojego kolegi z piłką jest otwarte, abyś był dla niego opcją. Stąd te wszystkie trójkąty, romby, „haczyki” itp. Wtedy nie musisz popadać w paranoję. U naszych husarów, po otrzymaniu piłki z daleka czuje się strach i panikę w każdym ruchu. Wszystko histerycznie, szarpane, jakby to miała być ostatnia piłka, a za chwilę padnie strzał w plecy. A tam żaden Sanczez, nu Gonzalez nie mają spluwy w ręku, tylko Krychowiak i inni w tym czasie stają dokładnie wbrew powyższej zasadzie: ustawiają się bardzo powoli, ale dokładnie w linii przeciwnika, tak, aby broń Boże nie można było do nich zagrać. Bo po co im ten cały stres?
Nauczyli sie p[akowac walizki, i wyciagac pilke z sitaki. Jeszcze zalicza plaze i pare restauracji, skoro juz sa na wakacjach.
Messi Pan Pilkarz. Kapitalny mecz. A weszlo o kangurach bredzi.
świetny, strat miał więcej od Krychowiaka. Holandia go wyjaśni
Tragedia. Gramy jak San Marino sprzed 10 lat. I jak się okazuje to nie jest wyłączną zasługa klasy rywala, ale przede wszystkim świadomy wybór grubasa i naszych gwiazdeczek. Bo nie zapominajmy, że grubas siedzi na ławce, więc moc sprawczą mają ci co biegają po murawie.
Ale Messiemu dzisiaj zależało, dawno nie widziałem, by tak pressował. Widać ma chłop ambicję, żeby zarzynać się na boisku i że chce na koniec przygody reprezentacyjnej zaśpiewać wysokie C.
Australia z kolei zagrała tak, jak my teoretycznie powinniśmy. Tylko, że nie wybijała na oślep, miała schematy rozegrania przy wyjściu spod pressingu i przede wszystkim mental. Nasi przy „Kangurach” to były obsrane pampersy.
Nikt mi nie wmówi, że mamy gorszych piłkarzy niż Australia. Ale jak pisałem pod live, różnica może polegać na tym, że kiedy zbierze się 11 Australijczyków, Ekwadorczyków, Senegalczyków czy Japończyków, to nie ma tam panika gaming, tylko walka, ufność w swoje siły i próba gry w piłkę (inna sprawa – zazwyczaj mają trenera, a nie spaślaka).
A u nas zbierają się zawodnicy Barcelony, Napoli, Juventusu, Lens, Wolfsburgu, Feyenord i Aston Villi i okazuje się, że kadra gra gorzej piłką niż wtedy kiedy skład składał się z polskiej ligi i rezerwowych Kaiserslautern i gwiazdy 2. ligi angielskiej. Ja wiem, że mamy dziurę na środku obrony i środku pomocy, ale na litość, dwie pozycje to jeszcze nie jest tragedia bo wedle tej logiki to Australia miała dziury na 9 pozycjach.
Ale wiem, w swoich klubach Polak wie, że musi zapieprzać jakby jutra nie była i panika gaming będzie karana przez trenera. Ale jak się Polacy zbiorą razem, to każdy chowa się i gra na alibi, zamiast na bezczela grać klepki i kosy. To jest jakiś fenomen psychologii grupowej, który studentowi psychologii sportowej da szeroki materiał na doktorat. A może i habilitację.
Największym atutem takich krajów jak Australia , Arabia Saudyjska , Maroko czy Japonia jest fakt ,że nigdy nie słyszeli o polskiej myśli szkoleniowej . Mam taki pomysł – podrzucić im kilku Czesławów , Michałów , czy innych Rudych Piotrków , to za cztery lata będą na bank grać tak finezyjnie jak Polacy . Taka mam koncepcję.
Nabiegali się, napressowali, a stracili głupią bramkę, w taki sposób, w jaki zamierzali ją zdobyć.
Poki co to Argentyna wygladala na bardzo mocny zespol tylko w jednym meczu – z najgorsza druzyna tego mundialu…