Vincent Aboubakar… i wszystko jasne. To był kolejny piękny dzień w życiu 30-letniego napastnika, który w ostatnich latach wyrósł na lidera i kapitana reprezentacji Kamerunu. Zachwycił nas już kilka dni temu, zaliczając wejście smoka w starciu z Serbią. Dziś poprzeczka poszła znacznie wyżej, ale co to dla niego. Serbia czy Brazylia, wszystko jedno. Dośrodkowanie, główka i zwycięstwo z Canarinhos 1:0. A na deser czerwona kartka. Godne pożegnanie z mundialem.
Mundial w Katarze zapisze się grubą czcionką na kartach historii. Przede wszystkim w tej najmroczniejszej z doskonale znanych nam powodów. Ale patrząc na to, co działo się w fazie grupowej, można się spodziewać, że będzie jednym z najciekawszych. Stężenie niespodzianek jest niezwykle duże. Wszyscy najwięksi faworyci potknęli się przynajmniej raz, dlatego nie mamy ani jednej drużyny z kompletem punktów.
Kamerun – Brazylia 1:0. Tite zaszachowany przez Songa
Do dziś wydawało się, że honor gigantów futbolu obroni Brazylia, która sprawiała chyba jak do tej pory najlepsze wrażenie. Podopieczni Tite mieli jednak już zapewniony awans do 1/8, a szanse na utratę pierwszego miejsca w tabeli były minimalne. Dlatego spekulowano, że selekcjoner Canarinhos może wystawić rezerwowy skład, bo w sumie czym może takiemu gwiazdozbiorowi zagrozić jakiś tam Kamerun. I te przewidywania się sprawdziły.
Tite wymienił nawet bramkarza, a jedynym zawodnikiem, który wyszedł w pierwszym składzie na mecz ze Szwajcarią był Eder Militao. Patrząc jednak tylko na papier, można było swobodnie dojść do wniosku, że nawet to drugie zestawienie jest znacznie bardziej ekskluzywnie od tego kameruńskiego. Wygrana, nawet skromna, powinna być.
Tak pomyśleli wszyscy, więc zgodnie z logiką mundialu w Katarze, stało się zupełnie odwrotnie.
Może nie wszyscy, bo piłkarze Kamerunu nie pomyśleli o tym nawet przez chwilę. Rigobert Song rozegrał to po mistrzowsku. Opracował plan niemal doskonały, który pozbawił Brazylijczyków ich największych atutów. Jego piłkarze dotychczas zadziwiali wszystkich radosną twórczością w obronie, a dziś byli nie do przejścia. W dodatku w bramce dwoił się i troił Devis Epassy. W końcu na swoim poziomie zagrał Anguissa, sporo napracował się Ngamaleu, a nawet rezerwowi stoperzy – Wooh i Ebosse, którzy znaleźli się w składzie z przymusu. Wszyscy stanęli na wysokości zadania.
A Brazylia? W głowach byli tam, gdzie Francuzi, Hiszpanie czy Portugalczycy. Coś tam niby próbowali, ale mało z tego wynikało. Jedyny, który chciał coś więcej był Gabriel Martinelli, ale niestety nie potrafił zachować zimnej krwi na tym ostatnim kroku. Antony tradycyjnie czarował, ale tylko piłkę, bo niestety nie rywali. Obecność Gabriela Jesusa została odnotowana tylko na schemacie ze składem. I tak dalej, i tak dalej.
Najgorszy? Bruno Guimaraes. Wszedł, miał problem nawet z przyjęciem piłki, nie mówiąc już o podaniu. Do tego zmarnował przynajmniej dwie stuprocentowe okazje.
Kamerun – Brazylia 1:0. Najpiękniejsza czerwona kartka
Brazylia chciała uśpić ponad 80-tysięczny stadion w Lusajl i prawdopodobnie jej się udało. Problem w tym, że nie uśpiła jedynie rywali. Ci czekali na jedną okazję i w końcu ją dostali. Rezerwowy Ntcham podał na skrzydełko do rezerwowego Mbekeliego, a ten posłał niezwykłe precyzyjne dośrodkowanie w pole karne. A tam był właśnie on – Vincent Aboubakar.
Ten niezgrabny, człapiący po boisku i niespecjalnie się zapracowujący Aboubakar. Znowu to zrobił. Dał tlen w meczu z Serbią, teraz daje zwycięstwo. Awansu nie ma, ale jest godne pożegnanie z mundialem.
Swoją drogą to będzie prawdopodobnie jeden z najpiękniejszych obrazków turnieju. Aboubakar z żółtą kartką na koncie oszalał i zdjął koszulkę. Trudno stwierdzić czy zdawał sobie z tego sprawę, ale zapewne niespecjalnie się tym przejął. Dostał drugą żółtą i czerwoną, ale zszedł z boiska z uśmiechem na ustach. Cały Kamerun oszalał, a cała Brazylia dostała kubeł zimnej wody. W sam raz na otrzeźwienie przed fazą pucharową.
Brazylia nie obroniła honoru i solidarnie sprawiła sobie rysę na wizerunku jak jej rywale w walce o mistrzostwo świata.
Kamerun – Brazylia 1:0 (0:0)
Aboubakar 90+2′
Zapraszamy też do nadrobienia dzisiejszego „Stanu Mundialu” w składzie: Paweł Paczul, Wojciech Kowalczyk, Maciej Wąsowski i Mateusz Janiak.
Czytaj więcej o mundialu w Katarze:
- Białek z Kataru: Flick apeluje o zmiany w szkoleniu? Mundial wjechał mi już za mocno
- Cieszmy się chwilą, ale myślmy o przyszłości
- Jeszcze Polska nie zginęła. Znowu wbrew światu
Fot. 400mm.pl